Mówi się, że gentleman powinien być niezależny, asertywny i postępować zawsze zgodnie z własnymi wartościami. Jednak są sytuacje, w których ta niezależność musi ustąpić wartościom i tutaj właśnie zaczyna się służba. Służba idei, czemuś większemu niż własny interes. Ludzi zdolnych do poświęceń dla idei zawsze było mało. Warto zadać sobie pytanie „czy jestem jednym z nich?”.

Ruiny

Czym jest służba

Zacznijmy od podstawowego pytania: czym jest służba? Ponieważ zdaje się, że obecnie to słowo mocno straciło na znaczeniu, odwołam się do wyjaśnienia sprzed wielu lat:

U podstaw zdrowej, prawdziwej męskiej i rycerskiej ambicji leży pojęcie najpierwszorzędniejszej wagi: służba.

Należy dobrze i starannie wmyśleć się w znaczenie słowa służba.

Ambicja dobrego pełnienia służby, ambicja obowiązku służby – oto co cechuje prawdziwą elitę narodu, prawdziwie wielkie i silne charaktery. Za wypełnianie obowiązku służby człowiek honoru nigdy żądać nagrody nie będzie. Już gdyby chcieć ustosunkowywać się jakoś do sprawy służby – to raczej należałoby piętnować tych, co się od służby uchylają niż nagradzać tych, co służbę pełnią!

Słowa te padły w czasie, gdy służba była dla nas ostatnią deską ratunku. Kiedy nie można było się spodziewać z niej żadnych zysków, prócz tego, co najważniejsze, a jednak mało lukratywne. Szczytne cele mają bowiem to do siebie, że pięknie brzmią, ale w ich osiągnięcie trzeba zainwestować ogromny wysiłek, a zyskać można wyłącznie własną satysfakcję.

Autor powyższych słów kontynuował wypowiedź tak:

Ten, komu zadowolenie daje sama świadomość pełnionej w dzisiejszych jakże ciężkich czasach służby, kto nie oczekuje z tego tytułu od życia i od otoczenia ani laurów ani beneficjów – ten składa tym samym dowód nie tylko rozsądku i czystości patriotycznych intencyj: składa także dowód wartości swego charakteru.

Powyższy cytat pochodzi z artykułu wstępnego „Biuletynu Informacyjnego” z 30 lipca 1942 roku. Jego autorem jest Aleksander Kamiński, autor „Kamieni na szaniec”, pedagog, harcmistrz, żołnierz AK i jeden z przywódców Szarych Szeregów. „Biuletyn” był natomiast tygodnikiem konspiracyjnym. Jednym z najważniejszych źródeł informacji w okupowanej Polsce.

Kamiński cytowane słowa kierował rzecz jasna do młodych Polaków pełniących swoją służbę walcząc w konspiracji z Niemcami. O ich bohaterskich czynach, których kulminacją było Powstanie Warszawskie, słyszeliśmy wszyscy.

Gdzie ta młodzież?

Niestety Powstanie Warszawskie jest jednym z najtragiczniejszych rozdziałów w naszej historii, ale nie zamierzam roztrząsać sprawy czy dobrze się stało, że wybuchło. Interesują mnie natomiast ci młodzi ludzie, często wręcz dzieci, którzy chwytali za broń i ginęli na barykadach naszej stolicy. Czytając o ich dokonaniach możemy szybko dojść do wniosku, że dzisiaj młodzież, czy generalnie społeczeństwo, zdegradowało się zupełnie i nie jest w stanie dorównać dawnym pokoleniom.

Jednak Kamiński trafnie zauważył w innym artykule z „Biuletynu”, że: „szczyty młodzieży przechodzą dziś we wszystkich warstwach społecznych okres tak silnego napięcia ideowego, tak bezgranicznego oddania Polsce, organizują z takim rozmachem pracę nad sobą – że pozazdrościć im mogą pokolenia poprzednie” (1942). Jak się okazuje, zazdrościć będą też kolejne. Niemniej poświęcenie tamtego pokolenia wynikało tylko po części z wychowania, między innymi z prężnie działającego harcerstwa i nadal żywych uczuć patriotycznych zrodzonych jeszcze podczas zaborów. Niezwykle ważnym impulsem była mimo wszystko też sama okupacja.

Żyjemy w czasach relatywnego spokoju i dobrobytu w przekonaniu, że nic nam nie zagraża. Możemy poświęcić się konsumpcji i planowaniu własnej przyszłości. Czy jesteśmy gotowi służyć w razie potrzeby? Przypomnę, że za prawdziwą służbę nie ma co oczekiwać nagród, można być za to pewnym poświęceń. Czy ja bym się stawił do takiej służby? … Każda odpowiedź na to pytanie będzie czystą teorią i życzę nam wszystkim, żebyśmy nie musieli poznawać jej wersji praktycznej.

Poznaj ich!

Nie jestem szczególnym zwolennikiem masowych obchodów rocznic wydarzeń historycznych. Zwłaszcza tych tragicznych. Uważam jednak, że historię trzeba znać, bo trzeba mieć świadomość przeszłości. Tylko wtedy będziemy mogli docenić naszą współczesność i obecne zagrożenia. Dlatego właśnie rocznicę Powstania Warszawskiego spędzam czytając wspomnienia powstańców. Nie batalistyczne fakty zebrane przez historyków wojskowości. Tylko pojedyncze historie zwykłych ludzi, którzy w swoich oczach spełniali swój obowiązek, pełnili służbę.

W ten sposób poświęcam ich mojej pamięci i staram się zrozumieć czym tak naprawdę była ta służba. To właśnie dlatego nie potrafię odpowiedzieć czy potrafiłbym ją pełnić. Wiem bowiem jak dużo ryzykowali oni i ich rodziny.

Wam też polecam sięgać za wspomnienia powstańców. Na przykład na stronie Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego 1944 znajdziecie obszerną bibliografię tytułów poświęconych temu tematowi oraz powstańcze relacje świadków dostępne online. Myślę, że warto poświęcić na to choć jeden wieczór.

Jeśli polecacie jakieś konkretne wspomnienia, podajcie ich tytuł i autora w komentarzach. Wiele osób na pewno z nich chętnie skorzysta. Ja rozpocznę od polecenia książki „Zośka i Parasol” Kamińskiego, którą właśnie czytam.

Pracujmy nad sobą

Powinniśmy się rozwijać. Poznawanie dobrych manier, dress code’u czy pracowanie nad swoimi pasjami jest bardzo ważne. Pamiętajmy jednak też o rozwoju wewnętrznym. Warto na przykład zadawać sobie niewygodne pytania i szukać na nie odpowiedzi. Więc pomyśl, czy jesteś gotów na służbę dla idei i nie bałbyś się stracić tego wszystkiego co masz?