Mówi się, że przyjaźń między mężczyznami jest jedną z najsilniejszych więzi na jakie człowieka stać. Może i jest to prawda, ale na pewno przyjaźnie takie bywają wystawione na poważne próby. O tych próbach zamierzam właśnie dziś napisać. Nie o byle jakich, tylko tych, które zdarzały się przy okazji konfliktów honorowych. Dla międzywojennego gentlemana bowiem przyjaźń i lojalność wobec przyjaciół była niezwykle ważna, ale nic nie stawało w hierarchii wartości przed honorem.
Mianowicie pewnego razy trafiłem w archiwum na bardzo ciekawą historię, której bohaterami byli porucznik Henrykowski i kapitan Berszek (nazwiska zmienione). Byli przyjaciółmi. Berszek był świadkiem obrażenia swojego kolegi, więc postanowił go o wszystkim powiadomić. Jednak popełnił pewne błędy i cała sprawa obróciła się przeciwko niemu.
Wieczór w kasynie
Pewnego wrześniowego wieczora 1927 roku kpt. Berszek przesiadywał w kasynie oficerskim w towarzystwie innych wojskowych. Rozmowa była ożywiona. Wspominano dawne dzieje. Szczególnie ciekawe rzeczy opowiadał podpułkownik Mędrzecki. Pracował on niegdyś w wywiadzie i kontrolował wydatki różnych oddziałów. W toku dochodzeń zauważył, że por. Henrykowski, mający dostęp do kasy jego jednostki, żył zdecydowanie ponad stan. Prowadzał się bowiem z różnymi aktorkami, „rozjeżdżał” się samochodami (których przecież ciągle było mało na ulicach), no i ogólnie afiszował się w miejscach publicznych. Nie dość więc, że to wszystko gentlemanowi nie wypadało, to jeszcze psuło wizerunek oficera i całego korpusu! Były to zatem poważne oskarżenia.
<<Zobacz też: Cześć, honor i godność – o znaczeniu słów>>
List
Berszek, zgodnie zresztą z zasadami kodeksu Boziewicza, postanowił opowiedzieć o wszystkim Henrykowskiemu, żeby ten mógł odpowiednio zareagować i plamę zmazać. Napisał więc do niego list, w którym o wszystkim szczegółowo donosił. Nam dzisiaj donoszenie wydaje się czymś bardzo negatywnym, ale zasady lojalności i koleżeństwa wymagały właśnie takiego postąpienia. Gdyby Berszek stwierdził, że to nie jego sprawa i że wtrącać się nie będzie, Henrykowski mógłby go wyzwać i w efekcie sąd honorowy mógłby uznać Berszka za człowieka niegodnego noszenia munduru. Oczywiście jeśli by się o tym dowiedział z innego źródła. Ale i tak plama na honorze jednego oficera była plamą na honorze jego jednostki i wszystkich oficerów w korpusie. Dlatego oficerowie mieli swój interes w tym by sprawę honorowo załatwić.
Berszek w swoim liście tytułował przyjaciela „kochanym Krzysiem” – co nam pokazuje w jakiej zażyłości żyli ci panowie. Przesyłał mu też uściski dłoni i pozdrowienia. Nic więc nie zapowiadało dalszych wypadków, które wyniknęły z jednego szkopułu. List był mianowicie opatrzony datą 3 II 1928, czyli pół roku po zajściu. Boziewicz nakazywał załatwianie spraw honorowych od razu. Dawał czas do 24 godzin, na wysłanie sekundantów do adwersarza. W uzasadnionych wypadkach można było tę datę przesunąć, ale o pół roku?! Przecież po takim czasie ppłk Mędrzecki pewnie nawet nie pamiętał feralnego wieczoru, jak tu dojść prawdy i oczyścić honor?
<<Zobacz też: Pięć najpopularniejszych mitów pojedynkowych>>
Postępowanie honorowe
Tutaj natykamy się na dziurę w aktach. Aż do kolejnego roku nie mamy wiedzy o poczynaniach Henrykowskiego. Najprawdopodobniej wybrał sobie sekundantów, którzy musieli zbadać sprawę, skontaktować się ze świadkami i samym podpułkownikiem, aby ustalić stan faktyczny. Sprawę pewnie przeciągały, jak to zwykle bywało, próby dogrania terminów spotkań i składania zeznań. Dopiero po roku (sprawy o honor się nie przedawniały!), a mianowicie 3 IV 1929, w charakterze oskarżonego przed sąd został wezwany… sam Berszek!
Kapitan został oskarżony o to, że tamtego wieczora sam nie zareagował na ciężką obrazę jego przyjaciela. Skoro uważał, że Henrykowski został znieważony niesłusznie, powinien osobiście zaprzeczyć słowom Mędrzeckiego. Tego jednak nie zrobił. Oskarżono go również, że w przepisowym terminie nie powiadomił o zajściu ani władz wojskowych, ani samego poszkodowanego, tak, żeby mógł sam właściwie przeprowadzić sprawę. Kiedy honor oficera był splamiony, każda skuteczna droga do jego oczyszczenia była wykorzystywana i nie miało już znaczenia czy Berszek miał dobre powody do zwłoki przy wysyłce listu, ani czy był przyjacielem Henrykowskiego. Sprawa była tym poważniejsza, że wojsko znało przypadki, w których dwójka przyjaciół była skutecznie namawiana do odbycia pojedynku z powodu obrazy, którą już sobie wybaczyli. Bywało, że jeden z nich ginął w takiej potyczce.
Jeśli w sprawach o honor szybko nie podejmie się decyzji o odbyciu pojedynku to cały proces może toczyć się latami. Tak też było tutaj. Dopiero w grudniu 1930 roku Oficerskiemu Sądowi Honorowemu udało się wydać orzeczenie: „kpt. Berszek jest winien naruszenia godności oficerskiej, którego dopuścił się przez to, że nie zareagował we właściwym czasie na obrazę…”. Ukarany został napomnieniem. Przyjaciołom udało się uniknąć poważniejszych konsekwencji całej historii. Niestety nie wiem czy ich przyjaźń to przetrwała, ale trzeba zaznaczyć, że kodeks wymagał zrywania kontaktów towarzyskich z osobami, z którymi prowadzi się spór honorowy do czasu zamknięcia sprawy.
<<Zobacz też: Fantazja i brawura oficerów międzywojennych>>
Druga sprawa
Co ciekawe, w międzyczasie toczyła się osobna sprawa przeciw Mędrzeckiemu. Ten jednak uznał, że nie miał podstaw by oskarżać Henrykowskiego o złe gospodarowanie funduszem dyspozycyjnym. Deklarował, że na pewno nie powiedział tego, co mu się zarzuca. Obraza została więc zaprzeczona. Henrykowski uznał, że nie może podejrzewać swojego adwersarza o nieuczciwość i całą sprawę zamknięto jako nieporozumienie.
Powyższa historia pokazuje jak bardzo sprawy honoru wymagały ślepego przestrzegania przepisów. Nie przestrzeganie ich mogło prowadzić do konfliktów z innymi, niechcianych pojedynków, albo nawet wykluczenia z korpusu, jak i z samej elity społecznej. Mowa tu bowiem o czasach kiedy jeszcze ludzie nie byli równi i spaść ze szczytu drabiny społecznej można było łatwo i boleśnie.
Powyższa historia została zrekonstruowana na podstawie dokumentów znajdujących się w Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, Kol. 219/2 Sądy honorowe.