Krytyka może Cię zainspirować i pozytywnie zmienić albo zwyczajnie Cię zdołuje i zablokuje, ale czy zdajesz sobie sprawę, że to od Ciebie, Twojej pewności siebie i zdrowego dystansu zależy ten efekt? Co więcej, od Ciebie zależy czy przyjmiesz ją z klasą.krytyka1

Nie każde stanowisko jest równie silnie wystawione na krytykę innych ludzi. Wbrew pozorom, gdy wykładałem na uniwersytecie w Poznaniu, krytyki tej otrzymywałem niewiele. Natomiast prowadzenie bloga jest związane z ciągłym byciem ocenianym i czasem nawet ostro krytykowanym. Przez trzy i pół roku prowadzenia Czasu Gentlemanów musiałem się nauczyć radzić sobie z krytyką i nie mówię tu o umiejętności dawania ciętej riposty. Rzecz polega raczej na ułożeniu sobie spraw we własnej głowie tak, żeby z krytyki czerpać jak największe korzyści i przyjmować ją ze spokojem.

Nieudana krytyka konstruktywna

Niedawno pisałem o tym jak krytykować, żeby nie obrazić drugiej osoby, tylko jej pomóc. Nie jest to bowiem łatwe zadanie, zwłaszcza gdy dotykasz delikatnych spraw. Płynie stąd jeden bardzo istotny wniosek: czasem krytykujący chciał powiedzieć coś innego, niż to, co zrozumiałeś. Mi i pewnie tobie też, to się często zdarza, więc inni na pewno mają tak samo.

Powinieneś zatem założyć na wstępie, że zdecydowana większość głosów krytycznych, jakie usłyszysz pod swoim adresem, w istocie nie jest nastawiona na zranienie Ciebie, tylko na udzielenie Ci rady. Rada ta, w oczach jej ofiarodawcy jest dla Ciebie wartościowa i możesz zyskać korzystając z niej. Problem polega na tym, że często brzmi jak atak, czepialstwo albo zbędne zawracanie głowy.

Dla Ciebie istotne jest jednak to, że krytykujący nie chciał źle, więc nie musisz się zaraz bronić, czy walczyć z nim, a to są zazwyczaj pierwsze reakcje, jakie przychodzą na myśl. Odpowiedź negatywnymi emocjami jest tutaj zupełnie zbędna. Natomiast reagując słowami: „Dzięki za opinię, przemyślę to” skutecznie zamkniesz temat w większości wypadków. Co ważniejsze, zamkniesz go z klasą.

Bywa też, że ta nieudana krytyka konstruktywna zaboli Cię i faktycznie wygląda na kiepskiej jakości atak na Ciebie i Twoją pracę. Mając na uwadze to, co napisałem powyżej, polecam dopytać: „Czy faktycznie chciałeś powiedzieć, że…” i tutaj dodaj swoją interpretację. W ten sposób pokażesz, że sam nie dowierzasz, iż można Cię oskarżyć o coś podobnego, unikniesz ewentualnych nieporozumień, zmusisz rozmówcę do użycia argumentów, a przede wszystkim zachowasz spokój.

Wniosek – należy powstrzymać się od bezrefleksyjnej obrony i zbyt rychłego kontrataku.

Usłysz/przeczytaj i przemyśl

Zmieniając swoje nastawienie zgodnie z powyższymi słowami zapanujesz nad swoimi reakcjami i zyskasz spokój niezbędny do trzeźwej oceny merytorycznej strony słów krytycznych. Bywa bowiem, że krytyka jest uzasadniona, a może nawet niesie ze sobą wartościowe rozwiązanie Twojego problemu, ale sposób jej podania utrudnia odbiór. Wznieś się ponad tę otoczkę i zajrzyj do sedna.

Z każdej krytyki można bowiem wyciągnąć coś dla siebie. Wspaniale jeśli wskazuje na jakąś wadę, o której nie wiedzieliśmy, a jeszcze lepiej jeśli oferuje dobrą radę jak tę wadę usunąć. Bywa, że krytyka jest w swoim tonie zupełnie przesadzona, ale dotyczy niuansu, nad którym warto popracować. Zdarzają się też krytykanci, których lepiej na swojej drodze nie spotykać, bo jedyne co robią, to rzucają błotem. Spotkanie z nimi powinno być lekcją zachowywania spokoju, radzenia sobie z nimi i impulsem do szukania sposobów, na uniknięcie ich w przyszłości.

<<Zobacz też: Gentleman się nie tłumaczy>>

Zanim zareagujesz, nabierz dystansu. Nie broń się pochopnie kontratakiem.

Zanim zareagujesz, nabierz dystansu. Nie broń się pochopnie kontratakiem.

Przykłady korzyści

Podam kilka przykładów: od początku mojego pisania byłem ostrzeliwany przez tzw. „grammar nazi”, czyli komentatorów specjalizujących się w wyszukiwaniu błędów ortograficznych i literówek. Irytująco psują dyskusję pod wpisami tym, co mogłoby być z powodzeniem przekazane w wiadomości prywatnej. Niemniej dzięki nim zrobiłem kolosalny dla mnie skok w jakości mojego pisania i świadomości niuansów naszej ortografii, interpunkcji i gramatyki. Wszystko dlatego, że chcąc uniknąć tych komentarzy zacząłem wczytywać się w zasady naszego, skądinąd trudnego, języka.

Wielokrotnie też spotykałem się z komentarzami obraźliwymi czy czepialstwem odnośnie konkretnych słów i stwierdzeń. Bywało, że reagowałem na nie z uniesieniem, ale nigdy to nie dawało mi satysfakcji, ani nie prowadziło do niczego dobrego. Z czasem doszedłem do tego, że wielu z tych komentujących wcale nie chce wdawać się w dyskusję, tylko wolą z bezpiecznego dystansu nazwymyślać kogoś. Nauczyło mnie to dystansować się wobec tych komentarzy, kasować je bez cienia skruchy, jeśli przekroczyły pewną granicę oraz unikać niepotrzebnych konfliktów wynikających z moich potknięć.

Rzecz jasna, nigdy nie przestałem brać do siebie głównego przekazu tej krytyki, nawet jeśli się z nią nie zgadzałem. Mam ją stale z tyłu głowy i weryfikuję ją na bieżąco. Uznając się bowiem za nieomylnego jesteśmy na prostej drodze ku przepaści.

Znaj swoją wartość

Dla zachowania dystansu wobec słów krytykującego bardzo istotne jest, żebyś miał świadomość wartości i sensu swojej pracy, jak i wartości samego siebie. Ty najlepiej wiesz jak bardzo się starasz. Krytykujący nie musi tego wiedzieć, a w efekcie jego krytyka może być dużo ostrzejsza niż by była, gdyby wiedział nieco więcej. Ta świadomość to nie to samo, co poczucie nieomylności. To po prostu bufor, który chroni Cię przed bezpośrednimi atakami.

Mówi, że jestem beznadziejny? Nie wie jakie zrobiłem postępy przez ostatni rok, ale faktycznie warto popracować nad tym o czym pisze.

Ponownie odwołam się do swojego przykładu: gdy Czas Gentlemanów z bloga o ciekawostkach historycznych zmierzał w kierunku stylu życia z klasą i poradników, spotkałem się ze sporą krytyką tego pomysłu. Postrzegano to, jako zmianę pod publiczkę, dla popularności. Choć wiedziałem, ze obieram dobrą i potrzebną drogę, był to dla mnie ważny sygnał, żeby nie pozwolić spaść jakości wpisów. Ze standardową krytyką spotykała się także komercjalizacja bloga. Bez niej nie byłbym w stanie go w ogóle prowadzić na poważnie, ale każdy głos krytyczny jest dla mnie jeszcze większą motywacją by każda kolejna współpraca była maksymalnie treściwa i przydatna da czytelników. Wybieram doskonalenie zamiast wycofania się pod naporem krytyki (której zresztą na szczęście aż tyle nie ma).

Zatem choć często nie zgadzałem się z samą krytyką, jej obecność motywowała mnie do wprowadzania zmian przy jeszcze wyżej podniesionej poprzeczce. Do pracy nad sobą i stawania się lepszym.

<<Zobacz też: Kim jest dżentelmen>>

Przyjmuj krytykę z klasą i korzyścią

Pamiętaj zatem, że w zdecydowanej większości przypadków możesz zyskać podchodząc na spokojnie do krytyki. Podziękuj krytykującemu! Okaż swój dystans, ale nie wynoś się ponad wszystkich. Nie jesteś nieomylny. Weź słowa pod uwagę i wyciągnij wnioski. Pracuj nad sobą. Nie tylko nad reakcją na krytykę. Pracuj nad tym co jest krytykowane przez innych. Będziesz lepszym człowiekiem. Natomiast ludzi toksycznych i wiecznych pesymistów omijaj szerokim łukiem, ale nie walcz z nimi.

To nie jest proste zadanie. Potrzeba do niego sporej pewności siebie i opanowania. Sam mam raczej wybuchowy temperament i niekiedy puszczą mi nerwy, ale staram się, bo wiem, że mogę na tym wiele zyskać. Przede wszystkim spokój, wyższą jakość efektów mojej pracy, a czasem nawet nieoczekiwanych przyjaciół.

Macie jakieś swoje sposoby na reakcję z klasą na krytykę?