Moda na whisky sprawiła, że coraz częściej sięgamy po dobrej jakości alkohole i cieszymy się ich smakiem. Zdaje się jednak, że zapominamy o innych trunkach, które wręcz wypada znać. Koniak zdecydowanie należy do tych najważniejszych. Zapraszam zatem do jego świata.
Artykuł powstał przy współpracy z Evolution.
Na początek muszę przyznać, że sam jestem jeszcze na początku tej przygody. Jako miłośnik dobrej whisky interesowałem się oczywiście innymi alkoholami, ale niestety wiedza na ich temat nie jest aż tak popularna i łatwo dostępna, jak w przypadku Szkockiej. Z niewiedzy zostałem wyciągnięty dzięki marce Remy Martin, która zorganizowała degustację najlepszych koniaków i umożliwiła mi spotkanie ze swoim globalnym ambasadorem. Miałem więc od kogo czerpać rzeczową wiedzę. Degustację obsługiwała agencja Evolution.
Czym jest koniak
Koniak to wysokoprocentowe, destylowane wino. Taki alkohol ogólnie nazywamy brandy, a w Polsce winiakiem. Niemniej w zależności od miejsca produkcji i składników nosi różne nazwy. Tylko winiaki wyprodukowane w okolicach miejscowości Cognac w regionie Charente we Francji to prawdziwe koniaki mogące posługiwać się tą nazwą. Natomiast w tym kraju powstają również inne brandy, takie jak: armaniak i calvados, a wszystkie określa się mianem eau-de-vie, czyli „wodą życia”. Poza granicami Francji do brandy zaliczylibyśmy na przykład niemiecki kirsch (z czereśni), śliwowicę i włoską grappę. Podobny proces produkcji mają też syryjski arak, grecka metaxa czy turecka raki.
Wielu koneserów uważa jednak oryginalny koniak z Cognac za najbardziej szlachetny z alkoholi. Jest on zdecydowanie najsłynniejszym winiakiem z ojczyzny Napoleona. Jego wczesna postać znana jest od początków XVII wieku, a od około 300 lat do dziś proces produkcji się nie zmienił.
<<Zobacz też: Gentleman i alkohol – o piciu z klasą>>
Jak powstaje koniak
Prawdziwy koniak wytwarzany jest z białych winogron. Ich wybór nie jest przypadkowy. Przywiązanie do okolic miejscowości Cognac nie wynika bowiem tylko z tradycji. Związane to jest z doskonałej jakości ziemią, na której osiąga się szczególnie dobre efekty uprawy winogron. W istocie do najlepszych koniaków używa się gron, które wyrosły w konkretnych miejscach tego regionu i należą do jednego z trzech szczepów Folle Blanche, Colombard lub Ugni Blanc. Otrzymane z nich białe wino jest mocno wytrawne i kwaśne.
Następnie napój poddawany jest podwójnej destylacji w miedzianych alembikach podgrzewanych ogniem. W trakcie tego procesu stężenie alkoholu może sięgnąć nawet 70%. Gotowy destylat przelewa się do dębowych beczek. Tutaj alkohol nabiera właściwego smaku i barwy za sprawą drewna. Wiele czynników wpływa na finalny efekt: porowatość desek, czas leżakowania czy rodzaj użytego dębu. Z uwagi na bardzo restrykcyjne podejście do wyboru surowca, same beczki są bardzo cenne. Kiedy jeden koniak w nich dojrzeje, przeprowadza się konieczne naprawy i wlewa doń kolejną partię napoju. Proces się powtarza, aż beczka nie nadaje się do użytku. Dlatego właśnie tak rzadko można spotkać inne alkohole starzone w beczkach po koniaku. One po prostu zazwyczaj nie trafiają na rynek wtórny.
Kupażowanie koniaku
Zazwyczaj w jednej beczce, ani nawet w jednej partii nie powstaje gotowy koniak. Przed rozlaniem należy jeszcze odpowiednio zmieszać różne eau-de-vie, żeby otrzymać oczekiwany efekt smakowy. Najważniejszą rolę na tym etapie pełni szef piwnicy, po francusku nazywany „maître de chai”. To od niego zależy jak koniak będzie pachniał i smakował. W tym celu miesza on zawartość różnych beczek, z różnych roczników. Dokładność ma tutaj szczególne znaczenie, gdy trzeba osiągnąć identyczny efekt do wcześniej produkowanych koniaków danej marki.
Jednym z najbardziej spektakularnych przykładów koniaku jest Louis XIII, wytwarzany przez Remy Martin. Przy jego produkcji bierze się pod uwagę nawet 1200 różnych próbek, z których około dwunastu tworzy ostateczny napój. Bardziej imponuje jednak wiek tych składników od 40 do aż 100 lat! Dla porównania, zazwyczaj nie pija się whisky starszej niż 40 lat, gdyż po tym czasie nie zyskuje już na jakości, a jej smak może być trudniejszy do przyswojenia. Inaczej jest w przypadku koniaku.
<<Zobacz też: Sztuka wolnego picia whisky>>
Oznaczenia na butelkach koniaku
Zagadnienie wieku tego alkoholu jest ściśle związane z opisami na etykietach butelek. Najmłodszy dostępny koniak ma minimum dwa lata i jest oznaczony jako V. S., co tłumaczymy jako „Very Special”. W jego zawartości nie ma młodszych koniaków, ale mogą być starsze. Bardziej wiekowe okazy, mające co najmniej cztery lata, oznaczane są jako V.S.O.P. czyli „Very Superior Old Pale”. „Napoleonami” określa się koniaki sześcioletnie. Natomiast najstarsze, X.O. „Extra Old” lub Vieille Reserve to koniaki starsze niż dziewięć lat.
Z uwagi na te przedziały niekiedy dodaje się jeszcze datę oznaczającą najmłodszy rocznik znajdujący się w butelce. Przydaje się to szczególnie przy dłużej leżakujących koniakach.
<<Zobacz też: Jak pić piwo z klasą>>
Jak degustować koniak
Pijąc dobrej jakości koniak, warto poświęcić mu nieco uwagi, żeby lepiej go poznać i cieszyć się jego smakiem oraz zapachem. Pijemy go w kieliszkach tulipanowych lub koniakówkach, ale nie zbyt dużych. Nie chłodzimy, ani nie ocieplamy go. Utarło się, że koniak powinno się ogrzewać dodatkowo dłonią, ale to mit. W takim wypadku smak mógłby zostać zdominowany przez alkohol. Najlepsza temperatura serwowania to około 21 st. C.
Najpierw staramy się wyczuć aromat koniaku powoli zbliżając kieliszek do nosa. Im lepszy trunek, tym szybciej poczujemy jego zapach, a nawet wyodrębnimy poszczególne nuty. Kończymy niemal wkładając nos do kieliszka i mocno wciągając woń jego zawartości. To może być z początku nieprzyjemne, ale przygotowuje kubki smakowe do dalszej degustacji. Następnie bierzemy pierwszy mały łyczek i trzymamy go na języku dopóki nie przestaniemy odczuwać nieprzyjemnego pieczenia. Przy każdym kolejnym łyku będziemy mogli się już cieszyć pełnią smaku bez ostrego odczucia alkoholu.
W tym miejscu chciałbym wrócić do Louis XIII, którego miałem okazję pić na wspomnianej wcześniej degustacji i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Muszę przyznać, że oferuje on niepowtarzalne doświadczenia smakowe. Choć wprawę w degustacji alkoholi zyskuję zaledwie od trzech lat, nie miałem problemu z docenieniem tego dzieła. Nawet bez umiejętności rozróżnienia poszczególnych nut smakowych i zapachowych, można dojść do przekonania, że jak na mocny alkohol pije się go gładko i łatwo. Co najciekawsze jeszcze po upływie 30 czy 45 minut nadal bardzo dobrze czułem jego smak. Niesamowite uczucie!
Nie powinno to jednak dziwić. W końcu to koniak za około 2000£.
<<Zobacz też: Potęga rytuałów w życiu gentlemana>>
Koktajle
Wbrew pozorom, coraz częściej pija się koniak również w koktajlach zmieszany z innymi napojami. Oczywiście im alkohol starszy i pełniejszy w smaku, tym mniej rozsądne jest mieszanie go z czymkolwiek, czy nawet parowanie z jedzeniem. Najlepiej bowiem smakuje jako samotny trunek po posiłku. Niemniej młodsze roczniki świetnie sprawdzają się pod postacią drinków.
Po formalnej kolacji i degustacji koniaków, wyszliśmy do klubu 6 coctails, w którym już na luzie mogłem spróbować kilku koktajli na bazie brandy, w tym wypadku Remy Martin. Piłem niezwykle ciekawą wersję gold fashioned składającą się z Remy Martin VSOP, bourbonu, dark rumu, wanilii oraz bittersów. Był świetny, ale chyba bardziej zachwycił mnie nieco zmieniony sidecar. Zawierał on Remy Martin VSOP, Cointreau, puree śliwkowe i cytrynowe oraz bittersa pomarańczowego. Inne propozycje również były bardzo interesujące. Po takich doświadczeniach, nie mam wątpliwości, że w dobrym miejscu warto spróbować takich koktajli, bo mogą wywrócić nasze przekonania o danym rodzaju alkoholu.
Degustacja w pałacu Sobańskich – Amber Room
Jeśli będziecie mieli kiedyś okazję uczestniczyć w degustacji koniaków, polecam gorąco! W moim wypadku towarzyszyło temu wydarzeniu niesamowite jedzenie, wyborne towarzystwo z prasy i Internetu, a także specjaliści. I właśnie jednym z najcenniejszych elementów była możliwość poznania Alexandre Quintina, globalnego ambasadora Remy Martin i Louis XIII. Pamiętajcie, żeby w takich sytuacjach nie chować się po kątach, tylko zajmujcie pierwsze miejsca i aktywnie uczestniczcie w spotkaniu. Dzięki temu spędziłem przemiły wieczór na długich rozmowach o koniaku, historii i tym, co trzeba zrobić, żeby zostać ambasadorem takiej marki.
Czytam z zaciekawieniem popijając Metaxę (od czegoś trzeba zacząć 😉 )
Metaxa też ma swoją historię i swoje tajemnice.
Odnoszę wrażenie (nie wiem, czy się zgodzisz), że niesłychane zainteresowanie whisky jest w pewnym stopniu wykreowaną modą, a koniak bez żadnych szeroko zakrojonych kampanii i tak się zawsze obroni.
Nie wiem jak Pan Kielban, ale ja się zgodzę. Whisky nawet w XIX nie cieszyła się zbytnią estymą możnych pokroju Metternicha, von Bismarcka, Thiersa, von Bethmanna-Hollwega, de Villèle, Mac-Mahona, Karola V czy nawet Disareliego; co wynika czy to z korespondencji, czy biografii tychże osób. Jedynym europejskim wyjątkiem była oczywiście UK, choć i tam arystokraci preferowali koniak bądź wino. Prawda jest niestety taka, że przeważnie whisky była napitkiem ludzi mniej zamożnych lub Szkotów, względnie mieszkańców USA. Koniak zaś był tym bardziej prestiżowym oraz bardziej wyszukanym trunkiem. Sytuacja zmieniła się w latach 80 i 90 XIX kiedy kontynent nawiedził mały robaczek, który… Czytaj więcej »
Dziękuję. Mało rzeczy tak cieszy, jak kompetentne potwierdzenie supozycji.
Tu z pewnością ważną rolę odgrywa też cena. Koniaki są droższe, więc szersze grupy społeczeństwa nie będą po nie sięgały zbyt często. Po ’89 w Polsce powstał podatny grunt, który skutecznie zapełnił Johnny Walker, nadal uważany przez niektórych za coś wyszukanego. Dopiero ostatnio zaczęliśmy odkrywać dobre alkohole. Wydaje mi się, ze to musi się rozwinąć z tych bardziej dostępnych, a dopiero potem zainteresowanie przejdzie na pozostałe gatunki. Dlatego chciałbym powoli wprowadzać je na blog, żeby nikt nie myślał, że poza wódką i piwem jest tylko whisky. Niemniej nie zamierzam sugerować jakiejkolwiek hierarchii między tymi gatunkami. Dla mnie to już kwestia… Czytaj więcej »
Generalnie można podsumować: świat się zmienia.
Niemniej jak sobie pomyślę, że Winston Churchill pijał głównie brandy — to w kontekście tego co ja myślę o brandy 😉 — nie wiem jak dawał radę 🙂
To zdecydowanie moda. Tak też ją nazwałem w tekście. Co jednak nie oznacza, że dobra whisky nie zasługuje na uwagę. Moim zdaniem może śmiało konkurować z koniakami. Choć trzeba przyznać, że ta walka nie będzie prosta.
Ma Pan jakieś porady na temat tańca? Jak zacząć, jakieś kroki dla zupełnie zielonych w tym temacie?
Może kiedyś coś na ten temat napiszę. Póki co polecam próbować i uczyć się od innych. Szkoły tańca też są fajne. Podpowiem, że zawsze strasznie brakuje im wolnych mężczyzn, bo kobiety często przychodzą same i niestety nie mają z kim tańczyć.
Panie Łukaszu , być warto byłoby zrobić wpis o samej Metaxie, alkohol jest niby popularny , a ja sobie właśnie zdałem sprawę, że nic o nim nie wiem.
Możliwe, że kiedyś do tego dojdę. Jest jeszcze wiele nieomówionych alkoholi.
Wiele ciekawych rzeczy się dowiedziałem, ale jestem nieletni, więc jeszcze chwilę, na delektowanie się koniakiem, muszę poczekać. Według mnie przydałby się wpis na temat własnoręcznego podpisu… Chyba każdy gentleman powinien operować takim swoim oryginalnym podpisem, więc gdyby pan Kielban rozjaśnił trochę tematy z tym związane, czyli np. jak powinna wyglądać parafka gentlemana? jak powinien on ją stworzyć? to byłoby naprawdę fajnie.
Panie Łukaszu, mam wrażenie, że w tekście i w podpisie pod zdjęciem z koktailami wkradła sie literówka. Powinno być chyba Old Fashioned zamiast Gold Fashioned. Old Fashioned jest jednym z najstarszych koktaili i występuje w wielu wersjach, także z koniakiem jako bazą. Odmiany pod nazwą Gold Fashioned odnalazłem w internecie ale żadna z nich nie zawiera koniaku. Chyba, że w 6 coctails tak nazwali tę wersję. 🙂 Poza tym dobry tekst (no może jeszcze poza Metaxą, do której dodaje sie ekstrakty z ziół i innych dodatków objętych tajemnicą oraz, z tego co wiem, wino, wiec nie do końca można ja… Czytaj więcej »
Informacja o nazwie koktajlu pochodzi od samych barmanów. Nie będę tego kwestionował. Z pewnością rozróżniają wersję Old od Gold. Podejrzewam, że jakiś inny składnik wpływa na to „złoto”.
Jeżeli to ich autorska nazwa, to jak najbardziej jest ok. Myślę, że to przez substytucję bourbona koniakiem. 🙂
Witam, nie uważam się za specjalistę ale – po pierwsze koniak/brandy powinno pić się lewa ręką, a tu na zdjęciach mamy Pana który pije prawą ręką, po drugie nie wspomniał Pan o koniaku armeńskim który moim zdanie jest zdecydowanie lepszy od francuskiego (a może i najlepszy na świecie) i mimo iż nie jest produkowany we Francji w regionie Cognac to mają prawo nazywać swoje brandy koniakiem w wielu krajach świata, otrzymali to prawo na początku 20 wieku ze względu na wyjątkowa jakość swoich produktów.
Bardzo dziękuję za ten niezwykle ciekawy wpis.
Znam 6 cocktails, genialne miejsce. I ma swój urok. Mnie najbardziej smakował tam koktajl ‘Missionary’ oraz ‘Bella Ciao’. Nigdy nie byłam jakąś wielbicielką koniaków, zdecydowanie preferuję wino, ale zachęciłeś mnie do degustacji.
A gdzie choćby notka o araracie?
aż się roi od merytorycznych błędów, nie ma to jak „ekspert od wszystkiego”
Rozumiem krytykę, ale prosiłbym o szczegóły, bo w ten sposób można by wyśmiać wszystko. Chętnie dowiem się gdzie są te błędy.
Witam serdecznie Nie jestem expertem ale jako ciekawska dusza podeszłem kiedyś i do brandy, po poczytaniu trochu i zakupieniu butelki wtedy metaxy zacząłem przygodę. Po fajnym dniu i kolacji otwarłem butelkę , muza , szkło i chyba dzisiaj to wiem na pewno miłe wspomnienie wakacji. Winogrona z kiści chyba każdy zajadał ale u mnie smak skórek wyjątkowo zapadł w pamięci, dzisiaj z czasem wiem że to były te chwile które dzisiaj odpłacają się smakiem i aromatem wyczuwalnym w trunku. Zachowując wszelkie kanony mogę sobie siedzieć tak całą noc zajęty jakimś projektem i sączyć dobry trunek Każdy polecam by dobrał swą… Czytaj więcej »