Jest wieczór. Właśnie kończy się męczący dzień. Wreszcie mogę usiąść spokojnie w fotelu, wyciągnąć przed siebie nogi i odetchnąć. To jest moment, kiedy włączam sobie ulubioną muzykę albo film. Atmosferę dopełnia szklaneczka whisky, która już spoczywa w mojej dłoni. Napoju jest w niej niewiele, ale i tak szybko jej nie wypiję. Wolę najpierw delektować się barwą i zapachem tej whisky, a następnie powoli ją smakuję.
Wpis tylko dla osób pełnoletnich.

Szklanka typu Old Fashioned
Whisky nie jest niezastąpiona
Alkohol służy jednym do topienia smutków, innym do rozerwania się lub ośmielenia. Mężczyzna z klasą sięga po coś mocniejszego jednak w innym celu – by się rozkoszować smakiem i aromatem swojego ulubionego trunku, a także specjalną atmosferą, która towarzyszy temu rytuałowi. Dobrze pita whisky nie upija, nie rozwesela, ani nie otumania, tylko rozluźnia i wprowadza w pozytywny nastrój.
Zważywszy na polskie tradycje picia wysokoprocentowych napojów nieczęsto zdarza się u nas zdrowe podejście do alkoholu. Wiele osób go nadużywa, pałamy powszechną niechęcią do alkoholików, a nierzadko nie potrafimy zaakceptować abstynentów. Mimo to można pić z umiarem, dla samego smaku. To właśnie nazywam piciem z klasą. Niemniej picie whisky czy koniaków, albo palenie cygar i fajki nie czynią gentlemanem. To tylko kwestia wyboru, a ja tym wpisem do niczego nie namawiam.

Sean Connery reklamował Jim Beam’a.
Whisky – ikona kultury gentlemanów
Whisky jest pociągająca z kilku powodów. Większość osób zwraca na nią uwagę nie ze względu na historię czy proces produkcji, ale na jej obecność w kulturze popularnej. Whisky jako alkohol dla gentlemana to wręcz stereotyp. Piją ją szlachetni bohaterowie filmów i książek, znani artyści, politycy i ludzie biznesu (m. in. Clark Gable, Mark Twain, Winston Churchill). Czasami można dojść do wniosku, że gentlemani nic innego nie pili. Powstają o niej nawet liczne opracowania i albumy. To jako pierwsze przyciąga nasz wzrok.
Z czasem zgłębiamy sprawę. Poznajemy historię prohibicji, która rozwinęła nielegalny handel tym alkoholem. Dowiadujemy się, że wiele destylarni ma bardzo długą tradycję i znany powszechnie Johnnie Walker to tylko malusieńki ułamek świata whisky. Odkrywamy jak przez wiele lat przygotowuje się ją w specjalnych beczkach w Szkocji i Irlandii, a jej odmiany w innych stronach świata. W końcu zdajemy sobie sprawę, że mimo iż ma ok. 40% alkoholu, to nie ma nic wspólnego z wódką.
Zawartość mojej szklanki
Siadając wieczorem ze szklaneczką whisky, chcę się cieszyć jej smakiem, a nie upijać alkoholem. Dlatego piję ją bez lodu (nie mówiąc już o coli!), który łagodziłby gorycz, ale też znieczulał moje kubki smakowe. Kierując się raczej wrażeniami estetycznymi, pijam w szklankach old fashioned albo kulistych, które podpatrzyłem ostatnio w serialu Mad Men. To wystarczy na moje potrzeby amatorskiego delektowania się zapachem i smakiem whisky.
Gdybym jednak chciał ją degustować, pewnie piłbym z kieliszka tulipanowego od Tomka Milera. Niemniej single malty pijam raczej rzadko. Blendy do degustacji kiepsko się nadają, a ostatecznie i tak chodzi mi tego wieczora o mnie i mój relaks, nie o analizę sensoryczną trunku. Trochę boję się, że smakowanie whisky wciągnie mnie na tyle, że stanę się wyznawcą opinii, iż tylko single malty nadają się do picia. Później w pubach zostanie dla mnie tylko piwo, bo tamtejsza whisky nie spełni moich oczekiwań.
Jeśli interesują Cię różne rodzaje szklanek i kieliszków do whisky, zapraszam tutaj: Szkło do whisky. W tym artykule zrobiłem przegląd różnych opcji.

Szklanka kulista, profesjonalnej nazwy nie znam.
Barwa i zapach
Przy produkcji whisky znacznie ma nie tylko to z jakiego zboża wytwarzany jest ten alkohol, a stosuje się jęczmień, żyto, pszenicę oraz kukurydzę. Ważną rolę odgrywa też drewno, z jakiego wykonane są beczki, w których leżakuje whisky przez wiele lat. Nie każdy jednak wie, że równie istotny jest już sam proces suszenia słodu, na przykład torfem. Z tego procesu otrzymujemy silne nuty smakowe. Jest jeszcze kilka innych czynników, ale zostawmy to na inną okazję.
Póki co obserwuję jak moja whisky spływa po ściankach szklanki tworząc grube zacieki. Obserwuję ciemny kolor, który nadaje jej szlachetności. Powoli przysuwam ją do nosa i lekko wdycham jej zapach. Szczerze powiedziawszy nie mam tak wyczulonego węchu, by rozpoznać poszczególne nuty. Lubię ten zapach, ale robię to z praktycznego powodu. Poprzez nos przyzwyczajam moje zmysły do mocnego smaku alkoholu. Tuż przed wzięciem pierwszego łyku, biorę głębszy wdech.
Smak whisky
Pierwszy kontakt alkoholu z językiem nigdy nie jest przyjemny. Dlatego najpierw biorę mały łyk i przez chwilę trzymam go w ustach. Kubki smakowe mają czas by się otrząsnąć z szoku. Każdy kolejny łyczek to już sama przyjemność. W tym czasie niczego nie jem, ani nie palę. Zakłócanie tego smaku nie ma najmniejszego sensu. Już lepiej wcześniej się najeść i zgasić pragnienie.
W smaku zaś można wyczuć nuty dymu, torfu, owoców, drewna, liści i tym podobnych składników. Ponownie jednak muszę się przyznać, że czuję się jak ślepiec próbując rozgryźć smaki. To prawdopodobnie stąd, że nigdy tego nie ćwiczyłem i się nie przykładałem. Niemniej dobrze mi z tym. Wiem kiedy whisky mi smakuje, a kiedy nie i to mi wystarczy. Przynajmniej moje myśli mogą spokojnie krążyć wokół muzyki, książki, filmu, albo planów na przyszłość.
Tak, to jest mój wieczorny relaks.
Zobacz też:
Jak pić piwo z klasą
Sztuka wolnego palenia
Piwnice, w których Starka dojrzewała
No właśnie! Każdy pije tak jak lubi, warto jednak trzymać jakiś poziom. Niestety u nas kultura picia leży i kwiczy.
A jak z piciem piwa. Rzadko się słyszy, aby dawni gentlemani pili piwo. Czy mógłby Pan to trochę naświetlić?
Piwo to jedna z tych rzeczy, o których się mało mówiło, bo zawsze to był bardzo popularny napój. Jestem przekonany, że pito je nawet wśród elit, ale nie wiem czy znajdę do tego tematu źródła, by o nim napisać. Jeśli znajdę to oczywiście napiszę.
Dziękuję 🙂
Podoba mi się tekst, zwłaszcza za szczerość w tym,że nie uważasz się za znawcę bukietów smakowych, a po prostu lubisz ten trunek. Od tego jest Tomek Miller 🙂
Ja jestem na jeszcze niższym poziomie zaawansowania i pijam whisky z lodem albo z lodem i colą (bardzo lubię, a jak mawia Miller, nie ma w tym nic niestosownego). I tak się zastanawiam, bo piszesz, że nic nie palisz ani nie jesz do whisky – czy nie dobra, by była porządna czekolada/pralina, lub (jak ktoś pali) papieros/cygaro.
Dym tytoniowy chyba jeszcze bardziej znieczula język niż whisky. Natomiast o czekoladzie nie myślałem. Pamiętaj jednak, że wszystko co zjesz zmieni Twój smak. Choć przy blendach to nie musi być na minus.
Podoba mi sie sposób w jaki to opisałeś. Dodam iż ważną opcją w tym rytuale jest dobra nuta. Osobiście polecam w momencie spokojnego odprężenia na naszym fotelu : https://www.youtube.com/watch?v=veam26T9WR4
Też pijam whisky bez lodu, wody czy coli. Smak jest wówczas wyrazistszy , niczym nie zmącony. Najlepiej single malt.Uwielbiam wdychać zapach, choć podobnie jak i autor nie potrafię rozróżnić i nazwać poszczególnych jego nut. Kompozycja smaku i zapachu stanowi jedność i w moim przypadku dodaję do tego czasami zapach i smak palonego tytoniu fajkowego, który moim zmysłom najwyraźniej jest przyjazny. Dopełnieniem wszystkiego jest gabinetowy fotel i książka. Nadmienię tylko, że nie jestem niewolnikiem wyłącznie whisky. Stawiam na urozmaicenie brendy jak i czerwonym wytrawnym winem.
Och tak! O winie powinien powstać osobny wpis. Również nietrudno rozsmakować się w dobrych piwach z małych browarów.
Tomek na swoim blogu napisał kiedyś bardzo fajne zdanie:
„Jak powinno się pić whisky? Z przyjemnością.”.
Lubisz colą? Pij z colą. Lubisz na czysto? Pij na czysto. Lubisz z lodem? Zasyp do pełna lodem. I to jest fajne 😉
Również uważam, że własna przyjemność liczy się najbardziej. Niemniej warto znać podstawowe zasady. Kiedy nie wiedziałem nic o procesie przygotowywania kubków smakowych na nadchodzący szok, nie lubiłem whisky. Dopiero adaptowanie profesjonalnego rytuału do własnych potrzeb mnie przekonało.
Ja o tym procesie pierwszy raz usłyszałem kilka lat temu w TV. Jeden z polskich muzyków jazz’owych powiedział wtedy: „do whisky trzeba sobie wyrobić podniebienie”. Myślę, że miał właśnie na myśli przyzwyczajanie kubków do smaku jaki je za moment zdominuje. Muszę Ci Łukaszu pogratulować tego wpisu – świetnie się go czyta.
Mam podejrzenie, że mogło mu jednak chodzić o tak zwane „nabywanie smaku”, czyli dojrzewanie do whisky. Niemniej teraz mi się skojarzyło, że to przyzwyczajanie języka można świetnie porównać do gry wstępnej. Jak tego nie zrobić to też wypijesz, ale przyjemność zdecydowanie mniejsza.
Dzięki za gratulacje. Nosiłem się z tym wpisem od kilku miesięcy i faktycznie przyznaję, że wyszedł mi całkiem nieźle.
A ja przyznam, że wolę… łoić wódkę 😉 Miałem jakiś czas temu okres fascynacji whisky, ale jest to trunek specyficzny i nie na każdą okazję – wódka zaś jest neutralna smakowo, można ją podać do stołu, pić do szerokiego wachlarza różnych dań. No i czasami człowiek chce się czegoś napić, a nie zawsze ma ochotę na lizanie beczki 😉
Kiedyś rozmawiałem z jednym szkotem, który spytał mnie: „Co można dodać do whisky?” Ja: „Nie wiem… colę, wodę.. ” A szkot na to: „Więcej whisky…”
Oj, też wieczorkiem lubię usiąść ze szklaneczką whisky lub lampką koniaku i powoli go sączyć. Po ciężkim dniu ta chwila wieczorem jest niezastąpiona aby złapać odrobinę dystansu.
Ten wpis przypomniał mi bardzo istotny film(ik) z którym każdy kto zaczyna przygodę z whiskey powinien się zapoznać. Jest po prostu świetny i jak ogląda się w spokoju to można nieźle się wczuć Instruktarz tego jak postępować z tym trunkiem na poziomi gentlemana. Tym bardziej ciekawe, że… osobą nauczaną jest kobieta 🙂 Prowadzi Master Blender Richard Paterson, świetny gość. Ubawiłem się jego nauką 🙂 part 1. https://www.youtube.com/watch?v=frRonhQdRdQ part 2. https://www.youtube.com/watch?v=UmE4kyg_Vbo … a do mieszania smaków oczywiście czekolada tylko taka z górnej półki 80%+ kakao. Z resztą jest to w filmiku. I pamiętajcie: 1.helo 2.how are you 3.quite well 4.thank you… Czytaj więcej »
Pytanie za 100%
Czym się różni osławiona WHISKY od podrasowanego bimbru?
W zasadzie niczym. Nie rozumiem tego całego szału na punkcie tego trunku.
Myślę, że leżakowanie przez wiele lat w dębowych beczkach już robi sporą różnicę, a jest przecież tego więcej.
Jeśli mowa o whisky to należy rozróżnić dwa rodzaje czyli single malt – zrobiona w jednej destylarni, oraz blended czyli wymieszana z różnych rodzajów w celu uzyskania standardowego smaku. I od razu zapomnijmy o blended, bo mieszańce do single malt mają się tak, jak kundle do psów rasowych. Polecam, w celach poznawczych ;)zakup miniaturowych butelek, które często są sprzedawane w zestawach po kilka sztuk, z różnych destylarni. Różnice w smaku pomiędzy nimi są OGROMNE. Nawet ja, który na whisky się prawie w ogóle nie znam, byłem zaskoczony wachlarzem smaków. Od jasnych, lekko owocowych czy waniliowych przez ciemniejsze, słodkawe aż po… Czytaj więcej »
A ja Ci powiem, że wolę kundle niż psy rasowe 🙂 Są bardziej wdzięczne, dają więcej radości i frajdy.
Od czego zacząć? 1. zależy co się rozumie przez pojęcie „podrasowanie” 2. do produkcji whisky też używa się bimbru, czyli surowego alkoholu 3. różnica jest w tym, z czego ta surówka jest odpędzona 4. później leżakowanie w beczce, nie słyszałem, żeby ktoś bimber np. z ziemniaków leżakował 5. różnica jest w sposobie i kulturze picia 6. różnica też tkwi w tradycji produkcji konkretnej whisky, nie zauważam takiej tradycji w produkcji surówki w gorzelni, sprzedawanej na np. wyborową Czy kolega Mateusz tak samo czuje się w np. Mercedesie i w np. Polonezie? Choć na pewnym etapie składniki obu aut niczym się… Czytaj więcej »
Pić whisky z „przyjemnością”, brzmi wspaniale i tak jest!! Jednakowoż, gdy ktoś z przyjemnością smakuje się w Singlu za może i mało, może i nie, zależy od możliwości, 200/300 pln i zasypuje go górą lodu a do tego zalewa colą, to niestety, przykro mi, ale tą przyjemność zabiera nie tylko sobie, ale także i mi jeżeli jestem zmuszony na to patrzeć! I tu się moja tolerancja kończy, a przecież to nie jest wysoka półka….
W każdym razie bardzo interesujący artykuł, dziękuję i pozdrawiam!
Niestety whisky trzeba rozumieć, żeby ją pić bez dodatków, ale jeśli kogoś na to stać, to niech sobie pije jak chce. Przynajmniej ja mam takie podejście.
Witam O tej porze roku, pijam whisky, jesienią czerwone wino (głownie rioja), latem różnie , i piwo się zdarzy. Co do „rudej wódy na myszach” :), przepraszam gentlemanów, staram się pić single malty (cena nieraz zaporowa)a także starsze blendy. Piję oczywiście czystą, w temperaturze pokojowej i najlepiej smakuje mi pierwszy łyk. Jest to z reguły 1/3 do 1/4 nalanej objętości. Resztę wypijam do godziny. Wieczorem, bo wtedy najlepiej mi smakuje, wypijam jedną szklaneczkę czyli ok. 50-70 g napoju. Miewam okresy, gdy wolę dobre brandy, np. metaxę – ale 7* lub kaukaskie produkty. W ubiegłym roku hitem były rumy, z Lamb’s… Czytaj więcej »
Witam. Panie Łukaszu, mam prośbę aby powstał wpis na temat koniaku. Czytając różne wypowiedzi w tematach dotyczących klasycznej elegancji czy też bycia gentlemanem zauważyłem że większość pisze o whisky.Wydaje mi się, że w ogólnej kwestii bycia gentlemanem spora część zainteresowanych opiera się na wzorcu brytyjskim.Z jednej strony jest to dosyć zrozumiałe z racji pochodzenia słowa, obecności archetypu gentlemana w ogólnej świadomości oraz publikacji wydawniczych.Z drugiej strony kontynentalna Europa znacząco przewyższa różnorodnością kulturową wyspy brytyjskie a pomimo to niektórzy zdają się tego nie dostrzegać Pan swoimi wpisami wielokrotnie wyłamuje się z tego zawężonego trybu myślenia. Udowadnia Pan, że istnieją /istnieli gentlemani… Czytaj więcej »
To jest doskonały pomysł i w dodatku od dłuższego czasu mam go w głowie. Zresztą razem z winem, szampanem, czy nawet wódką. Każdy z tych alkoholi zasługuje na jakieś opisanie. Problem polega z dostępem do wiedzy. Niemniej powoli będę się starał uzupełniać te braki.
Ja potrafię naprawdę bardzo długo delektować się szklanką grantsa 12YO. Ten smak z wyraźną wanilią potrafi wkręcić człowieka i można na chwilę się zapomnieć 🙂
Nie ma nic bardziej odprężającego, niż powolna degustacja ulubionego grantsa z ulubionym mężem wieczorową porą 🙂
Opisana przez Pana sztuka wolnego picia mieści się w konwencji picia jeszcze innych trunków. Chcę zwrócić uwagę na to, że Włosi w ten sposób piją swoją tradycyjną grappę. Dla mnie najciekawsza jest grappa z Villa de Varda, jest jednak wiele innych gatunków włoskiej grappy.
Mam jedno miejsce w Paryżu gdzie wracam co jakiś czas tam w barze zamawiam 50ml Jack Danielsa z lodem i osobno woda mineralna gazowana zmysłowy smak musi przegryźć mocny charakter moich wspomnień
Dobrze whisky smakuje z gorzką czekolada jak również z serami zapraszam na Whisky masterclass w Capital Hotel Knigstbridge w Londynie gdzie możecie zasmakować najlepszych whisky pozdrawiam #siegiedakamil#