Przed nami Sylwester, karnawał, długi okres tańców i zabaw. Przy takich okazjach chętnie chwytamy za napoje alkoholowe. Obojętnie jednak czy to wino, whisky, koniak czy tradycyjnie wódka. Trzeba umieć pić to, co się sobie nalewa. Gentlemana bowiem łatwo poznać po tym jak postępuje z alkoholem i pod jego wpływem. Ci co muszą później mówić: „Przepraszam, byłem pijany”, po prostu nie dorośli do miana mężczyzny z klasą.
Wprowadzenie
Zawarte w tym tekście myśli są dla mnie oczywiste i wręcz zbyt banalne, żeby je wyłuszczać. Niemniej piszę trochę o alkoholach i chciałbym mieć czyste sumienie. Dlatego też przyszła pora na krytykę pewnych zachowań.
Na wstępie wyjaśnię dwie sprawy. Nie uważam, że bez alkoholu nie da się żyć, ale też nie jest to demon, którego należy zwalczać. Dobry alkohol, pity z głową, jest sympatycznym uzupełnieniem szczególnych momentów dnia lub zabawy. Tylko tyle. Nie ma w nim nic więcej. Po drugie poniżej przyczepię się do męskich zachowań po spożyciu alkoholu. Nie znaczy to, że uważam kobiety za święte w tej kwestii. To jest jednak męski blog i rozmawiamy o mężczyznach.
Kontrola nad sobą
W moim mniemaniu prawdziwym gentlemanem można nazwać tylko mężczyznę, który potrafi się kontrolować we wszelkich codziennych sytuacjach. Nie chodzi o to, żeby nie wyrażać emocji. Tutaj chodzi o panowanie nad swoimi słabostkami i nagłymi wybuchami. Wyobraźmy sobie sytuację, w której elegancki mężczyzna w restauracji został zdenerwowany przez kelnera (np. obrażony słownie) i pobił go na oczach wszystkich. Gdy już się uspokoił, przeprosił otoczenie i wyjaśnił, że został wyprowadzony z równowagi. Czy ma to jednak znaczenie? Czy kogoś obejdzie prawda? I tak zostanie zapamiętany jako ten, który urządza publiczne bijatyki.
Teraz wróćmy do alkoholu. Wiadomo powszechnie, że zmniejsza on kontrolę nad własnym ciałem i emocjami. Pod wpływem alkoholu o wiele łatwiej o poważne złamanie zasad. Wystarczy powiedzieć, że rośnie nasza skłonność do agresywnych reakcji czy uczestniczenia w wydarzeniach, których później zupełnie nie pamiętamy. Wachlarz możliwości jest przeogromny i na pewno znacie wiele pijackich historii, które urągałyby dobremu imieniu mężczyzny z klasą. Czy znaczy coś, że bohaterowie tych historii później żałują i przepraszają? Nie.
<<Zobacz też: Jak pić piwo z klasą>>
Z kobietami
Co gorsza pijackie występki zdarzają się też w towarzystwie kobiet. Niektórzy piją dla animuszu, żeby się nieco ośmielić, inni po prostu nie zważają na okoliczności. Później możemy podziwiać widok mężczyzn dobierających się do różnych kobiet, robiących standardowe sceny albo leżących u nóg swoich towarzyszek, które zostały zmuszone do opiekowania się ich „zwłokami”. Te „zwłoki” przyszły w roli partnera do zabawy i silnego ramienia oferującego oparcie w razie potrzeby. Niespodziewanie nastąpiła jednak zamiana ról.
Należy dodać jeszcze jedną rzecz. Alkohol daje poczucie relaksu, komfortu i ułatwia nawiązywanie kontaktów. Zwiększa się przez to popęd seksualny. Niestety nadmiar alkoholu zmniejsza seksualne możliwości mężczyzny, gdyż maleje stężenie testosteronu i tlenu we krwi. Mówiąc wprost: pojawiają się problemy z erekcją.
<<Zobacz też: 10 rzeczy, którymi gentleman zaimponuje swojej damie>>
Uzależnienia, abstynencja i testy
Powyższe powinno doprowadzić Cię do pytania: czy potrafię kontrolować spożycie alkoholu? Uważam, że każdy kto pije, powinien od czasu do czasu przeprowadzić sobie taką autoanalizę, by upewnić się czy alkohol jest dla niego nadal tylko miłym dodatkiem, czy może zaczyna być sensem imprez. Przede wszystkim mężczyzna z klasą powinien umieć zapanować nad każdą słabostką żeby potrafić odmówić jej sobie w razie potrzeby. Po drugie uzależnienie od alkoholu jest jedną z gorszych słabości, która dotyka zarówno uzależnionego, jak i jego bliskich.
Jak się przetestować? Wystarczy pójść kilka razy na przyjęcie i nie pić. Pozwoli to przekonać się o naszych zapędach, a przy okazji nauczy szacunku do abstynentów. W Polsce wciąż zdarza się brak zrozumienia dla takiego wyboru. Warto też pozbyć się całego alkoholu z domu i kupować go wyłącznie na specjalne okazje. Posiadanie butelki czy kilku do picia każdego wieczora to dość niebezpieczna sprawa, zwłaszcza dla osób o słabej sile woli. Z drugiej strony to dobra sytuacja na sprawdzenie siebie. Jeśli masz w barku otwartą butelkę czegoś dobrego i potrafisz nie zajrzeć do niej przez jakieś dwa tygodnie, to nie bałbym się za bardzo o siebie.
<<Zobacz też: Gafy, nietakty, faux pas – jak z nich wybrnąć>>
Respekt
Jak wspomniałem, zdarza się u nas, że ludzie nie szanują niepijących. Natrętne namawianie kogoś w stylu: „Ze mną się nie napijesz?!” to dno społecznych norm. Niemniej z własnego doświadczenia wiem, że konsekwencja we własnej postawie może przynieść bardzo dobre rezultaty. Dla przykładu ja bardzo nie przepadam za wódką, zwłaszcza w czystej postaci. Od lat odmawiam jej picia na wszelkich imprezach i weselach. Czasem dla zasady wzniosę jeden toast, ale nie biorę udziału w maratonach.
Kiedy niedawno znów byłem w takiej sytuacji i przyjaciel proponował mi kieliszek czystej, a ja mu odmówiłem tłumacząc, że już mam dość, dowiedziałem się, iż darzy mnie wielkim szacunkiem za tę umiejętność. Podobało mu się to, że w pewnym momencie potrafię powiedzieć stop i bez najmniejszych kompleksów odmawiam każdemu, choćby nie wiem jak się dopraszał. Szczerze mówiąc nauczyłem się tego z powodu mojej niechęci do kaca, ale każdy powód jest dobry by być tym, który do końca pozostaje na nogach. Ta historia pokazała mi nie tylko, że ludzie darzą szacunkiem osoby o twardych zasadach, ale też, że choćby nie naśladowali, to i tak obserwują i coś do nich jednak dociera. Więc warto!
<<Zobacz też: Sztuka wolnego picia whisky>>
Lepiej i mniej
Jest jeden prosty sposób na zwiększenie swojej kontroli nad sobą – zacząć pić lepsze i droższe alkohole. Wszystko rozbija się w końcu o ilość. Jeśli więc nie możemy sobie pozwolić na dużo, uczymy się delektować tym co mamy. I to jest właśnie moja wizja dobrego picia alkoholu. Pijesz wino? Kupuj najdroższe na jakie Cię stać. Piwo? Może belgijskie? Whisky? Są single malty! Jeśli nie potrafisz ich docenić, warto wybrać się na degustację, poczytać, dowiedzieć się o co chodzi z górną półką.
To uczy świadomie i rozsądnie podchodzić do alkoholu. Uczy kończyć w miejscu, które kiedyś nazwałbyś początkiem. Wysokoprocentowe trunki potrafią bowiem pomóc nam wejść w pozytywny nastrój, ale dalej to już trzeba umieć samemu poprowadzić ten taniec, a nie dać się ponieść z falą. Mężczyzna potrafiący powiedzieć sobie stop w dobrym momencie, nie tylko nie będzie się męczył kacem, zachowa też kontrolę nad sobą, zdobędzie szacunek otoczenia, zapewni bezpieczeństwo swojej partnerce, zrobi na niej dobre wrażenie i ogólnie mówiąc: nie da plamy.
Idzie Sylwester, karnawał i długi okres tańców i zabaw. Nie dajcie plamy!
Nie przegap żadnego wpisu! Zapisz się na newsletter.
Witam :).
Bardzo ciekawy artykuł, zresztą jak każdy na tej stronie. Mam pytanie – w jakim wielu według Was powinno się wypić pierwszy raz alkohol? Moim zdaniem to na pewno nie wiek gimnazjalny, a nawet szkoły średniej.
Człowiek powinien zacząć pić alkohol dopiero w momencie, gdy będzie w pełni świadom konsekwencji picia alkoholu i będzie mógł i potrafił w pełni odpowiadać za swoje czyny.
Zdarzyć się może, że nastąpi to w wieku 12 lat, albo nigdy. Nie ma reguły, tylko zdrowy rozsądek.
Człowiek powinien być świadom swego czynu, lecz powinien też sam być wstanie zmierzyć się z konsekwencjami swojego czynu. Tak więc, dopóty rodzice sprawują władzę to od nich powinno zależeć, czy ich syn/córka powinien już pić alkohol, czy też nie.
Inną sprawą jest fakt że dżentelmen prawa nie powinien łamać, nawet jeśli byłoby to najgłupsze prawo na świecie. Tak jak dawniej rycerzowi honor nakazywał słuchać Pana. Tak dziś obywatel powinien słuchać się władzy, gdyż jest to postępowanie honorowe. Nawiązuje to również do prawa drogowego, mam nadzieję że go nie łamiecie 🙂
Uważam, że każdy sam powinien móc decydować w którym momencie swojego życia chce spróbować alkoholu. Wszystko jest dla ludzi, ale jeśli się im czegoś zakazuje robią wszystko by ten zakaz złamać. Moim zdaniem rodzice powinni sami wprowadzać swoje dzieci w świat alkoholu. Nie pić z nimi wódki lecz wprowadzić w odpowiednim momencie zwyczaj picia wina do obiadu, powiedzmy raz w miesiącu co niedzielę. Również ważną rzeczą jest by nie ukrywać się przed swoimi dziećmi z piciem alkoholu, traktować to jako normalną rzeczy, jeden z elementów życia. Odnośnie bycia dżentelmenem, to nie prawo powinno kierować jego postępowaniem, a kodeks honorowy/zasady jakie… Czytaj więcej »
Jeśli sąd by wydał taki wyrok, nie wtrącałbym się w sprawę. Lecz gdyby takie prawo istniało to dążył bym do jego zmiany w parlamencie, a nie na ulicy buńczucznie łamiąc przepisy.
Jeśli ktoś uważa że może łamać prawo i być z tego dumny ponieważ prawo jest złe. To bliżej mu do kodeksu honorowego osiedlowego dresa, niż dżentelmena.
Tutaj zgodzę się z Panem Damianem. Oczywiście są skrajne sytuacje, w których należy stanowczo przeciwstawić się nawet irracjonalnemu prawu, ale w gruncie rzeczy powinno się dążyć zmiany prawa, a nie łamać je w geście buntu.
Respekt wobec prawa a „słuchanie się władzy” to w demokracji dwie zupełnie różne rzeczy… Wobec władzy powinno się w takim systemie zachowywać permanentny brak zaufania – inaczej sami nauczymy „władzę” nadużywania kompetencji…
Jeżeli ktoś zaczyna o tym myśleć to sądzę że powinien zacząć pić. Na początku małymi krokami, a nie przekroczyć 18 i nie znać umiaru. Trzeba to sobie wypracować.
dzien dobry, cytuję: „Ci co muszą później mówić: „Przepraszam, byłem pijany”, po prostu nie dorośli do miana mężczyzny z klasą.” czyli uwazasz ze nie powinno sie przepraszać? mało znam którzy przeproszą za stan , tylko sie nim legitymują tym jako dobrym powodem a to już ogromna różnica.. Myślałem ze to wiesz. we wprowadzeniu już sam napisałeś „chciałbym mieć czyste sumienie” jakby to było tłumaczenie sie na siłe i takie jest. Nie wiem jak w Warszawce i okolicach ale na śląsku się wie ze nie ma u nas w Polsce kultury picia, tylko „zapijanie pały” nie jesteśmy gentlemanami tylko pomixowanymi kulturowo… Czytaj więcej »
Bardzo chciałbym odpowiedzieć na ten komentarz, ale jest w nim tak dużo niezrozumienia, że nie wiem w ogóle czy to nie jest zwykłe czepianie się słówek w oderwaniu od całości.
Myśli też są zebrane tak, że nawet trudno mi zrozumieć ich sens.
Może spróbuję tak: ten tekst nie ma na celu karcić tych co pić nie umieją (choć trochę to robi), tylko dać do myślenia, żeby każdy zastanowił się nad swoimi zachowaniami. Nie jest sposobem unikanie zabaw, gdzie się wódka leje. Sposobem jest asertywne mówienie „nie”.
Panie Łukaszu, Warto trzymać się zasad i wskazówek, które Pan przedstawia jeżeli zależy nam na byciu „mężczyzną z klasą” Sam od lat trzymam się pewnych zasad i dzięki temu zauważam, że często jest to odbierane jako walor, zaleta. W pełnym wymiarze pomogło to w życiu zawodowym, spotkaniach biznesowych czy imperezach, uroczystościach w relacjach klient-dostawca czy pracownik-podwładny. Wiele razy zdarzyło się tak, że zdobywałem dzięki temu szacunek, sympatię czy potrzebną nić porozumienia kontrahenta. W zakresie reputacji, zjednywania sobie ludzi (tak!) i godnego reprezentowania (klasy właśnie) nigdy nie zdarzyła się wpadka, ponieważ zawsze kierowałem się zasadą „człowiek z klasą potrafi się kontrolować,… Czytaj więcej »
Ja również niejedno zbroiłem pod wpływem alkoholu, ale to właśnie te momenty są przyczynkiem do refleksji. Później, kiedy na przykład byłem zmuszony prowadzić i nie piłem, obserwowałem kumpli i uświadamiałem sobie jak to wygląda z zewnątrz.
To dzięki tym doświadczeniom, a nie podręcznikom savoir-vivre’u, doszedłem do powyższych wniosków.
> Później, kiedy na przykład byłem zmuszony prowadzić i nie piłem, obserwowałem
> kumpli i uświadamiałem sobie jak to wygląda z zewnątrz.
O tak, trzeba przyznać, że takie sytuacje dają dużo do myślenia… Można się (na jakiś czas) zniechęcić do picia.
Bardzo dobry artykuł, niestety w naszym kraju trudno o kulturę picia. Sam nie piję wódki bo jej po prostu nie lubię, ale polecam wszelkiego rodzaju miody pitne, zwłaszcza te lepsze(półtoraki, dwójniaki…)
Ciekawy wpis, bardzo przyjemnie sie go czyta.
Tak jak wspomnial autor, tych kilka wymienionych zasad jest raczej oczywistych.
Prawda, wystarczy chocby odrobina powsciagliwosci by nie skonczyc pod stolem… Co niestety u nas jest czestym zjawiskiem.
Ha! Szanowny autorze, wpadłeś w pułapkę producentów/propagatorów picia. Dla Ciebie wybór to pić jak gentleman lub pić jak świnia. Nie widzisz trzeciej opcji – nie pić?
Alkohol to trucizna. Jakich cudownych cech byś mu nie nadał, szlachetności, smaku – to ciągle trucizna. Nie powinno się go pić wcale!
Ciekawe czy jest gdzieś blog dla złodziei, na którym jego autor przekonuje, że kraść należy z umiarem, elegancko i od święta… 🙂
Na przyszłość proszę albo przed komentowaniem czytać uważnie, albo nie komentować w ogóle.
Dzień Dobry, na przyszłość proszę nawet na niemiłe/niestosowne/nieadekwatne (nawet jeśli w swym mniemaniu) komentarze odpowiadać jak gentleman.
W końcu, jak mawia powiedzenie, gentleman nazywa kota kotem nawet kiedy się o niego potknie.
Jeden kieliszek to też trucizna. Nie każdy umysł jest to w stanie pojąć.
Z tego co mi wiadomo, alkohol w odpowiednich ilościach poprawia metabolizm, więc chyba nie jest aż taką trucizną.
Idąc Pańskim tropem myślenia, nie powinniśmy nawet jeść – wszelkie produkty, które kupujemy w sklepach mają w sobie tyle trującej chemii, że nasze organizmy zapewne funkcjonują na granicach wytrzymałości…
Przedawkować można nawet witaminy, wtedy stają się trucizną i to śmiertelną!
„Z tego co mi wiadomo, alkohol w odpowiednich ilościach poprawia metabolizm” – Jest Pan lekarzem, dietetykiem? Jakieś dowody, przykłady? Właściwie tu należałoby zakończyć dyskusję. Bardzo mało Panu wiadomo. Proszę ostawić butelkę, wstać od komputera i wyjść na spacer – znacznie lepiej poprawi to metabolizm.
„Idąc Pańskim tropem myślenia, nie powinniśmy nawet jeść” – do toku mojego myślenia nawet się Pan nie zbliżył. Proszę darować sobie dalszą fantazję.
Niestety, wygląda na to, że ktoś Panu powiedział, że alkohol nie jest trucizną. Jeśli przychyla się Pan do tego zdania, proszę uszanować zdanie odmienne.
Skoro mowa o lekarzach.. na studiach lekarskich uczą między innymi poniższego cytatu Paracelsusa: „Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę.”
Czy ma zastosowanie do alkoholu? To już pozostawiam rozmówcom 😉
Przeczytałem cały artykuł i nie rozumiem skąd ten wytyk, Panie Łukaszu? Prawdą jest że alkohol to trucizna, nie ma się co oszukiwać.
Stąd, że pisałem o abstynencji jako opcji, którą można rozważać i należy szanować u innych.
Z tego co wyczytałem to na temat abstynencji napisałeś raptem trzy zdania w tym jedno w cudzysłowie. Dodatkowo Twoja wypowiedź była raczej nacechowana na szanowanie abstynentów niż konkretną opcje do rozważania.
Sam jestem abstynentem i może dlatego się czepiam, ale rzeczywiście miło by było przeczytać, jak dżentelmen Pana pokroju przychylał by się do nie picia w swoich artykułach, niż tylko do picia z klasą.
Początkowo ten tekst miał być o nie piciu w ogóle. Chciałem nawet postanowić sobie, że przez miesiąc nie będę pił alkoholu i to opiszę (moje wrażenia i reakcje otoczenia), ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że lepiej zacząć od promowania inteligentnego picia, niż od abstynencji. Zresztą nie picie dla mnie to żaden problem, więc i wyrzeczenie mało spektakularne. Okres częstych imprez mam już za sobą. A też pewnie tekst o abstynencji nie przyciągnąłby uwagi, więc miałby znikomą siłę oddziaływania. Ostatecznie wybrałem to, co uznałem, że zrobi więcej dobrego. PS pierwsza z podanych Prostych Zasad Gentlemana, też odnosi się do osób niepijących… Czytaj więcej »
Porównanie picia alkoholu do kradzieży wystawia tobie nie najlepsze świadectwo. Zwyczajny absurd. Może wyjaśnisz akie widzisz podobieństwa między spożywaniem alkoholu a złodziejstwem? Jak ktoś chce być abstynentem, to bardzo proszę, nikomu normalnemu to nie przeszkadza, ale proszę sobie darować ten wyniosły ton i idiotyczne porównania.
A co to za świadectwo mi Pan wystawia, jeśli można spytać? O jaki absurd Panu chodzi? Jeśli nie zrozumiał Pan porównania, wystarczy dopytać. Różnica między piciem kulturalnie a chlaniem jest taka sama jak między kradzieżą małą a stulecia. Pierwsze jest spożywaniem trucizny a drugie kradzieżą. W przypadku picia, jego elegancka forma, jest społecznie akceptowalna. A kim był Arsen Lupin, o którym powstał nawet film i serial, i który widz go piętnował? Proszę na przyszłość bardziej ważyć słowa, bo Pańska wypowiedź w moim mniemaniu ociera się o próbę obrazy, dość niegodną gentlemana, do bycia którym chyba Pan aspiruje. Wypadałoby też zastanowić… Czytaj więcej »
Czytując klasyka Barei, bo każdy pijak to złodziej! 😉
Ja to chyba otrzymałem prawdziwy dar boży. Kiedyś często zdarzało mi się ostro dać w palnik i to czasem tak, ze wstydem przyznaję, że nie wszystko pamiętałem. Kiedy jednak pytałem się nieśmiało znajomych czy czegoś nie zmalowałem, to zawsze odpowiadali, że w ogóle nie wyglądałem na pijanego. Wygląda na to, że zawsze potrafię się kontrolować i hamulce działają. Ale z ryzykownym piciem już skończyłem, czasem człowiek dochodzi do wniosku, że swoje już wypił i wyhamowanie wcale nie jest trudne, przychodzi dość naturalnie.
Dlaczego miałbym się uczyć na szkoleniach jak doceniać, który mi nie smakuje?
Co takie szkolenie zmieni?
Przynajmniej w moim wypadku było tak, że dopiero po wczytaniu się w to, jak najlepiej pić whisky i uczestniczeniu w jednym z takich warsztatów polubiłem ją i teraz potrafię pić ją dla smaku.
Co więcej, akurat wczoraj pokazywałem swoim przyjaciołom (trochę po amatorsku) na czym to polega, to sami od razu przyznali, że jakoś im to lepiej smakuje i nie widzą nagle problemu by pić ten alkohol bez coli, czy lodu.
Oczywiście jeśli komuś to nie potrzebne, to nie ma obowiązku by lubić whisky i się do niej przekonywać. Pisałem jedynie o swoim doświadczeniu.
„Kiedy niedawno znów byłem w takiej sytuacji i przyjaciel proponował mi kieliszek czystej, a ja mu odmówiłem tłumacząc, że już mam dość, dowiedziałem się, iż darzy mnie wielkim szacunkiem za tę umiejętność”
W szkole średniej na wycieczce klasowej piłem codziennie, jeden dwa kieliszki wódki po czym dowiedziałem się że wszyscy tak powinni pić…
Potwierdzam to robi wrażenie.
Gratuluję wszystkim nie pijącym, współczuję pijącym a nie pijącym proszę uważać na siebie w kontekście ostatnich wydarzeń w Polsce.
Alkohol trzeba umieć pić, bo wyzwala on niepożądane emocje u niektórych ludzi. Jaki wy lubicie alkohol? Ja opowiadam się za żubrówką białą.
Fakt, parcie społeczne na konsumpcje alkoholu jest w Polsce ogromne. Praktycznie ciężko wyobrazić sobie spotkanie czy imprezę bez przysłowiowego kieliszka. Kiedyś piłem w znacznych ilościach, może wręcz w ilościach większych niż społecznie dopuszczalne, od roku w ogóle nie. Stwierdziłem, że po pierwsze: nie panuję nad swoimi emocjami, mam zbytnią skłonność do psycho-ekshibicjonizmu przed zupełnie obcymi ludźmi, zdarza mi się zapaść w stan „niepamięci następczej”. Wobec powyższych stwierdziłem, że nie radzę sobie ze skutkami picia alkoholu i nie piję, a na propozycję wypicia grzecznie acz stanowczo odrzucam. Równie dobrym narkotykiem może być pójście na długi spacer, w góry, czy posłuchanie dobrej… Czytaj więcej »
Gratuluję twardej decyzji. Jak widać można zastąpić słabość siłą.
Muszę powiedzieć, być może nieskromnie, że jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się nadużyć alkoholu. Staram się oczywiście rozumieć tych, którym zdarzyły się wpadki na tym polu i nie oceniać zbyt surowo. Być może moje podejście wynika trochę z faktu, iż jestem kobietą, a jednak kobiety pijace za dużo są widziane dużo mniej pozytywnie niż mężczyźni ukazujący takie samo zachowanie.
„Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami” – Ernest Hemingway
świetny i bardzo przydatny wpis
każdy facet powinien go przeczytać
Szanowny autor, pomimo bardzo ładnego wstępu i chęci, zdaje się popełniać kilka niepokojących błędów z zakresu teorii uzależnień:
„Wysokoprocentowe trunki potrafią bowiem pomóc nam wejść w pozytywny nastrój”
Już sam fakt stosowania alkoholu jako regulatora nastroju jest niepokojący.
„Jeśli masz w barku otwartą butelkę czegoś dobrego i potrafisz nie zajrzeć do niej przez jakieś dwa tygodnie, to nie bałbym się za bardzo o siebie.”
Absolutnie nie jest to żaden wyznacznik.
Pozdrawiam i życzę udanego Sylwestra
Witam serdecznie, czytając dziś magazyn logo natknąłem się na artykuł ” 40 procent magii ” w którym opisywane jest jak pić wódkę ale co lepsze cytowany jest tam blog czas dżentelmenów. Polecam artykuł
Tak, słyszałem o tym. Niestety osobiście nie widziałem.
Krzywdzący artykuł, który wprowadza błąd n.t uzależnienia. Juz samo określenie, że to „słabość” odpuszczę.
Za to jeden z objawów alkoholizmu jest „kontrola picia”. Jeśli ktoś nie pije na paru imprezach, bo się „sprawdza”, to najprawdopodobniej właśnie alkoholikiem jest. Proszę o tym poczytać. To są podstawowe informacje. Jest mi przykro, że takie artykuły istnieją.