Zacznijmy od tego, że kiedyś słowo „kobieta” było dla niektórych kobiet obelżywe. Jego pochodzenie wywodzi się z koby (czyli kobyły) albo kobu (chlewu) i stosowano je do osób płci żeńskiej pracujących przy trzodzie. Dopiero od XVIII wieku słowo to zaczęło nabierać bardziej ogólnego znaczenia. Jednak aż do okresu międzywojennego kobiety z warstw wyższych wolały używać innych określeń.
Przedstawicielki elit były damami i paniami, rzadziej już niewiastami. Określenia te podkreślały ich nadrzędną rolę w społeczeństwie. Pan, Panito przecież tytuły, które bezpośrednio odnoszą się do relacji władzy. W towarzystwie stosowano jednak powyższe określenia tylko w wypadku gdy nie znano danej osoby. W powszechnym użyciu były bowiem bardziej wyszukane tytuły.
Przyjęło się, że damy wymagały by nazywać je odpowiednio do stanowiska ich męża. I tak żona doktora była panią doktorową, żona profesora profesorową, itd. Dużo problemów z tak zwanej „tytułomanii” pojawiało się w środowisku wojskowych, gdzie żony oficerów kazały nazywać się adekwatnie do stopnia męża – pani porucznikowa, kapitanowa, majorowa, pułkownikowa czy generałowa. A co gorsza budowały między sobą hierarchię na tej podstawie! Wpływało to bardzo źle na stosunki między żonami oficerów.
Do dziś można spotkać takie relikty językowe. Trafiacie na takie? Może też pochodną tego zjawiska jest przejmowanie nazwisk od mężów – tego nie wiem.
Wraz z demokratyzacją społeczeństwa, określenia, stosowane do zwracania się do siebie, szerokie masy przejmowały od elit (np. pan, pani), a same popularyzowały własne (kobieta, chłopak nawet facet!). Dziś nie widzimy już różnicy, albo różnica jest mała (język formalny/nieformalny) – ale to chyba dobrze.
Źródła:
Aleksander Brückner, Słownik etymologiczny języka polskiego, Warszawa 1957.
Kwestie i kwestyjki, „Polska Zbrojna”, 21 II, nr 52, s. 8.
Ale to w niektórych kręgach nadal funkcjonuje! Żona pewnego profesora przedstawiła się jakiś czas temu mojej mamie, jako „Profesorowa jakaś tam”. Mama odpowiedziała z uśmieszkiem „Krystyna” 😉
Także określeń: „panna”, „dziewczyna”, „dziewka” nie stosowano zamiennie. Precyzyjnie określały one status społeczny danej kobiety. To pierwsze sformułowanie odnosiło się zazwyczaj do dziewczyny, która była szlachcianką lub pochodziła ze zubożałej rodziny ziemiańskiej (nawet jeśli aktualnie służyła), pozostałe do pochodzącej z rodziny chłopskiej.
Profesorowe i doktorowe są piękne 😉 ale dla mnie prawdziwy smaczek, to np Ignacowa Mościcka 😀 chyba nikt nie ma wątpliwości czyją żoną była ;D
Ad „Może też pochodną tego zjawiska jest przejmowanie nazwisk od mężów – tego nie wiem.”
Przejmowanie nazwisk od mężów jest starsze niż tytuły typu „doktor” czy stopnie wojskowe a ponadto występowało we wszystkich stanach. Początkowo zresztą forma nazwiska typu „Gwoździowa” lub „Kobielina” oznaczała stosunek dzierżawczy tj. że ta oto niewiasta przynależy do Gwoździa czy Kobieli. Tak jak gwoździowe mogło być pole, a gwoździowy czy też kobielin – dom.
W sumie to bardzo logiczne, dzięki!