Czy kobieta międzywojenna miała honor? Oczywiście! Ale czy mogła odpowiadać honorowo za swoje działania? Nie. Kobiety w ujęciu kodeksów honorowych posiadały bowiem własną cześć w specyficzny sposób. Jeśli ich mężowie, ojcowie, bracia, lub towarzysze byli ludźmi honoru, to i ich imię było objęte ochroną. Tylko bowiem mężczyźni mogli zareagować na zniewagę kobiety, toczyć sprawę honorową, czy brać udział w jej imieniu w pojedynku.

Nie może zatem dziwić fakt, że kiedy kobiety otrzymały prawa wyborcze i zaczęły brać czynny udział w życiu społecznym i politycznym, dostrzegły tę honorową nierówność. Miała ona bowiem wiele konsekwencji. Damy nierozważnie podchodziły do spraw czci i bez większego zastanowienia popadały w konflikty. Najbliżsi mężczyźni często odnosili rany w pojedynkach za błahe i nie swoje sprawy. Kobiety natomiast były traktowane jak stworzenia moralnie niższej kategorii.

Według Kodeksu Boziewicza, kiedy kobieta ma zatarg honorowy, w jej imieniu występuje jej mąż, ojciec, brat, lub towarzyszący jej w danej chwili gentleman. Mogło się zatem zdarzać, że w wyniku kłótni dwóch dam, na ubitej ziemi stawało dwóch mężczyzn, którzy całą sprawę znają wyłącznie z drugiej ręki. Prowadzenie takich spraw bywało niekiedy dość kłopotliwe. Kiedy bowiem istniał spór między damą a gentlemanem, ten ostatni ustępował jej w razie niezgodności zeznań. Tak nakazywały zasady dobrego wychowania. Problem powstawał gdy sprawa była między dwiema kobietami, które zeznawały co innego i nie można było dojść do porozumienia co do samego zajścia.

Moim zdaniem, gorsza sytuacja powstała kiedy w wyniku sprawy zasądzono pojedynek, na miejscu walki stawało dwóch mężów poróżnionych niewiast, a tymczasem obie damy spacerowały już pod rękę po parku, bo zdążyły się pogodzić. Postępowania honorowego nie można było jednak przerwać i skoro rzuciło się rękawicę, trzeba było narazić życie. Co jeśli w takiej sytuacji ktoś ginął? W takim układzie również mężczyźni zaczynali przychylać się do zmiany przepisów.

Wraz z nowoczesnością kobiety przestały stanowić wyłącznie ozdobę domów, a stały się społecznicami, pracownicami i polityczkami. Same pragnęły występować we własnym imieniu na sądach honorowych, lecz zabraniał im tego kodeks. Co jakiś czas pojawiały się więc głosy, że przepisy powinny być dostosowane do potrzeb epoki, że należy zrezygnować z anachronizmów.

Zauważano, że uczynienie kobiety nieodpowiedzialnej honorowo sprawia, że postępuje ona nierozważnie, że łatwo popada w konflikty i nie potrafi godnie ich załatwić. W miejscach pracy kobiet już same plotki i ploteczki mogły skutecznie zepsuć atmosferę, czyniąc z niej honorowy plac wojny. W sprawach honoru, nawet tak pozytywnie oceniana cecha jak skłonność do przebaczania, była zagrożeniem dla ładu społecznego. W efekcie faktycznie tracili sami mężczyźni i to ci najbliżsi skonfliktowanym kobietom.

Proponowano zatem nadanie zdolności honorowej damom samodzielnym, czynnie biorącym udział w życiu społecznym i politycznym. Oznaczałoby to, że mogłyby one same toczyć swoje sprawy, bez zastępstw, a nawet brać udział w pojedynkach. Tych ostatnich nie wykluczano bowiem od razu. Zachęcano też do piętnowania kobiet, które są samodzielne, ale wolą oddawać odpowiedzialność za swoje czyny mężczyznom.

Rzeczywiście w niedługim czasie powstał Powszechny Kodeks Honorowy, dopuszczający kobiety i zakazujący ostatecznie pojedynków. Niestety nie spotkał się z sympatią społeczeństwa i szybko został zapomniany. Posiadał bowiem pewien błąd w swoich założeniach. W całej tradycji honorowej najważniejszą sprawą była jej elitarność. Kiedy był to zwyczaj jedynie dobrze urodzonych mężczyzn, każdy szanował jego zasady, nawet gdy się z nimi nie zgadzał, bo to one pozwalały odróżnić się od reszty społeczeństwa, w tym kobiet. Zwolennicy pojedynków przetrwali tak dużo ataków z zewnątrz, ponieważ spajała ich myśl o własnej wyjątkowości. Kiedy zasady honorowe zaczęły się demokratyzować, wyjątkowość zaczęła się rozmywać. Okazało się wówczas, że ludźmi honoru są całe rzesze i co gorsza, że można zakwestionować i zmieniać zasady spisane w kodeksie.

W tym okresie pojawiły się nowe tendencje. Niektórzy walczyli zagorzale o utrzymanie elitarności zasad honoru i wykluczanie wszystkich, których się da. Inni robili co mogli, żeby też ich zaliczono do ludzi honoru, bo wciąż postrzegali to za awans. Tak robiły niektóre kobiety. Jeszcze inni dążyli do zniesienia tych zasad i uznania pojedynków za przestępstwo pospolite. Chyba jednak najwięcej było takich, którzy przestawali się przejmować sprawami honorowymi i w końcu o nich zapominali. Kto wie, może gdyby to nie były czasy upadku tej tradycji, mielibyśmy relacje z pojedynków między kobietami?

Oryginały ilustracji: „Ilustracja Polska”  1919, „Polska Zbrojna” 1923.