Marienbad, czyli Mariańskie Łaźnie to miejscowość wypoczynkowa położona w dzisiejszych Czechach, przy granicy z Niemcami. Kurort ten stał się sławny na początku ubiegłego wieku z powodu corocznych odwiedzin władcy Imperium Brytyjskiego Edwarda VII, uważanego za najlepiej ubierającego się króla ówczesnej Europy. To właśnie w czasie jednej z tych wizyt rozgrywa się akcja książki Krystyny Kaplan Zdarzyło się w Marienbadzie, wydanej kilka dni temu przez PWN.
Jest to powieść mocno osadzona w historycznych realiach, z rozbudowanymi wątkami kryminalnym i romansowym. Kaplan wybrała niezwykle interesujący czas, miejsce i głównego bohatera. Opowiada bowiem o ostatnich chwilach belle époque, kiedy to nowoczesność dopiero jawiła się na horyzoncie i nikt nie wiedział czego się spodziewać po przyszłości. Elity zjeżdżające się latem do Marienbadu doskonale ilustrowały charakter mijającego świata, którego król Edward VII zdawał się być wręcz symbolem.
Czas, miejsce i bohater
Akcja książki toczy się w 1906 roku. Po Europie grasowali anarchiści i komuniści otwarcie grążąc monarchom, których imperia stały na drodze do odrodzenia się państw narodowych. Choć władcy, członkowie rodzin królewskich i wpływowi bogacze przeczuwali nadchodzące zmiany, bawili się w swoim gronie, jak zawsze, zachowując pokerową, a może lepiej powiedzieć brydżową twarz. Marienbad był jednym z miejsc, w których można było spotkać szejków, maharadżów, królów i całe zastępy hrabiów, lordów oraz finansistów. Wszyscy, pod przykrywką dbania o zdrowie, ubijali interesy, wyrabiali sobie znajomości, a nawet szukali odpowiedniej partii na żonę. Pięknych dam bowiem tam nie brakowało.
To właśnie do tej miejscowości, słynącej z leczniczych słonych źródeł, przyjeżdżał prawie każdego roku król Edward VII. W wyższych sferach znany był on z wyrafinowanego gustu. Kształtował w swoim czasie męską modę. Spopularyzował kapelusze typu homburg, które należały do jego ulubionych. To on też zapoczątkował modę na noszenie kamizelki, z rozpiętym pierwszym guzikiem. Był też lowelasem, a kobiety za nim szalały. Stąd w powieści Kaplan znajdzie się wiele ciekawostek dotyczących klasycznej męskiej elegancji, motyw romansowy i intryga wrogów monarchii.
Historia w tle
We wstępie do książki (warto przeczytać!) autorka zapewnia, że solidnie przebadała archiwa dotyczące wizyt Edwarda w Marinbadzie. Dzięki temu wszelkie niepozorne szczegóły, jakie pojawiają się w powieści stają się od razu interesującymi smaczkami z epoki. To zdecydowanie najmocniejsza strona tej książki. Kiedy czytamy jedną z kwestii: „W ciągu ostatnich sześciu miesięcy tramwaje rozjechały tu jednego psa, trzy gęsi, jedną kaczkę, dziesięć wróbli i jednego młodego koguta. Istny chaos. Do tego mamy problem z samochodami. Niektórzy kuracjusze rzucają w nie kamieniami, ponieważ bardzo przeszkadzał im hałas”, od razu staje nam przed oczyma raport policji z 1906 roku, który na pewno autorka znalazła w jakimś archiwum i włączyła informacje z niego do opowiadania.
Podobne wrażenie czytelnik ma przy wszelkich tego typu niuansach: Niemcy kazali zamontować w aucie króla Edwarda tablice rejestracyjne, kiedy w swoim kraju zawsze jeździł bez nich. Szef hotelu Weimar, w którym zatrzymał się monarcha, wyposażył królewski apartament w krzesło miłości, fauteuil d’amor. Dziwne urządzenie z różnymi drążkami i nietypowymi miejscami na stopy. Podobno autorem oryginału był jeden z najlepszych paryskich projektantów mebli. Król przyznał się też do częstego palenia: „Przed śniadaniem jedno małe cygaro i dwa papierosy, a później dwadzieścia papierosów i dwanaście cygar”. Każda z tych informacji normalnie była by po prostu ciekawa, ale w tym wypadku aż się chce wierzyć, że autorka zadała sobie trud i włączyła do swojej historii odkryte fakty na temat pobytu Edwarda VII w Marienbadzie.
Męska elegancja
Powieść Kaplan powinna się spodobać każdemu kogo interesuje kultura niegdysiejszych gentlemanów. Jej fragmenty mogą służyć za podręcznik dobrych manier. Wiele uwagi poświęca się w niej też modzie męskiej. Co powie detektywowi zbyt krótki rękaw od marynarki? Co pomyśli kobieta o mężczyźnie, który ma wieszak pełen kapeluszy na każdą okazję? Jak zareaguje towarzystwo na czerwone skarpetki gentlemana? Takie drobnostki wciąż przewijają się przez opowieść. Zaciekawi z pewnością też proces zdejmowania miary z głowy za pomocą conformateur czy dobierania odpowiedniego kapelusza dla monarchy.
Akcja
Tworzenie atmosfery tamtych czasów udało się autorce doskonale. Pod tym względem powieść niezwykle wciąga. Budowanie napięcia, choć z początku poprawne, zaczyna gdzieś od połowy książki hamować i cała akcja powoli nuży. Finał niestety zawodzi i przypomina, że Zdarzyło się w Marienbadzie nie jest kryminałem, ale powieścią wprowadzający w świat, który brutalnie zburzyła I wojna światowa: świat gustownych dam, błyskotliwych gentlemanów i bajkowego przepychu. To udało się Krystynie Kaplan bardzo dobrze i choćby dlatego warto po tę książkę sięgnąć.
Krystyna Kaplan, Zdarzyło się w Marienbadzie, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2012.