Na temat gentlemanów, jak i mężczyzn w ogóle, funkcjonuje wiele stereotypów. Między innymi krążą opinie, że są sprawy o których gentleman/mężczyzna nie rozmawia. Powody są różne: dlatego, że to niemęskie, że nie wypada, może kogoś urazić itp. Zazwyczaj bezrefleksyjnie powtarzamy te stereotypy, ale dzisiaj postaram się je wypunktować i zastanowić czy mają one w ogóle jakiś sens.
Gentleman nie rozmawia o pieniądzach
Pieniądze to jedna z pierwszych rzeczy, która przyjdzie nam do głowy w tym temacie. W tym wypadku „zwykłym mężczyznom” nikt nie zakazuje rozmawiania o nich, natomiast powtarza się ten zakaz w kontekście gentlemanów. Przy czym mam wrażenie, że większość osób nie rozumie tego zakazu. I faktycznie może on brzmieć dla nas dziwnie.
Stereotyp, że gentleman nie rozmawia o pieniądzach powstał w czasach, gdy bycie gentlemanem wiązało się mocno z odpowiednim statusem majątkowym. W swoim pierwowzorze mógł odnosić się do rozmawiania o interesach przy osobach postronnych, do rozprawiania o cenach produktów czy publicznego mówienia o majątkach (swoim i cudzych). Ogółem chodziło o podkreślanie dystansu wobec kwestii pieniędzy. Elity zawsze wszystko miały, więc szczegóły (takie, jak na przykład ceny) nie były już istotne. Natomiast pasjonowanie się pieniędzmi kojarzyło się z kupcami i burżuazją.
Czy my dzisiaj powinniśmy powstrzymywać się od rozmawiania o pieniądzach? Raczej nie. Powinniśmy jednak znajdować w tym umiar. W naszej kulturze źle wygląda chwalenie się własną pensją (czy też odwrotnie: żalenie się gdy jest za niska) albo dopytywanie się ile zarabiają inni. Warto tu podkreślić, że w niektórych krajach takie rozmowy mogą być na porządku dziennym i to wcale nie jest tam faux pas. Polecam unikać automatycznego podawania ceny kupionych przez nas rzeczy (np: „Zobacz jakie buty sobie kupiłem. Kosztowały 500 zł.”) czy odwrotnego dopytywania się o wartość przedmiotów należących do znajomych. Jeśli już jesteśmy czymś zainteresowani, o wiele lepiej jest zapytać gdzie to można kupić i samemu sprawdzić cenę.
Reasumując, obecnie rozmowy o pieniądzach są dozwolone, gdy prowadzi się je z klasą, w odpowiednim momencie i nie dopytuje o sprawy, które nas nie dotyczą. W interesach natomiast, co oczywiste, wypada poruszać kwestię pieniędzy, choć często może ona być drugorzędna wobec tego z kim współpracujemy i co mamy zrobić.
<<Zobacz też: Jak dyskutować – lekcja pokory Benjamina Franklina>>
Gentleman nie rozmawia o swoich relacjach z kobietami
W tym wypadku stereotyp dotyczy zarówno gentlemanów, jak i całego ogółu mężczyzn, z wykluczeniem macho. To, co dzieje się między dwojgiem ludzi jest sprawą intymną, prywatną i nie należy jej wyciągać poza tę parę. Powinno być jasne, że prawdziwy mężczyzna nie omawia z kolegami czy też koleżankami swoich podbojów miłosnych, ani nie komentuje zachowania swoich partnerek. I nie dotyczy to wyłącznie sypialni. Ta intymność rozciąga się na całą relację. Trzymając takie sprawy w tajemnicy okazujemy szacunek drugiej osobie, ale też pokazujemy innym, że można nam zaufać. Osoba, która dzieli się podobnymi rewelacjami może i będzie przez chwilę w centrum uwagi, ale z pewnością nie zdobędzie tym prawdziwych przyjaciół.
Ta zasada powinna być rozciągnięta na wszelkie intymne relacje z ludźmi. Kiedy ktoś powierza nam sekret, jesteśmy zobowiązani zatrzymać go dla siebie. Z tego też względu nie wypada przysłuchiwać się plotkom i innym historiom, których wcale nie powinniśmy znać. Nie wspominając już o powtarzaniu plotek innym osobom.
Oczywiście i tutaj będzie wyjątek. Uważam, że mężczyźni, którzy mają problemy w swoich związkach powinni zdobyć się na odwagę by porozmawiać o tym z przyjacielem. W tym wypadku jest to próba ratowania związku, więc opowiedzenie nawet o sprawach intymnych może być uzasadnione. Mężczyzna, który pozwoli by relacja z jego partnerką obumarła tylko dlatego, że nie chciał rozmawiać o prywatnych sprawach, będzie przegranym, a fakt, że dotrzymał tajemnicy sytuacji nie poprawi.
<<Zobacz też: Pierwsza zasada gentlemana – być dobrym towarzyszem>>
Gentleman nie rozmawia o polityce i religii
Kwestia tego, czy powinno się rozmawiać o polityce i religii, jest kontrowersyjna i właśnie o to chodzi. Niejedno towarzystwo „pożarło” się już dyskutując na te tematy, ale też na wiele innych. Ta zasada powinna brzmieć nieco inaczej, ale jej sens będzie ten sam: w towarzystwie nie poruszaj kontrowersyjnych tematów, jeśli istnieje ryzyko doprowadzenia do kłótni.
Po co na spotkaniu rodzinnym poruszać temat partii rządzącej, skoro wiadomo, że wuj jej nienawidzi, a ciotka jest ich zagorzałą sympatyczką? Po co zaczynać temat czyjejś bezbożności, jeśli w towarzystwie mamy dewotów i osoby do wszelkich religii nastawione wrogo? Jeśli chodzi nam o doprowadzenie do obrzucania się błotem, wyciągania trupów z szaf i personalnych wybiegów, to jesteśmy na najlepszej drodze. Ale z pewnością gentleman nie będzie autorem takiej kłótni.
Powyższe dotyczy oczywiście wszelkich innych tematów, które mogą zepsuć spotkanie – czy to będzie ekologia, rap czy eutanazja. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na to z kim rozmawiamy, a dopiero później dobierać tematy do rozmów. Znając swoich przyjaciół będziemy wiedzieli z kim możemy porozmawiać na dany temat bez konfliktu, nawet jeśli nie jesteśmy tego samego zdania. Niestety konstruktywna dyskusja nie jest wszystkim bliska i dlatego trzeba uważać. Należy wiedzieć kiedy wejść do rozmowy, a kiedy się z niej wycofać.
<<Zobacz też: Trudna rozmowa z partnerką – jak uniknąć kłótni>>
Gentleman nie rozmawia o kremach i maseczkach
Jest jeszcze wiele kwestii, których stereotypowo gentleman, czy też mężczyzna w ogóle, nie powinien poruszać. Żeby Wam zobrazować mój tok myślenia, wybrałem jeden z nich, czyli wspomniane kremy i maseczki. Zaczerpnąłem ten przykład z jednej z dyskusji toczących się na fan page’u Czasu Gentlemanów. Czy nie powinniśmy rozmawiać o dbaniu o siebie?
Problem polega na tym, że faktycznie nie rozmawiamy. Kremy i maseczki to oczywiście lekkie przerysowanie, ale większość mężczyzn rozumie to tak, że niemęsko jest rozmawiać o dbaniu o siebie. Ewentualnie można mówić o „robieniu masy, a potem rzeźby”. I teraz pytanie do Was: kogo z Was ojciec nauczył porządnie golić się? Przecież to taka męska sprawa. Zupełnie nie ma się czego wstydzić. A okazuje się, że jest zbyt intymna na rozmowy w rodzinie. Zatem inne pytanie: ilu z Was rozmawia o goleniu się z kumplami? Podejrzewam, że niewielu. Ja od jakichś dwóch lat staram się lekko edukować również moich znajomych w tym temacie, ale widzę jaka jest bariera, gdy rozmawiamy w cztery oczy, a jak ona maleje, gdy między nami jest komputer.
Chodzi mi o to, że te stereotypy niekiedy ograniczają nas do tego stopnia, że nie możemy przekazywać sobie ważnej męskiej wiedzy. Nie możemy doskonalić się w byciu mężczyznami. Nie możemy dzielić się swoimi wątpliwościami i problemami związanymi z naszą męskością. Bo to zbyt intymne i wolimy tkwić w tym. Przy dobrych wiatrach natomiast staramy się wyszukać odpowiedzi na nasze pytania w Internecie. A przecież odpowiedzi mamy często pod ręką. W pokoju/mieszkaniu obok.
<<Zobacz też: Sztuka prowadzenia rozmowy>>

Musimy się nauczyć prowadzić męskie rozmowy.
Gentleman potrafi rozmawiać o wszystkim
Gentleman musi posiąść zdolność bycia dobrym towarzyszem. Nie będzie więc w rozmowie poruszał tematów, które mogą zaszkodzić dobrej atmosferze. Delikatne sprawy porusza natomiast w sprzyjających warunkach, najczęściej w cztery oczy, uważając komu powierza swoje tajemnice.
Musi jednak umieć rozmawiać o wszystkim. O pieniądzach, żeby dobić interes. O kobietach, żeby umieć sobie z nimi radzić i nie krzywdzić postępując bez rozwagi. O religii i polityce w taki sposób, by nie doprowadzić do kłótni. I w końcu o wszystkim co dotyczy jego samego, żeby mógł się doskonalić.
Mam cichą nadzieję, że w komentarzach pokażecie mi, że się mylę i tak naprawdę potraficie rozmawiać również na intymne tematy, gdy jest taka potrzeba.
Nie przegap żadnego wpisu! Zapisz się na newsletter.
Dobrym początkiem dla większości współczesnych ludzi byłaby rezygnacja z zachowań w stylu 'obleśny wujaszek’. Chyba każdy ma w rodzinie takiego osobnika który potrafi żartować i rozmawiać tylko o jednym, opowiadać w sposób który bawi tylko jego. Za wszelką cenę nie chcę być takim wujciem – takim przy którym jako dziecko (i nastolatek) czułem wieczne zażenowani.
Wybacz ale ja takiego nie posiadam i nawet nie słyszałem, aby to było nagminnym problemem.
Lecz osobiście najbardziej mnie denerwuje jak ktoś się mnie pyta ile coś kosztowało. Jak powiem niską kwotę będzie się wymądrzać że tandeta, jak powiem wysoką mówią że przepłaciłem.
W efekcie nie wiadomo co powiedzieć, bo tak może być źle, tak niedobrze.
Dlatego lepiej unikać tego pytania.
Najlepiej odpowiedzieć z uśmiechem: „Odpowiednio” :).
Ja od wielu lat uczę się rozpoznawać jakość/użyteczność/wartość dzięki czemu już od dość długiego czasu nie pożałowałem żadnego ze swoich zakupów. Jak jestem w sklepach z ciuchami to zawsze patrze na metki (rodzaj tkaniny, cena…niestety o jakości samej tkaniny nic nigdy nie piszą), potem dotykam materiału, przyglądam się z bliska jaki mają plot, sprawdzam zgniot – nawet jeżeli nie interesuje mnie kupno tego konkretnego towaru. Traktuję to jako ćwiczenie w rozróżnianiu jakości. Ostatnio dość dużo czasu spędziłem w sklepie gdzie 50% produktów zawierało jedwab, a koszty ubrań były na prawdę wysokie – warto było spędzić trochę czasu na przyglądanie się.… Czytaj więcej »
Znam takie przypadki. Może nie nazwałbym tego „obleśnym wujaszkiem”, ale rozumiem o co chodzi.
„erotoman gawędziarz”-najgorszy typ jaki może się trafić w towarzystwie. O goleniu mężczyźni wstydzą się rozmawiać? Tego jeszcze nie słyszałem. Pamiętam, że w szkole średniej to był całkiem częsty temat rozmów: kiedy zacząłeś? Pianka czy żel? Jakie maszynki? Choć ci co mieli gładkie buźki mogli się czuć trochę nieswojo.
To chyba jeden z powodów, dla których większość z nas raczej nie przepada za rodzinnymi „sejmami” :). Największym chyba problemem jest, jak grzecznie zapanować nad taką sytuacją. Zawsze niestety jest ryzyko, że o ile my będziemy taktownie unikać kłopotliwych tematów, to jednak podejmie je ktoś inny… Wspomniany wujek zagai zaczepnie o polityce z nielubianym kuzynem, babcia zapyta milionowy raz wnuczkę dlaczego jeszcze nie wychodzi za mąż, ciocia napastliwie wsiądzie na bratanicę i jej męża, że czas na dzieci… A jak jeszcze mamy członków rodziny otwarcie skonfliktowanych o przysłowiową miedzę, to ratuj się kto może. A przecież – zwłaszcza jeśli jesteśmy… Czytaj więcej »
Ja tam pochodzę z prostej rodziny, w której dominują górnicy, kolejarze, ewentualnie nauczycielki, ale takich problemów nie mam. Jest bezdzietne małżeństwo z długim stażem i nikt się nie waży tego tematu ruszyć, jest kawaler, który nigdy żadnej kobiety rodzinie nie przedstawił i też nikt go nie pyta o te sprawy. Zaczynam doceniać swoją rodzinę.
I bardzo dobrze, tylko się cieszyć. Nie można jednak wykluczyć, że będzie Pan świadkiem tego typu sytuacji przebywając w innym towarzystwie (np. rodzina partnerki, znajomi itp.), chociaż oczywiście zdecydowanie Panu tego nie życzę.
W takich sytuacjach trzeba być mistrzem eleganckiej riposty, by szybkim cięciem natychmiast zmienić temat na zupełnie neutralny. To jednak trudne zadanie.
I przy tym temacie w moim wypadku zaczynają się schody. Nie sposób jest utrzymać tego typu zasady, będąc jedynym mężczyzną w klasie nad wymiar dociekliwych dziewczyn. Jednakże wydaje mi się, że takie ograniczenia tematów do rozmowy dotyczą raczej „starszych” (z mojej perspektywy) ludzi (25+), zwłaszcza jeśli chodzi o politykę, gdyż po prostu osoba młodsza jest bardziej otwarta na sugestie i ewentualną poprawę, aktualizację, czy porównanie poglądu ze swoim. Poza polityką zaś, rozmowa o religii jest dobrym tematem, ponieważ każdy ma odrobinę odmienne zdanie na ten temat i debatować można bardzo długo i nawet jeśli w którymś momencie zaiskrzy kłótnia, to… Czytaj więcej »
Właśnie chodzi oto by unikać takich tematów jak religia, bo jak będziesz debatować z takim argumentem jak „Jestem katolikiem, wierzę” lub „Jestem ateistą, nie wierzę”. To jest tylko prowokowanie kłótni.
Jeszcze nie spotkałem się z osobą młodą, o których właśnie mówiłem, która bawiłaby się w takiego prowokatora. Niezależnie od środowiska, zainteresowań, czy chociażby poziomu inteligencji, nikt nie prowokował kłótni. Zawsze były to logiczne argumenty, które jednak jakoś można było podważyć i nikt się z tego powodu nie oburzał, a nawet przyłączał się do obalania dotychczasowego, swojego zdania. To wygląda trochę jak proces grupowego „doskonalenia umysłowego”. I teraz pewnie ktoś zarzuciłby mi, że pewnie nie spotkałem się z taką osobą, bo znam 10-15 ludzi, ale tak się składa, że to jest zdanie poparte doświadczeniem z około setką ludzi z harcerstwa, grup… Czytaj więcej »
Mimo wszystko trzeba jednak wziąć pod uwagę, że poglądy religijne to jeden z najbardziej wrażliwych tematów jakie można poruszyć w towarzystwie. Prowadzenie takiej rozmowy wymaga nie tylko wiedzy ale i ogromnego wyczucia, taktu i dyplomacji. Bardzo łatwo tu w sposób niezamierzony i nieświadomy ciężko kogoś obrazić. Konsekwencje bywają trudne do przewidzenia. W najlepszym razie zostanie Pan uznany za aroganta, w najgorszym – narobi Pan sobie w bezsensowny sposób zajadłych wrogów. To są realia, z którymi – czy nam się to podoba czy nie – trzeba się liczyć zaczynając taki temat. Nie ma również sensu nastawienie w rodzaju, że starszych się… Czytaj więcej »
Zgadzam się, że z wiara (poglądy religijne) to nie jest wiedza. Niemniej uważam, że nie należy unikać tego tematu i pacyfikować go jak tylko pojawi się na forum. Zgadzam się, że prowadzenie takiej rozmowy wyczucia. Kiedyś nauczyłem prowadzić taką rozmowę poprzez co wiara znaczy dla mnie. W taki sposób nie obrażam innych, ponieważ mówię o moich uczuciach. Nie każda taka rozmowa musi mieć na celu przekonanie kogoś do swoich racji. Z chęcią słucham co dla innych znaczy wiara/niewiara. Nie zgadzam się, że nie warto rozmawiać na tematy związane z religią. Według Stephena Coveya (autor „7 nawyków skutecznego działania”), religia jest… Czytaj więcej »
W nawiązaniu do „kremów i maseczek”. Osobiście uważam, że tematy dbania o siebie nie są niczym niewłaściwym, oczywiście na odpowiednim poziomie.
Ponad rok temu zacząłem się interesować kwestiami „dbania o siebie” (ubiór, uczesanie, golenie się). Zacząłem wtedy w gronie bliższych znajomych poruszać powyższe zagadnienie, początkowo raczej nikt nie był zainteresowany. Tematu nie narzucałem ale korzystałem ze sprzyjającego kierunku dyskusji.
Dziś sytuacja wygląda zdecydowanie inaczej. Poruszanie tematu np. odpowiedniego doboru kroju, koloru koszuli lub butów, nie jest tematem „tabu”, nie jest już tematem wstydliwym.
Moja wypowiedź będzie stosunkowo krótka – uważam, że nie należy pytać o czym nie powinien rozmawiać dżentelmen, ponieważ powinien on (umieć) rozmawiać o wszystkim. Pytanie powinno dotyczyć zaś metody prowadzenia tych rozmów, o czym autor wspomniał w puencie 🙂
Jako macho protestuję przeciwko takim wykluczeniom!
Zaprotokołowano. 🙂
Wszystko zależy od towarzystwa, w jakim poruszamy dany temat. Jeśli są wśród nas osoby, które łatwo urazić, nerwowo reagujące lub silnie emocjonalnie związane z jakąś postawą, wtedy drażliwy temat może doprowadzić do dzikiej kłótni. Osoby, które w każdych warunkach koniecznie chcą udowadniać własne racje są trudnymi partnerami do rozmowy. Ktoś otwarty na nowe poglądy i potrafiący przyznać się do własnego błędu, ale również rzeczowo lecz kulturalnie przekonać do swojego punktu widzenia jest świetnym partnerem do intelektualnej potyczki. Do takiej, w której chodzi o burzę myśli a nie o znokautowanie interlokutora za wszelką cenę. Potrzeba wyczucia i dystansu do samego siebie,… Czytaj więcej »
Pierwsza sprawa jaka mi przychodzi na myśl to nie rozmawianie o tym czego się nie powinno słyszeć. W codziennym życiu niestety nie sposób uniknąć rozmów (najczęściej telefonicznych) w obecności osób postronnych czy domowników. I niestety od czasu do czasu trafi się ktoś (dajmy na to taksówkarz) kto po usłyszeniu części rozmowy udzieli „dobrej rady”. Aż by się chciało mu też coś poradzić ale nie wypada… Mnie przed oczami stają małpki jakie ponoć miał na biurku Wilhelm Canaris. http://pl.wikipedia.org/wiki/Trzy_m%C4%85dre_ma%C5%82py Nie widzę, nie słyszę, nie mówię jeśli komunikat nie był dla mnie to staram się go zignorować. Kolejna kwestia to polityka i… Czytaj więcej »
Oczywiste jest, że zarówno polityka jak i religia mogą zajmować w ludzkim życiu ważne miejsce. W każdym jednak przypadku to będzie kwestia ściśle osobista. Ponadto rozmowa towarzyska tym różni się od monologu, że zakłada dobrowolny udział kilku osób. Jeżeli dyskusja na dany temat sprawia komuś dyskomfort, albo taka wręcz jej odmawia to trzeba to uszanować i to nie dociekając przyczyn. Wymuszanie rozmowy jest w takiej sytuacji zwyczajnie niegrzeczne. Za nieporozumienie natomiast uważam utożsamianie niechęci do takich dysput z „zamiataniem spraw pod dywan”. To, że ktoś nie uważa za stosowne spowiadania się, tłumaczenia, omawiania czy konsultowania (zwłaszcza z obcymi osobami) swoich… Czytaj więcej »
Czasami tak a czasami ucieczka jest próbą nie brania za swoje poglądy odpowiedzialności. Dyskusja polityczna i wymiana poglądów nie musi od razu oznaczać kłótni nie musi też dotyczyć konkretnych partii czy osób ale o ile jeszcze w gronie bardziej lub mniej znajomych można odpuścić o tyle osoby w bliższych relacjach powinny potrafić wzajemnie uszanować swoje zdania i spokojnie te zdania wymieniać. Zrobienie z polityki tabu służy moim zdaniem właśnie temu żeby zamiast ćwiczyć opanowanie i tolerancje dla poglądów innych niż własne móc sobie odpuścić. Przecież różnica zdań w kwestiach politycznych nie przeszkadza w niczym! Byle tylko wszyscy rozmawiający byli zdolni… Czytaj więcej »
Szczerze mówiąc trudno mi sobie w cywilizowanym świecie wyobrazić „odpowiedzialność za poglądy”. Kto miałby ją niby ponosić, wobec kogo i w jaki sposób? Kto i jakim prawem miałby to oceniać? I co w ramach tej odpowiedzialności ludzie mieliby robić: upaść razem z rządem? Zrzucić się na deficyt budżetowy? Na krucjatę? Obawiam się, że w ustroju demokratycznym wyborcy co do zasady odpowiedzialni są wyłącznie „przed Bogiem i historią”. Nie bez powodu wybory są tajne. Nikt nie musi niczego w tej mierze tłumaczyć i zasady savoir-vivre wymagają aby to respektować. A zatem na pytanie: „z kim, jak i kiedy” rozmawiać o polityce/religii… Czytaj więcej »
Co jeśli gentleman jest kosmetologiem? Zawód i bycie fachowcem w dziedzinie maseczek i kremów uwłacza jego męskości?
Jeżeli mężczyzna jest pewien swojej męskości i ma przekonanie do tego co robi to może zawodowo nawet haftować krzyżykami, stawiać psie horoskopy, zostać drag queen albo dekorować wnętrza. Zawsze będzie wystarczająco męski. A nawiasem mówiąc, kosmetologia to dziedzina poważna, wymagająca i godna szacunku.
Ja bym bardziej powiedział że nie tylko nie poruszać kontrowersyjnych tematów które mogą spowodować kłótnię ale i samemu nie dać do tej kłótni doprowadzić. Co mam na myśli: bywa czasami i tak że ktoś zacznie dyskusję o polityce że np. dana partia jest super itp. itd i spytają Ciebie co o tym sądzisz. I co w takiej sytuacji? Są cztery wyjścia: albo rzeczywiście też się z tym zgadzasz albo udajesz że się z tym zgadzasz albo się z tym nie zgadzasz i zaczyna się dyskusja albo dany temat po prostu Cię nie interesuje (tak jak np. mnie nie interesuje piłka… Czytaj więcej »
Dobrze wychowany czlowiek nie wymądrza się w tematach, na których się nie zna. I tu jest dobra furtka ”nie mam zdania, nie znam się na tym”. Może oczywiście nie zadziałać w sprawach, na których w naszym kraju zna się ”każdy”.
Jednak to, że się człowiek nie zna na czymś, nie wyklucza prowadzenia rozmowy o tym. Wystarczy się powstrzymać od dawania swoich opinii o tej sprawie. Sam zawsze przestawiam się na tryb pytań, żeby od drugiej strony dowiedzieć się czegoś o danym temacie. Rozmówca zazwyczaj czuje się doceniony gdy może komuś coś wyjaśnić.
To są zasady dobrego wychowania, które nie tyczą się tylko gentlemenów, ale wszystkich ludzi
Mam dobrą radę, która pomoże zastosować się do owej zasady. Najpierw postaraj się być bogaty, a później bądź gentlemenem. Ubogi człowiek, powinien rozmawiać o pieniądzach, własnie po to aby je jak najszybciej zdobyć.
chore zasady co do dyskusji przy stole. Jedyne czego potrzebuje zlo na tym swiecie , to przyzwolenie dobrych ludzi. (i ma wasze przyzwolenie, bo wolicie komfort od postepu) Jesli masz dobrze uzasadnione poglady, zwlaszcza dotyczace wolnosci czlowieka, a nie potrafisz zniesc kilku niekomfortowych obiadow, to znaczy ze moze jestes dzentelmenem, ale na pewno nie jestes mezczyzna. 98% ludzi nie jest swiadoma w jakim swiecie zyje. Nie rozumieja ze zamiast pieniedzy, uzywamy waluty opeartej na dlugu, ktorej banki tworza 10% tego co juz jest w obiegu rocznie, nie rozumieja ze nie jestesmy wolni, kazde dziecko rodzi sie jako niewolnik z niesplacalnym… Czytaj więcej »
Zamęczanie towarzystwa teoriami spiskowymi nie czyni nikogo bardziej męskim. Może natomiast przysporzyć łatki nudziarza, by nie rzec oszołoma. Człowiek kulturalny nie chce być dla otoczenia męczący.