Wielu z Was mogło przejść taką drogę jak ja: pierwsze próby z jednorazówkami i piankami do golenia – ucieczka do maszynek elektrycznych – ??? załamanie rąk, bo nie ma gdzie dalej uciekać, a golenie to wciąż przykry obowiązek. Łatwo można wówczas uznać, że kilkudniowy zarost to fajny styl. Można też szukać dalej, tym razem robiąc krok w tył.
Już miesiąc temu obiecywałem wpis na temat moich wrażeń z golenia się tradycyjną maszynką na żyletki. W końcu biorę się za ten temat. Przez dwa miesiące testowałem tę metodę golenia i nadal czuję się nowicjuszem w tej kwestii. Ten okres nauczył mnie jednak wielu rzeczy i zadał kłam kilku stereotypom zasłyszanym tu i ówdzie.
Początki początków
Golenie na mokro było moim pierwszym życiowym doświadczeniem ze skracaniem zarostu. Było to wiele lat temu. Używałem wówczas jednorazówek BICa i Gillette’a oraz gotowych pianek do golenia. O balsamie jeszcze nie myślałem – uważałem to za nie męskie. Z powodu zacięć zdarzało mi się krwawić cały poranek i nigdy nie byłem zadowolony z efektów. Najgorzej było z goleniem wąsa i brody – najwięcej zacięć.
Przerzuciłem się więc na lata na maszynkę elektryczną Phillipsa. Sprzęt oczywiście drogi. Nowe ostrza też swoje kosztują, a nigdy nie ma pewności czy zaraz nie przestaną ich produkować i będzie trzeba kupić nową maszynkę, z jakimś nowym bajerem. Dużym minusem maszynki elektrycznej jest to, że podrażnia ona suchą skórę i bardzo trudno jest się nią ogolić na szyi pod brodą. W międzyczasie zrozumiałem, że bez balsamu człowiek bezsensownie się męczy, więc udało mi się wytrzymać z tą maszynkę kilka ładnych lat. Ale przyszedł czas na zmianę.
Na moje szczęście zacząłem pisać Czas Gentlemanów i zainteresowałem się brzytwami, a później żyletkami. Wcześniej nie wiedziałem, że te rzeczy są jeszcze w użytku i sprzedaży. Po nieudanym przetestowaniu brzytwy, przyszła pora na wynalazek Gillette’a. Zanim jednak przejdę do jego maszynki należy pewną rzecz wyjaśnić: Golenie to nie jest męska rzecz na tej zasadzie, że się dużo krwawi, skóra jest podrażniona, szczypie przy kontakcie z alkoholową wodą kolońską, a wszystko to mężnie się wytrzymuje! To nie survival. Powinna to być czynność przyjemna, miła i chętnie podejmowana każdego ranka. Męska jest już sama z siebie. Kobiety jej praktykować nie będą. Zatem podstawową zasadą golenia będzie – golenie przyjemne. Nic na siłę i przeciw sobie.
<<Zobacz też: Golenie na mokro – video poradnik>>
Zaczynamy
Wbrew pozorom golenie na mokro to nie po prostu nałożenie pianki na twarz i zdjęcie jej za pomocą maszynki – i gotowe! Żeby ogolić się skutecznie musimy po pierwsze: używać dobrych produktów (niekoniecznie drogich); po drugie: nauczyć się obsługiwać każdy z tych produktów; i po trzecie: lepiej poznać swoją twarz. Jeśli chcemy być naprawdę zadowoleni z golenia nie będzie tu łatwych i szybkich rozwiązań.
Posługujemy się tradycyjnymi maszynkami na wymienne żyletki. Sama maszynka nie należy do rzeczy tanich, ale długie jej używanie okaże się tańsze od ciągłego kupowania i wyrzucania jednorazówek. Jakość produktu też będzie o wiele lepsza. Używamy mydła lub kremu do golenia, z których sami wytwarzamy pianę. Pianki w puszkach mają mnóstwo niepotrzebnej chemii, która może mieć zły wpływ na naszą skórę. Zresztą nie zastąpiłbym już niczym wyrabiania piany pędzlem w kubku i nakładania jej na twarz. To jest po prostu zbyt fajne! Używamy też kosmetyków, które dobrze przygotowują naszą skórę przed goleniem i łagodzą po goleniu. Jeśli o tym zapomnimy możemy być w miarę dobrze ogoleni, a jednak pokryci zaczerwienionymi miejscami na całej twarzy. To już ładnie nie wygląda.
Ja korzystam z zestawu opisanego we wpisie Zestaw podstawowy do tradycyjnego golenia. Ciekawe kosmetyki dla mężczyzn znajdziecie na przykład w sklepie „dla Gentlemana”. Trzeba tu nadmienić, że pochopnie kupiłem maszynkę do dość agresywnego golenia i muszę z nią bardziej uważać. Warto rozejrzeć się za czymś łagodniejszym na początek.
<<Zobacz też: Niedrogi zestaw do golenia na mokro – Wilkinson i Nivea>>
Przygotowanie skóry
Przed goleniem należy porządnie nawilżyć całą powierzchnię, jaką chcemy ogolić. Dobrze jest wziąć wcześniej kąpiel i nie wycierać po niej twarzy. Można też zwyczajnie wklepywać i wmasowywać gorącą wodę w skórę. Są również kosmetyki, które pomagają w tej czynności, ja jednak jeszcze ich nie testowałem, więc nic o nich nie napiszę.
Mimo dokładnego nakładania wody na twarz, długo walczyłem z podrażnieniami. W moim wypadku sprawę definitywnie załatwiło używanie oliwki (takiej zwykłej, dla dzieci). Wmasowuję ją w skórę nie raz, ale przed każdym przejściem. To naprawdę pomaga!
<<Zobacz też: Podrażnienia i zacięcia przy goleniu na mokro>>
Mydło, pędzel i piana
Ponieważ mam drażliwą skórę od razu chwyciłem za jedno z najdelikatniejszych mydeł do golenia, jakie udało mi się znaleźć – białe Proraso. Jestem z niego zadowolony. Nie testowałem jeszcze kremów do golenia, ale na pewno to zrobię. Korzystam też z pędzla z borsuczego włosa firmy HJM. Nie należy do najdelikatniejszych i ciągle wychodzą mu pojedyncze włoski, ale swoje zadanie spełnia bardzo dobrze. Do kompletu mam jeszcze genialny kubek/filiżankę do herbaty. Jest idealny do wyrabiania piany. Trzyma się go świetnie i dobrze utrzymuje się na wodzie.
Pianę można wyrabiać na kilka sposobów. Albo na twarzy, albo na dłoni, albo w jakimś pojemniku. Nigdy na samym mydle bo zużyjemy go zbyt dużo. Podczas przygotowywania twarzy pędzel powinien moczyć się w gorącej wodzie (z kranu, nie z czajnika!). Po strzepnięciu nadmiaru wody, kilkakrotnie należy przejechać nim po mydle – z czasem wyczuwa się ile tego mydła potrzeba. Następnie kręcimy nim na wszystkie strony w naszym kubku. Zbyt dużo wody na pędzlu sprawi, że piana będzie zbyt lejąca, a za mało, że będzie za sucha. W drugim wypadku można to jeszcze naprawić, w pierwszym już nie. Dlatego lepiej zacząć z bardziej suchym pędzlem niż zbyt mokrym.
<<Zobacz też: Wyrabianie piany do golenia na mokro – video poradnik>>
Ubijanie piany trwa około 1,5 do 2 minut. Warto spokojnie i bez pośpiechu tę pianę bić. Od jej jakości zależy jakość golenia, a my możemy się wówczas zrelaksować przed goleniem i ostatecznie rozbudzić (jeśli golimy się rano). Kiedy cały pędzel jest już pokryty gęstą pianą możemy zabrać się do dzieła. Początkującym polecam bicie piany nawet trochę za długo. Czasami myślimy, że już więcej z tego nie wyjdzie, a tu proszę! Niespodzianka.
Pianą pokryty ma być nasz zarost, a nie całe ciało. Pędzel to, wbrew pozorom, dość dokładne narzędzie. Nie musimy też wyglądać jak święty Mikołaj. Nadmiar piany będzie utrudniał golenie, więc bez przesady z tym. Co jest też ważne, nie zużywamy całej piany od razu, gdyż będziemy jej używać dwa, a nawet trzy razy. Dobrze jest natomiast chwilę poświęcić na wmasowywanie pędzlem tej piany w twarz. Zmiękczy to lepiej zarost.
Kubek z pianą i pędzlem odkładam do ciepłej wody w umywalce. W pewnym stopniu pozwala to utrzymać wysoką temperaturę piany. Trzeba tylko uważać by nie nalać do kubka wody. To byłaby katastrofa!
Wkracza maszynka i żyletka
Prócz włożenia żyletki do maszynki (jedna starcza na kilka goleń), nie trzeba jej specjalnie przygotowywać. Uważaj na te żyletki, nawet zamontowane! Wydaje się, że będąc w maszynce jest zupełnie nie groźna. Mi zdarzył się wypadek. Nie mam do mojej maszynki pokrowca czy etui i raz, gdy leżała na dnie kosmetyczki, a ja czegoś w niej szukałem, przecięła mi boleśnie paznokieć. Ku przestrodze zamieszczam zdjęcie pod linkiem (nie każdy musi to oglądać).
Pisałem wcześniej, że żeby ogolić się skutecznie musimy lepiej poznać swoją twarz. Należy bowiem dokładnie sprawdzić gdzie, w jakim kierunku rosną włoski. Od tego będzie zależało jak się golimy. Włosy mają tendencję do rośnięcia w dziwnych kierunkach zwłaszcza w okolicach szyi, brody i linii szczęki. Poznanie tych kierunków pozwoli nam uniknąć zacięć i podrażnień.
Pierwsze z przejść maszynką prowadzimy z włosem. Drugie w poprzek włosa, a trzecie (jeśli będzie jeszcze taka potrzeba) pod włos. Ideą jest stopniowe skracanie zarostu. Pierwsze i drugie przejście może być w miarę szybkie. Przy goleniu pod włos, należy już działać ostrożniej. Jak zwykle pozwala to uniknąć zacięć i podrażnień. W moim wypadku najpierw trochę zbagatelizowałem tę technikę, a dopiero zmiana podejścia bardzo poprawiła komfort golenia.
Golimy się w miarę krótkimi ruchami, tym krótszymi im trudniejszy jest „teren”. Kąt przyłożenia maszynki to ok. 30 – 45 stopni, ale sam wyczujesz to miejsce gdzie maszynka już goli, a jeszcze nie orze. Ruszamy całą ręką trzymając maszynkę lekko. Jest ciężka więc potrafi golić własnym ciężarem. Jak najszybciej pozbądź się nawyku używania własnej siły! Przez każde miejsce przechodzimy tylko raz. Nie golimy miejsc bez piany. Nie naciągamy też skóry. Może to prowadzić do wrastania włosków. Robimy to tylko tam gdzie powierzchnia jest zbyt nierówna.
Po każdym przejściu przemywam skórę, nakładam kolejną kroplę oliwki i pianę. Przy ostatnim goleniu należy pamiętać by wycisnąć z pędzla ukrytą w środku pianę. Jest niesamowicie mięsista i genialnie łagodzi już podrażnioną skórę. Warto trochę piany zachować na sam koniec. Zawsze po goleniu nabieram ją na rękę i masuję twarz sprawdzając czy nie trzeba gdzieś się jeszcze dogolić.
Nie ma co się nastawiać na gładkość „pupci niemowlęcia”, zwłaszcza przy mocnym zaroście. Ja właściwie to nie jestem w stanie dojść do tego efektu i odkąd zdałem sobie z tego sprawę i przestałem gnębić moją skórę kolejnymi przejściami, jest o wiele lepiej. Różnicy na oko nie widać, w dotyku czuć tylko pod włos, a mniej się podrażnia skórę. Z początku dobrze jest kończyć nawet po drugim przejściu bez względu na efekt. Skóra musi się przyzwyczaić do tego typu golenia.
<<Zobacz też: Pierwsza brzytwa – jak wybrać, na co zwrócić uwagę>>
Po goleniu
Po goleniu spłukuję całą twarz gorącą wodą, a później łagodzę ją jak najzimniejszą. Na to idzie balsam po goleniu Nivea. Twarzy nie osuszam ręcznikiem w ogóle. Pozwalam czerpać jej tyle wilgoci ile zapragnie.
Zawsze mogą zdarzyć się krwawiące miejsca. Nie jest to jednak żaden problem odkąd dowiedziałem się o istnieniu ałunu. Jest to specyfik, który należy zwilżyć i przyłożyć do ranki. Nie jest to przyjemne, ale diabelnie skuteczne. Po sekundzie nic nie ma prawa krwawić. Żadnych bibułek czy papierów toaletowych przyklejonych do twarzy. Ałun pozostawia niekiedy odrobinę białego proszku. Można go strzepnąć jak już skóra wyschnie. Jest to dla mnie chyba największe odkrycie związane z tym testem. Problem z ałunem jest taki, ze topi się pod wpływem wilgoci. Należy więc uważać gdzie się go odkłada.
Po goleniu trzeba też zadbać i nasz sprzęt. Pędzel dokładnie myjemy pod ciepłą wodą i strzepujemy. Następnie wycieramy go w suchy ręcznik i odkładamy do wyschnięcia. Ważne jest by wysechł. Włosie może się brudzić i w końcu psuć, zwłaszcza w głębi pędzla. Maszynkę opłukuję pod mocnym strumieniem wody, by wszystkie pozostałości po goleniu spłynęły. Ręką przejeżdżam tylko po główce golarki (dla połysku), ale z żyletką już nic nie robię. Całość dokładnie czyszczę dopiero przy wymianie żyletki.
Wodę kolońską używam jak już skóra dojdzie do siebie. Alkohol zawarty z tych kosmetykach może dodatkowo podrażniać, nie mówiąc już o szczypaniu. Czekając można wszelkich nieprzyjemności uniknąć. Jeśli nie masz na to czasu, zawsze można nałożyć perfum w miejsce, którego nie goliłeś.
<<Zobacz też: Old Spice – kultowy zapach dla mężczyzny>>
Efekty
Przez pierwsze tygodnie miałem dość mocno zaczerwienioną twarz. To pewnie dlatego, że skóra nie była przyzwyczajona do takiego ostrza, ale też dlatego, że zbyt małą uwagę przykładałem do techniki. Sugerowano mi nawet, że taką mam po prostu skórę i zaczerwienienia będą zawsze występowały. Nic z tego! Przetrzymałem, technikę dopracowałem i dzisiaj efekt jest o niebo lepszy. Doszedłem nawet do wniosku, że golenie maszynką na żyletki sprawia, że następnego dnia zarost jest krótszy niż przy użyciu maszynki elektrycznej, dzięki czemu niekoniecznie trzeba się golić.
Na potrzeby tego wpisu ogoliłem się jednak ostatnio moją starą maszynką elektryczną. Żeby było obiektywnie – pół twarzy żyletką, pół elektryczną. Efekt mnie zaskoczył – nie było różnicy! Kolejnego dnia obie strony twarzy były równo zarośnięte. Wcześniej tylko było czuć, że zarost zgolony żyletką był bardziej kłujący, a elektryczną miękki (te włosy są bowiem poszarpane, a nie ścięte). Niemniej samo golenie na sucho maszynką elektryczną jest bardziej drażniące i zupełnie pozbawione uroku.
<<Zobacz też: Męska fryzura>>
Podsumowując
Golenie maszynką na żyletki bardzo mi się spodobało i zamierzam przy nim pozostać – przynajmniej na jakiś dłuższy czas. Jest to jeden z tych męskich rytuałów, którego nie warto wyrzucać na śmietnik. Pozwala on lepiej poznać siebie i uczynić czymś fajnym to, co było dotychczas przykrym obowiązkiem. Pochłania jednak trochę czasu, więc nie warto na siłę chwytać za żyletkę, jeśli się spieszymy. Golarka elektryczna pozwoli osiągnąć podobny efekt, choć będzie mniej przyjemnie. Polecam sprawdzić się w świadomym goleniu na mokro i dopiero wówczas decydować czy lepsze są elektryczne maszynki.
Przyjemniej jest praktykować taki rytuał i zgłębiać jego tajemnice. Poza tym taki komplet do golenia, stojący na półce w łazience, zrobi dobre wrażenie na odwiedzającym, czy odwiedzającej! Obecnie jestem strasznie rozdarty między noszeniem brody, którą oczywiście musiałem zgolić dla tego testu, a goleniem na mokro. Obie sprawy bardzo mi się spodobały, a niestety się wykluczają. Cóż. Będę musiał poszukać jakiegoś kompromisu.
W skład mojego zestawu wchodzą:
Inne przydatne akcesoria:
PS W treści zostały umieszczone linki na zasadach komercyjnych. W niektórych wypadkach otrzymam prowizję w razie dokonania zakupu poprzez link zamieszczony w artykule. Dzięki!
Aha! Byłbym zapomniał. Wszystkim początkującym i średnio zaawansowanym polecam ten blog: http://sharpologist.com/
a zwłaszcza kanał na YT jego autora. Wiele się od niego nauczyłem.
To może ja napiszę coś o swoich doświadczeniach z goleniem maszynką i sprostować kilka nieścisłości. Mam bardzo wrażliwą skórę na brodzie. Po latach prób z różnymi piankami, żelami i jednorazówkami przerzuciłem się na maszynkę elektryczną. Problem wyprysków (z doświadczenia wiem, że wywołują je w takim samym stopniu: chemia z żeli/pianek, chemia z pasków nawilżających, geometria ostrzy i – choć brzmi to niewiarygodnie – plastik w maszynkach) zniknął, ale za cenę jakości golenia. Zawsze miałem wrażenie, że nie jestem dokładnie ogolony. I wtedy spróbowałem maszynki na żyletki – to było to. Regularnie używam jej mniej więcej od pół roku. Wraz z… Czytaj więcej »
Ten Biały jeleń to zwykły czy mają też mydło do golenia? Akurat używam takiego zwykłego mydła i nawet zastanawiałem się jak się spisze do golenia.
Zresztą zawsze nurtowała mnie różnica między mydłem do golenia a mydłem do mycia rąk. Wie ktoś czy jakaś różnica jest?
Mydła do golenia, o ile wiem, mają dodatkowe składniki nawilżające/zmiękczające włos. Ja dziś nabyłem mydło o składzie: oliwa z oliwek 88%, olejek laurowy 10%, woda 2%. Już się ogoliłem, zobaczymy jakie będą efekty po czasie. Na razie nic nie mówię, bo mogłem źle ubić pianę etc. Mydło syryjskie, A.M.K.D Halab Syryjski Skarb. Niedrogie. Na maszynkę żyletkową przyjdzie jeszcze czas 🙂
Bialy Jeleń jest i w plynie i w kostce. Moja Żona uzywa nawet zelu intymnego z tej firmy.
Co do golenia to chetnie sprobuje tej metody…
Jakie żyletki sa dobre??
czemu mój komentarz dotyczący maszynek do golenia się nie pojawił?
Ostatnie podejście do wrzucenia komentarza… A teraz kilka słów od człowieka, który żyletkami goli się od ponad pół roku. Zacząłem z nich korzystać, bo zapalenia i podrażnienia skóry po jednorazówkach doprowadzały mnie do szału, z kolei elektryczna nie goliła dostatecznie dobrze. – Maszynka – można kupić maszynkę wysokiej klasy za ponad 100 PLN, ale jeśli dopiero się nad tym zastanawiasz, kup w kiosku najtańszą maszynkę Wilkinsona – ja za swoją dałem 15 złotych, w zestawie było 5 żyletek. Korzystam z niej do dziś. – żyletki – Wilkinson. W supermarketach kosztują ok. 3 złote za 5 sztuk, są wygodnie pakowane i… Czytaj więcej »
Wiechu, Twój komentarz zawierał link, więc system potraktował go jak spam. Widzę, że sobie poradziłeś, toteż nie będę go zatwierdzał.
No i dzięki za rady, ale mnie osobiście nie przekonuje maszynka plastikowa.
tl dr
maszynki elektryczne sa tak samo skuteczne jak zyletki ale nie mozna sie lansowac
jesli ktos chce sie polansowac brzytwa wyglada jeszcze efektowniej, a najlepiej jak w kubeczku nie mamy nic tylko diabelnie ostry noz rambo, btw jak juz kupicie pedzelki z dupy borsuka, krem z pryszczy nietoperza i maszynke za 200plna to na boga podzielcie sie zdjeciem na facebooku
stay vip, genetically different, yeah baby
zależy od zarostu i tego jak skóra na taką maszynkę reaguje.
Jest taki kawał jak facet wymyślił maszynkę do golenia która wszystkim przypasuje.
Jednak nie wszyscy byli tak entuzjastycznie nastawieni i padły pytania.
Jak to możliwe że każdy będzie zadowolony jak ludzie mają różne rysy twarzy? No tak odpowiada wynalazca, ale tylko do pierwszego golenia.
Ten ałun to nie bardzo mnie się podoba – KAl(SO4)2 · 12H2O – używajcie jak najrzadziej – tyle powiem. Tak chodzi o Al (glin) podobnie jeśli ktoś ma (jeszcze) w domu jakieś aluminiowe garczki, sokowniki, chochle, sztućce cokolwiek – wywalić to natychmiast szkoda zdrowia.
A ten ałun (i cokolwiek co zawiera glin) to przykładać do rany jak najrzadziej.
Dużo to się tego ałunu tą drogą nie wchłonie – większość zostaje w skrzepie. Ja golę się rzadko. Zresztą zarost mam niezbyt gęsty. Gdyby broda rosła mi równo na podbródku i pod policzkami, mógłbym sobie fantazjować z różnym przycinaniem i podgalaniem. Niestety broda rośnie mi głównie na podbródku, w dodatku włoski skręcają się i z czasem rozjaśniają aż do rudego. Gdy zapuszczałem brodę dla sprawdzenia jak będzie wyglądała, po pół roku zakręcające włoski zaczęły mi wpadać do ust. Jedynym rozwiązaniem było podkręcanie wiązek włosków, ale to dla odmiany śmiesznie wyglądało. Golę się jednorazówką, używam zwykle spienionego mydła w płynie i… Czytaj więcej »
A nie prościej wybrać sie na laserowe usunięcie owłosienia z twarzy? Cena w promocji 200 złotych, 5-7 sesji i z głowy do końca życia.
Kto nigdy nie nosił z dumą brody, nie zrozumie.
Co do lasera, to ostrożnie. Żona była 9 razy z nogami i rosną dalej, tylko cieńsze. Może na twarzy też będą przyjemniejsze w dotyku, ale będą.
I ja Dorzucę swoje trzy grosze. Krem do golenia – Lider Zielony: przyjemny mentol, dobrze się pieni, przyzwoicie zmiękcza; mój wybór na podróż. Nigdy nie lubiłem kremu Nivea, po prostu nie działał:) Mydło do golenia – zielone Proraso: zmiękcza jeszcze lepiej niż Lider, ale nie nadaje się do walizki ze względu na duże opakowanie (125ml). Biały Proraso był zbyt 'bez wyrazu’. Teść chwali sobie Mydło Omega. Po jednym testowym goleniu tragedii nie było, ale nie wiem jak na dłuższą metę. Przed goleniem – mycie twarzy zwykłym mydłem glicerynowym z gorącą wodą. Kiedyś próbowałem Proraso Pre-shave – super, ale zbyt drogi… Czytaj więcej »
Laser na twarzy. Moim zdaniem ryzyko. Mogą powstać blizny na całe życie.
Co innego nogi, albo łono, tego tak nie widać.
To i w tych miejscach ryzykowne
Witam, dużo czaso zajęło mi odkrycie idealnego (jak dla mnie i mojej mordy) sposobu golenia, może ktoś będzie chciał wypróbować. Problem polegał na tym, że po każdym goleniu pod włos na następny dzień dostawałem tzw. zapalenia mieszków włosowych czyli naokoło miejsca w którym wyrasta włos robiło się czerwono. Często też zdarzały się włosy wrastające pod skórę. Sęk w tym żeby zarówno twarz jak i maszynka do golenia była czysta. Maszynkę przed goleniem wystarczy wyparzyć wrzątkiem. Co do twarzy i sposobu golenia – prezentuję go poniżej: Kupujemy jakieś mydło antybakteryjne, na przykład protex fresh. Wsadzamy je do jakiejś mydelniczki. Następnie bierzemy… Czytaj więcej »
potwierdzam, Amol jest doskonały, należy tylko przywyknąć do łzawiących oczu 🙂 próbowałem później zastąpić go spirytusem salicylowym – efekt gorszy – sam spirytus mocno wysusza skórę, i następnego dnia nie raz twarz słabo nadawała się do golenia, pod włos to już w ogóle bez szans.
|Amol natomiast posiadając olejki eteryczne po odparowaniu chronił skórę przed wysuszeniem – przynajmniej tak to tłumacze
obecnie jedynie odrobina wody po goleniu i jest doskonale
dotąd wymienne ostrza
od jutra próbuję żyletkę
Trzymam kciuki!
W zasadzie to muszę Panu podziękować za ten wspaniały artykuł, który natchnął mnie do odkopania, dokładnego wyczyszczenia, a potem użycia antycznej maszynki do golenia mojego dziadka, nieco bardziej zaawansowanej technicznie od pańskiej, ale działającej na tej samej zasadzie. Zamiast używać mydła, sięgnąłem pamięcią do czasów, kiedy dziadek mój stąpał jeszcze po tym świecie i postanowiłem odszukać w najbliższej drogerii krem do golenia, którego wspomniany raczył używać. W pamięci malował mi się obraz zielonej tubki z jakimś czerwonym napisem, okazało się, że krem ten jest ciągle w sprzedaży i nosi nazwę Lider. Dokupiłem jeszcze paczkę żyletek i po powrocie do domu… Czytaj więcej »
Zazdroszczę. U mnie nie zachowała się żadna stara maszynka niestety.
Bardzo podoba mi się ten blog, jednak każdy gentleman powinien rozwijać umiejętności inwestycyjne. Uważam że brakuje tutaj wpisów na temat szeroko pojętego tematu pieniędzy. Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga o wspomnianej tematyce: http://www.permanent.cba.pl
Wg mnie nie ma to jak kremy do golenia Pollena, czy Wars 😀 Tani, ale solidny, najlepiej zmiękcza zarost, dużo lepiej niż te nieszczęsne pianki do golenia.
Nic to nie napisano na temat najbardziej popularnego sposobu golenia z użyciem maszynek z gotowymi wymiennymi ostrzami (np. mach3). Moim zdaniem efekty są bardzo zadowalające a jeden wkład starcza nawet na 2-3 miesiące.
Nawiązując do wniosków autora: KAŻDY rodzaj maszynki jest lepszy od golenia elektrycznego. (Jednorazówki są tylko dla gimnazjalistów i turystów w potrzebie).
Głównym założeniem było właśnie odświeżenie techniki golenia maszynką na żyletki. W wielu miejscach pokrywać się ona będzie jednak z jednorazówkami. Podstawowy problem z tymi ostatnimi jest taki, że przestawiamy się na wszystko co jednorazowe i gotowe do użycia: plastik, wymienne wkłady, pianka do golenia… Albo szybkie, jak maszynki elektryczne. Moim zdaniem golenie ma dużo więcej uroku, kiedy skupimy się trochę na tym i poświęcimy trochę czasu. Jakość golenia głównie zależy od przygotowania zarostu i tutaj już mydło lub krem do golenia, oraz dobry pędzel są wręcz konieczne. Jeśli na to użyjesz jakiejś dobrej maszynki jednorazowej, to większej straty nie będzie.… Czytaj więcej »
Panie Łukaszu bardzo dziękuję za wpis – bardzo prosto ale i mądrze napisany. Zainspirowany tym artykułem, a także po przeczytaniu wielu innych n/t postanowiłem golić się żyletkami. Pędzla i kremu do golenia używam od dawna bo jestem zdania, że dobrze przygotowany, zmiękczony zarost jest nie możliwy do uzyskania poprzez żele czy pianki nakładane ręką. Wszystkim niedowiarkom szczerze polecam ale… Kupiłem maszynkę Edwin Jagger DE87BL bo mi się spodobała i ma opinię łagodnej i wybaczającej błędy. Jestem po pierwszym goleniu i efekt jest następujący. Ogoliłem się bardzo dokładnie ale po trzech przejściach, a nie po dwóch jak w przypadku plastikowych jednorazówek.… Czytaj więcej »
Witaj, pierwsze co mi do głowy przychodzi: sprawdź jaka jest różnica w wadze między starą golarką, a nową. Im jest lżejsza tym więcej siły trzeba włożyć w golenie. Przy metalowych maszynkach na żyletki, „główka” jest na tyle ciężka, że goli sama swoim ciężarem. Wówczas trzeba używać minimum siły. Ręka powinna tylko prowadzić ostrze, a nie dociskać go. Używanie siły jest główną przyczyną zacięć. Po drugie, skoro robiłeś wcześniej dwa przejścia, podejrzewam, że już drugie było pod włos. Spróbuj zaplanować od razu trzy: z włosem, w poprzek i pod włos. Za każdym razem zbiera tylko trochę włosa. Spróbuj też używać oliwki… Czytaj więcej »
Witaj. Dzięki za szybką odpowiedz. Tak jak napisałem wcześniej praktyki mi bez wątpienia brakuje bo pomimo moich 36 lat nigdy w życiu nie miałem doczynienia z żyletkami ale wiedzy teoretycznej chyba nie, ponieważ zanim zdecydowałem o takim sposobie golenia przeczytałem sporo. O wadze maszynki (moja waży 69 g) także czuć ją w ręku co mi się zresztą podoba czytałem i naturalnie wiem, że pierwsze co powinienem zrobić to zaprzestać dociskać i używać siły ręki. Tak starałem się właśnie golić ale fakt może muszę jeszcze bardziej nad tym popracować. Z następnymi rzeczami, o których pisałeś będzie trudniej ponieważ lubię być super… Czytaj więcej »
Jeśli chcę uniknąć jakichkolwiek zacięć i podrażnień, to golę się po prostu powoli i spokojnie. Robię trzy przejścia, krótkie ruchy, nie powtarzam, nie doszukuję się niedoróbek. Efekt jest zdumiewający. W moim wypadku zaprzestanie golenia się dłużej dla lepszego efektu pomogło. Jest też mniejsze ryzyko wrastających włosów. Zadowalam się gładką skórą przy dotyku z włosem i na skos. Pod włos zawsze coś wyjdzie. Może potrzebujesz trochę czasu by się przyzwyczaić. Proponuję byś felernych miejsc nie golił żyletką pod włos. To ostatnie przejście (lub jego część) zrób starą maszynką. Z czasem będziesz się jej pozbywał. Staraj się też jeszcze delikatniej i ostrożniej… Czytaj więcej »
Witam
Tą oliwkę wcierasz po prostu w twarz przed namydleniem?
Tak. Po każdym przejściu trzeba to ponawiać, gdyż mydło i żyletka całą warstwę zdejmą. Nie ma z tym kłopotu, poza faktem, że trzeba rękę opłukać by się nie ślizgała. Mi pomogło bardzo.
Łukasz, dzisiaj drugie golenie i znowu masakra tzn. pozacinałem się chyba nawet bardziej niż za pierwszym razem. Żyletka chyba nie dla mnie:( Niby całą teorię znam i próbuję ją podczas golenia stosować ale nie wychodzi. Nie wiem czy dalej próbować bo twarz mam tragicznie podrażnioną. Szkoda tylko kasy na maszynkę.
Mimo wszystko dzięki za rady i pozdrawiam.
Zdecydowanie daj skórze się zagoić. Jeśli nie zrezygnujesz i uda Ci się poradzić jakoś z tym problemem, daj znać co zrobiłeś.
Dzięki za wsparcie – odezwę się na pewno.
I na wszelki wypadek dodam, że jest forum na temat tradycyjnego golenia: brzytwa.org
Jeśli jeszcze tam nie trafiłeś, to powinieneś spróbować. Jest tam wielu facetów bardziej doświadczonych ode mnie.
Witam,
nie zniechęcaj się tak szybko. Daj odpocząć skórze twarzy. Najlepiej golić się wieczorem po kąpieli. Delikatne ruchy i zobaczysz efekty. pozdrawiam
Witam , ponieważ golenie żyletą to mój konik więc artykuł czyta się miło. Na podstawie moich doświadczeń zachęcam jednak do używania alkoholowego a/s bezpośredni po goleniu .Wiem wiem podrażnia i wysusza skórę tak przynajmniej się dziś twierdzi więc procentowe a/s są na cenzurowanym .W praktyce okazuje się że najlepszym sposobem na podrażnienia jest ich ”podsuszenie ” alkoholem dochodzi ,również efekt antybakteryjny,który też wpływa na ich łagodzenie .Nawilżanie podrażnionej skóry bezpośrednio po goleniu tylko pogarsza problem , podrażnienia ”podchodzą” wodą puchną co dodatkowo może jeszcze doprowadzać do wrastania włosków.Proponuję prosty eksperyment jeśli na twarzy dojdzie do ostrych podrażnień po goleniu to… Czytaj więcej »
Stosuję dokładnie tę procedurę, co podana na końcu.
Dzisiaj wieczorem po kąpieli 3 próba z moim Edwinem Jaggerem. Przerwa 3 dni – jedyny plus, że szybko mi się skóra regeneruje. Zmieniam żyletkę Derby na Timor i zobaczymy jak będzie-podzielę się wrażeniami.
Dzięki Panowie za wsparcie i dobre słowo.
A jeszcze podzielę się swoim doświadczeniem po goleniu i szczerze tą metodę polecam. Czyni cuda i sprawdza się zawsze. Otóż najlepszym after przy najmniej dla mojej skóry jest duża porcja zimnej (im zimniejsza tym lepsza) wody. Nie opłukuje twarzy nad umywalką tylko prysznicem nad wanną. Po pierwsze nie chlapę tak w około, a po drugie i najważniejsze zimna woda ma dłuższy kontakt ze skórą. Staram się nie wycierać ręcznikiem tylko czekam, aż sama skóra ją wchłonie. Potem jakiś balsam, a na koniec krem nawilżający. Ostatnio bardzo sobie chwalę krem Nivea soft – niedrogi, przyjemny zapach, szybko się wchłania i odpowiednio… Czytaj więcej »
Jestem po pierwszym goleniu żyletkami. Użyłem maszynki W-11 z ostrzami z Rossmana. Do tego krem Nivea Mild i pędzelek „Eva Schmitt Boutique” z Rossmana (najtańszy z możliwych, zależało mi na szybkim rozpoczęciu golenia i redukowania kosztów. Nie polecam. Już wiem, że jeśli przyzwyczaję się do tego typu golenia, pędzelek pofrunie do kosza zastąpiony jakimkolwiek innym droższym.) Przyznam, że bałem się nieco zaczynać, gdyż nigdy nie wiadomo jak zareaguje skóra no i czy podołam tak operować maszynką, żeby nie zdrapać sobie całej twarzy. Jakoś się udało. Rozmiękczyłem zarost ciepłą wodą, dałem jej wchłonąć i w tym czasie rozrobiłem pianę. Przy okazji… Czytaj więcej »
Dys, gratuluję Ci pierwszego golenia żyletką bez zacięć. Mnie ta sztuka się nie udała ale całość tej ceremonii tak mi się podoba, że będę pracował nad techniką i póki co uparcie pozostanę przy żyletce. Pozwól, że podzielę się z tobą pewną radą jako facet, który goli się już ładnych paręnaście lat (nie żyletką oczywiście). To czy z niej skorzystasz zależy od Ciebie. Napisałeś, że po wszystkim spłukałeś krem ciepłą wodą. Otóż błąd, gdyż jeszcze bardziej podrażniłeś i tak już potraktowaną ostrzem skórę. Spróbuj spłukać twarz zimną, a nawet bardzo zimną wodą i to najlepiej nad wanną prysznicem. Uwierz mi, że… Czytaj więcej »
Jestem już po drugiej próbie i jest bardzo w porządku. Niestety, nie mogłem jeszcze wtedy skorzystać z Twojej rady, ale z całą pewnością skorzystam następnym razem. Nigdy nie musiałem się golić codziennie, więc skóra naturalnie odpoczywa i podrażnień nie ma. Zauważyłem (może to autosugestia), że teraz zarost rośnie jakby wolniej, dłużej mogę powiedzieć patrząc w lustro „ueeee, ostatecznie jeszcze może być”. Wcześniej dwa dni i koniec, trza było odfutrzać twarz, a teraz trzy dni spokojnie można wytrzymać. Nie wiem czy ta prawidłowość się utrzyma, zobaczymy. Gdzieś w internecie przeczytałem, że warto przed każdym użyciem maszynki odkazić ją opłukując wrzątkiem. Ma… Czytaj więcej »
Nie sądzę by wyparzanie żyletki coś dawało. Ja tak nie robię.
I też miałem na początku ten problem, że chciałem się golić częściej niż mi zarost na to pozwalał. Śmieszne uczucie!
Również trzymam kciuki za kolejne próby. Nie szarżuj na początek. Jeśli będzie potrzeba, rób przerwy jedno, lub nawet dwudniowe. Zwłaszcza jak wyjdą zaczerwienienia.
Co do uczucia pieczenia, to racja, że zimna woda załatwi sprawę. To jedna z przyjemniejszych faz w goleniu. Poza tym wydaje mi się, że zimna woda jest dodatkowo zdrowa dla skóry.
Nie polecam natomiast rezygnować ze spłukiwania piany wodą gorącą. Tą dobrze spłuczesz mydło i tłuszcze. Ja najpierw używam gorącej i jak już całą twarz opłuczę, od razu aplikuję sobie lodowatą. Dopiero po tym balsam. U mnie ta metoda się sprawdza.
Co do zimnej wody, to nie wiedziałem. Będę musiał skorzystać następnym razem, bo jeżeli ten jeden dodatkowy krok może jeszcze zwiększyć komfort golenia to warto spróbować. Tak jak napisałem w komentarzu wyżej – magia tradycyjnego golenia chyba mnie chwyciła. Jak się Pan czuje, Panie Łukaszu w roli kogoś, kto jednym wpisem zmienia codzienne przyzwyczajenia wielu ludzi? Bo zakładam, że nie tylko ja postanowiłem po tych kilku tekstach odszukać maszynkę ojca czy dziada (jakiego dziada!?) kupić zestaw żyletek i spróbować ogolić się „jak dawniej bywało”? I myślę, że nie tylko mnie ta magia „chwyciła”. Proszę nie wziąć tego jako akt paskudnej… Czytaj więcej »
Przede wszystkim proszę się do mnie nie zwracać per „Pan”. Spotykamy się tutaj w wirtualu, gdzie panuje trochę mniej formalna etykieta. Jestem po prostu Łukasz.
Co do zmiany codziennych przyzwyczajeń innych, to bardzo miło jest inspirować ludzi. W pewnym sensie po to piszę o moich doświadczeniach z golenia. W przeciwnym wypadku mógłbym zwyczajnie o tym milczeć. Myślę jednak, że tradycyjne golenie jest jedną z tych czynności, które skutecznie urozmaicają nasze życie, więc warto je promować.
Poza tym to raczej żadna szczególna zasługa by czuć się wyjątkowo, nieprawdaż?
Trzymam kciuki za kolejne golenia i doskonalenie technik!
Jestem po 3 próbie. Zdecydowanie najlepsze golenie z dotychczasowych i tylko 2 zacięcia. Do ideału daleko ale myślę, że wszystko kwestia obycia z narzędziem i dopracowania techniki golenia. Cały czas mam wrażenie, iż zbyt mocno przyciskam maszynkę i dlatego się kaleczę.
Żyletka Timor zdecydowanie lepsza, ostrzejsza niż Derby.
Z gorącą wodą na ogoloną twarz niestety się nie zgodzę, zawsze będzie podrażniać skórę, przynajmniej moją. Mydło czy krem wystarczy spłukać letnią, a później już tylko zimna.
Nie przyciskaj maszynki. Pozwól jej ciężarowi działać. Jedyne co zmieniasz to kąt żyletki względem twarzy i pod jakim 'atakujesz’ zarost. Dobrze jest rozgrzać żyletkę przed goleniem. Maszynka może aż parzyć w palce. Im cieplejsze ostrze tym delikatniejsze golenie. Jeśli masz delikatną skórę unikaj golenia pod włos. Po goleniu dobrze jest użyć kostki ałunu – nie takiego sztyftu jak na zdjęciu ale jednolitego kryształu. Zwilżasz twarz, masujesz twarz kostką, czekasz 30s i zmywasz wszystko zimną wodą. Sam mam spore problemy z cerą, ałun sprawia, że po goleniu jest w lepszym stanie niż przed. Co do żyletek, sam używam derby ale dla… Czytaj więcej »
Panowie ja miałem dzisiaj bodaj najprzyjemniejsze golenie w życiu. Zarost 4 dniowy i nawet najmniejszego zacięcia i podrażnienia. I co ważne żyletką – polecam Timora, dla mnie zdecydowanie lepsza niż Derby. Innych na pewno spróbuje to się wypowiem. Moje dotychczasowe spostrzeżenia są takie. Również podzielam pogląd, że po żyletkach wolniej mi rośnie broda. Zero dociskania głowicy do twarzy i od razu trzeba założyć 3 przejścia. Nie ma co za dużo oglądać filmików instruktażowych bo jednak każdy ma inną cerę, zarost topografię etc. Mnie chyba pomogło właśnie to, że ogoliłem się zupełnie po swojemu, a że ładnych paręnaście lat już się… Czytaj więcej »
A ja mam takie pytanie do użytkowników maszynek na żyletki. Jaką polecacie jedno częściową tzw. motylkową czy np. dwu lub trzy częściowe?
Ja też używam tylko trzy częściowej. Przekonuje mnie najbardziej fakt, że nie ma tam co się popsuć.
Nie znaczy to, że nie rozglądam się za dobrymi modelami innego typu.
Jak już wybierzesz sobie coś, daj znać jak się sprawuje!
To zależy. Absolutna klasyka to trzyczęściowa i tu nie ma się co popsuć chyba, że gwint zerwiesz. Motylek wygodniejszy przy zmianie żyletki.
Ja na chwilę obecną używam trzyczęściowej maszynki ( coś takiego jak ta z kiosku cała metalowa tylko, że moja kosztowała 2,50 zł w chińskim sklepie), wszędzie szukałem wilkinsona ale niestety próżno jej szukać w małych drogeriach. Co do maszynki za 2,50 idzie się ogolić ale komfort żaden. Ale i tak jestem zadowolony z efektów bo jest lepszy efekt i na dłużej niż po goleniu jednorazówką. Do tej mojej maszynki dokupiłem żyletki za 1,20 za 5szt. Super – Max Platinum, które dają radę. Od teściowej dostałem żyletki TIGER ale jeszcze ich nie testowałem. Muszę potwierdzić to co pisali inni, że odkąd… Czytaj więcej »
jeśli chcesz używać tradycyjnych żyletek, to zainwestuj w porządną maszynkę (muhle, merkur, parker itp) koszt pow. 100 zł ale to wydatek na całe życie, co do muhle – używam R106, ale tez R89 – gwarantuje zadowolenie. to nie chińska tandeta, ale solidna maszynką ze stopu mosiadzu, pokryta chromem.
pozdr
Kupiłem sobie Muhle R41,
Nie potrafię się ogolić tak, żeby nie lała się krew.
O dziwo, lepiej mi szło żyletką Muhle dołączoną do maszynki.
Jakby mniej ostra.
Żyletki Father zawsze kaleczą mi skórę.
Nie wiem.
Odnośnie klasycznych maszynek do golenia. Dotychczas używałem wymiennych maszynek gilette mach3, potem fusion itd. generalnie ok, ale ta cena!!! Brat namówił mnie na maszynkę tradycyjną Muhle, wybrałem czarną model R106. Jestem totalnym amatorem, ale golenie taką maszynkę (pewnie inne działają podobnie) to czysta przyjemność. Używam zyletek DERBY – 100 szt kosztuje ok 30 zł, a zapas wystarczy na kilka lat. Wszystkim niezdecydowanym radzę spróbować, faktycznie na początek trzeba wydać trochę więcej, ale w perspektywie kilku m-cy inwestycja się zwraca, nie mówiąc o przyjemności. Mydło do golenia dowolne, ja używam OMEGA w tyglu, 150 g myślę ze wystarczy na rok minimum.… Czytaj więcej »
Tylko nie Derby, te żyletki są nierówne. Jedna w paczce ostra, reszta tępa. Polecam Merkur, ostre i łagodne.
Tylko nie Derby??? dlaczego zatem najlepsi producenci maszynek: MUHLE, Edwin Jagger dokładają do swoich maszynek zyletki DERBY właśnie???
Cale szczęście każdy może dowolnie wybrać żyletki, ale placic 5 krotnie więcej za produkt „być może” lepszej jakości to sprawa mało rozsadna
pozdr
Dokładają bo są tanie. Derby to kiepskie żyletki i nie da się tego ukryć. Wystarczy poczytać fora o tematyce golenia, aby pozbyć się wszelkich wątpliwości odnośnie tego badziewia.
Jaki jest sens deprecjonowania droższych żyletek? Zdanie „być może” sugeruje, że ich nie używałeś. Jak czegoś nie znam, to nie zabieram głosu w tej sprawie. Ale to ja.
Ja używałem Derby i z mogę powiedzieć, że są kiepskiej jakości, a już na pewno mają problem z powtarzalnością. Są na rynku żyletki zdecydowanie lepsze ale i droższe zarazem.
Jak kiedyś pisałem w innym wątku pędzel się rozkleił. Próbowałem naprawić ale nie udało się. Niemniej kupiłem w internecie inny marki omega razem z kremem od nich, kupując od razu maszynkę Muhle. Mam pewne niedociągnięcia ale za nic w świecie bym tego nie wymienił na nic innego. Nie wiem tylko jakie żyletki kupiłem zestaw kilku różnych firm i dopiero zaczynam odczuwać jakąś różnicę po drugim okrążeniu ale nadal w fazie testów. Derby katastrofa ale za drugim razem już jest powiedziałbym zaskakująco dobrze więc to pewnie kwestia nauczenia się obsługi maszynki i twarzy i tyle. Tak więc dzięki Czasowi Gentlemena golenie… Czytaj więcej »
Panowie Mam 37 lat i z doświadczenia wiem,że każdy z nas ma inne podejście do metody golenia-Sprawa uczulenia podrażnienia nawet zapalenia skóry do tego może przyczynić się woda-np.W Warszawie fatalna-twarda chlorowana Cera po umyciu jest sucha szorstka włosy szybko się prztłuszczają Nie mam tego problemu u rodziny pod Warszawą-Wrócę jednak do golenia.Żyletki ich jakośc i ostrośc to temat historia-obecnie używam’Laser’United Kingdom jak dla mnie opcja dobrana.Pianka lub żel odpada.Do golenia krem lub mydła Proraso Włosi w dziedzinie golenia przodują firma oferuje 4 rodzaje dopasowane do zarostu-w/g mnie białe dostaje 10 pkt.Czas golenia od dawna wieczorem rano efekt wyśmienity-P.S popieram polskie… Czytaj więcej »
Mały odkop.
Po goleniu proponuję L’oreal Men Expert żel po goleniu przeciw wysuszaniu skóry. O niebo lepszy od białego Nivea. Na tłustą cerę polecam L’oreal krem Pur & Mat, można też go stosować zamiast żelu po goleniu.
jak przechowywac maszynke do golenia miedzy goleniami zeby nie zbierala zarazków? mozna ja trzymac w kubku z woda? (zyletka zostaje w srodku maszynki)
Ja właśnie tak ją trzymam. Zupełnie tak jak na drugim zdjęciu we wpisie. Przed każdym goleniem znów ją opłukuję z ewentualnego kurzu. Mydło zaś trzymam zawsze zamknięte. Pędzel natomiast na stojaku włosiem do dołu, choć na początku tego nie stosowałem i też było dobrze.
Odpowiadając jednocześnie sobie i Pawłowi z poniższego komentarza –
nie doczytałem tego kubka z wodą! Nie wiem zresztą dlaczego ktoś miałby trzymać maszynkę w wodzie. Mi chodziło o kubek do wyrabiania piany. Wszystko przed odłożeniem jest czyszczone (bez rozkręcania na części) i wycierane/suszone.
Rozumiem, że Nowicjuszowi też o to chodziło, a w tekście zakradł się błąd.
To nie najlepszy sposób przechowywania tradycyjnej maszynki. Maszynki Muhle r89, Merkur itd. zrobione sa ze stopu metali, najczęściej mosiądzu. Mosiądz, jak wszyscy wiedzą to nie złoto i może zardzewieć, a bardziej precyzyjnie, śniedzieje, czyli zmnienia barwę. Zeby tenu zapobiec, producenci powlekają maszynki chromem, który jest odporny na rdzę, ale, no właśnie… Zaproponowany sposób przechowywania maszynek w wodzie powoduje szybsze ich zyżycie, jak wiadomo woda zawiera różne związki chemiczne, tym bardziej, że woda w kranach nie jest pozbawiona chemii i najcześciej jest twarda. Maszynkę po użyciu powinno sie opłukać i odstawić w suche miejsce, najlepiej do takich celów służy stojak, zalecane… Czytaj więcej »
Dzięki za uwagę! Odniosłem się do tego powyżej.
Ja także używam i chwalę sobie białe mydło ProRaso, które nie uczula i bardzo dobrze się pieni, choć mój jedyny zarzut to zbyt szybko wysychająca piana (może to kwestia techniki produkcji piany). Najlepszym kremem do golenia jaki używałem był póki co Kyoku for men do skóry wrażliwej, poza funkcją golenia był na tyle odżywczy, że działał jak maseczka, największy minus to cena (ok 150 zł) oraz stosunkowo nieduża wydajność (wystarczył mi na 1,5 miesiąca) , do golenia używam maszynki Muhle R107 a żyletki Personna.
Co do żyletek, których używałem to najlepsze są japońskie Fathery oraz niemieckie Mercury aczkolwiek są to żyletki słabo dostępne i drogie. Polecam również Persona i Timor – są tańsze. Z żyletkami jest tak, że naprawdę nie warto nimi bić rekordów w ilości goleń. Na początku też tak robiłem, teraz cztery komfortowe golenia i następna.
Kremy/mydła jakich używam to Proraso niebieskie i Nivea. Obydwa bardzo dobre. Ja wolę w tubie niż w tyglu dla mnie wygodniejsze użyciu.
GENTELMENI POMOCY!!!
Wlasnie planuje zakup maszynki Muehle R41 I mam dylemat czy wziać „Otwarty grzebień” czy moze „Zamknięty”.
Golę się tak co 2-3 dni (na razie uzywam prostego wilkinsona – po 3 podejscia), zarost mam raczej miękki. Podobno otwarty grzebień goli lepiej.
Łukaszu! a jaki typ maszynki posiadasz „otwarty” czy „zamknięty”?
Pisałeś że masz maszynkę raczej agresywną (prawdopodobnie otwartą), ale z drugiej strony mówiłeś że łagodna w porównaniu do Wilkinsona…jaką więc wybrać?
Boję się że w tej otwartej będzie mocniej odstawać żyletka przez co będę się bardziej podcinał.
Mam grzebień otwarty tak, jak zresztą widać powyżej. Nie miałem z tym problemów, ale też nie goliłem się wysokiej jakości golarką z grzebieniem zamkniętym.
Wilkinson ma zamknięty, ale tam żyletka bardziej odstaje przez co mi wydała się agresywna.
Trudno mi powiedzieć co jest lepsze. Niedługo będę testował maszynkę Rimei z zamkniętym grzebieniem. Jest nieco gorszej jakości, ale może uda mi się coś wywnioskować.
Ponownie witam Gentelmanów, Ostatecznie kupiłem sobie maszynke Merkur Solingen o wadze 95g z zamkniętym grzebieniem (chyba 38C, nie jestem pewny bo na pudełku nie było numeru). Jestem bardzo zadowolony, pierwsze golenie to prawie PN, zacieńć/podrażnień 0, juz nie moge się doczekać kolejnego golenia. Moja maszynka to coś takiego: http://www.amazon.com/Merkur-Heavy-Barber-Safety-Chrome/dp/B002RBGYXW Zakupu dokonałem w mieście w którym aktualnie mieszkam: w Brnie (taki znany sklep z nożami, brzytwami i bronią białą). Zapłaciłem mało (815 KC) czyli jakies 130 pln. Większość Merkurów stała tam po 500-600 koron (80-95 pln), ale ten jeden model urzekł mnie masą i wygodą chwytu (długa, gruba i solidna rączka).… Czytaj więcej »
Gratuluje tak dobrych efektów! Sam też uważam, że Wilkinson jest przeceniany.
Co do brzytwy, moje pierwsze przymiarki powinny się ukazać już w piątek na blogu.
Witaj Michale,
zdecydowanie grzebień zamknięty jeśli masz miękki zarost i golisz się co 2-3 dni. Otwarty grzebień co podkreśliłeś ma jedną wadę, dość łatwo można się podciąć choć jeśli osiągniesz wprawę to zdecydowanie łatwiej usuwa się zarost z żyletki. Ja używam zamkniętego grzebienia model R106 do golenia głowy i jest bardzo dobrze.
[Edit ŁK – Bez reklam proszę!]
Witam Cię Łukaszu i wszystkich Gentlemanów! Chciałem Ci serdecznie podziękować za świetny poradnik, który wprowadził mnie w świat golenia się tradycyjną maszynką na żyletki. Podobnie jak Ty i domyślam się, że wielu kolegów z forum rozpocząłem swoją przygodę z usuwaniem zarostu od jednorazowej maszynki i pianki go golenia podbieranej ojcu. Następnie niespodziewanie otrzymałem w prezencie maszynkę elektryczną, którą używałem przez kilka dobrych lat cały czas godząc się na posiadanie pozostałości zarostu. Dosyć przypadkowo zainteresowałem się tematem tradycyjnego golenia i postanowiłem dowiedzieć się trochę więcej na ten temat. Tak właśnie trafiłem tutaj i po kilku wpisach przekonałeś mnie, że warto spróbować… Czytaj więcej »
Dzięki! Takie komentarze lubię najbardziej!
Mam nadzieję, że na Czasie Gentlemanów znajdziesz o wiele więcej interesujących treści.
Na ile starcza jedna żyletka?
Ok. 5-10 goleń.
Co do golenia maszynka na zyletki, mam taka… stara, po dziadku dostalem. Tutaj zdjecie: http://images63.fotosik.pl/713/69623f6190c5de68gen.jpg Jezeli ktos by mial jakies informacje, wiedzial co to jest, skad sie wzielo, kto to mogl wyprodukowac i n czyj uzytek… kazde informacje mile widziane. Maszynka jest czyms pokryta, byc moze srebrzona? tam gdzie sie przeciera warstwa widac ze metal jest delikatnie zoltawy. W kazdym razie… uzywalem jednorazowek, polsliver, bic, gilette, nie widze miedzy nimi roznicy, jedno golenie i do smieci. Samo golenie, tragedia, ciagle sie to zapycha, odetkac sie nie chce, podraznia, szarpie i ciagnie… Dostalem… gilette’a sensor, no… fajny, solidny… ale jakosc golenia… Czytaj więcej »
Bardzo ładna maszynka. Ciekawe co to jest. Polecam zapytać na forum brzytwa.org
Na brzytwie, i wg informacji znalezionych w internecie wychodzi na to, ze jest to Gillette 1909 o numerze seryjnym A912713.
kto by pomyslal, ze tyle lat z najwieksza przyjemnoscia golilem sie ponad 100 letnim zabytkiem! 🙂
Jezeli ktos jest zainteresowany to tu sa lepsze zdjecia:
http://brzytwa.org/forum/index.php?topic=3977.msg69786#msg69786
Popraw polszczyznę i będzie dobrze.