Jeden z tych perfekcyjnych gentlemanów starej daty, Sir Sidney Waterloo*, został kiedyś zapytany co oznacza słowo „gentleman”. Odpowiedział, że jest to człowiek, który nie czuje się nigdy skrępowany w obecności innych osób, ani swoją obecnością nie krępuje towarzystwa. Czego by się nie mówiło o strojach, manierach czy słownictwie, gentlemanem powinno się zostawać począwszy od tej właśnie zasady.

Gentleman nie krępuje i nie czuje się skrępowany – fot. Abhijit Sen
Zagajenie serii
Ostatnio otrzymałem kilka listów i komentarzy z pytaniami o to, czy nie mógłbym poruszyć na blogu zagadnień związanych z praktycznym byciem nowoczesnym gentlemanem. Chodzi o relacje z kobietami, kontakty biznesowe, zachowanie w środowisku mężczyzn, o maniery, strój i szyk. W ostatnich dniach trafiłem również na kilka artykułów autorstwa osób rozpaczających po odejściu w zapomnienie prawdziwych mężczyzn, których zastąpili zniewieściali osobnicy.
Na szczęście nie musimy się obawiać kryzysu męskości. Ten nie ma historycznego uzasadnienia. Zawsze istniała tylko ograniczona grupa mężczyzn, która mogła o sobie powiedzieć, że spełnia model gentlemana. Każdy wybiera to, co go interesuje najbardziej i to, co się sprawdza w jego życiu. Po liczbie wielu tysięcy czytelników Czasu Gentlemanów wnioskuję, że model klasyczny ma się dobrze. W końcu elitarność** nie może być powszechna. Nie będziemy więc narzekać na współczesnych mężczyzn w ogóle, tylko zajmiemy się doskonaleniem gentlemanów w szczególe.
Do tej pory zajmowałem się tylko konkretnymi aspektami tradycyjnej męskości. Pisałem między innymi o dbaniu o zarost, o kapeluszach, o zapachach, czy o marynarkach. Przyszedł czas, by wznieść się na wyższy poziom i trochę uogólnić sprawy. W ciągu kolejnych tygodni będę publikował eseje o tym, co ja uważam za bycie gentlemanem w dzisiejszych czasach. Będzie to trochę wyidealizowany obraz, ale cel należy sobie zawsze stawiać dalej niż spodziewamy się dojść. Inaczej ominie nas cała przyjemność z zadziwiania samych siebie.
Podstawowa cecha gentlemana
Wszelkie popularnie pojmowane aspekty bycia gentlemanem, czyli savoir-vivre, klasyczna męska elegancja, gentlemańskie hobby, zainteresowania itp., są tylko pewnym kodem. Po prostu elita wypracowała sobie takie, a nie inne zwyczaje. By do niej należeć trzeba się ich wyuczyć i stosować się do nich. To rodzaj okazywania szacunku sobie wzajemnie. Jest to oczywiście bardzo ważne, ale moim zdaniem jest jeszcze coś nadrzędnego. Cecha, która sprawia, że w każdych okolicznościach, bez względu na niuanse, uznamy daną osobę za człowieka za klasą.
Na tę rzecz zwrócił uwagę, cytowany właśnie we wstępie, Sir Sidney Waterloo. Gentlemanem nie można bowiem być w swoich czterech ścianach. Jest to model, który potwierdza się wyłącznie w towarzystwie innych osób. Dopiero to, jak traktujemy naszych rozmówców świadczy o tym, czy mamy klasę. To czy stanowimy dobre towarzystwo, jest najlepszym dowodem na bycie gentlemanem.
<<Zobacz też: 10 rzeczy, którymi gentleman zaimponuje swojej damie>>
Skrępowanie
Gentlemani i damy stanowią elitę. W związku z obranym kodem, wyróżniają się strojem, akcesoriami, etykietą, wykształceniem i kilkoma jeszcze sprawami. Łatwo w takiej sytuacji wpaść w pułapkę wynoszenia się ponad innych – traktowania ludzi spoza tej grupy, jak gorszych. Może zawładnąć nami chęć zaimponowania reszcie, pokazania się z jak najlepszej strony, podkreślenia swojej elitarności. Niestety jest to pewny krok do zrażenia ludzi do siebie.
To samo zdarza się kiedy chcemy się zanadto wyróżnić. Klasyczne maniery i elegancja ograniczają naszą kreatywność w tych aspektach. Każde wykroczenie poza ustalone ramy będzie zauważone i sklasyfikowane jako bark wiedzy i doświadczenia, szukanie taniej sensacji lub, w najlepszym razie, ekstrawagancja. Chodząc dzisiaj w monoklu i cylindrze nie będziemy dobrym kandydatem do towarzystwa, tylko gadającym monoklem i cylindrem.
Utarte zasady pozwalają pozbyć się wszelkich wyróżników, które niepotrzebnie odciągałyby uwagę od nas samych. Ich znajomość pozwoli też nie czuć się skrępowanym w towarzystwie bardziej doświadczonych osób. Od razu widać kto tylko „gra” gentlemana, a kto nim jest.
<<Zobacz też: Jak uszczęśliwić swoją damę na co dzień – 47 sposobów!>>
Empatia
Gentleman, dzięki obyciu w różnych kołach, oczytaniu, podróżom i licznym zainteresowaniom, jest świetnym rozmówcą. Dbając o sowich towarzyszy, stara się wyczuć ich nastroje i potrzeby, po to by się nie narzucać, a w razie potrzeby pomóc. Szczególnie to ważne gdy towarzyszy mu kobieta, gdyż to wobec niej powinien zachowywać się jak najbardziej szarmancko. Znając świat nie boi się inności i ma zrozumienie dla różnorodności. Gentleman nie powinien się zatem skupiać na sobie. Interesując się innymi przykuje do siebie uwagę i zostawi dobre wrażenie.
Od dawna uważam, że podstawową cechą gentlemana jest empatia. Dzięki niej zjednuje sobie licznych przyjaciół, rozpoznaje wrogów i przekonuje do siebie partnerów biznesowych. Empatia ułatwia mu reagowanie na powstałe sytuacje, przewidywanie zdarzeń i przygotowanie się do stawienia czoła nadchodzącym problemom. Egoizm to zupełne przeciwieństwo gentlemańskości. Gentlemanem zajmują się osoby zauroczone jego stylem, nie on sam. Egoizm potrzebny jest ludziom samotnym. Gentleman zaś do takich nie należy.
<<Zobacz też: Osoba towarzysząca na przyjęciu – jak się zachować>>
Czas
Drugim imieniem stylu jest czas. Nie można zostać gentlemanem ot tak. Oczytanie, mądrość życiową i obycie z ludźmi zdobywa się nieustannie. Nawet rozmawiania trzeba się nauczyć, a tym bardziej empatii. Te cechy są tak wysoko cenione, właśnie dlatego, że nie można ich udawać. Dobrze dobrany strój wizualnie zmieni cię w sekundę, ale do „noszenia go” trzeba się przyłożyć. Przede wszystkim należy się uczyć od innych.
W następnym tygodniu podejmę temat relacji z kobietami. Jeśli macie jakieś propozycje tematów do tej serii, piszcie śmiało w komentarzach. Zapraszam też do dyskusji na temat empatii i skrępowania.
* Prawdopodobnie chodzi o Sir Sydney’a Waterlowa (1878 – 1944) brytyjskiego dyplomatę, ambasadora w Grecji w latach 1933-1939, cytat pochodzi z książki Christine Berberich, The Image of the English Gentleman in Twentieth-Century Literature, Ashgate, 2007, tam też nazwisko zostało najpewniej błędnie przepisane z innego źródła.
** Elitarny – czyli nie dostępny dla wszystkich, a nie obiektywnie lepszy.
Odkąd w czwartek odkryłem tą stronę, zaglądam co jakieś 5 min, aby przeczytać jakis artykuł 🙂
Dzieki za ten artykuł – świetny jak wszystkie inne
„Egoizm potrzebny jest ludziom samotnym.” Poproszę o rozwinięcie.
Kiedy jest się „samym” na świecie, w pierwszej kolejności pilnuje się swojego interesu. Zaś ludzie, którzy mają grono przyjaciół i szybko zjednują sobie kolejnych, mogą sobie pozwolić na luksus odrobiny altruizmu.
Czyli będąc samotnikiem wyklucza mnie z bycia dżentelmenem? Jeśli unikam towarzystwa to znaczy, że jestem niedżentelmeński? Jeśli tak, to tym dżentelmenem w cale nie chce być.
Gentleman to rola. Jeśli nie ma „widowni”, która nas oceni, to trudno ją odegrać. Nie chodzi o to, że będziesz niegentlemański. Po prostu nikt Twojej gentlemańskości nie stwierdzi.
Wg. mnie nie ma większego sensu być dżentelmenem, jeśli wszystko co się chce robić to siedzieć samemu w kawalerce. Bo na co wtedy całe to zamieszanie o dopinanie tego a nie tamtego guziczka? Po co starać się mówić kulturalnie, ciekawie i „dżentelmeńsko”, jeśli w ogóle nie zamierza się tych umiejętności zastosować w rozmowie?
P.S. Wiem, że pytanie było bardziej przeznaczone dla p. Łukasza niż do mnie i że to nie forum, a blog, ale raczej nie mogłem tego nie napisać. Przepraszam.
Przecież nie będę cały czas siedział w kawalerce. Wyjdę do teatru, sklepu czy do restauracji (do pani kasjerki też można być szarmancki). Tylko nie spotykam się z ludźmi bo w moim otoczeniu nie ma żadnych, z którymi mógłbym porozmawiać (oprócz koleżanki i kolegi w szkole). Na dodatek nie mam czasu na znajomości. Po co to zamieszanie o dopinanie tego a nie innego guzika? Doskonalimy się chyba dla siebie a nie dla ludzi?
Pozdrawiam
Trudno teraz spotkać takiego prawdziwego Gentlemana, z krwi i kości. W dobie feminizmu, ciężej już wstać, gdy kobieta wstaje, lub przepuścić ją pierwszą w drzwiach.
Mógłbym się spierać, że prawdziwych dam też coraz mniej, ale prawda jest taka, że zawsze była ograniczona liczba jednych i drugich. Aż tyle się w tej materii nie zmieniło do dzisiaj.
To, że w filmach z połowy XX wieku dominowali gentlemani, nie znaczy, że dominowali też w społeczeństwie.
Jestem zwolennikiem pracy nad sobą, a nie psioczenia na to jacy to dzisiaj faceci są, bo jakieś dresy nie ustępują miejsca. W międzywojniu też by nie ustąpili.
Prawdziwych dam też coraz mniej. Ale ten post o gentlemanach. Ja myślę, że się bardzo dużo zmieniło. I nie biorę tego z opowieści babci, choć babcia by tutaj się ze mną zgodziła. Ale wystarczy cofnąć się 15-20 lat wstecz. Jak nie będziemy „psioczyć” i głośno o pewnych sprawach mówić, tylko cichutko siedzieć, to nic się nie zmieni. Ale zgadzam się, warto zaczynać najpierw od siebie 🙂
Świetnie się zaczyna, czytam Twojego bloga już jakiś czas i to jest to czego mi brakowało.
Chciałbym prosić o poruszenie dwóch kwestii, mianowicie rozmowy i wszelkich gestów wobec kobiet (wstawanie, otwieranie drzwi).
Bycie dżentelmenem oznacza, że chcemy uprzyjemnić innym przebywanie w naszym towarzystwie. Często łatwo zapomnieć o tym i skupić się wyłącznie na tym, aby inni nas lubili, szanowali itd., podczas gdy to my musimy podjąć pierwszy krok i ich szanować, a oni to zauważą i jeśli też mają w sobie coś z dżentelmena, odwdzięczą się.
Oczywiście należy robić to umiejętnie. Uprzyjemnianie nie powinno być służeniem.
No oczywiście, w drugą stronę przesadzać też nie można 🙂
Witam.
Świetny tekst. Czasem mnie zastanawia tylko czy to nie jest tak, jak z utopijnymi zasadami w świetle dzisiejszych haseł bijących z każdej strony typu: „be different or die”. Pewnie każda epoka rządzą się swoimi zasadami. Ale interesujące jest te zderzenie kultur!
Po drugie zawsze mnie zastanawiało jak dżentelmeni radzą sobie z sytuacjami konfliktowymi, agresją i sporem. Myślę, że to by był dobry temat na notkę.
Pozdrawiam.
Dzisiaj można być innym przez bycie gentlemanem. Ale tak serio, to wydaje mi się, że nasza kultura, a szczególnie my – mężczyźni – potrzebujemy obejrzenia się za siebie, że sobie dać radę dzisiaj. Zderzenie wbrew pozorom nie będzie aż tak bolesne.
Co do sytuacji konfliktowych, to trochę pisałem o tym w tekście o asertywności:
https://kielban.pl/2012/12/jak-byc-asertywnym-gentlemanem/
i myślę, że faktycznie warto zrobić z tego tematu osobny wpis.
W akapicie o empatii powinno być wg mnie słowo egotyzm zamiast egoizmu.
Dzięki za to spostrzeżenie! Faktycznie w pierwszym wypadku „egotyzm” pasuje lepiej. Dalszą część musiałbym jednak przeredagować. Tutaj zostawię tak jak jest, ale poprawię gdy będę wykorzystywał ten tekst w niedalekiej przyszłości.
Gentelman, jeśli jest samotny, powinien dać przykład szlachetności i szczodrości (bo nie o kupowanie kamizelek wszak tu chodzi) działalnością charytatywną, filantropijną. Niech odwiedza chłopców w szpitalu i czyta im książki. Niech pomaga starszemu sąsiadowi. Niech pomaga w odrabianiu lekcji dzieciom z pobliskiej świetlicy społecznej. Niech wreszczie należy do ochotniczej straży pożarnej, jeśli inne czynności są niezbyt męskie.
A gentelmanem jest się nawet samemu: nie myśli się o innych zawistnie, nisko, z pogardą. Jak pisała Noblistka „Prawdziwa dama/ nie dłube w nosie/ nawet, gdy jest sama”.
Samokontroli, siły i zagospodarowania czasu Wam życzę, gentelmani-samotnicy!
Dbając o sowich towarzyszy, stara się wyczuć ich nastroje i potrzeby, po to by się nie narzucać….. Bardzo ladny artykul, nie uzywam znakow diakrytycznych i czesto szybko piszac robie bledy typo…: Dbajac o swoich towarzyszy, stara sie wyczuc ich nastroje i potrzeby itd. Osobiscie nie znosze slowa ”towarzysze”, roli czlowieka z klasa, kiedys o nich mowilo sie gentelmenii, nie mozna sprowadzic do pomagania i dbania o potrzeby innych. Absolutnie nie wolno sie nikomu narzucac, to niewybaczalne. Z pomoca tez trzeba ostroznie, nawet jesli jestesmy w lepszej kondycji czy finansowej czy fizycznej okazywanie tego innym jest grubianstwem. Bardzo interesuje mnie rola… Czytaj więcej »