Przeproszenie i przyznanie się do błędu to trudna sprawa. Czasem wolelibyśmy o temacie zapomnieć lub na siłę udowodnić, że mieliśmy rację. Ale i przepraszać niekiedy trzeba. Jest to świadectwo dojrzałości i odwagi.
Przepraszanie kurtuazyjne
Ktoś może powiedzieć, że nie ma z tym problemu i całkiem często przeprasza, choć na myśli ma tylko te niewinne, codzienne sytuacje, w których słowo „przepraszam” występuje jedynie kurtuazyjnie. W gruncie rzeczy bowiem nie czujemy się szczególnie winni, gdy odrywamy kogoś od jego zajęć pytając o drogę: „Przepraszam, którędy dojdę do…”. Również w tramwaju mówimy „Przepraszam!” mając na myśli „Proszę mnie przepuścić”. Bywa też, że w trakcie dyskusji kurtuazyjnie powiemy „Wybacz, ale się nie zgodzę z tobą…” i wcale nie zależy nam na tym, by nam wybaczono.
Kurtuazja to piękny i miły zwyczaj. Choć może wydawać się nieszczera, przeważnie wiemy jak ją odczytać i nie powoduje ona nieporozumień. Sprawia za to, że atmosfera staje się przyjemniejsza. Kurtuazja nie powoduje jednak nawet ułamka takich trudności, jakie targają nami gdy faktycznie mamy kogoś przeprosić.
Kiedy przeprosiny są niezbędne
Jest kilka sytuacji, w których powinniśmy na poważnie podejść do naprawy atmosfery w relacji z drugą osobą. Najprościej jest, gdy naszym zachowaniem lub słowami nieco przekroczymy granicę dobrego tonu, szturchniemy kogoś, podniesiemy głos albo użyjemy obraźliwego słowa. Bywa też, że faktycznie mocno coś przeskrobiemy niszcząc zaufanie innych osób do nas samych. W powyższych momentach przeprosiny to rzecz naturalna.
Natomiast bodaj najtrudniejszą sytuacją jest ta, w której będziemy współwinni doprowadzenia do ostrej kłótni i wzajemnego obrażania się. Takie coś następuje zazwyczaj w wyniku wybuchów złości i nie jest przemyślane. Taką sytuację koniecznie należy naprostować, jeśli chcemy utrzymać kontakt z drugą stroną. Tylko kto powinien uczynić pierwszy krok?
<<Zobacz także: Gafy, nietakty, faux pas – jak z nich wybrnąć>>
Co przeprosiny mówią o Tobie
Często mamy wrażenie, że przepraszając, przyznając się do błędu i prosząc o przebaczenie, stajemy się słabi i podatni na ataki. Pochylamy ulegle głowę i dajemy się zdominować. Dlatego tak wiele osób woli w ogóle nie przyznawać się do popełnionych błędów i nie przepraszać. A kiedy już zdobędą się na przeprosiny, próbują i tak postawić na swoim dodając „ale” i tłumacząc zasadność swojego zachowania. To nie są żadne przeprosiny.
Prawdziwe i szczere przeprosiny wcale nie obniżają wartości człowieka, a podkreślają jego charakter. Nie każdy bowiem potrafi się zdobyć na ten gest. Jeśli ktoś jest w stanie przyznać się do błędu, zwłaszcza poważnego, pokazuje, że jest wart zdecydowanie więcej niż traci na tej sytuacji. Faktycznie miał moment słabości, ale nie stracił szacunku dla siebie. Co więcej jest gotów ponieść konsekwencje swoich słów i czynów z podniesioną głową, żałując ale nie załamując się. To bardzo wartościowa cecha.
<<Zobacz też: Najważniejsza cecha gentlemana – empatia>>
Najlepszy moment na przeprosiny
Przeprosiny nie są zatem niczym przerażającym, ale mogą być łatwiejsze i trudniejsze. Nie tylko ranga przewinienia ma tutaj znaczenie. Jeśli kogoś nawet lekko urazimy, lecz nie zdobędziemy się na naprawę tego błędu od razu, sprawa będzie narastała i z czasem stanie się bardzo trudna do naprostowania. Jasnym jest więc, że najlepiej przepraszać od razu, jak tylko zdamy sobie sprawę, że przekroczyliśmy granicę.
Niestety nie jest to proste. Z jednej strony możemy wciąż być pod wpływem emocji, a z drugiej uświadomienie sobie, że kogoś uraziliśmy może nastąpić dość późno. Dlatego warto wyrobić sobie nawyk przepraszania od razu za każdą wyrządzoną krzywdę, nawet błahą. Bywa, że bagatelizujemy tego typu sytuacje i wolimy to przemilczeć lub obrócić w żart. Druga strona często przymknie na to oko, więc po co się starać? – pomyślimy. Niemniej wyrobienie sobie tego nawyku sprawi, że przestaniemy się obawiać słowa „przepraszam” i łatwiej nam ono przejdzie przez usta również w poważniejszych sytuacjach, w których będzie to miało o wiele większe znaczenie.
<<Zobacz też: Trudna rozmowa z partnerką – jak uniknąć kłótni>>
Co mówić przepraszając
Pamiętajmy, że nie tylko surowe słowo „przepraszam” mamy w naszym repertuarze. Chcąc wzmocnić jego znaczenie możemy dodać „bardzo”, „najmocniej”, „ogromnie” itp. Dobrze jest rozpocząć uspokajającym, wstępnym słowem „Słuchaj, chcę cię przeprosić…”, „Chciałbym panią przeprosić…”. Następnie warto rozwinąć zdanie o to, za co przepraszamy. Będzie to w pewnym stopniu wskazanie, że faktycznie rozumiemy na czym polega problem i nie przepraszamy dla zasady: „…że powiedziałem ci tamte słowa”, „…nie chciałem cię urazić”, „…potraktowałem cię wtedy karygodnie”, „…to moja wina” itd.
W przeprosinach warto zawrzeć też swoje uczucia, które mogą potwierdzić szczerość tego gestu: „głupio mi”, „przykro mi”, „żałuję, że to zrobiłem”. Można także dodać prośbę o przyjęcie naszych przeprosin: „wybacz mi”, „proszę, nie gniewaj się na mnie”, „chciałbym cię prosić o przebaczenie”, „zapomnij o tamtym, proszę”. Niemniej nie bagatelizujmy sprawy w stylu „Nie obrażaj się. Przecież nic się nie stało!”, „To błahostka, zapomnij o tym”.
Pamiętaj jednak, że wszystkim tym słowom musi towarzyszyć odpowiednia mowa ciała i ton głosu. Jeśli przeprosiny nie są szczere, Twoje oczy i gestykulacja pewnie to zdradzą. Koniecznie kontroluj swoje odruchy, jeśli chcesz być potraktowany poważnie. Natomiast przy przeprosinach zaplanowanych zadbaj również o odpowiednią atmosferę, która będzie sprzyjała szczerej rozmowie.
<<Zobacz też: Mowa ciała w trakcie rozmowy>>
Tłumaczenie się
W jednym ze starszych artykułów pisałem, że gentleman się nie tłumaczy. W błahych sytuacjach należy się bowiem powstrzymać od wyciągania od innych i dawania im szczegółowych wyjaśnień. Kwestią zaufania powinno być to, że dana osoba miała ważne powody by nagiąć zasady, przykładowo spóźniając się na spotkanie. Inaczej jednak to wygląda, gdy sytuacja jest poważna, a na szali są nasze dobre relacje z bliskimi i ważnymi ludźmi.
Niekiedy wystarczy zdawkowe wytłumaczenie się: „żartowałem, nie chciałem cię urazić”, „po pracy nie myślę już trzeźwo, powinienem był ugryźć się w język” itd. Natomiast w poważniejszych sytuacjach należy wytłumaczyć się dokładniej. Czasem jakieś nieporozumienie doprowadziło do konfliktu i można racjonalnie dojść do porozumienia. Warto z tego skorzystać i poprosić o rozmowę, żeby wytłumaczyć swoje zachowanie. Takie wytłumaczenie powinno być konkretne i w miarę zwięzłe. Plątanie się w ogromie argumentów nikogo nie przekona i mija się z celem. Nie należy jednak takich tłumaczeń traktować jak zdjęcie z siebie odpowiedzialności.
<<Zobacz też: Gentleman się nie tłumaczy>>
Przeprosiny gdy nie czujemy się całkowicie winni
Osoby, które nie czują się winne, niekiedy przepraszają, bo uznają, że tak trzeba, ale są to przeprosiny nieszczere. Wówczas następuje typowa formułka w stylu „Przepraszam, ale…” – „to ty zacząłeś”, „sam się o to prosiłeś”, „wcale nie jesteś bez winy”, „doprowadziłeś do tej sytuacji” itd. Bywa, że trudno się powstrzymać od takich „przeprosin”, które przeprosinami wcale nie są. Lepiej więc sobie je podarować, gdyż niewiele wnoszą, a mogą nawet pogłębiać konflikt.
Jak wspominałem już na początku artykułu, uczynienie pierwszego kroku, przepraszanie, gdy drugą stronę uznajemy za współwinną jest najtrudniejsze. Prościej byłoby w takiej sytuacji czekać na pierwszy krok drugiej strony lub w ogóle pominąć sprawę milczeniem. Jednak to zła droga. Tutaj przeprosiny to gest pojednawczy, który ma być impulsem do naprawienia relacji. W tego typu zdarzeniach każda ze stron ma za co przepraszać. Możemy więc śmiało zrobić ten pierwszy krok wykazując swoją dojrzałość i przepraszając choćby za podniesienie głosu lub użycie przekleństw. Do tego warto dodać deklarację w stylu „nie chcę się z tobą kłócić”.
Takie przeprosiny nie są równoznaczne z wzięciem odpowiedzialności za całe zdarzenie na siebie, ale jest to już duży krok do pojednania. Następnie dobrze jest dać sobie chwilę na wytchnienie i przemyślenie sytuacji, aby następnie przystąpić do spokojnej rozmowy o tym, co doprowadziło do tego zdarzenia. Pamiętaj tylko, że jeśli w trakcie rozmowy dojdziesz do wniosku, że to jednak Ty zawiniłeś, przeproś za to od razu.
<<Zobacz też: Jak dyskutować – lekcja pokory Benjamina Franklina>>
Przeprosiny za innych
Wyrazem sporej dojrzałości są też przeprosiny za swoich najbliższych czy towarzyszy. Proszenie o wybaczenie za postępki naszych dzieci przychodzi nam w miarę naturalnie, choć i tutaj jest nad czym pracować. Bywają jednak też sytuacje, w których możemy przeprosić za zachowanie naszych znajomych. Kiedy przyprowadzamy do jakiegoś miejsca kogoś, kto nie potrafi się zachować, wręcz powinniśmy wziąć odpowiedzialność za jego zachowanie, nawet gdy jest dorosły. Mniej oczywiste jest przepraszanie za zachowanie kolegów w pubie, ale będzie to odczytane jako odcięcie się od ich przewinień i pewne załagodzenie konfliktu.
Korzyści z przeprosin
Przepraszać warto. Zyski z przeprosin są o wiele większe niż potencjalna strata na naszym wizerunku. Dzięki temu pokazujemy, że jesteśmy mężczyznami z charakterem, dojrzałymi ludźmi, którzy potrafią ponieść konsekwencje swoich działań i słów z podniesionym czołem. Ponadto dbamy o swoje relacje z innymi ludźmi w myśl zasady, że rzeczy (i relacje!) należy naprawiać, a nie je wyrzucać by wymienić na nowe. Taka strategia pomaga wzmacniać związki i przyjaźnie, które w przyszłości będą mogły przetrwać większe wstrząsy.
Przepraszać warto też dlatego, że większość autorefleksyjnych osób będzie żyła z ciężarem poczuciem winy, jeśli danej kwestii nie naprostują. Ciężar ten narasta z czasem i im dłużej zwlekamy, tym trudniej nam przeprosić, przez co dystans do danej osoby wciąż wzrasta, aż staje się niemal niemożliwy do skrócenia. Po przeprosinach, zwłaszcza w ciężkiej sprawie, czujemy się natomiast o wiele lepiej. Lżej. Atmosfera staje się oczyszczona i nie musimy zaprzątać sobie tym głowy. Dla tego uczucia warto się przemóc.
Nie ma co ukrywać, że przepraszanie bywa trudne. Sam mam z tym problemy, zwłaszcza w sytuacjach nieoczywistych, w których częścią winy obarczam drugą stronę. To dla mnie wciąż pole do pracy, ale wiem doskonale, że muszę ją wykonać. Chowanie głowy w piasek nie pomoże.
A jak Wam przychodzi przepraszanie? Musieliście kiedyś przepraszać w naprawdę trudnej sytuacji?
PS Jak trafnie zauważył w komentarzu poniżej Krzysztof, człowiek z klasą musi też umieć przyjmować przeprosiny. Nie powinno się ich traktować jako oczywistość, ani unosić się honorem i migać się od pojednania. Odpowiednim zachowaniem możemy ułatwić komuś przeprosiny, a tym samym szybciej doprowadzić do zażegnania konfliktu.
***
Źródło: Halina i Tadeusz Zgółkowie, Językowy savoir-vivre, Warszawa 2004.
Witam,
Pewnie jak większość osób, mam czasami duże problemy z przeprosinami a zwłaszcza z przyznaniem się samemu sobie i drugiej osobie do winy. Moim zdaniem przepraszanie nie czyni nas słabszym lecz wręcz przeciwnie. Tylko osoby z dużą kulturą potrafią przepraszać i to przepraszać na prawdę, nie na zasadzie, żeby druga osoba już się nie złościła. Wydaję mi się, że w przypadku skomplikowanej sytuacji, jeśli nie wiadomo kto jest winny, wystarczy zwykła i szczera rozmowa bez zbędnych negatywnych emocji. Z doświadczenia wiem, że najgorzej jest unoszenie się dumą i pozwolenie zapanować własnemu ego.
Dokładnie. Zwłaszcza w poważniejszych sprawach powinno się dążyć do rozmowy o tym, co doprowadziło do konfliktu. Przy czym również dalsze zachowanie powinno pokazywać, że się staramy unikać grząskich terenów.
Też uważam, że to przydatny artykuł. Jednak chciałbym poprosić o pomoc. Do swojej koleżanki powiedziałem żart który nie wiedziałem że ją urazi. Ona nie chce przyjąć przeprosin. Co mam zrobić?
Bardzo wiele powiedziałeś, Łukaszu, o przepraszaniu. Zgadzam się w całej rozciągłości
Wiele napisałeś, Łukaszu, o przepraszaniu. Zgadzam się zresztą z powyższym tekstem w całej rozciągłości. Sam staram się pracować nad swoją odwagą cywilną, przemyśleć zawsze swoje przewinienia, i przepraszam za to co zrobiłem; jest to dla mnie w życiu szczególnie ważne. Zauważyłem jednak brak w artykule czegoś, co moim zdaniem jest również bardzo istotne – o odpowiednim, z klasą, przyjmowaniem przeprosin. Uważam że zachowanie drugiej strony w znaczący sposób wpływa na, nazwijmy to, „jakość” przeprosin. A niestety zdarza się zbyt często, że osoba przepraszana w ten czy inny sposób nie doceni naszego zachowania, naszego bądź co bądź gestu w jej stronę,… Czytaj więcej »
A czy oczekiwanie „właściwej” postawy w przyjmowaniu przeprosin nie jest samo w sobie pretensjonalnym podejściem, które artykuł wyraźnie piętnuje?
W żadnym wypadku nie chodzi mi tutaj o „oczekiwanie” takiej postawy. Natomiast sposób w jaki przyjmujemy przeprosiny również świadczy o naszym wychowaniu; niezależnie od oczekiwań osoby przepraszającej, przepraszany powinien umieć zachować się odpowiednio w tej sytuacji.
„Jechać po kimś jak po łysej kobyle” znasz może? Byłem kilka razy świadkiem tego, że przepraszany wykorzystał ukorzenie się i skruchę przepraszającego do większego lub mniejszego zgnojenia go i zmieszania z błotem. Tak nie powinno się robić, i o tym właśnie mówię. Tfu, piszę.
Racja, przepraszam źle zrozumiałem intencje.
Oczywiście pełna zgoda, przyjmowanie przeprosin to też sztuka.
Racja. W ogóle o tym nie pomyślałem. I rozumiem, że nie chodzi tu o oczekiwanie od drugiej strony by okazywała wdzięczność za przeprosiny. Ale też druga strona nie powinna traktować takich przeprosin z góry, jako coś oczywistego. Myślę, że samo docenienie, że ktoś się na przeprosiny zdobył będzie dobrym krokiem. Nie trzeba o tym mówić otwarcie. Wystarczy lekka zmiana nastawienia.
Przeprosiny to taki mały sprawdzian charakteru. Są naszym przyznaniem się do błędu, a lubimy być bezbłędni.
Intrygujący tekst. Czuję się lekko zainspirowany.
Cieszę się!
Jak gram w tenisa stołowego z kolegą i zdobywam punkt trafiając w krawędź stołu, mówię za każdym razem 'przepraszam’, kolega natomiast mówi 'sorry’. Trochę dziwnie się z tym czuję, tak jakby mi było bardziej przykro niż jemu 😐
U mnie zawsze działa poczta kwiatowa 😀 jak się pokłócimy tak ostro to nie pojawiam się u dziewczyny przed kurierem 😀 po już zawsze wszytko ok
A co jeśli przepraszasz kogoś raz, drugi, trzeci.. A ktoś uparcie ma to gdzieś?
Jeśli sam też nie był w porządku ale ani nie chce za to przeprosić ani nie chce się porozumieć? Zamiast przyjęcia przeprosin i próby naprawy relacji woli zerwać kontakt i ignorowac?
Dobry i inspirujący artykuł. Wcześniej sądziłem, że dżentelmen nie przeprasza, bo nie ma takiej potrzeby: jest świadom cnót, do których dąży i naturalnie w przyszłości w podobnej sytuacji zachowa się odpowiedniej. Jak zwykle jednak się artykuł Pana Łukasza przypominiał mi motyw działania, wynikający z szacunku dla drugiej osoby. W związku z przeprosinami i tłumaczeniem się pomyślałem o jednej kwestii: co w sytuacji, kiedy powód nieodpowiedniego zachowania wynika ze wstydliwych dla nas powodów, o których wolelibyśmy nie mówić? Albo których nie do końca rozumiemy lub nie akceptujemy? Co kiedy nasze nieodpowiednie zachowanie wynika np. z traumy z dzieciństwa, która wciąż w… Czytaj więcej »
Piękna strona. W moim otoczeniu rządzi meska duma i zupełny brak świadomości nt rozwoju, pracy nad sobą. Miło wiedzieć, iż jest ktoś kto tworzy takie artykuły oraz że gdzieś są odbiorcy.
Dziękuję!
A co jeśli przeciwna strona nie daje się w żaden sposób przeprosić a wręcz przeciwnie wini nas za jakiekolwiek korki w kierunku pojednania? Takie pozostanie w kropce wymusza pytanie o moment w którym zaprzestać, i czy wogole zakończyć walkę duchową ulgę?
Trzeba chociaż postarać się szczerze i uczciwie przeprosić. Jeśli druga strona nie da na to szansy albo odrzuci przeprosiny, niewiele już możemy zrobić.
Sęk w tym, że nawet nie mam możliwości spróbować… Chciałbym przeprosić niedoszłą żonę ale zgłosiła na policję, że ją nekam chociaż nie jest to prawdą no chyba, że tęsknota i ewentualna próba kontaktu po wypiciu są uciążliwym stalkingiem?
Myślę, że w takiej sytuacji na korzyść gra czas. Choć wiem, że to trudne, polecam zostawić sprawę i liczyć bardziej na wykorzystanie naturalnej okazji do przeprosin, a tym bardziej szczerej rozmowy. Na siłę nie da się nikogo przeprosić, czy przekonać, że nie miało się złych zamiarów.
„Przepraszam”, obojetnie jak sformulowane, to tylko czesc prawdziwych przeprosin. Druga niezbedna czescia jest deklaracja, ze dolozymy staran by sie zachowanie nie powtorzylo. A prawdziwa wartosc zyskuja przeprosiny dopiero wraz z faktyczna zmiana zachowania. Bez niej to tylko puste slowa.