Po goleniu brzytwą i maszynkach na żyletki przychodzi pora na golarki elektryczne. Większość z nas miała z nimi do czynienia. Są poręczne, łatwe w użyciu i pozwalają na szybkie pozbycie się zarostu. Prawie ideał! Zwłaszcza da tych, którzy nie cierpią zabawy z goleniem na mokro – robieniem piany, nawilżaniem twarzy, myciem całego sprzętu po skończonej robocie, a zwłaszcza zacięć powodowanych przez żyletki.

Każdy facet, który co rano musiał golić się w pośpiechu by zdążyć do pracy, myślał sobie: „Gdyby tylko ktoś wynalazł coś co pozwoli mi ogolić się bez tego całego ceremoniału! Rach-ciach i po sprawie…”. Myślał tak z pewnością Jacob Schick, człowiek który wprowadził nową jakość do męskich poranków przed lustrem – golenie na sucho. Myślicie, że było to niedawno? Schick wynalazł pierwszą maszynkę elektryczną już w 1927 roku!

Schemat konstrukcji golarki elektrycznej, z patentu Schicka z 1928 roku.

Potrzeba matką wynalazku

Jacob Shick urodził się w 1878 roku. Od młodości przejawiał geniusz wynalazcy. Służąc w wojsku poznał dobrze Alaskę, w której postanowił szukać złota po opuszczeniu szeregów. Jak głosi legenda Pech chciał, że skręcił sobie kostkę w tym mroźnym klimacie. Został samotnie uziemiony w swoim obozie. Prócz licznych zmagań o przetrwanie jednym z problemów było golenie się. Musiał bowiem szukać lodu i topić go by móc się pozbyć zarostu.

Jacob Schick

Wówczas zaczął szkicować pierwsze plany maszynki, której ostrza byłyby napędzane elektrycznie. Dzięki temu napędowi chciał wykluczyć konieczność nawilżania skóry i zarostu. Po wydostaniu się z Alaski przesłał swoje projekty do różnych manufaktur. Niestety nikt się nie zainteresował jego pomysłem. Plany trafiły więc do szuflady na kolejne lata.

Wynalazek po drodze

Prace nad golarką elektryczną przerwała I wojna światowa. Schick powrócił w szeregi armii i dosłużył się stopnia majora. Po powrocie, jego wymarzony projekt był już tak dojrzały, że mógł się za niego zabrać na poważnie. Potrzebował jednak funduszy na rozwinięcie działalności, więc zaczął od mniejszej inwestycji.

W 1921 roku, zainspirowany samopowtarzalnymi karabinami, wynalazł nową maszynkę do golenia na mokro, której żyletki zmieniało się bezdotykowo, dzięki wypełnionemu nimi magazynkowi. Pozwalało to na zminimalizowanie ryzyka skaleczenia się nowym ostrzem. W 1926 rozpoczął sprzedaż, a firmę nazwał Magazine Repeating Razor.

Poniższy film pokazuje jak wyglądała ta maszynka:

[tube]http://www.youtube.com/watch?v=8MaW1u-KqkU[/tube]

Nowa era golenia

Wynalazek Schicka

Wynalazek Schicka pozwolił mu ostatecznie sfinansować produkcję maszynek elektrycznych. W 1927 skonstruował, a w 1929 wprowadził do sprzedaży golarkę, której ostrza oscylowały. Przypominała trochę współczesną maszynkę do strzyżenia. Pierwsze modele były jednak dość nieporęczne. Dołączony był do nich spory silniczek. Niemniej do 1931 roku udało się sprzedać aż 3000 egzemplarzy, w zawrotnej (jak na tamte czasy) cenie 25 dolarów.

Najchętniej kupowali je podróżni, dlatego sprzedawano je głównie w samolotach, pociągach i na statkach. Jacob Schick był tak zadowolony z efektów, że uznał, iż już niedługo elektryczne golenie „wykończy” golenie na mokro. Niestety zdrowie wynalazcy popsuło się i już w 1937 roku zmarł.

Od upadku firmę uratowały żona Schicka, Florence, wraz z dwiema córkami, Virginią i Barbarą. W 1946 roku firma została przemianowana na Schick Safety Razor Company i funkcjonuje do dziś, będąc własnością Philipsa.

Reklama jednego z pierwszych modeli Remingtona – Close-Shave

Konkurencja

Jeszcze przed śmiercią wynalazcy, firma musiała zadbać o pozycję względem konkurentów. Wynalazek dawał bowiem nadzieję na duże zyski, pojawili się więc też naśladowcy. W 1936 roku amerykańska firma Sunbeam, produkująca elektryczne wyposażenie domowe, wyprodukowała golarkę Shave Master. Później produkowała charakterystyczne, niewielkie i estetyczne golarki dla kobiet.

W 1937 roku Remington wypuścił na rynek model Close-Shaver. Nie długo później, do peletonu dołączył Philips proponując swoją elektryczną Philishave zaprojektowaną przez Alexandra Horowitza. Jako pierwszy zastosował on obrotowe ostrza.

W drugiej połowie lat czterdziestych pojawiły się już golarki na baterie. Koszmar z wijącymi się kablami minął. W 1960 Remington wprowadził golarki z wmontowanymi akumulatorami. W 1966 Philips próbował zdobyć rynek z golarką z trzema okrągłymi ostrzami. Wkrótce większość Amerykanów i około połowy Brytyjczyków używało maszynek elektrycznych. Firmy prześcigały i wciąż prześcigają się w doskonaleniu golenia.

Golenie

Golarki elektryczne i golenie na sucho są obecnie, dla wielu mężczyzn, tak oczywiste, jak mycie zębów. Sięga się po nie, gdyż oferują szybkie golenie i nie wymagają żadnych umiejętności. Golenie na mokro wydaje się im pewną retro fanaberią. Niestety za wyborem tych golarek idą pewne mankamenty. Przede wszystkim cena jest nieporównywalnie większa, niż przy goleniu na mokro. Nawet długie użytkowanie nie rekompensuje wydatku, a ponadto wymiana ostrzy nie należy do tanich.

<<Zobacz wpis jak się tradycyjnie ogolić na morko>>

Innym minusem jest to, że golenie na sucho mocno podrażnia skórę, która nie jest przygotowana odpowiednio do zabiegu. Bez jakiegokolwiek nawilżenia nie można mówić o komfortowym zabiegu. Efekty też nie będą takie same jak przy dobrym goleniu na mokro. Żeby osiągnąć zadowalającą gładkość trzeba wielokrotnie przechodzić maszynką nad jednym miejscem, co oczywiście ma negatywny wpływ na skórę.

Do zalet należy zaliczyć fakt, że ponieważ włosy są „rwane”, a nie cięte, nie mają ostrych końców mogących powodować wrastanie włosów w naskórek. Tak ogolony zarost jest też przyjemniejszy w dotyku. No i czas. Jeśli komuś zależy na skróceniu czasu golenia, nic go nie przekona do zalet żyletek i mydeł.

Źródło: Allan Peterkin, One Thousand Beards: A Cultural History of Facial Hair, Vancouver 2002.

Jestem ciekaw jak popularne są obie metody golenia. Dajcie koniecznie znać w ankiecie i komentarzach.
[polldaddy poll=6531666]

P.s. Wszystkich użytkowników Twittera z radością zawiadamiam, że Czas Gentlemanów ma już tam swoje konto. Nie zapomnijcie dodać do obserwowanych!