Dzisiejszy wpis będzie odrobinę inny. Za kilka dni mija bowiem siedemdziesiąt lat od śmierci człowieka, który miał ogromny wpływ na międzywojenne kino w Polsce, wyznaczał standardy przyszłym pokoleniom amantów, a w rzeszach kobiet rozbudzał namiętne emocje. Jednak życie Eugeniusza Bodo nie zawsze było usłane różami i zakończyło się w tragicznych okolicznościach.
Kto słyszał o Bodo?
Większość z nas chociaż słyszała o Eugeniuszu Bodo. Był jedną z ikon, jedną z największych gwiazd polskiego, międzywojennego show biznesu. Do dzisiaj jego nazwisko często pojawia się w kontekście przedwojennej rozrywki, a jednak raczej mało kto widział jakiś film z jego udziałem. Tym mniej osób będzie w stanie przywołać jakieś fakty z jego życia.
Eugeniusz Bodo zaczynał od zwykłych kabaretów i teatrzyków. Z czasem odkrył kino i kino odkryło jego. Stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych aktorów w kraju. Kiedy wybuchła wojna znalazł się pod władzą Związku Radzieckiego. Pod zarzutami prowadzenia działań wywiadowczych trafił do łagru, a po kilku miesiącach zmarł tam z wycieńczenia.
Był on ważną częścią życia towarzyskiego elit II Rzeczypospolitej, a jego historia może nam wiele powiedzieć o tamtych czasach. Dlatego też chciałbym Was teraz zachęcić do zainteresowania się filmami, w których wystąpił, jak i samą jego sylwetką.
<<Zobacz też: Zimny drań, który budzi gorące emocje>>
Bodo amantem
Eugene Bogdan Junod – tak naprawdę nazywał się Bodo. Urodził się w 1899 roku. Był synem szwajcarskiego przedsiębiorcy i polskiej szlachcianki. Nie chciał, jak pragnęli tego rodzice, zostać lekarzem. Kiedy tylko już mógł, wyrwał się od rodziny i zaczął pracę estradową w Poznaniu. Początki były ciężkie, ale udało mu się odnieść pierwsze sukcesy i przenieść się do Warszawy.
Z czasem zwrócił na siebie uwagę grając w teatrzyku Qui Pro Quo. Później grał w Perskim Oku i Morskim Oku. Niemniej prawdziwe sukcesy odniósł jako aktor filmowy. Debiutował w 1925 roku w jeszcze niemych „Rywalach”. W dobie kina dźwiękowego stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy. Co prawda wielką popularność zyskał dzięki filmom takim jak: „Czy Lucyna to dziewczyna”, „Paweł i Gaweł”, „Robert i Bertrand” albo „Piętro wyżej”, ale my zazwyczaj pamiętamy tylko kluczowe piosenki z tych produkcji w jego wykonaniu.
<<Zobacz też: Pierwsza lolitka animowanego ekranu>>
Bodo człowiekiem
Nie każdemu przypadnie do gustu charakter Bodo. Co prawda, gdybyśmy ośmielili się powiedzieć, że nie był gentlemanem, z pewnością uruchomilibyśmy machinę sądu honorowego, ale swoje za uszami miał. Mówi się, że był kobieciarzem, a są także osoby sugerujące, że nie zawsze odnosił się do kobiet z szacunkiem. Faktem jest, że miał wiele partnerek i z żadną nie związał się na stałe. Do końca pozostał kawalerem. Był jednak człowiekiem na tyle dyskretnym, że niewiele znamy szczegółów odnośnie jego romansów.
Co ciekawe Bodo był abstynentem. Najprawdopodobniej podjął taką decyzję po tragicznym w skutkach wypadku samochodowym, który sam spowodował w 1929 roku. Zginął wówczas jeden z pasażerów, inny aktor Witold Roland. Bodo był kierowcą.
Niemniej dla ludzi z zewnątrz Eugeniusz Bodo był niezwykle interesującą postacią. Człowiek sukcesu, przystojny, dowcipny, mający wiele wciągających historii do opowiedzenia. Nie można się dziwić, że przyciągał do siebie ludzi z wielką łatwością.
<<Zobacz też: T. E. Lawrence – prototyp Indiany Jonesa i Jamesa Bonda>>
Bodo szpiegiem
Nikt nie mógł tego przewidzieć, ale życie Bodo potoczyło się w takim kierunku, że sama jego przeszłość w odpowiedniej perspektywie wprowadziła go w poważne tarapaty. Po wybuchu II wojny światowej nie zdążył wyjechać z kraju. Podjął pracę sceniczną we Lwowie występując po polsku i rosyjsku. Jednak tuż po agresji III Rzeszy na ZSRR w 1941 roku został aresztowany przez NKWD.
Władzom radzieckim wydało się podejrzane, że Bodo miał obywatelstwo Szwajcarii. Niedługo potem dodatkową uwagę wzbudziło wstawianie się rządu polskiego za aktorem. Ponadto znał kilka języków i wiele podróżował (między innymi film „Głos pustyni” z 1932 roku nagrywał w Algierii). W oczach komunistów był więc szpiegiem. Przez kilka miesięcy był więziony i przesłuchiwany. W końcu trafił do łagru. Był już jednak poważnie chory. Zgodnie z dokumentami radzieckich władz, zmarł 7 października 1943. Jego ciało zostało wrzucone do bezimiennego grobu.
<<Zobacz też: Duško Popov – playboy i podwójny agent – wzór dla Jamesa Bonda>>
Wspomnijcie Bodo
Nie chcę się tutaj rozpisywać ani o jego życiu, ani o twórczości. Chciałbym, żebyście sami się zmobilizowali i odszukali dostępne o nim materiały. Polecam książkę Ryszarda Wolańskiego, Eugeniusz Bodo, „Już taki jestem zimny drań”, którą w zeszłym roku recenzowałem na łamach Czasu Gentlemanów. Polecam też zwyczajnie zajrzeć na YouTube. Wiele z polskich przedwojennych filmów jest tam dostępnych w całości. Będziecie mieli okazję zobaczyć czym żyła polska publiczność kinowa w dwudziestoleciu międzywojennym. Dla ułatwienia podaję filmografię Eugeniusza Bodo (za Wikipedią):
1925 – Rywale
1926 – Czerwony błazen
1927 – Uśmiech losu
1929 – Człowiek o błękitnej duszy
1929 – Policmajster Tagiejew
1930 – Kult ciała
1930 – Na Sybir
1930 – Niebezpieczny romans
1930 – Uroda życia
1930 – Wiatr od morza
1932 – Bezimienni bohaterowie
1932 – Głos pustyni
1933 – Jego ekscelencja subiekt
1933 – Zabawka
1934 – Czarna perła
1934 – Czy Lucyna to dziewczyna?
1934 – Kocha, lubi, szanuje
1934 – Pieśniarz Warszawy
1935 – Jaśnie pan szofer
1936 – Amerykańska awantura
1936 – Bohaterowie Sybiru
1937 – Książątko
1937 – Piętro wyżej
1937 – Skłamałam
1938 – Paweł i Gaweł
1938 – Robert i Bertrand
1938 – Strachy
1938 – Za winy niepopełnione
Mam nadzieję, że udało mi się Was zainteresować tą postacią. A może mylę się i dobrze znacie Bodo z jego filmów, a nawet macie swoje ulubione?
To jak ważny był Bodo dla polskiego międzywojnia najlepiej pokazuje sytuacja, w której ostatnio się znalazłem. Wraz z młodszym bratem oglądaliśmy teleturniej, w którym pojawiło się pytanie muzyczne właśnie z tego okresu. Po 2 akordach (jeszcze nie było wokalu) mój brat odpowiedział: Bodo. Po głosie faktycznie rozpoznałem, że to on, więc pytam brata, skąd to wiedział i to na dodatek odgadł tak szybko (zwykle nie odnajduje się w tej tematyce). Okazało się, że Bodo to jedyny artysta, którego zna z tego okresu. Jak więc się okazuje dla niektórych w Eugeniuszu Bodo mieści się całe pojęcie o pewnej epoce. 🙂
Warto wspomnieć, że prywatnie Bodo sympatyzował z polskim ruchem narodowym, tak dzisiaj wyszydzanym przez lewicowo-liberalne media
Warto wspomnieć, że za sprawą Bodo do Polski trafiła młodziutka Tahitanka Anna Chevalier, którą Bodo wrzucił do show-businessowej maszynki a przestał kochać jak przestała być potrzebna, została więc odstawiona z powrotem na Tahiti, tyle że już z chorobą alkoholową. A w dodatku podobno sympatyzował z polskim ruchem narodowym.
Z tego co mi wiadomo, Tahitanka Reri była już gwiazdeczką show-biznesu. Bodo jej w to nie wciągnął. Reszta się raczej zgadza.
Nie jestem zwolenniczką tego, co teraz powszechnie nazywa się ruchem narodowym, ale uważam, że takie oburzenie sugerowane rozpoczęciem zdania od „A w dodatku…” po negatywnie zabarwionej charakterystyce Bodo jest przesadą.
No własnie, żeby nie narodowcy i Dmowski, to kiepsko by było z Niepodległością Polski. Z Ruchem Narodowym sympatyzował również Wyspiański, Żeromski … do Młodzieży Wszechpolskiej czy ONRu należało wielu sportowców m.in Przemysław Warmiński – mistrz Polski w tenisie ziemnym i uczestnik Pucharu Davisa. W tamtym okresie, gdy jeszcze na umysły Polaków nie wpływały masowe media typu TVN, GW, czy propaganda PRLu … bycie patriotą, katolikiem, narodowcem było czymś oczywistym w elitach II RP.
Ja natomiast nie zgadzam się z pisaniem o sympatiach do ruchu narodowego tak, jakby to była cnota.
(To oczywiście miało być do posta Zielpy)
To ciekawe o tych elitach, katolikach i Żeromskim, zważywszy, że Żeromski był ewangelikiem. Masonem też, swoją drogą. Co do tenisity, to niestety umiejętność machania rakietą na korcie nijak się ma do trzeźwej oceny sytuacji politycznej.
No właśnie, a katolikom nie wolno być w masoneriach, bo mają zakaz przynależności do tajnych stowarzyszeń.
Swoją drogą ciekawe jest, że wielu łączy przynależność do ruchu narodowego z katolicyzmem nawet i dzisiaj, a przecież katolicka doktryna to jedna z najbardziej antynarodowych, uniwersalistycznych i kosmopolitycznych koncepcji w historii myśli.
Eugeniusz Bodo również był ewangelikiem. Należał do Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP i z tego co wiem był członkiem warszawskiej parafii tego Kościoła.
No ale w Ruchu Narodowym byli również tatarzy polscy, protestanci itd. Każdy natomiast akceptował, że fundamentem państwa polskiego jest religia katolicka. Katolicyzm oczywiście był nacjonalistyczny, jak najbardziej. Nacjonalistyczny, ale nie szowinistycnzy czy rasistowski. Polecam lekturę „Katolicyzm a nacjonalizm” o. Bocheńskiego.
No tak, „Zydzi na Madagaskar” to haslo pelne milosci i tolerancji. Co do uznawania tej zwierzchnosci katolicyzmu przez protestantow, to moglbym sie spierac. Jako ewangelik troche inaczej to widze. Przepraszam za brak polskich znakow.
Żydzi na Madagaskarze to nie pomysł narodowców, a rozważanym był przez Francję i Polskę. Projekt był wynikiem zarówno dążeń ruchu syjonistycznego do poszukiwania własnego państwa dla Żydów, jak i wynikiem poszukiwania rozwiązania problemów demograficznych w Europie. Projekt ten zyskał, choć z odmiennych powodów, poparcie przedstawicieli zarówno ruchów syjonistycznych, jak i antysemickich.