W dyskusjach o dobrym wychowaniu i gentlemańskich gestach nierzadko pojawia się wątek wynikających z nich korzyści i wdzięczności otoczenia. A dokładniej częstego braku tej wdzięczności i braku tych korzyści. Jak jest z tą kwestią?
W imię równowagi
Konfrontując naszą wiedzę o dobrych manierach z rzeczywistością, łatwo dojść do przekonania, że uprzejmość nie ma sensu. Co prawda nikt nam nie każe być dla innych miłymi, ale jeśli byśmy się na to zdecydowali, drugiej stronie nikt i nic nie każe odwzajemniać uprzejmości. W efekcie nasze starania mogą pozostać niezauważone, zignorowane, a nawet wyśmiane. Nie trudno przecież o opinię, że człowiek uprzejmy, ustępujący i uczciwy to po prostu frajer.
Jeszcze gorzej jest w relacjach damsko-męskich. W tym wypadku nasze starania mogą być nawet zauważone, ale potraktowane jako oczywistość. W końcu zdarzają się kobiety, które uważają, że należy im się szczególne traktowanie i nie trzeba się w odpłacać równie miłymi gestami. Bywają mężczyźni, którzy wpadają na tę myśl i dochodzą do wniosku, że gentleman to taki służący kobiet.
W powyższych przypadkach pojawia się pytanie: co będziemy mieli z przestrzegania dobrych manier, jeśli się na to zdecydujemy? A nawet stawia się warunek: będę miły tylko dla tych, którzy są mili dla mnie.
Transakcje uprzejmości
Nie da się zaprzeczyć, że negatywny odbiór uprzejmych gestów czasem się zdarza. Co więcej tak było w przeszłości i będzie w przyszłości. Jednak czy to powinno wpływać na nasze zachowanie? Czego bowiem można oczekiwać w zamian za grzeczność? Najczęstszą odpowiedzią będzie pewnie: „tego samego”. Czyli jeśli wyświadczymy komuś przysługę, ta osoba powinna wyświadczyć nam podobną. Jeśli traktujemy kogoś szczególnie, ta osoba powinna traktować również nas w ten sposób. Kiedy wystąpimy w czyjejś obronie, ten ktoś powinien nam odpłacić tym samym w przyszłości. Czyż nie tak? Nie do końca.
Problem polega na tym, że uprzejmość to nie transakcja wiązana. Zresztą gdyby nią była, byłaby kuriozalna. W końcu zazwyczaj ludzie nie proszą o ustępowanie im miejsca, przepuszczanie przez drzwi czy zwykłe miłe przywitanie. W efekcie wyświadczając komuś uprzejmość zobowiązywalibyśmy daną osobę bez jej woli do odpłacania nam tym samym.
Poza tym bycie miłym dla nieznajomych straciłoby sens. Z czym miałoby się wiązać przepuszczenie jakiejś przypadkowej kobiety w drzwiach sklepu? Z tym, że przy następnym spotkaniu miałaby nam się odpłacić podobną uprzejmością, czy tym, że kobiety generalnie byłyby milsze dla mężczyzn? Tu musielibyśmy założyć powszechność tych zachowań, a przecież powszechne one nie są.
Idąc tym tropem, czy powinniśmy zatem być mili tylko dla osób lepiej nam znanych i ignorować obcych? Przecież tylko znajomi mają realną szansę na odwzajemnienie uprzejmości. Choć to rozwiązanie niektórym wyda się racjonalne, jest ono nadal próbą wprowadzenia jednostronnych transakcji wiązanych.
<<Zobacz też: 7 sytuacji, w których mężczyzna ma pierwszeństwo przed kobietą>>
Walka o przetrwanie
Kiedy ktoś zastanawia się co może zyskać dzięki uprzejmości wobec konkretnych osób nie dojrzał jeszcze do miana gentlemana. Mieczysław Rościszewski, międzywojenny autor wielu podręczników savoir-vivre’u, nazywał takie osoby mianem struggleforliver, czyli „walczący o przetrwanie”. To postawa, w której uznaje się, że nic nie otrzymuje się bezinteresownie i bezinteresownie nic się nikomu nie daje. Zachowania, które nie przynoszą wymiernych korzyści są więc postrzegane jako bezcelowe, a nawet szkodliwe dla jednostki.
Postawa gentlemana jest natomiast zgoła odmienna. Uprzejmość to jedna z niewielu rzeczy, którą możemy obdarować inne osoby bez ponoszenia szczególnych kosztów. W pewnym sensie świadczy ona o naszym poziomie życia, ponieważ wymaga poświęcenia czasu drugiemu człowiekowi. Potrzeba chwili by kogoś przepuścić. Potrzeba uwagi by kogoś wysłuchać. Potrzeba małego zachodu by kogoś miło zaskoczyć. Ktoś, kto ciągle się spieszy i liczy każdy grosz będzie miał z taką uprzejmością nie lada problem.
Uprzejmość świadczy też o klasie człowieka, który nie stara się zapędzić kogoś w kozi róg, by wymusić na tej osobie odwzajemnienie przysługi. Podłym byłaby nawet próba obsypania szarmanckimi gestami kobietę, by ją zobowiązać w ten sposób do szczególnego potraktowania adoratora. To tak nie działa!
<<Zobacz też: Równouprawnienie płci a uprzejmość>>
Tylko nadzieja
Z uprzejmością nie wiąże się żadne oczekiwanie tylko nadzieja. Nadzieja, że nasza grzeczność będzie dobrym przykładem dla otoczenia i może ktoś się nią zarazi. Nadzieja, że przypadkowa osoba, doceniająca nasz wysiłek, uczyni podobny gest wobec kogoś innego. Nadzieja, że może kiedyś spotkamy na swojej drodze kogoś podobnego i wówczas pomyślimy sobie: „Jak świetnie, że są jeszcze tacy ludzie!”.
Bycie gentlemanem to postawa przeciwna do walki o przetrwanie. To pozwolenie by ktoś inny przepychał się łokciami. To pozwolenie by stać się w oczach niektórych frajerem. To pozwolenie by przegapić okazję. Tak, nieraz się na tym straci i nieraz będzie się szło dłuższą drogą. Niemniej życie zgodne z własnymi (tymi bardziej szlachetnymi) zasadami jest ważniejsze. Łączy się z nim wiara, że nawet jeśli nie zajmie się pierwszego miejsca, będzie się uczciwym wobec siebie i szczęśliwym z tego powodu. Dziwnym jednak trafem wygrywa się dzięki uprzejmości całkiem sporo rozdań.
<<Zobacz też: Czasem dobrze być frajerem>>
Sedno i granice uprzejmości
Sednem uprzejmości jest jej bezinteresowność. Tylko wówczas wyróżnia ona się w tłumie i wystawia dobre świadectwo człowiekowi. W dodatku pojawia się tam, gdzie jej się nie wymaga. Sami też nie możemy przecież oczekiwać, że ktoś nas jakoś szczególnie miło potraktuje. W końcu taki mamy świat. Ale gdy już na miły gest trafimy, od razu zrozumiemy jego wartość.
Uprzejmość nie jest jednak ślepa. Nie możemy się dziwić, że większość osób chętnie odpłaca grzecznością za grzeczność. Zawsze tak właśnie róbmy! To najlepsza forma podziękowania. Nawet uśmiech wystarczy, żeby pokazać, że się docenia dany gest. Walczący o przetrwanie rzecz jasna nie znajdą chwili by się zatrzymać, przemyśleć to, co się stało i wyrazić swoją wdzięczność.
Uprzejmość wobec tych struggleforliverów ma rzecz jasna swoje granice, bo gentleman to też asertywny człowiek. Niemniej każdy, kto docenia wartość bycia uprzejmym na co dzień – wartość dla siebie samego, dla własnego samopoczucia – nie będzie się szczególnie zastanawiał czy dana osoba warta jest tego gestu. Bo i po co zajmować myśli banałami, które dla nas nie mają większego znaczenia?
Źródło:
M. Rościszewski, Księga Obyczajów Towarzyskich, 1905, s. 289.
Panie Łukaszu, pośrednio i bezpośrednio wypowiadałem się na ten temat. Sądzę, że osoby uprzywilejowane na gruncie zasad dobrego wychowania, tracą po jakimś czasie elementarną empatię wobec strony „słabszej”, w związku z czym sv i tu przychodzi im z pomocą, nie wymagając jakiegokolwiek podziękowania. I to jest mój główny zarzut co do zasad sv – jest to system na wskroś hierarchiczny i jednokierunkowy. Co do zupełnie obcych osób – nie wymagam jakiegokolwiek podziękowania, choć z reguły spotykam się z jakąś jego formą. Znów musimy tu odróżnić dwie rzeczy: uprzejmość zwykłą międzyludzką i uprzejmość wynikającą z hierarchii. W pierwszym przypadku, im więcej,… Czytaj więcej »
Więc co ta kobieta ma zrobić?
Bo moim zdaniem zapędza się Pan tu w myślenie typu „zatwardziała feministka” która jak się do niej uśmiechnę to już układa w głowie czego ja bym nie chciał w zamian.
Co ma zrobić? Przestać się domagać, nawet w myślach, podobno należnej, ode mnie raczej wmuszonej, czci. Przestać kompletnie na nią liczyć. Wtedy może pozna wartość uprzejmości. Bo większość kobiet, tzw. dam jej nie zna, wbrew temu co mówi i pisze. Poza tym gdyby innym razem ta sama kobieta pierwsza mi się ukłoniła albo poniosła mi torbę, to ok mógłbym ją nawet w tych drzwiach puszczać, ale uwaga! dopiero wówczas, jak dla kobiety będzie to tak samo obligujące jak dla mężczyzny! Może powiem prościej: trzeba by przywileje wynikające z sv rozłożyć mniej więcej równo między obie płcie.
Czy istnieją jakieś sposoby sprawdzenia czego domaga się w myślach dana kobieta?
Jeśli tak jestem zainteresowany ich poznaniem!
Nie da się, to już apel do nich samych.
Po skąd Pan wie czy dana jednostka się domaga czy nie domaga?
Jak się kobieta usilnie rzuca oczami to na półkę w pociągu z walizką, to na mężczyznę, to wiadomo raczej czego chce (Dzień Świra polecam). Jeżeli kobieta zatrzymuje się przed drzwiami idąc z mężczyzną i stoi jak kołek, wiadomo raczej czego oczekuje. Wreszcie domagać można się też słownie lub głośno wyrażać swoją dezaprobatę, bo taki podorganizm jak mężczyzna nie złożył należnego hołdu Pani. Jest wiele sposobów, ale to już takie czepianie się, bo odchodzimy od głównego wątku dyskusji.
„…bo taki podorganizm jak mężczyzna nie złożył należnego hołdu Pani.”
Smuta jest Pańska wizja relacji damsko-męskich.
Oczywiście pewne rzeczy przejaskrawiam, ale tylko po to, żeby uwypuklić istotę problemu.
Panie Mirosławie, nie wiem w czym ma Pan problem? Jeśli kobieta nad wyraz oczekuje uprzejmości od mężczyzny lub jego wykorzystania, to wystarczy zignorować tę kobietę. Wystarczy znać swoje granice uprzejmości. Proszę nie wrzucać wszystkich kobiet do jednego worka, bo tak też można zrobić i z mężczyznami.
A co Pan pomyśli w takim razie o mnie, jeżeli powiem że zwykle jestem uprzejmy dla kobiet, ale tylko dlatego, żeby nie nazwały mnie chamem? Ze strachu przed społecznymi konsekwencjami. Nie chodzi o to, że kobieta nad wyraz czegoś oczekuje, właśnie to jest problem. Bo to dla niej nie jest „nad wyraz”, tylko norma i powinność, za co można co prawda, ale nie trzeba dziękować. Poza tym chyba łatwo można zauważyć, że u mężczyzn ta uprzejmość jest obligatoryjna, u kobiet nie (chyba że w stosunku do znacznie starszej innej kobiety lub mężczyzny). Czy ta nierównowaga w oczekiwaniach Panu odpowiada? Czy… Czytaj więcej »
Nigdy nie robiłem czegoś, bo bałem się, że ktoś nazwie mnie chamem, dlatego ciężko mi jest odnieść to tego co Pan napisał. Może Pan ma jakieś przykre doświadczenia z kobietami, ale czy na prawdę Pan uważa każdą kobietę, która pragnie wykorzystać mężczyznę i uważa się za nie wiadomo co?
Czy mi ta nierównowaga odpowiada? Gdyby mi ona nie odpowiadała to bym zaprzestał uprzejmych gestów wobec kobiet. Dla mnie jest to normalne, że przepuszczam kobietę w drzwiach, a jeśli kobieta źle o mnie myśli to już świadczy o niej a nie o mnie.
Normalne to jest dla Pana. W porządku. Dziwię się co prawda takiemu nastawieniu, ale rozumiem. Nie raz słyszałem jak kobiety mówiły: „czy mi jest miło, jak mnie mężczyzna przepuszcza w drzwiach?, a tam zaraz miło, przecież to naturalne”. Tak samo model gentlemana choć pozornie jeden z wielu modeli męskości, w polskich warunkach właściwie jedyny możliwy do zrealizowania, jeżeli człowiek chce być w miarę dobrze postrzegany przez otoczenie. Osoby, które nie chcą, muszą udawać i grać, niestety. Dobra, do rzeczy. Wyłączając kwestię damsko-męską, którą siłą rzeczy traktują osobno, jako szczególnie drażliwą i kontrowersyjną, nie oczekuję żadnych dowodów wdzięczności za okazaną uprzejmość… Czytaj więcej »
„Jak kobieta usilnie rzuca oczami to na półkę w pociągu z walizką, to na mężczyznę, to wiadomo raczej czego chce…”. Ma Pan karykaturalne wyobrażenie kobiet. Proszę Pana, jeśli widzę mężczyznę, który niesie sporo pakunków i nie może sobie otworzyć drzwi, to po prostu mu je otwieram. Jeśli ja, przy moim niskim wzroście, jadąc z bagażem na kilka dni na uczelnię, nie mogę sobie poradzić z wrzuceniem go na półkę, to widzący i ignorujący to mężczyzna jest najzwyczajniej w świecie pozbawiony empatii.
Wszystko byłoby ładnie i pięknie, gdyby relacje damsko-męskie rzeczywiście ograniczały się jedynie do fizycznej pomocy, a i to jedynie tam, gdzie naprawdę byłaby ona uzasadniona i jeżeli oczywiście mężczyzna byłby bezspornie silniejszy od drobnej kobiety. Generalnie tak powinno być: osoba silniejsza fizycznie powinna pomóc osobie fizycznie słabszej. Ale nazywanie otwierania lekkich drzwi przed kobietą pomocą jest karykaturalne. Podobnie jak karygodne jest czynienie kobietom honorów i okazywanie względów jedynie z powodu płci – to już raczej na pewno pod pomoc, ani nawet pod opiekuńczość nie podpada.
Mirosławie Jędrasie jesteś postacią karykaturalną, idź stąd precz.
Mam nieustannie wrażenie, że na siłę przypisuje Pan ogółowi kobiet negatywne cechy, w tym to „domaganie się” gentlemańskich gestów i brak wdzięczności. W moim życiu praktycznie się z tym nie spotykam. Natomiast spotykam się z wdzięcznością za uprzejmość.
Poza tym wyuczona grzeczność wynikająca z hierarchii nie jest uprzejmością o jakiej tutaj pisałem. Zresztą savoir-vivre jako taki to tylko zbiór zasad odnośnie wielu dziedzin życia, w odniesieniu do hierarchii społecznej. Prawdziwa uprzejmość wykracza poza te zasady. Pańskie argumenty mijają się więc z celem.
Pan oczekuje wzajemności, a ja mam nadzieję, że ją otrzymam. I tyle.
To nie tak. Chcę tylko zaznaczyć, że tak jak okazja czyni złodzieja, tak i przywileje wynikające z sv demoralizują wiele kobiet, bo człowiek z natury ma skłonność do zła i chęć do szybkiego zysku i wygody. Proszę zauważyć, że uprzejmość wobec kobiety nie jest tak naprawdę nigdy dobrowolna. Możemy sobie wmawiać, że jest, ale to nieprawda. Po prostu to kwestia domowej i szkolnej indoktrynacji. No, czym innym jest odstąpienie w kolejce miejsca innemu mężczyźnie, bo ma np. dużo mniej spraw do załatwienia w okienku, a czym innym otworzenie drzwi kobiecie. To drugie zachowanie jest i tak powszechnie oczekiwane, a więc… Czytaj więcej »
Moim zdaniem podstawa to założenie najlepszych chęci drugiej strony, bycie przygotowanym na najgorsze i nie nadstawianie trzeciego policzka.
Staram się te zasady stosować do wszystkiego od drobnych uprzejmości po interesy.
Po pierwsze zawsze zakładam że nowo poznany lub nieznajomy człowiek jest dobry, inteligentny i zasługuje na szacunek.
Mimo to staram się być przygotowany na wypadek gdyby tak jednak nie było.
Jeśli ktoś jednak zawiedzie moje zaufanie o ile nie było to bardzo spektakularne dostaje kolejną szansę. Trzeciej szansy już nie ma.
Jeśli ktoś zawalił dwa razy to zanim zacznę mu ufać musi się postarać udowodnić że poprzednie przypadki były przypadkami.
„Moim zdaniem podstawa to założenie najlepszych chęci drugiej strony,
bycie przygotowanym na najgorsze i nie nadstawianie trzeciego policzka.”
Bardzo podoba mi się to podejście!
Witam,
Uprzejmość z nastawieniem na to, że coś na tym zyskamy lub dostaniemy w zamian przestaje być uprzejmością. Bo czy można coś nazwać uprzejmym, jeśli chcemy coś „ugrać”? Uważam, że bycie uprzejmym jest z całą pewnością bezinteresowne i tak powinno być postrzegane. Z drugiej strony gentelaman powinien zauważyć granicę między uprzejmością a wykorzystywaniem o czym piszesz na początku artykułu. Z kolei nie uważam, że powinniśmy przestać być uprzejmi tylko dla tego, że ktoś może nas źle ocenić lub nazwać frajerem. Jesteśmy odpowiedzialni za siebie i robimy to co uważamy za słuszne.
Wydaje mi się, że nie powinniśmy oczekiwać czegoś „konkretnego”. Mnie to po prostu sprawia przyjemność, a uśmiech, czy słowne podziękowanie zwłaszcza od niewiasty tylko motywuje do dalszej pracy nad sobą.
Dokładnie!
Tyle pisania a wystarczyło powiedzieć, że uprzejmość nic nas nie kosztuje. A jak czasami ktoś podziękuje lub się uśmiechnie to świat będzie przez chwilę piękniejszy 🙂
Prawda jest taka, że każda okazana przez nas uprzejmość, każdy dobry gest, prędzej czy później do nas wraca. Niekoniecznie w tej samej formie i/lub niekoniecznie od tej samej osoby, ale…wraca 🙂 Gdy przepuszczam czasami ot tak kobietę w drzwiach, to zawsze mogę liczyć na jej uśmiech i podziękowanie. Inny przykład: niedawno gdy jechałem samochodem, zobaczyłem że pewien gość pcha samochód nieco pod górkę, a kobieta, która prowadziła auto, kierowała nim. Zatrzymałem się w rogu skrzyżowania, żeby pomóc i usłyszałem podziękowanie. Kilka dni później sam miałem problem z autem (nie chciało na mrozie odpalić) i wtedy ktoś do mnie podszedł i… Czytaj więcej »
Od jakiegoś czasu śledzę tego bloga- wydawał mi się on bowiem wartościowy, lecz im bardziej zagłębiam się w te treści tym bardziej przechodzi mi ochota na uprzejmości. Wychodzę z założenia , że każdemu człowiekowi należy się szacunek(bez względu na płeć) i tak też podchodzę do osoby nowo poznanej- tu druga osoba otrzymuje pewien kredyt zaufania – zakładam bowiem, że ona również dla mnie taką będzie. Tu może jednak zdarzyć się różna reakcja – osoba również będzie miła – lub będzie chamska. Tu się moja uprzejmość kończy. Niestety, ale na szacunek trzeba zasłużyć i żaden szanujący się człowiek raczej nie będzie… Czytaj więcej »
Ogólnie rzecz biorąc powiedzmy, że korona i z głowy nie spadnie jak ustąpię kobiecie w drzwiach – ale absolutnie nie może być mowy o ustępstwach w życiu czy relacjach z racji na płeć. takie właśnie uprzywilejowanie kobiet sprawia, że przyjmują postawę roszczeniową i jawnie wykorzystują postawy wpajane mężczyznom. Dlaczego niby od mężczyzn mamy oczekiwać więcej niż od kobiet? Dalej – coś co woła o pomstę do nieba – cały ten blog i całe wychowanie mężczyzn opiera się o zasady bo kobieta chce/kobieta oczekuje/kobieta lubi/ kobieta to/kobieta tamto/ kobieta siamto – a ty głupcze rób to a tamto bo kobieta tak… Czytaj więcej »
Wie Pan, zauważyłem też, że mężczyzna stawiając kobiecie jakiekolwiek granice i wymagania, zwłaszcza domagając się bardziej partnerskich i równościowych relacji, już jest niewychowany. I to jest właśnie ta słynna kobieca empatia (jak w dowcipie o yeti). Zresztą może Pan sprawdzić na jakimkolwiek blogu dla Dam (w sieci sam Pan znajdzie, bo nie chcę tu robić nikomu reklamy). Niech Pan zobaczy, jak bardzo wrażliwe i rozumiejące „niepokornych mężczyzn” są kobiety spełniające i realizujące w życiu „najwyższe standardy moralne i estetyczne”. I to jest straszne. Bo to o czym Pan pisze, nie dotyczy jedynie kobiet z zasady niewychowanych, mało tego, obawiam się,… Czytaj więcej »
Z całym szacunkiem, ale nie byłbym aż tak bardzo ostry w osądach. Fakt- nie zgadzam się dziwne przekonanie, że mężczyzna to osoba mniej ważna i mniej wartościowa niż kobieta – z czego biorą się takie zjawiska jak np. dyskryminacja ojców, faworyzowanie kobiet w różnych dziedzinach życia czy ogólne ograniczenia. Uważam, że po prostu jesteśmy ludźmi i zasady dobrego wychowania winny być ujednolicone dla wszystkich. Ludzkie charaktery zależą bowiem nie od uposażenia rozporka, lecz osobistych cech danych nam od rodziców, własnych doświadczeń i sposobu wychowania. Mnie zwyczajnie bawi takie infantylne podejście do relacji – i w sumie ma Pan rację –… Czytaj więcej »
Widzę, że i tutaj wylewa Pan swoje frustracje. Czyli Szkoła Dam nie jest osamotniona…
Z wieloma rzeczami na tym świecie się nie zgadzam, z wieloma przekonaniami, które są radykalnie odmienne od moich. Ale szanuję swoje nerwy i nie zagłębiam się zbytnio w tematy, które mnie denerwują, nie poszukuję obsesyjnie informacji, nie tracę czasu na dyskusje, które i tak nie przekonają drugiej strony. Nie robię tego bo PO CO? Walczy Pan tak zaciekle, jakby liczył Pan na zmianę naszego stanowiska, a przecież to się nie stanie.
To, że Panie (w liczbie mnogiej) nie zmienią swojego stanowiska to akurat wiem i szczerze mnie to nie dziwi. Niestety. Dlatego tym bardziej, musicie czuć czyjś pełen niechęci oddech na sobie (i to niekoniecznie pana Mirka, nie, nie), zwłaszcza, że to co robicie i głosicie jest generalnie szkodliwe i moralnie naganne. Szczerze? Przeraża mnie nie na żarty, jak można mieć takie przekonania, jak Pani i Pani koleżanki. Po raz kolejny pytam, gdzie Wasza „legendarna” empatia? Podobnie walczę i napominam osoby, które chwalą się, jak tresują swoje dzieci płci męskiej w wiadomym kierunku. Wiele osób mi nie odpisuje, część cenzuruje, mnie… Czytaj więcej »
„cały ten blog i całe wychowanie mężczyzn opiera się o zasady bo kobieta
chce/kobieta oczekuje/kobieta lubi/ kobieta to/kobieta tamto/ kobieta
siamto – a ty głupcze rób to a tamto bo kobieta tak chce.”
To już zwykłe oszczerstwo wynikające albo ze złej woli, albo z braku zrozumienia czytanego tekstu. Tak dyskutować nie będziemy.
Bez przesadyzmu. Bloga aż tak bardzo bym akurat nie winił, natomiast sposób wychowywania chłopców w domu i szkole, Maryjna tromtadracja w Kościele Katolickim, no i takie „prostoludowe” postrzeganie dżentelmena przez pryzmat wyłącznie jego stosunku do kobiet – jak najbardziej. Problem jest poważny, dla niektórych mniej, dla innych jak Pan czy ja – bardziej. Pytanie zasadnicze brzmi: czy można z definicji dżentelmena wyłączyć kodeks rycerski, czy jest to element na trwałe doń wpisany? Bo jeżeli ów kodeks stałby się moralnie indyferentny, czego byśmy chyba chcieli, problem teoretycznie sam by się rozwiązał…
Z Pańską opinią o uniwersalności zasad dobrego wychowania w pełni się zgadzam ale uprzejmość jest nadal czyść bardziej dla mnie niż dla drugiej strony, więc oczekiwanie zadośćuczynienia to dla mnie zbyt wiele.
Natomiast to co Pan pisze o artykule o depresji mocno mnie zaskoczyło. Krytykuje Pan artykuł za komentarze?! O czym był ten artykuł, jak nie o postulatach o których Pan pisze?
Szanowny Panie, nie krytykuję artykułu, bo faktycznie bardzo mądrze tam Pan napisał, lecz poddaję krytyce, jak się niestety okazuje, bardzo popularne wyobrażenia czy podejście ludzi, które w komentarzach się ukazało.
Ja doskonale znam to wyobrażenie i staram się z nim walczyć. Długo planowałem ten artykuł o depresji, był dla mnie bardzo ważny i jego forma była dokładnie zaplanowana.
W komentarzach natomiast pojawiają się różne opinie, ale nie zamierzam w nie ingerować. Zwłaszcza, że większość autorów jest otwarta na dyskusję. Natomiast musiałem podziękować jednej osobie, której komentarze były wręcz szkodliwe, a przecież był to bardzo delikatny temat.
Panie Łukaszu – owszem chcę bardzo podziękować za wpis o depresji. Ale to Pan jest gospodarzem i poniekąd odpowiada za to co się tu publikuje. Wpis o depresji zaś był o tyle ważny dla mnie – bo sam walczę z depresją. Teraz jest lepiej – ale w kulminacyjnym momencie miałem nawet myśli samobójcze, a w innym cały czas chciało mi się płakać. Depresja to straszna choroba – chodziłem do psychologów , biorę proszki. Ale wie pan co w tym wszystkim było najbardziej żałosne? Że pomoc i wsparcie otrzymałem od obcych ludzi – całkowicie obcych. A moja rodzina, moje kobiety nie… Czytaj więcej »
Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Poznałem wiele tego typu przypadków. Rozmawiając z osobami leczącymi mężczyzn w depresji dowiedziałem się, że jest znacznie gorzej niż przypuszczałem. Rodzina wbrew pozorom rzadko pomaga, bo rzadko ma jakąkolwiek wiedzę o depresji. Obecne stereotypy macho są w tym wypadku tylko kamieniem u szyi tonącego, gdy wpadnie w depresję. To stąd właśnie kontrowersyjny tytuł tego artykułu: „Weź się w garść!”. Zależało mi na przyciągnięciu czytelników o stereotypowym myśleniu i wydaje mi się, że to się udało. Jest więc szansa, że komuś jakaś klapka się otworzyła i może kolejna dziewczyna czy żona nie wyrzuci swojego mężczyzny… Czytaj więcej »
Świetny komentarz. Ja dzisiejszą postawę kobiet nazywam rozkrokiem między epokami. Kobiety czerpią z równouprawnienia to co dla nich najlepsze, a jednocześnie chcą być traktowane jak te wychuchane panie z „Rodziny Połanieckich”, na które zawsze harował jakiś facet. Macierzyństwo, ognisko domowe już nie są na pierwszym miejscu i oczywiście każda kobieta ma pełne prawo z niego zrezygnować właściwie w każdej chwili, tak przynajmniej przekonują tygodniki dla pań. Jednocześnie wzorzec mężczyzny nie zmienił się od czasów tego nieszczęsnego Wokulskiego, ma być wołem roboczym, koniem pociągowym rodziny, inaczej nie jest nic wart. Kompletny zastój, dla mężczyzn nic się właściwie nie zmienia. Może jedynie… Czytaj więcej »
Rzeczywistość weryfikuje takie nastawienie tych kobiet, które je mają.
Ale Panie Łukaszu, większość, kapitana większość kobiet ma takie nastawienie. Owszem, w necie można się natknąć na komentarze typu: w sumie nie musi, ale jak to robi jest mi miło i takie tam. Jednak kultura silnie kształtuje świadomość i większość kobiet odruchowo wchodzi w pierwszej kolejności do budynku, bo są pewne, że mężczyzna je przepuści. Chodzę po tym świecie, już bez mała 30 lat i wiem jak to działa. Ale z drugiej strony zadam pytanie retoryczne: skąd mężczyzna taki jak np. ja ma wiedzieć, czy musi, czy nie. Może zrobię sobie koszulkę z napisem „nie przepuszczam kobiet w drzwiach”.
Nie dobrze się robi od czytania komentarzy osobników typu KP i Mirosław Jędras… Przez stulecia kultura wykształciła określone reguły postępowania, i tych reguł należy się trzymać i ich przestrzegać. Na pohybel wam wywrotowcom lewackim co wszystko chcieliby wywracać i rewidować! Obronimy stary świat, starych zasad! Możecie ujadać i kwiczeć do woli, możecie nazywać nas średniowieczem, ciemnogrodem czy zaściankiem, lecz zapewniam was, że -choć przyznaję osiągneliście w ostatnich dekadach niemałe sukcesy w niszczeniu tego co prawe i szlachetne- to jednak przegracie, a stary, zdrowych świat powróci z hukiem i dla waszych wynaturzonych fanaberii nie będzie miejsca! Wielka Polska Katolicka!
Szanowny Panie Łukaszu – rzecz polega na tym niestety, że można mówić o weryfikowaniu przez rzeczywistość , lecz sam fakt, że można drugiego człowieka traktować jak woła jest godna politowania. Podam przykład z własnego życia – miałem kiedyś (nie)szczęście być w sytuacji, gdy zostałem zelżony przez kobietę bo ta, usłyszawszy, że jej kuzynka była na wakacjach w Egipcie, a uwiedziona zazdrością, zaczęła nagle mi ubliżać, żem nieudacznik i żaden ze mnie mężczyzna bo nie stać mnie by ot tak lekka ręką dać na wycieczki po Egiptach. We mnie się zagotowało i wypaliłem co myślę jak to usłyszałem – wie Pan… Czytaj więcej »
A jeszcze mi się przypominała sytuacja odnośnie alkoholu – jak to niegdyś zostałem nim poczęstowany przez kobietę. Swoje szkło opróżniłem normalnie- bez pośpiechu i nie domagałem się dolewki. Wie pan co usłyszałem? Żem ciota i żaden facet – bo co to za chłop, który tak cacka się z alkoholem i pije wolniej niż kobieta. Oczywiście chodziło tu o stereotyp,że mężczyźnie to się powinny oczy świecić do butelki – a skoro mi się nie świecą (ogólnie nie przepadam, piję rzadko i NIGDY się nie upijam- bo uważam,że bycie pijanym, zwłaszcza w towarzystwie, to wstyd) to znaczy, że żaden chłop ze mnie-… Czytaj więcej »
Nie rozumiem czego to dowodzi. Po prostu asertywność i pewność siebie powinna doprowadzić do wniosku, że w obu sytuacjach to ta, dana kobieta się myliła. Ja takimi opiniami się nie przejmuję i trzymam się z dala od tego typu osób. Nie sprawia to natomiast, że chce rezygnować z drogi jaką obrałem.
Zgadzam się z panem Górnoślązakiem, że obecnie dla kobiet priorytetem nie jest już jak dawniej- dom, rodzina, zamążpójście, macierzyństwo; dziś liczy się dlań kariera, niezależność, podróże, samorozwój, sukces zawodowy, samospełnienie. Mówiąc z grubsza- lewactwo i feminizm namieszały im w głowach. Co do pana KP- on tu występował już kiedyś pod innym pseudonimem i tak jak teraz zażarcie uprawiał postępową propagandę. Otóż panie KP- rolą kobiety jest bycie matką, piastunką domowego ogniska, ciepłą i kochającą żoną; kobieta ma być delikatna i subtelna oraz skromna, ma prawo do słabości, ma także obowiązek być posłuszną mężowi swemu. Rolą zaś mężczyzny jest bycie głową… Czytaj więcej »
A i jeszcze jedno- nie powinno być żadnego równouprawnienia, kobietom należą się przywileje, a nie równe prawa.
Czy savoir vivre nie obejmuje otwierania drzwi przed starszymi osobami, inwalidami, czy nawet mężczyznami, którzy mają zajęte ręce, czy nie obejmuje przepuszczania przez drzwi kolegi z którym gdzieś idziemy, czy zabrania podniesienia ciężaru zamiast słabszego fizycznie kolegi?
A może jednak savoir vivre jest uniwersalny niezależnie od płci, rasy, stopnia rozwoju kultury fizycznej, czy rozwinięcia intelektualnego?
Może zawężanie zasad savoir vivre do kwestii tylko szczątkowych relacji damsko męskich, jakie to pojęcie obejmuje jest jedynie uporczywą prośbą argumentacji swoich tez, jednocześnie pomijając prawdziwą istotę?
Szanowny Panie. Czy można budować zdrowe relacja mężczyzna – kobieta na rażącej nierówności? W dzisiejszym świecie, kiedy jednostki są świadome swojej ludzkiej godności i praw. Oczywiście, savoir-vivre w swoim ogólnym założeniu posiada szacunek do drugiego człowieka. Tylko, że tym człowiekiem jest na ogół: kobieta, przełożony, osoba starsza. A więc przechodząc od ogółu do szczegółu widzimy, że system ten nie przystaje do współczesnego świata i jest wytworem społeczeństwa stanowego. Trzeba to wreszcie przyjąć do wiadomości.
Pan chyba zwyczajnie nie chce przyjąć do wiadomości, że SV nakazuje w równej mierze traktować uprzejmie kobiety co mężczyzn. Mam wrażenie, że Pan jednak nie czytał podręczników SV, zwłaszcza tych starszych, bliższych źródła.
A więc proszę mi polecić jakieś teksty sv, bliższe źródła. Chętnie sprawdzę, czy jest tak w istocie. A skoro tak, to dlaczego obowiązuje to dziś w tak karykaturalnej gynocentrycznej formie? Nie mam nic do ludzi savoir-vivre’u jak się z dumą określają, ale dwoje z nich pokazało mi swoją nieprzyjazną, nietolerancyjną i zacietrzewioną twarz. Komentarzy Pana o wiele mówiącym pseudonimie na blogu nie wliczam, bo one są nawet zabawne i bardziej mnie śmieszą niż obrażają. A najbardziej boli mnie dziś to, że Pani z którą dzieliłem się swoimi problemami i przeżyciami, i która wręcz zaczęła się uważać za moją Przyjaciółkę (podpisała… Czytaj więcej »
Uprzejmość to przywilej, dostają go tylko te osoby, które na niego stać. Przywilej bycia uprzejmym nie dostają osoby „obdarowywane”, tylko te, które są miłe wobec innych. Ceną (albo warunkiem posiadania) jest poświęcenie własnego czasu, energii, czasami pieniędzy i dobrego imienia. Niewiele osób stać, by poświęcić te elementy dla samego faktu posiadania zdolności bycia bezinteresownym wobec innych osób. Prawa i godność to rzeczy, które człowiek sam sobie wyznacza. Te pojęcia nie są jednoznacznie określone. Każdy człowiek posiada godność, ale każda jednostka w innym stopniu. Tak samo z prawami, jeden ogranicza się narzuconymi przez państwo (czyli narzuconymi przez innego człowieka) przepisami, a… Czytaj więcej »
Może powiem bez ogródek. Sam Wasz guru od sv twierdzi jednoznacznie, że pozycja mężczyzny w sv jest niższa, a sam sv ma źródło w kulcie Maryi. Czy ktoś zamierza z tym dyskutować? Czy może mam podać odnośniki, bo dysponuję nimi, jak ktoś ma wątpliwości? Tak więc niezależnie od innych czynników, najbardziej istotne i rzucające się w oczy jest to, że podstawowym założeniem tych zasad jest totalna nierówność płci, z ogromną korzyścią dla kobiet. Pewnie zaraz odezwą się głosy, że to dlatego, że kobiety są potencjalnymi matkami i takie tam… Pomocy osobie słabszej nie neguję, jest to jak najbardziej wskazane i… Czytaj więcej »
Dobrze, ale szczegółowe uregulowania są wewnętrznie sprzeczne z jego istotą. Nie można budować harmonijnej i zdrowej relacji międzypłciowej na rażącej nierówności. Nie dzisiaj, kiedy ludzie są świadomi swojej godności i praw, chyba że chcemy być lustrzanym odbiciem krajów arabskich, bo poniekąd tak to wygląda…
Panie Łukaszu, gdzie się podział mój drugi komentarz na wpis Pana Wewiura?
Wysłuchałem właśnie nagrań z Pańskim udziałem i przeczytałem wywiadów jakich Pan udzielił i, mówiąc potocznie, ,,nie ogarniam”. Jestem wręcz przerażony. Okazuje się nagle, że w myśl ,,dobrego wychowania” mężczyzna to taki pajacyk, który swe życie powinien dostosowywać do tego co się kobietom życzy – kobieta chce być całowana po rękach- mężczyzna winien to robić – nie chce być – mężczyzna winien się powstrzymać – kobieta chce by mężczyzna odznaczał się tym- on ma taki być; kobieta nie chce – on ma taki nie być. Taka mało śmieszna zabawa – pani sobie życzy – a sługa ma się dostosowywać. (oczywiście czego… Czytaj więcej »
Szkoda, że tak to Pan odczytuje. Sam zupełnie nie podzielam Pańskiej interpretacji i wydaje mi się, że w miarę jasno to wyrażałem nie jeden raz. Na przykład w tym artykule: https://kielban.pl/2014/03/gentleman-kobiety/ To podsumowanie z niego: „Będąc gentlemanem musisz być uprzejmy wobec ludzi ze swojego otoczenia bez względu na płeć. Szczególne traktowanie musisz okazać przełożonym, starszym czy na przykład swoim gościom. Specjalne gesty wobec kobiet to już Twój wybór. W związku, w rodzinie czy wśród przyjaciół warto kultywować te zwyczaje. Czy jednak będziesz to robił również na ulicy wobec nieznanych Ci osób zależy tylko od Ciebie. Jeśli będziesz to robił, nie… Czytaj więcej »
Pisze Pan, jeżeli ktoś nie chce tych gestów przyjmować, ma prawo odmówić (w domyśle na ogół chodzi o kobietę) a co jeżeli ktoś nie chce ich wykonywać, dlaczego nie uwzględnia się jego punktu widzenia…? „Nie rób tego z obowiązku, tylko z przyjemności” – pobożne życzenie, na ogół jest to jednak obowiązek, a przyjemność mężczyzny nie ma tu znaczenia. Np. ja jestem szarmancki, bo wiem, że społeczeństwo tego ode mnie oczekuje, a przecież nie raz dałem do zrozumienia jak bardzo to uwielbiam i co o tym myślę. Ze zrobieniem wrażenia na wybrance jestem w stanie się zgodzić, ma to jakiś sens.… Czytaj więcej »
W domyśle wcale nie chodzi o kobiety, tylko o wszystkich: innych mężczyzn, ludzi starszych i słabszych itp.
A jeśli ktoś nie chce tych gestów wykonywać, to nie ma w ogóle dla mnie tematu. Nie chce, nie wykonuje, nie przejmuje się tym, o czym piszę ja i co ludzie o nim pomyślą.
Moim zdaniem pomogłoby gdyby po prostu przestał Pan się przejmować zdaniem kobiet, które tak nachalnie domagają się od Pana szarmanckich gestów. A będzie Pan zwyczajnie uprzejmy wobec wszystkich. Egalitarnie. I już.
Dlaczego musimy o tym dyskutować?
Robienie uprzejmości innym wbrew sobie nie ma sensu.
„Nie chce, nie wykonuje, nie przejmuje się tym, o czym piszę ja i co ludzie o nim pomyślą”
A więc jednak, nie chce wykonywać, nie chce czuć się poniżany – cham. Dlatego właśnie nie chcę, ale wykonuję, bo przejmuje się tym, co ludzie o mnie pomyślą. Chodzi mi teraz już tylko i wyłącznie o kobiety. Proponuję w takim razie, żeby może Panie zeszły kilka kroczków z piedestału i również zaczęły okazywać uprzejmość – egalitarnie rzecz jasna. Ech…
Szanowny Panie, pisząc, że ,,wolę być chamem” chodziło mi o to, że skoro ,,bycie gentlemanem” to usłużność to wolę być chamski w sensie nie być usłużny. Odnośnie tego co Pan pisze ,,Bo zwyczajnie wielu mężczyzn chce się tego nauczyć by zrobić dobre wrażenie na swojej wybrance” – to trochę czuję się zażenowany. Dlaczego? Bo uważam, że gentlemanem się jest – a nie bywa – tu odnoszę wrażenie pochwala Pan uprzejmość wybiórczą tj. w stosunku do wybranych. Owszem, chciałem być gentlemanem – ale nie dlatego by komuś się przypodobać. Skoro ktoś chce nim być by się przypodobać kobiecie to czy zatem… Czytaj więcej »
I nie wiem niby skąd wniosek, że przyjmuję rolę taką czy inna by komuś zaimponować. W pewnym sensie Pan sam się ,,zaorał” jak to zwykli mówić użytkownicy internetu. Powiedziałem bowiem ogólnie, że ,,wolę być chamem” a Pan od razu skojarzył tą postawę jako chęć rzekomego wywarcia na kobiecie jakiegoś tam wrażenia. I tu Pana mam. Skąd niby się to wzięło? – nie wiedzieć skąd nagle zszedł Pan na tor – ,,podobanie się kobiecie” – co potwierdza mój zarzut – że 1) współczesny mężczyzna jest strasznie uzależniony emocjonalnie od kobiety 2) gentleman to pacynka uszyta z kobiecych oczekiwań. Generalnie- owszem głupio… Czytaj więcej »
Zgadzam się, faktycznie na blogu poświęconym damom nie znajdzie pan porad jak odnosić się do mężczyzn, żeby czuli się wyjątkowo, a rola mężczyzn budowana jest głównie w relacji do kobiet. Widocznie Szanowne Panie wychodzą z założenia, że mężczyzna nie musi czuć się wyjątkowo albo właśnie to, że czyni im honory czyni go wyjątkowym. Czyli w skrócie: kobieta czuje się wyjątkowo, jak coś otrzymuje, a rzekomo mężczyzna jak coś daje. Ależ to krzywdząca bzdura. Nie powiem, sprytny wywód…
Nigdzie nie napisałem, że jak ktoś nauczy się dobrych manier i będzie je stosował wobec kobiet to będzie gentlemanem. W ogóle nie uważam by relacje z kobietami były podstawą bycia gentlemanem i tego zresztą dotyczył artykuł, który linkowałem. Czy może uważa Pan, że wszystko o czym piszę to dla mnie podstawa bycia gentlemanem? Otóż nie, nie jest.
Oczywiście, że Pan tak napisał, że nie jest to podstawa. Co nie chyba nie zmienia faktu, że to warunek konieczny, choć niewystarczający. Moim zdaniem trochę Pan (bez obrazy) lawiruje między młotem a kowadłem. Bo albo tzw. etos rycerski jest ważny i obligatoryjny dla dżentelmena albo kompletnie ważny nie jest i można to sobie odpuścić, nie tracąc opinii człowieka dobrze wychowanego. A mówienie, że to nie jest podstawa, to taka próba zmieszczenia się gdzieś pośrodku, a tutaj złotego środka nie ma. Na marginesie powiem, że przykro mi, że jestem uznawany za dziwoląga, za to, że domagam się elementarnej uczciwości w relacjach… Czytaj więcej »
„A poza tym gentleman zachowa się kulturalni i do kobiety i do kumpla.”
Pańscy oponenci mogą to opacznie zrozumieć. Myślę, że chodzi o to, że potraktuje ich tak samo kulturalnie, nie wyróżniając ani kobiety, ani kumpla. Tylko, że nie czyniąc względów lepszej połowie ludzkości, nie jesteś dżentelmenem, ale chamidłem.
Gdyby spojrzeć na zagadnienie z socjologicznego punktu widzenia, to uprzejmość należałoby potraktować jako ewolucyjnie wykształcony mechanizm podtrzymywania więzi międzyludzkich, a tym samym chroniący przed rozpadem tkanki społecznej. Uprzejmość się opłaca, bo pomaga przetrwać nie tylko poszczególnym osobom, ale i całym grupom, w skład których te osoby wchodzą. To transakcja wiązana. Podążając dalej tą myślą, trzeba jednak zaznaczyć, że uprzejmość jest opłacalna tylko w pewnych warunkach, np. w czasie pokoju. Jesteśmy uprzejmi dla obcokrajowców, aby po powrocie do siebie nie postrzegali nas w kategorii wroga. Ale jak już zaatakują, mało kogo stać na bycie dżentelmenem wobec najeźdźcy. Są oczywiście wyjątki, szlachetne… Czytaj więcej »
Dziękuję za tę myśl. Oczywiście da się to z zewnątrz zinterpretować jako transakcję wiązaną, ale jeśli jednostka myśli w tych kategoriach, zaczyna zaprzeczać sensowi tej uprzejmości. Jej korzyści są na tyle nieuchwytne w skali mikro, że poszukiwanie ich może zaprowadzić na manowce.
Natomiast faktycznie taka uprzejmość jest sprzeczna z walką o przetrwanie i skutecznie utrudnia ocalenie siebie w skrajnych warunkach. Niemniej czyż są w ogóle gentlemani i damy w czasie wojny? W jej ogniu? Moim zdaniem pozostają z nich tylko niektóre cechy, a inne trzeba odłożyć do rezerwy.
Moim zdaniem na wojnie również są gentlemani. Tylko na wojnie gentleman strzela do wroga, a dama dosypuje trucizny do gara z grochówką.
Panie Mirosławie,
w tej chwili odpowiem tylko, że po Pańskim wezwaniu sprawdziłem i znalazłem w spamie trzy Pańskie komentarze. Nie wiem dlaczego, ale najwyraźniej system uznał je za spam. Niezwłocznie je przywróciłem, co i tak bym zrobił, bo co jakiś czas przeglądam ten katalog. Przepraszam za utrudnienia.
Sam do dyskusji jeszcze powrócę, ale dopiero w tygodniu.
Poniższe dyskusje na temat pań są kompletnie nie na miejscu. Ja tu widzę bandę rozżalonych panów źle doświadczonych przez kobiety, którzy wylewaja pomyje na płeć żeńską, która nie sprostala ich oczekiwaniom. Pragnę przypomnieć, że dam i gentlemanow jest tak samo mało. Panowie wygaduja tutaj jakieś farmazonoy, że kobieta idzie przez życie jak królowa, a mężczyźni tylko jej usluguja. Dziś kobieta szybciej dostanie w nos drzwiami niż mężczyzna je przytrzyma, tak rzadko spotykam się z SV ze czasem sama zapominam jak się zachować ze zdziwienia, że mężczyzna otworzył drzwi. Kolejna prawda jest taka ze pseudo gentlemani stosują SV głównie do swoich… Czytaj więcej »
Ale kto powiedział, że przeciwieństwem szarmanckości jest chamstwo? To znaczy, tzw. ludzie savoir-vivre’u tak twierdzą. Chodzi o to, żeby była absolutna równość, w drzwiach pierwszy przechodzi ten, kto jest nich najbliżej i ewentualnie trzyma je dla osoby, która idzie za nim. Rzeczywiście, po co mam moją przyjaciółkę puszczać przodem? Mogę to zrobić, jak wyjdzie to akurat spontanicznie, ale nie mam (właściwie to nie powinienem mieć) psiego obowiązku, jak to kobiety czasem mówią, że mężczyzna ma „psi obowiązek”. Dla partnerki – w sumie też nie wiem po co, powinny tu obowiązywać te same zasady, no chyba, że mężczyzna chce starać się… Czytaj więcej »
Nigdzie nie napisałam że szarmanckosc i chamstwo to antonimy – to tylko pańska nadinterpretacja. Prawda jest taka że szanująca się kobieta nie potrzebuje tego żeby mężczyzna jej łaskawie otworzył drzwi i może jeszcze z gromkimi oklaskami przy tym jaki jest wspaniały. Prawda jest taka że wiele się spotyka eleganckich mężczyzn tylko z ubioru a ich zachowanie pozostawia wiele do życzenia. Doceniam szczere, proste gentlemanskie uprzejmości, a nie jakieś bzdurne filozofowanie kto zasługuje na uprzejmość, a kto nie.
Bynajmniej nie jest to dla mnie szok. Moi współpracownicy nie mają obowiązku mi otwierać drzwi, przepuszczac przodem itp. Bo w pracy traktuje ich jako partnerów biznesowych. Może jestem głupią romantyczka, ale już mężczyzna mojego życia robi to wszystko i nie wyobrażam sobie inaczej, a ja to szczerze doceniam bo są to codzienne odruchy serca i małe dowody ze o mnie dba. Ja być może nie otwieram mu drzwi, ale robie inne rzeczy które mają mu pokazać że go kocham. Jeżeli przez to według pana jestem glupia to trudno. Nie specjalnie mnie to obchodzi.
Jeżeli dzieje się to jedynie w obrębie związku, to pół biedy, jeżeli oczywiście Twojemu partnerowi to odpowiada i chce to robić. Coś mi się jednak zdaje, że gdyby wyraził choć cień wątpliwości, nie skończyłoby się to dlań dobrze. Savoir-vivre biznesowy i towarzyski nie powinny się różnić, może poza wyróżnianiem ze względu na wiek, natomiast nie na płeć, bo to cecha niezawiniona, a każdy młody ma szansę być starym i wtedy ten szacunek jakoś mu się „zwróci”, że tak brzydko powiem. Nie jest Pani głupia, absolutnie nie, jednak ma Pani takie nastawienie do mężczyzn, jak większość kobiet w Polsce. A poza… Czytaj więcej »
Panie Mirosławie,
szanuję to, że ma Pan inne poglądy niż wielu tutaj zgromadzonych i toleruję Pańską misję uświadamiania, którą prowadzi pan już na tym blogu ze dwa lata. Ale bardzo proszę nie zahaczać o obrazę innych dyskutantów zdaniami w stylu:
„Coś mi się jednak zdaje, że gdyby wyraził choć cień wątpliwości, nie skończyłoby się to dlań dobrze.”
Wyrażanie swojej opinii, nawet sprzecznej z ogółem, to jedno, ale prowokowanie do kłótni to zupełnie inna sprawa i nie będę jej tolerował.
Lewaku, kobietę należy otaczać czcią, o ile nie prowadzi się niemoralnie co rusz sypiając z innym mężczyzną.
Zgadzam się. Choćby z jednego prostego, wręcz trącącego truizmem względu – wszyscy (a przynajmniej większość) otaczamy szacunkiem i czcią nasze matki i żony i reagujemy gdy ktoś w naszych oczach ich nie szanuje więc nie mamy prawa traktować inaczej pozostałych kobiet. O ile tak jak Pan napisał nie prowadzą się niemoralnie przez co same siebie nie szanują.
Panie Łukaszu, to właśnie największa herezja z tą czcią wobec matki. Za te 9 miesięcy i kilka godzin bólu względy mają się należeć przez całe życie? A jak kobieta nie ma dzieci, to co wtedy? Ot, trudno taka biologia. Gdybym się uparł mógłbym żądać przywilejów dla siebie jako mężczyzny, bo cały czas żyję w strachu, że zostanę powołany do armii w razie wojny, którą się brzydzę. Ale nie żądam, bo nie mam takiego tupetu jak większość Polek. Po co reagować, gdy ktoś nie szanuje kobiet, one mogą się bronić same przecież, mają buzię i dwie rączki. Właściwie to obraził mnie… Czytaj więcej »
Pani Kunegundo,
bardzo proszę nie wyciągać krzywdzących wniosków o całej społeczności na podstawie komentarzy pisanych przez tylko kilku czytelników. Wierzę, że był to tylko zabieg retoryczny i wcale nie uważa nas Pani za mizoginów i nie muszę tłumaczyć jak to wygląda w rzeczywistości.
Oczywiście chodzi mi tylko o subiektywne, przejaskrawione i czesto krzywdzące wypowiedzi niektórych czytelników pana bloga. 🙂 Co do reszty nie mam zarzutów i nie zamierzam ich krytykować. Ciągle wierzę, że większość tu wypowiadajacych się to bezinteresowni, uprzejmi gentlemani.
Mężczyzna mężczyźnie wilkiem. To jest przykre, że agresorem napominającym niepokornych mężczyzn jest drugi mężczyzna. Jednak nie wierzę, że istnieje coś takiego, jak „gen służalczości”. Savoir-vivre wszystkich mężczyzn krzywdzi w jednakowy sposób; tylko niektórzy to odczuwają mocniej, inni słabiej, a inni zatracili tą zdolność (uprzejmi gentlemani). Za ten proces odpowiada toksyczny i niewłaściwy sposób wychowania (sam takie wychowanie w kulcie kobiety przeszedłem). Ale w moim przypadku, o ile sv zrobił ze mnie niewolnika w sensie fizycznym, nie odebrał mi niezależności myślenia. Dobre i to. Uważam, że wszelkie zachowania tzw. szarmanckie wynikają z uruchomienia u niektórych panów jakiegoś mechanizmu wyparcia uczucia poniżenia… Czytaj więcej »
Dlatego też porzuciłam czytanie blogów dla „dam”, gdyż swoją treścią dalekie są od prawdziwego doskonalenia się, (na którym skupia się Pan Łukasz),a są jedynie pożywką dla ego pań, które pysznią się jakie są obyte i eleganckie, a jednocześnie oddala je od szczerej, ludzkiej empatii. Tu się z Panem zgodzę, że wiele kobiet bycie damą definiuje jako lawinę niekończących się przywilejów, ale na blogu CG zauważam wiele rozsądnych, inteligentnych prawdziwych dam i uważam, że warto przypomnieć w dyskusji pod tym artykułem, że takie panie również istnieją 🙂
Miałem przyjemność zamienić kilka słów z damami zarówno z GC jak i SD, ale moje spostrzeżenia są zgoła odmienne. Przed swoistą moralnością Kalego i szowinizmem płciowym, nie chroni ani inteligencja, ani wykształcenie, ani status, a wręcz zaryzykowałbym twierdzenie, że poziom hipokryzji wzrasta wprost proporcjonalnie do tych parametrów. Doskonalenie się to oczywiście rzecz wielce pożyteczna, ale czy naprawdę trzeba się doskonalić w służalczości wobec kobiet? Nawiązując do mojej poprzedniej wypowiedzi, boli mnie to, że o sprawiedliwość muszą dopominać się wariaci, tacy jak ja. No i ten jaskrawy brak męskiej solidarności. Poza tym zgadzam się z Panią, na temat blogów dla dam,… Czytaj więcej »
Szanowna Pani,
komentarze osobników KP i Mirosława Jędrasa są politowania godne, to co oni wypisują woła o pomstę do nieba, takie indywidua to wstyd dla rodu męskiego( de facto są oni mężczyznami co najwyżej pod względem biologicznym ale nie mentalnym)
Pozdrawiam
„Ceną (albo warunkiem posiadania) jest poświęcenie własnego czasu, energii, czasami pieniędzy i dobrego imienia. Niewiele osób stać, by poświęcić te elementy dla samego faktu posiadania zdolności bycia bezinteresownym wobec innych osób.” Ale są na tym świecie mężczyźni słabsi psychicznie, którzy nie radzą sobie z faktem postępującej emancypacji i jednoczesnego oczekiwania od nich dżentelmeńskich zachowań. Nie radzą sobie z tym, że sv wymaga od nich wielu rzeczy, gdy tymczasem od kobiet wymaga niewiele ponad standardową życzliwość. Nie każdy mężczyzna ma ochotę być rycerzem wobec kobiet, walczyć za Ojczyznę i prezentować siłę fizyczną i psychiczną. Był tu taki jeden Pan, który gardził… Czytaj więcej »
Dla mnie najlepszym gestem wobec mojej uprzejmości jest słowo „dziękuje”, uśmiech na twarzy osoby, której pomagałem bądź fakt, że mój gest będzie mogło ujrzeć większe grono osób.
Moim zdaniem granicą uprzejmości jest czas na nią poświęcony i stopień uciążliwości.
NP.
Wariant 1:
Sąsiadka prosi o opiekę nad dzieckiem, by mogła iść do sklepu, wraca po 10-15 minutach, a korzysta z tego w sytuacjach alarmowych, kilka razy do roku – jest to korzystanie z UPRZEJMOŚCI, która powinna być darmowa, choć zobowiązuje do właściwego zachowania wobec nas.
Wariant 2:
Sąsiadka prosi o opiekę nad dzieckiem, ale robi to regularnie, często (częściej, niż raz w miesiącu) lub przetrzymuje u nas dziecko przez kilka godzin – jest to nasza PRACA, za którą należy się zapłata.
Pozdrawiam.
Chyba nie da się tego lepiej ująć w słowa. Całkowicie się z tym zgadzam.
Myślę, ze po części dotyczy to też dam: damy powinny być uprzejme, nie oczekując nic w zamian.
Czas przestać myśleć o korzyściach dla siebie i zrobić coś dobrego dla innych zupełnie bezinteresownie – bo właśnie o to chodzi w byciu gentlemanem i może gentlewoman…
Nic już nie piszę, bo jakoś tak dziwnie, nie umiem odpowiednio dobrać słów, a pan tak świetnie już wszystko ujął w tym wpisie.