Kiedyś to było wielkie planowanie. Żeby zorganizować coś nietuzinkowego. Żeby ją zaskoczyć, ale nie popaść w kicz. Sporo się jednak zmieniło od tego czasu.
Wpis powstał przy współpracy z marką PANDORA.
Niemal każdy dzień
Dzień. Rano zwlekam się z łóżka. Rodzinne śniadanie mniej lub bardziej w pośpiechu. Zależy jak szybko udało nam się wstać. Czułe pożegnanie. Siadam do komputera i tonę. Przychodzi pora na poranną kawę. Jeszcze tylko zmontuję ostatnie sceny i będzie można renderować film. … Już 14.00. Zaczynam odczuwać brak kawy, a przecież zbliża się pora obiadu. Niech będzie, coś zjem zanim ją wypiję. Lekarz tak polecił. Późnym popołudniem wstaję od biurka. Przez cały dzień nie wyszedłem na dwór, prócz porannego spaceru do przedszkola. Obiad i padam na kanapę. Ale zmuszam się do wstania. Inaczej dzieciaki dostaną na głowę z nudów i będzie jeszcze gorzej. Zresztą od tego są ojcowie. … Posnęły. Oboje padamy z nóg. Za późno na film, więc chwilę rozmawiamy. Sen.
Dzień. Zwlekam się z łóżka. W okolicy 14.00 pojawia się nadzieja, że znajdę chwilę na drzemkę. Noc dała mi w kość. Wiecie – dziecięce sprawy. Jeszcze tylko ten mail. To ważne. O 17.00 jestem już strasznie głodny, a z drzemki nici. Wieczorem padamy, ale włączamy sobie słuchowisko. Jeden rozdział damy radę przesłuchać. Nie dajemy.
Dzień. Wszystko jest zorganizowane tak, żeby jak najszybciej wyjść z domu. Dziś nagrania i sesja zdjęciowa. Mam dobrze ułożony plan, choć kończony dopiero wczoraj. Jak zwykle jestem lekko podekscytowany. Powinno pójść szybciej niż ostatnio. Nie idzie. Nie z powodu problemów czy błędów. Po prostu chcę, żeby efekt był taki, jak zaplanowałem. Szybki posiłek na mieście. Czy zdążę podjechać na myjnię? Spróbuję. O nie! Byłbym zapomniał. Jeszcze kwiaty, wino i prezent. Wpadam na ostatnią chwilę do salonu PANDORA. Wiem co ona lubi, więc już nie kombinuję. Kupuję w 10 minut. Kiedyś kombinowałem, ale pewnego razu sama mi powiedziała, że cieszy ją jej kolekcja biżuterii. Wybieram zatem między czasem, który możemy spędzić razem, a tym, który bym poświęcił na wymyślanie i robienie prezentu. Wolę zaoszczędzić ten czas. Na myjni kolejka. Odpuszczam.
Czy to źle?
Oboje mamy tak samo. Równie często zaliczamy nocne pobudki. Zawodowo robimy rzeczy, które sprawiają nam wielką przyjemność, przez co dajemy z siebie bardzo dużo. Wieczorem musimy sobie natomiast wzajemnie przypominać, że to nie jest czas kiedy można się gdzieś zaszyć i zregenerować. W końcu jest to jedna z nielicznych chwil dla rodziny, zwłaszcza dzieci.
Pamiętam czasy gdy nawet w środku tygodnia można było podjąć spontaniczną decyzję o wyjeździe na noc za miasto, by rano wrócić do pracy. Natomiast dylemat wieczornego wyjścia ograniczał się do tego gdzie pójść. Kiedy jednak lista obowiązków drastycznie się zwiększa, sprawa zaczyna wyglądać zupełnie inaczej. Czy to źle? Ależ nie!
Z czasem uczymy się okazywać sobie miłość na różne sposoby. Staramy się korzystać ze wspólnego czasu w maksymalnym zakresie. A wieczorami próbujemy wykrzesać z siebie jeszcze kilka iskier. Bo czekanie na mityczny „lepszy moment” to droga donikąd. Nie narzekam jednak, ponieważ dobrze wiem co otrzymałem w zamian. Miałbym więcej czasu nienawidząc swojej pracy lub jej w ogóle nie posiadając. Miałbym go również gdybym nie miał dzieci. Ale nie byłbym wówczas szczęśliwy. Pozostaje więc tylko szukanie odpowiedniego balansu.
Wieczór
Podobno niedługo są Walentynki. Nie interesuje nas zanadto kiedy dokładnie, bo środek tygodnia to niemożliwy czas na prawdziwe świętowanie. Ale nie chcemy tego tak zostawiać. Kogo obchodzi krytyka, że to święto komercyjne, że Noc Kupały jest lepsza, że miłość okazuje się przez cały rok…? Wiadomo, że przez cały rok okazujemy sobie miłość, ale czasem potrzebny jest bodziec by się zebrać w sobie i coś przedsięwziąć. Mamy kilka takich wyraźnych okazji w roku i szkoda byłoby jakąś przegapić. Zróbmy to jeszcze w piątek, żeby miło zacząć weekend.
Każde z nas stara się dzień w pracy spędzić możliwie spokojnie. Dla mnie to trudne, bo akurat mam nagranie, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Zachowujemy energię na wieczór. Popołudniu dbamy o nastroje. Banalna kłótnia mogłaby nam popsuć plany. Dzieciaki kładziemy nieco wcześniej. Pierwsze śpi, więc mogę zająć się salonem. Wszędzie walają się zabawki, pogubione skarpetki, talerzyki po kolacji… Budowanie romantycznej atmosfery zaczynam zatem od sprzątania. Pobieżnie, ale zawsze. Gaszę światła, zapalam kilka świec, włączam płytę Katie Meluy. Wiem, banał.
Wyciągam kwiaty z ukrycia. Nalewam wino. Niech pooddycha. Sprawdzam czy prezent dobrze leży w pudełku. Z pewnością się jej spodoba. Szczerze mówiąc kiedyś uważałem kupowanie biżuterii za drogę na skróty. Wolałem coś zrobić ręcznie, jakieś pudełko, pluszaka czy album. To bywały fajne rzeczy, ale widzę przecież co ją najbardziej cieszy. Te drobiazgi robię nadal, bez okazji, bardziej dla siebie, bo sprawia mi to przyjemność. Przy wyborze prezentu zacząłem jednak stawiać na jej preferencje. I myślę, że to była dobra decyzja.
Dobrze! Zdaje się, że wszystko gotowe. Jej jeszcze nie ma. Pewnie zasnęła po czytaniu bajki. Ale nie zostawię jej tak, bo miałaby mi to za złe. To w końcu ma być nasz wieczór.
Biżuteria pokazana w tym artykule, w kolejności pojawiania się:
- Naszyjnik z sercem
- Zestaw z pudełka: naszyjnik z sercem, kolczyki w kształcie serc
- Łańcuszek i zawieszka z rubinem syntetycznym
Chcesz przeczytać więcej? Polecam też inne artykuły z tej tematyki:
- Jaką biżuterię podarować swojej damie
- Perfekcyjny prezent dla kobiety z klasą
- Jak z klasą zrobić pierwszy krok do bliższej znajomości
- Jakie kwiaty kupić swojej damie
- Czy mężczyzna powinien płacić za kobietę?
Zdjęcia: Katarzyna Skotnicka Nowak – Stykówka
Wiem, że trudno odpowiedzieć w komentarzu na ten artykuł, ale będzie mi miło, jeśli przed odejściem chociaż napiszesz jak taka forma Ci się podoba.
Chętnie się dowiem też jakie jest Twoje podejście do świętowania takich okazji.
Zastanawiam się, ile lat trzeba, by On uświadomił sobie, że Ją bardziej ucieszą kwiaty czy biżuteria niż pluszaki. (Gwoli wyjaśnienia, kilkakrotnie wprost o tym powiedziałam, bez skutku). Póki co pozostaje mi jedynie, cieszyć się z tego, że uszczęśliwia go obdarowanie mnie kolejnymi maskotkami. Choć z czasem nie wiem, co można zrobić z tak pokaźną kolekcją.
Ja tam się nie chce wypowiadać za wszystkich, ale jak już masz przesyt pluszaków, to powiedz mu to wprost, ale pozytywnie, w stylu: „o jaki ładny pluszak, mam już wielką kolekcję, że niedługo się z nimi nie pomieszczę. myślisz, że xxx będzie do nich pasować?” (z delikatną sugestią, że to ma być kolejny prezent). 😉 Ja wolę prosty przekaz. Lubię dawać prezenty, ale zmorą jest dla mnie ich wybór: rozumiem jeszcze przedmioty użytkowe, ale niuanse związane z biżuterią, maskotkami itp. są ponad moje siły i kobieta musi mi wyraźnie powiedzieć co by wolała. Może Twój partner/mąż/chłopak ma ten sam problem.… Czytaj więcej »
Jak napisałam w komentarzu, wielokrotnie wprost (bo już dawno zrozumiałam, że mężczyźni delikatnych niuansów mogą nie wyczuć) mu powiedziałam, że ma nie kupować więcej pluszaków, bo mam ich mnóstwo i że już się nie mieszczą w łóżku/ na półce etc. Czasami wydaje się, że do niego dotarło, bo sam mówi, że dostał ode mnie bana na kupowanie maskotek, po czym i tak za jakiś czas kupuje kolejną. Próbuje mnie przekonać, że to lepszy prezent od wszystkiego innego czego mogłabym chcieć. Kilka razy zasugerowałam kwestię kwiatów, bo na przykład uwielbiam tulipany, w odpowiedzi „dobrze, zrozumiałem aluzję, będą kwiaty”. Przez dwa lata… Czytaj więcej »
Kup mu pluszaka — chyba jedyne rozwiązanie. Najlepiej wręcz mu go przy kolegach. 😉
A tak na poważnie, to jak nie docierają bezpośrednie sugestie, to już nie mam pomysłu.
Kilka razy byłam bliska tego rozwiązania i kto wie, może serio zadziała. Pluszak za pluszaka, aż sam zrozumie mój problem. 😉
Może miał jakiś uraz o którym nie wiesz i ma uszkodzoną pamięć krótkotrwałą? 😉
Może sugeruje się ilością tych pluszaków? Ich duża liczba musi równać się wielkiej miłości do nich.
A tak na poważnie, mi też trochę zajęło przestawienie się, więc rozumiem.
Pluszaki? W moim przypadku to kwiaty w doniczce – to nawet nie jest problem, że ich nie lubię, ale nie potrafię o nie w ogóle dbać i wolę nie mieć w domu kwiatów, bo wyglądają strasznie.
Tak na marginesie: nie do końca rozumiem ideę obdarowywania dorosłej kobiety maskotkami.
Maskotki to prezentowy koszmar. Do czego mają służyć dorosłej kobiecie? Kwiaty przynajmniej są dekoracją. Na dodatek przekwitają i jest kolejny pretekst by dostać nowe.
Bliska jest mi idea świętowania chwil razem wtedy, kiedy są, nawet jeśli krótkie, niekoniecznie związane z datą w kalendarzu. To prawda, czasami codzienność przytłacza, ale sama bardzo doceniam, kiedy bliska osoba zadba o wspólny czas tak, że widzę zaangażowanie. Niewiele potrzeba: wino, jakiś smakołyk, koniecznie ładne ubranie, zadbanie o estetykę i… pogoda, uśmiech, trochę humoru. Biżuteria to zawsze świetny prezent z rodzaju poważniejszych, a jeśli trafi się w gust to już doskonale. Wystarczy podpatrzeć – jeśli ona nosi kolczyki, niech będą kolczyki, jeśli wisiorki, kolejny na pewno założy z przyjemnością – pewnie pierścionek zaręczynowy jest tu wyjątkiem nawet dla pań… Czytaj więcej »
„Ale tak naprawdę liczy się myśl, chęci, jeśli na początku relacji
partner czy partnerka przyrządzi nieświadomie coś, czego nie lubi druga
strona, wręczy drobiazg, który nie będzie przydatny, to przecież miłe
jest, że ktoś się stara.”
Dokładnie!
Panie Łukaszu. Pytanie bardzo związane z tematem publikacji: czy myślał Pan o Patronite lub czymś podobnym? W takim przypadku byłby Pan uwolniony od sponsorów sugerujących tego typu wpisy sponsorowane.
Uściślam źródło mojego niezadowolenia: bardzo nie lubię odwoływania się do uczuć w celu sprzedaży produktu. I proponuję jak na wstępie.
Tak, myślę o Patronite i pewnie niebawem spróbuję.
Niemniej tutaj lokowanie było całkiem naturalne dla mnie i spójne z własnymi przekonaniami. Jak zresztą w każdym innym materiale sponsorowanym na CG. Inaczej bym się tego nie podjął.
Nie neguję Walentynek, ani nie promuję ich jakoś wyraźnie. Ważne, aby wiedzieć jakie oczekiwania ma bliska osoba — najlepiej jak ma się podobne, ale to oddzielny temat.
Do pozytywów święta bezwzględnie można zaliczyć to, że będąc zabieganym często przypomina o znalezieniu wolnego czasu dla partnerki/partnera.
Podobnie, jak ktoś już napisał wcześniej: wpis mi się podoba, ale trochę razi wplecenie reklamy produktu, bo w jednym miejscu zabrzmiało to sztuczne. W moim odczuciu wystarczają (udane) zdjęcia produktów i linki na końcu artykułu.
Mam bardzo podobne nastawienie. To po prostu okazja do zmobilizowania się.
I dziękuję za opinię.
Panie Łukaszu,
Gorąco proszę o artykuł na temat tańca.
Razem z narzeczonym mamy problem. Ja nie potrafię usiedzieć na przyjęciach z muzyką, a on nie chce tańczyć, ponieważ uważa taniec za… delikatnie mówiąc „niegentelmenski”. Narzeczony śledzi czasgentelmanów na bierząco, dlatego wierzę, że jeśli znajdzie kilka konkretnych słów na temat istoty tańca, który scala parę, jest pewnego rodzaju wizytówką obojga ludzi, zmieni
swoje zdanie i spróbuje znaleźć kompromis dla mojej pasji.
Dodam, że nie chcę tańczyć z innymi mężczyznami, pragnę tylko „zaprezentować się” z moim własnym 🙂
Pozdrawiam, Justyna
Muszę się w końcu za to zabrać, ale ciągle jest tyle tematów!
Doprawdy nie rozumiem takiego nastawienia, bo taniec jest świetną rzeczą. Nie wiem skąd u wielu mężczyzn awersja do niego.
O tak bardzo rozumiem ten problem. Na kursach tańca instruktorzy kilkakrotnie powtarzają, że taniec jest bardzo męski, bo faktycznie mężczyźni mają z tym problem.
O tak, lepiej przy wyborze prezentów kierować się gustami osoby obdarowanej – to jej ma się przecież podobać 😉 Znałam takiego jednego pana, który zawsze dawał prezenty tak jakie jemu się wydawało, że będzie dobrze – czasem trafiał w gusta obdarowanych… ale najczęściej nie 😉 A na wpisy sponsorowane trzeba uważać 😉 bo są osoby przekorne, które nie kupią czegoś, bo jest reklamowane 😉 Co do samych walentynek mam mieszane uczucia. Wkurza mnie (przepraszam!) medialny przymus obchodzenia ich, wszechobecne serduszka, dekoracje. To strasznie kiczowate, jakoś nie moja estetyka. Chyba nigdy nie udało mi się ich świętować, bo jakoś nie wyszło.… Czytaj więcej »
Wydaje mi się, że zazwyczaj wychodzimy z założenia, że potrafimy dobrze wybrać prezent. W końcu nie chcemy, żeby było to coś zupełnie przewidywalnego. Tyle się mówi o tym, że mężczyźni nie chcą dostawać kolejnego krawata, skarpetek czy butelki alkoholu.
Trudny wybór – kreatywność, które może bardzo pozytywnie zaskoczyć, ale może być też całkowitym niewypałem czy przewidywalność, która zawsze da umiarkowanie dobry efekt?
Dla mnie największym prezentem jest uwaga, jaką sobie poświęcamy. Tak po prostu. Wspólny wieczór, kiedy jesteśmy dla siebie najważniejsi… i już. Tak jak piszesz, nie chodzi o to, że jest to jedyny dzień w roku, kiedy się tak zachowujemy, ale o to, że jest to świetny pretekst do tego, żeby taki czas w natłoku codziennych obowiązków znaleźć.
No i w końcu obudziłeś ją ?
A co żona przygotowała dla ciebie?
No właśnie. Kolejny dzień kobiet.