Gdy wprowadzamy się do swojego nowego mieszkania marzymy o tym, by było to jak najlepsze miejsce do życia. Atmosfery tej jednak nie stworzymy samodzielnie. Całe otoczenie ma nią wpływ, ale możemy starać się tym pokierować.
Artykuł powstał przy współpracy z Ataner.
Pomówmy dziś o zasadach sąsiada z klasą. Zasadach, których przestrzeganie może przybliżyć nas do realizacji marzenia o najlepszym miejscu do życia. Jako tło posłuży nam poznańskie osiedle Marcelin, wybudowane przez Ataner, który jest partnerem tego artykułu.
Podstawy uprzejmości
Każdy dzień jest milszy, gdy doznamy jakiejś uprzejmości. Przytrzymanie drzwi wejściowych, windy czy zwykłe powiedzenie „dzień dobry” to drobnostki i wydawałoby się oczywiste, że powinniśmy sobie je wzajemnie wyświadczać, ale tak nie jest. Coraz częściej starsi dają przykład młodzieży, że przechodzenie obok sąsiadów jakby byli obcy to norma. Nic dziwnego, że niektóre społeczności sąsiedzkie, by z tym walczyć, wprowadzają na swoich klatkach strefy „dzień dobry”.
Dobrą praktyką jest witanie swoich najbliższych sąsiadów przy każdym spotkaniu, nawet poza osiedlem. Natomiast na własnej klatce schodowej dobrze jest się witać ze wszystkimi. Nie czekaj, aż druga strona zrobi to pierwsza, bo możesz się nigdy nie doczekać. Możliwe, że uświadomisz tym coś swoim sąsiadom i w ten sposób wpłyniesz na otoczenie.
Przede wszystkim relacje!
Ilu sąsiadów znasz z imienia i nazwiska? Otoczeni przez obcych ludzi nigdy nie będziemy czuli się dobrze, ani bezpiecznie. Nie będziemy mieli od kogo pożyczyć trochę soli czy mąki, a w czasie wyjazdu wakacyjnego nie będziemy mieli kogo poprosić o podlewanie naszych kwiatów.
Nie trzeba od razu przyjaźnić się z każdym sąsiadem, ale nawiązywanie podstawowych relacji ma tak wiele zalet, że warto czasem wyjść nieco przed szereg. Po prostu szukaj okazji i z nich korzystaj, by zamienić kilka dłuższych zdań z sąsiadem, a może nawet się wzajemnie odwiedzić na herbatce.
Co ciekawe niektóre społeczności postanowiły wziąć się za to systemowo organizując Dni Sąsiada czy, jak na tym osiedlu Dzień Dziecka, które w realny sposób integrują mieszkańców. To też warta rozważenia droga.
W poważaniu
Uprzykrzać sobie wzajemnie życie możemy na wiele sposobów. Możemy zostawiać buty lub śmieci przed drzwiami mieszkania, przeprowadzać remont wieczorami i w weekendy, organizować głośne całonocne imprezy, zajmować windę na 15 minut, grać w piłkę w mieszkaniu, nie sprzątać osiedlowego trawnika po swoim psie itd. itd. Takich drobnych złośliwości wszyscy znamy ogrom.
To prosta droga by wykazać się brakiem klasy i zrobić sobie z sąsiadów zastęp wrogów, którzy będą chcieli się nam odwdzięczyć pięknym za nadobne. Czy mając wszystkich w głębokim poważaniu osiągniemy to nasze wymarzone miejsce do życia? Z pewnością nie.
Wspólnota
Życie we wspólnocie nie jest łatwe. Ale jest na pewno łatwiejsze od samotnego życia pośród tłumu obcych. Trzeba pamiętać o komforcie sąsiadów na przykład uprzedzając ich o planowanych pracach czy przyjęciach. Trzeba zwracać uwagę na to jak korzystamy ze wspólnych przestrzeni i wspólnego mienia. To jak dbanie o własny, rodzinny dom, tylko przy zdecydowanie większej liczbie mieszkańców, którzy nie muszą podzielać naszego stylu życia.
Niemniej prawo do komfortu mamy takie samo i musimy umieć je wzajemnie szanować. Umiejętność znalezienia złotego środka w takich warunkach to zdecydowanie cecha człowieka z klasą. Cecha trudna do osiągnięcia, ale bardzo satysfakcjonująca i pozwalająca zbliżyć się do urzeczywistnienia własnego marzenia.
Te problemy wszyscy znamy doskonale i gdybym was zapytał czym podpadają wam wasi sąsiedzi, z pewnością padłoby wiele odpowiedzi w komentarzach. Dlatego wolę odwrócić pytanie: co sprawia, że lepiej się żyje na waszym osiedlu? Dajcie koniecznie znać i niech te odpowiedzi będą inspiracją dla pozostałych.
Marcelin
Osiedle Marcelin to bardzo urokliwe poznańskie osiedle, położone blisko centrum, ale mające po drugiej stronie ulicy Lasek Marceliński. Sklepy, kawiarnie, place zabaw, przedszkola, centrum sportowe dla mieszkańców i tym podobne udogodnienia, sprawiają, że potrzebne punkty są w zasięgu kilku kroków. Powstający obok Nowy Marcelin, również budowany przez Ataner, ma być niemal bliźniaczym osiedlem.
Czy będzie to wymarzone miejsce do mieszkania? To już zależy tylko od samych mieszkańców. Sprawdźcie informacje podane tutaj: Nowy Marcelin, jeśli aktualnie szukacie mieszkania. Może to będzie Wasze miejsce?
Trzymajcie klasę! Również wobec swoich sąsiadów.
Zobacz też:
Kiedy nie trzeba przestrzegać zasad dobrych manier?
Potęga rytuałów w życiu gentlemana
Przestań narzekać – nikt nie mówił, że będzie lekko
O podcinaniu skrzydeł
Obawa przed wykluczeniem i asertywność
Zdjęcia: Katarzyna Skotnicka-Nowak – Stykówka
Mieszkam na najwyższym piętrze w budownictwie, które niesie większość dzięków po ścianach. Pod spodem przemiła rodzina alkoholików. Piją od kilkudziesięciu lat, organizując – wspaniałe dla siebie, nie do zniesienia dla innych – codzienne, niekończące się libacje alkoholowe z okolicznymi miłośnikami najtańszych trunków o brunatnym kolorze. Uwagi słowne skończyły się napaścią na moją osobę i uszkodzeniami mojego mienia. Nie żebym się bał, ale niestety nasze prawo nie umożliwia innych sposobów na poradzenie sobie z takimi życzliwymi sąsiadami. Spółdzielnia umywa ręce, odsyłając do policji, ta zaś rozkłada ręce. Panowie – syn z ojcem – nie pracują. Syn chyba nigdy nie przepracował żadnego… Czytaj więcej »
Przyjacielu, napisz do odpowiedniej instytucji, że dziecko jest maltretowane. Już po pierwszej wizycie służb porządkowych mocno się zastanowią.
Współczuję. Meliniarze to zdecydowanie nie jest grupa, z którą da się na spokojnie dogadać.
To tak samo, jak palacze na balkonach. Wiecznie przekonani, że to ich prawo. Człowiek okna nie może otworzyć, bo już się dusi. Środków prawnych nie ma, żadnych kar. A przecież to to samo, co rozpalenie grila. Dobra rada: nie ujawniaj się, nie zwracaj uwagi. Zostaw tylko karteczkę z tym, co Cię wkurza u sąsiada + co jesteś mu w stanie zrobić w przypadku niepohamowania zapędów dyktatorskich z jego strony. Jak sąsiad ma auto, to zabranie mu tablic rejestracyjnych szybko go ochłodzi 🙂 Niestety, tym razem z uwagą pana Kielbana się nie zgodzę, że trzeba pójść i wprost powiedzieć. Potem ma… Czytaj więcej »
Bo uważam, że dorośli ludzie powinni zawsze szukać opcji by się dogadać. Poza tym, jak już chce się coś powiedzieć, powinno się mieć odwagę pod tym podpisać.
Panie Kielban, trochę czasu na tym świecie żyję. Zapewniam, że są osoby, które nie będą się w żaden sposób dogadywać, są złośliwe, podłe, nikczemne. Próba dogadania się kończy się często stratami materialnymi po stronie osoby inicjującej, bo „zwróciła uwagę”. Dlatego uważam, że sama kartka bez podpisu wystarczy, by mądry sąsiad się zastanowił nad swoim postępowaniem. To tak, jak z życiem, jedni uczą się od innych, drudzy są tylko w stanie uczyć się przez szok i ból, który zmusza ich do działania. Osobiście staram się dogadać, ale jak bardzo dobrze znam osobę.
Współczuję takich doświadczeń. Na szczęście mi udawało się do tej pory unikać takich ludzi.
Pytanie: gdzie zatem wolno palić palaczowi? Jak będzie palił w domu to przyjdzie inny sąsiad, że mu smród przez kratkę wentylacyjną do mieszkania leci.
Nie jestem palaczem, ale póki palenie nie jest ustawowo zabronione (rozpalanie grilla jest) to wolno mi wyjść na balkon i zapalić.
Palacz może oddawać się nałogowi, ale w taki sposób, żeby nie przeszkadzać innym. To jest jego problem, nie mój. Jeżeli ktoś się próbuje rządzić w cudzym mieszkaniu, to nie dziwne, że gospodarz tego mieszkania ma prawo się dobrze zirytować i wywalić za drzwi (a czasem i przed blok). Gdyby sąsiad zalał pani mieszkanie, też wzruszyłaby pani ramionami? A przecież to po prostu inna forma immisji. Gdyby miała pani dziecko, żar z nieba, a okna nie można otworzyć, bo hrabia co 20 minut pojawia się na balkonie, to też by pani wzruszyła ramionami? Palacze są tak strasznie dyskryminowani w tym kraju… Czytaj więcej »
Skoro jego palenie to jest jego problem, a nie Twój, to w takim układzie smród papierosowy z jego balkonu jest Twoim problemem, nie jego. Idąc tym tropem, powinno się zabronić smażyć w domu ryby i schabowe, bo od tego cała klatka śmierdzi, a ten smród dostaje się nam do domów, a mimo to jakoś nikomu nie mówimy co mu wolno gotować. Nie rozumiem tez, co tu mA do rzeczy rządzenie w cudzym domu, bo ja mówię o swoim domu. Jeśli tak bardzo przeszkadzają Ci ludzie, kup domek w jakiejś samotni. Jak żyje się w bloku to trzeba liczyć się z… Czytaj więcej »
Ja ze swoimi sąsiadami dobrze żyję. Oni ze mną chyba zresztą też. Część z nich znam z imienia i z nazwiska, część tylko z imienia. A ostatnio nawet zdarzyło mi się pomóc sąsiadce w montażu nóżek do telewizora. Także nie jest źle. Mało tego, niczym nadzwyczajnym nie jest dla mnie powiedzieć „dzień dobry” do osoby mieszkającej w innym bloku, ale znanej z widzenia. To też sąsiedzi, tylko dalsi. 🙂
Świetnie!
Panie Łukaszu, jestem rozczarowana Pana postawą.
Żeby tak bezczelnie promować jednostronnie developera – tego się po Panu nie spodziewałam.
Życzę powodzenia i żegnam.
Zdecydowanie zraził mnie Pan tym artykułem doszczętnie do Pańskiego bloga.
Przecież na samym początku artykułu jest informacja „artykuł powstał przy współpracy z Ataner”. Nie jest to też pierwszy taki przypadek na blogu.
Cóż zrobić. Niektórzy oczekują, że będzie się dla nich pracowało charytatywnie. I do tego wyrażają to w niewyszukanych słowach.
Przecież jest informacja na samym początku.
a sam tekst jest sensowny i nie ma nachalnego promowania.
Mam takich sąsiadów, którzy za każdym razem gdy planowali remont wrzucali do skrzynki pocztowej wszystkich kartkę z informacją od kiedy do kiedy ten remont będzie trwać, a do kartki dołączali cukierki 🙂 Od razu im się hałas wybaczało. Jak im się raz prace remontowe przeciągnęły to przeszli się po wszystkich przeprosić, nawet do tych z 10 piętra mimo, że sami mieszkają na 3.
Świetna postawa!
Fajny tekst (i fajne osiedle 🙂
Jesteśmy w trakcie przeprowadzki z małego osiedla na obrzeżu poznania do dużego bloku w sypialni miasta i przerażamy nowych sąsiadów mówieniem dzień dobry na przykład w windzie 😉 Dosłownie, aż im mowe odejmuje i się gapią przestraszeni że ktoś do nich mówi obcy ;P Już o zdziwieniu gdy zapukaliśmy do najbliższych sąsiadów z ciastkami w ramach przeprosin za długi i uciążliwy remont nawet nie wspomnę.;P Śmiesznie będzie ;P
Tylko tak dalej! Powodzenia w nowym mieszkaniu!
Akurat pomieszkując tylko w bloku nie nawiązuję żadnych relacji z sąsiadami, bo też z kim, jak u nas tylko regularnie zmieniający się studenci i panie 80+. No i wolę żeby nie skojarzyli, że to my zalałyśmy ostatnio dwa piętra w pionie…
O tradycji witania się ze wszystkimi sąsiadami dowiedziałam się dopiero, gdy mi dzieci na klatce zaczęły mówić „Dzień dobry”, i popieram taki obyczaj, baardzo nie lubię mijać się z ludźmi bez słowa, to trochę krępujące.
To dobry punkt wyjścia. Niemniej nawet w tymczasowych miejscach, jeśli oczywiście nadarzy się okazja, warto nawiązać choć płytki kontakt.
Od kilku miesięcy mieszkam „na swoim”. Zawsze staram się mówić ludziom dzień dobry, lecz obserwuję różne reakcje. Od życzliwych uśmiechów i odpowiadania do zniesmaczenia i patrzenia na mnie jak na kosmitę. Te ostatnie reakcje skutecznie zniechęcają do dalszych grzeczności. Co zaś tyczy się zachowań i uprzykrzania (bądź nie) życia sąsiadowi to niestety panie Łukaszu wszystko, o czym Pan mówi w tym artykule opiera się tylko i wyłącznie na ludzkiej przyzwoitości. I o ile my tutaj, skoro odwiedzamy tego bloga powiedzmy, że moglibyśmy się po sowie nawzajem spodziewać kulturalnych zachowań i ustępstw, o tyle większość ludzi „olewa” drugą stronę. Żeby daleko… Czytaj więcej »
Niestety bardzo łatwo w życiu o inspirację do porzucenia zasad uprzejmości. Dlatego to nigdy nie będzie łatwe, ale jeśli stracimy wiarę, że warto stawiać sobie poprzeczkę nieco ponad przeciętną, z pewnością nie wyniknie z tego nic dobrego. Tak, to chociaż mamy jakąś nadzieję.
Ja bliskich relacji z sąsiadami nie mam, w wieżowcu na piętrze jest chyba kilkanaście mieszkań, więc zupełnie inaczej niż w klasycznym bloku, gdzie mieszka się drzwi w drzwi z kimś. Zawsze jednak powiem dzień dobry, uśmiechnę się czy przytrzymam windę i uważam, że każdy te podstawy powinien ogarniać.
Wychowałam się w bloku, lata 80 i 90. Mówienie sobie dzień dobry, przytrzymanie drzwi to była norma. I nie tylko w moim bloku, bo u przyjaciół i kolegów też. Normą było i jest, że coś się pożycza, pogada. Z tego, co zauważyłam, to nie zmieniło się wiele. Moja mama miała problem tylko z jedną sąsiadką, która ją dręczyła ale kobieta była chora psychicznie, więc da się to zrozumieć. Może u mnie tak jest, bo pochodzę z małego miasteczka.