Początek XX wieku nie należał do najbezpieczniejszych okresów zarówno w Polsce, jak i za granicą. Czasy wojen i rewolucji dodatkowo ośmieliły ulicznych chuliganów i zbirów. Nie trudno było znaleźć się z przykrej sytuacji, nawet w najbardziej ruchliwych częściach miasta. Szczególnie w Paryżu istniało duże zagrożenie ze strony gangsterów zwanych Apaszami. Każdy gentleman musiał zatem wiedzieć, co może go spotkać i jak temu przeciwdziałać.
Apasze
Paryż jako bardzo ruchliwe miasto, stał się idealnym żerowiskiem dla wszelkiego rodzaju społecznych mend. Wśród ulicznych przestępców występowali między innymi rabusie, osiłki i zwykłe pijane oprychy. Najgroźniejsi byli „apasze” (org. „apache”) – członkowie gangów przestępczego półświatka w Paryżu. Nazwę otrzymali od plemienia Indian, jako że stosowali równie brutalne metody.
Apasze w czasach swojej świetności, czyli w końcu XIX i na początku XX wieku, byli postrachem Paryskich dzielnic: Belleville, Bastille, La Villette i Montmartre, na którym to mieści się słynny Moulin Rouge. Swoją liczebnością kilkukrotnie przewyższali liczbę policjantów w stolicy Francji. Nic dziwnego, że czuli się bezkarni. Najbardziej obawiała się ich burżuazja. W razie spotkania apasza na swojej drodze można było nie tylko stracić swoje pieniądze. Napastnik nie zawahałby się też zabić. Dlatego ważna była umiejętność samoobrony.
Samoobrona
W pierwszych dekadach XX wieku znane były już różne techniki walki. Mówiło się między innymi o bartitsu, jujitsu, szermierce, boksie angielskim, czy o „starożytnej francuskiej walce nogami”. Niektórzy zaopatrywali się pistolety na amunicję ostrą, inni na gazową, część zbroiła się w sztylety, a jeszcze innym wystarczyła laska. Skuteczność w obronie zależała jednak nie tylko od rodzaju uzbrojenia i umiejętności posługiwania się nim, lecz również od zdolności przewidzenia groźnych sytuacji. Oto kilka słynnych metod działania Apaszów.
1 – Chwyt ojca Franciszka
Jeden z napastników, trzymając szal za oba końca, mijał ofiarę, albo od razu podchodził do niej od tyłu. W tym momencie zarzucał ofierze ten szal na szyję i szybko wciągał ją na swoje plecy przechodząc do duszenia. Dzięki temu ofiara była nie tylko oszołomiona, nie mogła też krzyczeć. Co gorsza jeśli by się opierała mogła być duszona dłużej i w efekcie umrzeć. Wszystko to miało na celu otwarcie drogi drugiemu Apaszowi do spokojnego obrobienia ofiary ze wszystkich kosztowności.
Najlepszym sposobem wyjścia z tej opresji, było szybkie obrócenie się do pierwszego napastnika, tak by uniknąć samego duszenia. Wystarczyło nawet ustawić się bokiem.
2 – Rewolwer Apaszów
Najbardziej spektakularnym przedmiotem związanym z Apaszami, był ich specyficzny rewolwer. Był to składany nóż, kastet, no i rewolwer w jednym. Nie posiadał lufy, więc jego zasięg i celność była bardzo ograniczona, ale też przeznaczony był wyłącznie do strzałów z bliskiej odległości. Co ciekawe, nie miał też bezpiecznika, więc trzymając tę broń w kieszeni należało dla bezpieczeństwa wyjąć pocisk z komory, by samemu się nie zranić.
Większość podręczników samoobrony uczyło jak się bronić przed pistoletem, jak przed nożem, oraz jak walczyć na pięści. Broń Apaszów dawała im wielkie możliwości improwizacji. Nawet, jak ofiara wiedziała w co uzbrojony jest napastnik, nie mogła przewidzieć, w jaki sposób zostanie zaatakowana tym narzędziem, a tym samym nie mogła się przygotować odpowiednio do obrony.
3 – Cios czapką
Do mniej spektakularnych, ale skutecznych dzięki zaskoczeniu metod należał cios czapką. Apasz przechodząc obok swojej ofiary symulował ukłon powitalny. Zdejmował wówczas czapkę, ale ruchu tego nie kończył pozdrowieniem. Nie spodziewająca się niczego złego ofiara otrzymywała w tym momencie cios w twarz wymierzony ukrytą w czapce pięścią. Cios był często tak silny, że mógł ogłuszyć na dłuższą chwilę.
4 – Na byka
Niekiedy Apasze stosowali w walce zmyłki. Zdarzało się, że symulowali chwyt za rękę ofiary, a w tym samym czasie już się szykowali do silnego uderzenia głową w splot słoneczny, albo brzuch. Nie koniec na tym. Będąc już w zwarciu z ofiarą starali się uchwycić i podnieść ją za nogi, by ją zwalić na ziemię i tam dokończyć dzieła.
Podręczniki samoobrony zalecały próbę szybkiego odskoku na bok. W razie braku czasu lub miejsca na taki manewr należało spróbować wymierzyć cios pięścią w nos napastnika.
5 – Cios w splot słoneczny (dołek)
Uderzenia w splot słoneczny (zwany też „dołkiem”) były chętnie wykorzystywane przez różnego rodzaju bandziorów ze względu na skuteczność. Dobrze wymierzony cios potrafił unieruchomić przeciwnika na kilka sekund. Pozwalał na tak łatwe obrobienie samotnie wędrującego mężczyzny, że przestępcy stosowali go często w biały dzień na najruchliwszych ulicach miasta. Bywało, że taki elegancko ubrany Apasz, przechodząc obok ofiary, wymierzał cios prosto w splot słoneczny, z bliska i z zaskoczenia. Kiedy ofiara powoli dochodziła do siebie leżąc na ziemi, napastnik spokojnie ją obrabowywał z portfela i zegarka, po czym wtapiał się w tłum i znikał.
Do metod Apaszów należy doliczyć też zwykłe chwytanie za gardło i duszenie, obejmowanie całego ciała i silne ściskanie (to też duszenie). Czasami również sypano w oczy popiół, piasek lub tabakę. Pieprz raczej nie należał do najtańszych w tym okresie, więc nie trzeba było się go obawiać. Chociaż pieprzu.
Sztuka bronienia się
Większość z powyższych metod została opisana w książce Sztuka bronienia się, opracowanej przez kpt. Ignacego Karskiego, na podstawie francuskiego podręcznika samoobrony. Za udostępnienie tej publikacji serdecznie dziękuję Michałowi! Już wkrótce ukaże się też wpis o technikach samoobrony proponowanych przez autora.
Ciekawostka modowa
Apasze nosili chustkę zawiązaną wokół szyi. Dzisiaj mówi się na taką apaszka właśnie od tych bandytów.
Świetny wpis. Bardzo lubię tego typu klimaty. Czytając czułem specyficzną atmosferę zachodnich miast z początku XX wieku. To był fajny okres jeżeli chodzi o wszelako pojęty smak estetyczny :).
Wpis faktycznie ciekawy. „Starożytna, francuska walka nogami” to jak domyślam się Savate? Orientuje się ktoś, jak było ze znajomością wśród ówczesnych dżentelmenów takich technik walki, jak Sambo Spiridonowa, tradycyjne zapasy szkockie, czy walijskie?
Wielkie dzięki za podpowiedź z nazwą tej sztuki walki. To faktycznie musi być to, a moja książeczka nie podawała nazwy. Może przyjdzie kiedyś pora na wpis też o Savate.
Co do innych technik to nie trafiłem jeszcze na ich stosowanie. Wówczas na topie było jiujitsu, trochę też boks. Reszta raczej była mało znana.
Bardzo fajny wpis.
Fakt reszta walk była mało znana. Co było u nas znane dowiesz się czytając Grzesiuka „Boso ale w ostrogach”. Sprawdzało się… nawet później w trudnych warunkach obozu koncentracyjnego. 😉
W walce ulicznej najlepszy jest (jeśli w żadnym przypadku nie ma gdzie uciekać) cios w splot słoneczny, potem bijemy rekord na setkę. Jeśli przeciwnik się nie odsłania, to znaczy, że się umie bić. Od razu bijemy rekord na setkę, nawet jeśli nie ma gdzie uciekać. Cios w gardło jest zupełnie bez sensu. Jeśli potrafimy go skutecznie wyprowadzić, to posiadamy takie umiejętności (naście lat treningu), że powalimy przeciwnika w normalnej walce. W innym przypadku to loteria. Jeśli nie jesteśmy Pawłem Piskorskim i nie potrafimy 138 razy pod rząd wygrać w ruletkę, to nie ma co ryzykować. Konsekwencje nieudanej próby są chyba… Czytaj więcej »
Oj tam;). Mnie cios w gardło uratował. W windzie. Tam nie było gdzie robić rekordu na stekę. Fakt, koledzy długo mnie tego uczyli… Ale jak przyszło co do czego, to odruch pozostał i zadziałał:).
Fajny tekst. Właśnie czytam o Paryżu belle epoque, jest tam fragment dotyczący gangów apaszy, trochę z innej strony, bo od historii słynnej wojny o Casque d’Or.
Jeśli chodzi o „Paryż miasto sztuki i miłości” to właśnie ta książka czeka na recenzję na bloga. Na szybko wyszukałem ten fragment i zdaje się, że to tylko jeden akapit. W sumie miałem nadzieję, że coś o apaszach będzie.
To nie nazwa chustki wywodzi się od Apaszów tylko nazwa Apasz wywodzi się od chustki na szyję czyli apaszki.