W barach i kawiarniach rozbrzmiewa modny jazz, na parkiecie tańczą eleganckie damy z szykownymi gentlemanami, do filiżanek nalewa się nielegalny alkohol spod lady, a nad sprawnym działaniem całego mechanizmu czuwają ubrani w najlepsze garnitury gangsterzy. Tak mniej więcej można by opisać Nowy Jork okresu prohibicji. Zapraszam w podróż do tych fascynujących czasów.

Wielkie picie tuż przed wprowadzeniem prohibicji – Nowy Jork 30 czerwca 1919 r.
Kocioł Nowego Jorku
Amerykańskie lata dwudzieste pociągają nie tylko nas. Od dekad jest to okres bardzo chętnie opisywany przez pisarzy i reżyserów. Nic dziwnego. Miała miejsce wówczas wielka przemiana obyczajowa, szybko zmieniała się moda, popularność zyskiwały nowe gatunki muzyczne, szaleńczo rozwijały się wielkie miasta, przemysł i technologie, a na tle tego wszystkiego rozgrywał się Wielki Kryzys, eksperyment z prohibicją i przejście zorganizowanej przestępczości na poziom wcześniej nieznany. Był to istny kocioł!
Mnie interesuje on z uwagi na trzy aspekty: ówczesnych gentlemanów – ciekawi mnie ich życie codzienne; funkcjonowanie zakazu produkcji, sprzedaży i spożywania alkoholu – rzeczy dość mocno kojarzonej z mężczyznami; oraz pojawienie się mafii. Wielu osobom, po obejrzeniu takich świetnych filmów jak „Ojciec chrzestny”, „Pewnego razu w Ameryce” czy „Cotton Club”, przychodzi na myśl skojarzenie gangsterów i gentlemanów. To są rzecz jasna dwa całkiem inne światy, ale warto sięgnąć po odpowiednią książkę, żeby dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat. Ja sięgnąłem po „Nowy Jork zbuntowany. Miasto w czasach prohibicji, jazzu i gangsterów” Ewy Winnickiej i postaram się wprowadzić Was nieco w ten okres i to miejsce.

Nowy Jork z lotu ptaka. Dominuje jeden z najpiękniejszych drapaczy chmur na świecie – Chrysler Building. 1932 r.
Grube ryby Nowego Jorku
Al Capone tutaj zaczynał, ale prawdziwymi grubymi rybami w Nowym Jorku byli tacy ludzie jak „Lucky” Luciano, Meyer Lansky czy Arnold Rothstein (ci, co oglądają Zakazane Imperium, powinni kojarzyć te postacie). To oni trzęśli światkiem przestępczym i to wcale nie na lokalną skalę.
Wcześniej mniejszości narodowe w Stanach Zjednoczonych wspierały się wzajemnie tworząc własne gangi. Pierwsi byli Irlandczycy, ale kiedy mniej więcej zintegrowali się z Amerykanami, bandycki prym przejęli Żydzi i Włosi. Ci ostatni byli bardzo zamkniętą, wywodzącą się w większości ze wsi grupą społeczną. Niechętnie uczyli się języka, droga do awansu była dla nich trudna, więc zorganizowana przestępczość była dla nich dobrą szansą na podniesienie jakości życia.
Jednak do początku lat 20-tych gangi działały lokalnie, głównie w obrębie własnej grupy etnicznej. Interesy się nie mieszały, a przestępstwa nie miały wielkiego wpływu na rzeczywistość. Zmiana przyszła dopiero z wprowadzeniem prohibicji. Państwo samo stworzyło miejsce na ogromny czarny rynek i kolosalne zyski. To był doskonały argument, żeby przestępcy, kombinatorzy i przekupni politycy połączyli siły na skalę krajową.

Zwolenników zakazu alkoholu było w USA wielu. Demonstracja poparcia dla prohibicji – lipiec 1919.
Prohibicja
Gwałtownie zachodzące zmiany społeczne, wywołane między innymi wzmożoną imigracją, skłoniły purytańskich Amerykanów do walki o bogobojne społeczeństwo. W alkoholu upatrywano jednego z największych wrogów miru domowego. Uznano, że najlepszym pomysłem będzie zakazanie spożywania, produkcji i sprzedaży trunków wysokoprocentowych. Idea ta zyskała wielką popularność wśród kobiet klasy średniej i ogółu mieszkańców mniejszych miejscowości. Politycy natomiast szukając poparcia tych ludzi zgodzili się na wprowadzenie zmian. Nota bene opierano się między innymi na sfałszowanych wynikach dotyczących wpływu alkoholu na organizm człowieka.
Społeczeństwo nie opierało się zbytnio, ale wiele grup społecznych było przekonanych, że nowa ustawa (wprowadzona jako XVIII poprawka do konstytucji) nie będzie dotyczyła lżejszych alkoholi, czyli wina i piwa. Niestety mylili się. Po wprowadzeniu w 1919 roku prohibicji dozwolone było wino jedynie do rytualnych celów oraz alkohol przypisywany na receptę przez lekarzy.

Agenci wylewają nielegalny alkohol do ścieków.
Pierwsze skutki wprowadzenia prohibicji
Ustawodawca spodziewał się, że alkohol dotknie tylko ludzi nadużywających procentów, ale nie doceniono złożonej siatki zależności. Powoli zaczęły bankrutować restauracje, kluby i saloony. Zamykano hotele. Gorzelnie, browary i winnice musiały zakończyć działalność. Producenci butelek, owoców, a nawet firmy transportowe straciły ważnych klientów. Za tymi zmianami poszły masowe zwolnienia nie tylko ludzi bezpośrednio związanych z produkcją alkoholu. Na bruk trafili też choćby muzycy i tancerki, które nie miały już gdzie występować.
Na odpowiedź społeczeństwa nie trzeba było długo czekać. Nagle wzrosła liczba rabinów posiadających prawo przydzielania wina do celów rytualnych. Zwiększyła się znacznie liczba lekarzy mogących wypisywać recepty na alkohol do celów medycznych. Ludzie przypomnieli sobie jak robi się piwo, wino czy gorzałkę w warunkach domowych. Co więcej znaleźli się sprytni biznesmeni oferujący całkowicie legalne półprodukty, które łatwo można było samemu zmienić w alkohol. Żeby jednak mieć trunku pod dostatkiem, trzeba było go jakoś sprowadzać do Stanów i tutaj pojawiła się nisza dla ludzi odważnych, bezwzględnych i mających niewiele do stracenia.
<<Zobacz też: Alkohol w życiu międzywojennych elit>>

Domowy zestaw do produkcji whisky.
Gangsterzy biznesmeni
Przestępcy chwytali się od zawsze wszystkiego co było nielegalne. Rozboje, kradzieże, korupcja, prostytucja – to były ich dotychczasowe domeny. Niemniej, jak już pisałem, robili to na niewielką skalę. Wprowadzenie prohibicji otwierało wielkie możliwości. Istniały bowiem liczne grupy, które nie zamierzały rezygnować z alkoholu i chętnie kupowały go z nielegalnych źródeł. Kiedy więc przedprohibicyjne zapasy restauracji i klubów zaczęły topnieć (unikano złapania np. nalewając alkohol do filiżanek od kawy) zaczęto rozglądać się za dostawcami.
Co ciekawe władze nie przemyślały za bardzo swojego projektu i nie zapewniły dostatecznej możliwości kontroli rozległych granic kraju. Można było więc próbować przemycać trunki z Kanady, Meksyku albo wzdłuż wybrzeży. Powstały istne pływające hurtownie alkoholu, które podpływały do wód terytorialnych Stanów Zjednoczonych i oczekiwały na szybkie łodzie motorowe, które później przybijały załadowane do, zatoczek skąd towar rozwożono w głąb kraju.
Znalezienie producentów, dostawców, przemytników, transportu wewnątrz kraju, „mokrych” restauratorów, przekupienie stróżów prawa, urzędników i polityków, zatrudnienie księgowych, prawników i zorganizowanie ochrony dla całego procederu było wielkim przedsięwzięciem. Z początku zajmowały się tym poszczególne gangi, ale szybko zauważono o jaką stawkę toczy się gra. Wizjonerzy pragnęli stworzyć, operujący w całym kraju, syndykat przestępczy. To wówczas zaczęły się dojrzałe czasy nowoczesnej mafii, która zresztą działa tam do dzisiaj. Jednym z założycieli tego syndykatu był właśnie włoski imigrant Charles „Lucky” Luciano. Sam porównywał swoją mafię do sprawnie działającej fabryki Forda.
<<Zobacz też: Gentleman z tatuażem – historia>>

„Lucky” Luciano w czasach nieco późniejszych.
Skrzyżowanie światów gentlemanów i gangsterów
Wpływ światka przestępczego na świat elit Nowego Jorku był tak wyraźny, że w niedługim czasie czołowi gangsterzy stali się ulubieńcami społeczeństwa, swoistymi celebrytami. W Chicago Al Capone długo udawał, że prowadzi instytucję pożytku publicznego. Nikomu nie przeszkadzało, że mieszał się do handlu alkoholem, prostytucji i hazardu. Podobno witano go z owacjami na meczach baseballowych.
W Nowym Jorku zainteresowanie wzbudzał opanowany Luciano. Mieszkał w prestiżowej dzielnicy, pojawiał się w towarzystwie cenionych osobistości i bywał na ważnych przyjęciach. „Lucky” w towarzystwie był ciągnięty za język przez panie, żeby opowiadał o strzelaninach i walkach. Wspominał później, że jego rozmówczynie z otwartymi ustami wsłuchiwały się w każde słowo.
Już wówczas artyści zaczęli podejmować tematykę przestępczą i powoli budowali stereotyp wytwornego gangstera, który od czasu do czasu strzela ze swojego ogromnego Thompsona i ucieka swoim Chevroletem przed policją w ekscytujących pościgach. Odbiorcy to uwielbiali, a sami zainteresowani nieraz cieszyli się z popularności. Dla niektórych wielkim pragnieniem było poznać jakiegoś gangstera.
<<Zobacz też: Historia jazzu na 30 kultowych płytach>>
Koniec eksperymentu
Zanim w 1933 roku Amerykanie doszli do przekonania, że prohibicja była chybionym pomysłem, tysiące osób zmarły od zatrutego alkoholu z podejrzanych źródeł, spora część społeczeństwa przyzwyczaiła się, że amerykańskie prawo nie musi być respektowane, do budżetu nie wpłynęły miliony dolarów z uwagi na czarny rynek, a nad tym wszystkim rozwinęła swoją siatkę nowoczesna, zorganizowana przestępczość. Niektórzy twierdzili, że wprowadzenie prohibicji było szkodliwym krokiem. Natomiast wielu uważało, że prohibicja nigdy tak naprawdę nie została wprowadzona.
Słowo o źródle
Jak już wspomniałem, ten tekst powstał na podstawie książki Ewy Winnickiej „Nowy Jork zbuntowany. Miasto w czasach prohibicji, jazzu i gangsterów” i to właśnie do niej odsyłam osoby zainteresowane pogłębieniem wiedzy na temat tych czasów. Wątek gangsterski jest w niej tylko jedną z części. Zaiste fascynujące są opisy rozwoju klubów, jazz bandów, kinematografii, kulisy powstania FBI, życie codzienne amerykanów z różnych warstw społecznych… Skarbnica wiedzy, choć nie jest to książka naukowa – historyk może się czasem zawieść, ale miłośnik będzie usatysfakcjonowany. Polecam!
Źr.: Ewa Winnicka, Nowy Jork zbuntowany. Miasto w czasach prohibicji, jazzu i gangsterów, PWN, Warszawa 2013.
Panie Łukaszu, mam pytanie. Kto jest Pana idolem/wzorem jeśli chodzi o bycie gentlemanem?
Obawiam się, że nie potrafię wskazać takiej osoby. Czerpię z różnych wzorców, czy to historycznych, czy napotkanych w moim życiu, ale z pewnością nie ma kogoś za kim szedłbym tą samą ścieżką. I myślę, że to najlepsze co każdy z nas może robić: przyjmować to co wartościowe, a odrzucać zbędne. Po prostu uczyć się od innych.
Ot co, zawsze powtarzam, że wiedzy, wartości, ideałów, szukać winno się w wielu sferach, miejscach. Na bieżąco systematyzować i wybierać te elementy, które uznamy za najlepsze.
Panie Łukaszu, liczebniki porządkowe zapisuje się z kropką na końcu. Nie powinno się pisać „lat 20-tych”, „lata 20-te” itp. ale „lat 20.”, „lata 20.”.
http://sjp.pwn.pl/zasady/Kropka-po-cyfrach-arabskich-oznaczajacych-liczebniki-porzadkowe;629746.html
Faktycznie. Dziękuję za uwagę!
Dla rozwoju mafii więcej uczyniły zabiegi US Army w 1943-44 mające na celu pozyskanie sobie Włochów w zmaganiach na Półwyspie Apenińskim, niż sama prohibicja. Mafia wybrała współpracę z Amerykanami, co nie było trudne, zważywszy na to, że Mussolini wydał gangom regularną wojnę (por. „Żelazny prefekt” Cesare Mori).
To trochę podobne do wsparcia udzielonego Saddamowi po 1980 r., w czasie wojny z Iranem.
Współpraca amerykańskich sił zbrojnych podjęta w 1942 roku z inicjatywy wywiadu marynarki z mafią wynikała właśnie z jej pozycji, jaką zapewniła sobie dzięki prohibicji.
BTW na temat tej współpracy polecam Tim Newark „Mafia na wojnie. Współpraca wielkich gangsterów z aliantami”.
Nie czytałem tej książki, ale biorąc pod uwagę jak wyglądała struktura Stanów Zjednoczonych powiedzmy w l. 20-tych i powiedzmy po 45 roku — mam na myśli olbrzymi rozwój aparatu państwa ale i umiejętność stosowania represji — to coś mi mówi, że po FDR daliby sobie radę z tamtą mafijką gdyby naprawdę chcieli. Natomiast nie chcieli, ponieważ istotne były powiązania z klanami z południowej Italii. Natomiast ciekawe mogłyby być konkluzje dot. wpływu wojny z narcotraficantos, która zaczęła się za Reagana i Busha na rozwój tej współczesnej, jakże potworniejszej (bardziej brutalnej i bezwzględnej) mafii. Wielkim krytykiem jej jest oczywiście Ron Paul, który… Czytaj więcej »
Próbowali, ale nie dali. Co z tego, ze wsadzili Lucky Luciano, jak to właśnie z nim, za kratkami, musieli negocjować? Powiązania we Włoszech to dopiero dalszy etap. Początkowo chodziło o wykorzystanie powiązań wśród rybaków i dokerów do ochrony przed ewentualnymi rajdami ubotów i zapewnieniem spokoju w dokach. Bezpośrednim impulsem było wysadzenie niemieckiej grupy dywersyjnej, oraz pożar Normandie. Co ciekawe po latach gangsterzy twierdzili, ze to oni stali za tym pożarem.
Pan Boruta napisał słusznie, taki był związek przyczyn i skutków. Ale myślę, że najgorszym skutkiem prohibicji, nie było to, że dano przestępczemu podziemiu paliwo rakietowe, które wyniosło szumowiny na niedosięgłą przedtem orbitę, ale właśnie sam fakt, że te szumowiny, tam się właśnie znalazły i właściwie już pozostały. Ci ludzie, nie udawali, że są statecznymi gentlemenami. Oni mówili całym swoim zachowaniem, że są bandytami i jedynie bandyckim prawom się podporządkowują. Bez względu na losy osobiste, ludzie ci, jako klasa, że użyję języka pewnej ideologii, wpisali się w świadomość społeczną i w konsekwencji w popkulturę, jako ludzie sukcesu, z którymi liczy się… Czytaj więcej »
Polecam wspomniany serial 'Zakazane Imperium’. Świetna sceneria, można się wczuć w tamte czasy.
Bardzo lubię ten serial. Świetna rola głównego bohatera. Kiedyś grywał samych przygłupów, a tutaj zmiana o 180 stopni.
Buscemi? Nie oglądałem tego serialu, ale w Fargo czy Big Lebowsky był po prostu świetny. No i ciągle brakuje mi Hudsucker Proxy, bo pamiętam, że to był też naprawdę fajny film.
Zupełnie nie pamiętam w tym filmie roli Buscemiego, ale uwielbiam ten film. To dla mnie esencja nowoczesnej baśni.
No i wiem, że był dobry w pozostałych filmach, ale to były zupełnie inne role. Brakowało w nich powagi.
Bardzo dobry artykuł !
Dziękuję!
Dziękuję za wpis. Powstał akurat w czasie, kiedy zaczynam oglądać „Zakazane Imprerium”, co daje mi dobre wprowadzenie do tematu.Bardzo lubię klimaty gangstarskie lat międzywojennych. Pozdrawiam, Dawid.
Bardzo ciekawy artykuł!
Dzięki!
Zawodowo zajmuje sie historia i z checia zamierzalem siegnac po omawiana publikacje. No wlasnie, zamierzalem, bo po sprawdzeniu ceny, oscylujacej w granicach minimum 56 zl, zdecydowalem sie jej nie kupowac. Ledwie ok. 300 stron za taka kwote to gruba przesada!
Czy przesada, to mam wątpliwości. Książka jest z typu historycznych albumów. Jest wydana w świetnej jakości i ma mnóstwo ciekawych ilustracji. 56 zł to bardzo dobra cena.
Natomiast nie poleciłbym jej zawodowemu historykowi, który chciałby do niej podejść poważnie. Ma wiele uproszczeń, które zawodowca aż kłują w oczy. Gdybym miał sięgnąć po poważne opracowanie tego okresu, szukałbym jednak anglojęzycznej książki.
Jesli wydawca decyduje sie na zaporowa, w polskich warunkach, cenę to sam popelnia literackie harakiri. Wystarczy pomyslec, ilu czytelnikow nigdy nie siegnie po ksiazke E. Winnickiej. A co z misja popularyzatorska? Wiem, sa to pytania trafiajace w proznie, ale jak wertuje statystyki dotyczace polskiego czytelnictwa, to wlos sie jezy na glowie. Slawomir Koper zdobyl rynek, a wlasciwie zmonopolizowal go, piszac pudelkopodobne ksiazki o naprawde fascynujaych epizodach z zycia slawnych Polakow. Polaczyl przyjemne z pozytecznym, bowiem jego dziela sa wzglednie na kazda kieszen. No dobrze, w chwili premiery nie sa szczegolnie tanie, jednakze po kilku miesiacach mozna bez problemu nabyc kilka… Czytaj więcej »
Tak, Stanisław Koper to fenomen. Niestety nie mogę powiedzieć, że nie rozumiem skąd się wziął. Na rynku księgarskim nie tylko jakość się liczy, ale może nawet bardziej modny temat, przystępna treść, dostępność(!!! – tutaj były chyba nawet Biedronki) i cena. Jednak cena to też polityka celowania w odpowiedniego klienta. PWN chce być kupowany mniej, drożej i stylizować się na ekskluzywną publikację – dobrą na prezent. Bellona tego nie chce.
Proszę jednak zajrzeć na anglojęzyczny rynek książki. Tam publikacja w twardej oprawie z ilustracjami to luksus. My się tylko dostosowujemy.
Mam pytanie, szukam jakiejś książki o kulturze, obyczajach i manierach brytyjskich lordów, społeczeństwa. Pozdrawiam! 🙂
Bardzo inspirujące 🙂