Czytanie książek, słuchanie muzyki i oglądanie filmów jest nie tylko dobrą rozrywką. To też jeden z ważniejszych czynników rozwijających nasze charaktery. Właśnie dlatego lubimy wracać do dobrych utworów, a tym bardziej je posiadać we własnym zbiorze. Choć żyjemy w czasach e-booków, Spotify i VOD, domowa biblioteka to nadal kluczowe miejsce w wielu domach.

Fot. SusanAstray, CC BY-NC-SA 2.0

Fot. SusanAstray, CC BY-NC-SA 2.0

Pokaż mi swoją biblioteczkę, a powiem Ci kim jesteś

Z pewnością zauważyliście, że wiele produktów kultury w jakiś sposób nas zmienia. Ileż to było książek, o których rozmyślało się jeszcze długo po ich przeczytaniu? Ile filmów pozostawało świetnym tematem do rozmów na kolejnych kilku spotkaniach z przyjaciółmi? I te piosenki, które nuciliśmy przez wiele dni od momentu ich pierwszego przesłuchania. Z takimi właśnie utworami często się zżywamy. Mamy przeświadczenie, że będziemy czuli potrzebę wracania do nich, więc decydujemy się na ich zakup. W ten sposób zaczynamy tworzyć nasz własny zbiór, który później może stać się też zapisem ścieżki naszego rozwoju.

Z czasem oczywiście rozwijamy skrzydła. Kupujemy utwory rekomendowane przez znajomych albo media, te popularne i rzecz jasna klasykę. Pragniemy to wszystko przeczytać, przesłuchać i obejrzeć. Niekiedy nam się to udaje, a nie tak rzadko tylko obiecujemy sobie, że niedługo zabierzemy się za to. Nie zawsze bowiem wystarczy nam czasu.

Niemniej nasz zbiór zawsze będzie mówił co nieco o nas samych. Pokazuje z grubsza nasze zainteresowania, źródła światopoglądu czy pragnienia. Uzupełniony o nasz komentarz, będzie całkiem dobrze odbijał nasz charakter.

<<Zobacz też: Kolekcjonerstwo – gentlemańskie hobby>>

Po co zbierać książki, płyty i filmy?

Oczywiście najważniejsze dla rozwoju osobistego jest konsumowanie kultury, a nie jej posiadanie. Nawet najlepiej zaopatrzona biblioteka nie uczyni nas ani o odrobinę mądrzejszymi, jeśli nie zajrzymy do tych książek.

Jednak posiadanie własnego zbioru ma wiele zalet. Pozwala nam bez problemu wracać do wybranych utworów. Przydaje się to szczególnie przy książkach naukowych i muzyce. Z drugiej strony dzięki własnym zbiorom możemy popularyzować naszych ulubionych autorów wśród przyjaciół pożyczając im wybrane dzieła. W ten sposób też odwdzięczymy się im za pożyczanie książek, płyt lub filmów od nich samych. W końcu trudno będzie kupić sobie każdą interesującą rzecz, a wzajemne pożyczanie to świetna sprawa.

Fot. Alan Cleaver  (CC BY-NC 2.0)

Fot. Alan Cleaver (CC BY-NC 2.0)

Posiadanie domowego zbioru wpływa na wszystkich domowników. Sam najlepiej tego doświadczyłem gdy połączyłem moją biblioteczkę z biblioteczką żony. Nagle uzyskałem pełen dostęp do zupełnie nowych treści, często takich, o których sam bym nie pomyślał, a wciągnęły mnie na dobre. Myślę, że ta cecha zbiorów najlepiej wpływa na dzieci, które wychowują się w przekonaniu, że posiadanie i częste korzystanie z dóbr kultury to zupełnie naturalna rzecz.

Nie bez znaczenia jest też to, że kupując swoje egzemplarze wspieramy autorów i często niszowe wydawnictwa. Ponadto materialne nośniki są coraz rzadsze. Kto wie czy za 50 lat wszystko nie będzie w formie plików? Wówczas nasz zbiór nabierze zupełnie innej wartości. Warto też wspomnieć, że zdecydowana większość osób, które podziwiamy i chcemy naśladować, miała lub ma swoje zbiory. Te kolekcje często nabierają własnej sławy.

Może nazwiecie to snobizmem, ale dla mnie wartościowe wydaje się również to, że mój zbiór świadczy o mnie, czy teraz o mojej rodzinie. Lubię jak ktoś przychodzi, przegląda, co jakiś czas wyraża zdziwienie, że coś trudnego do dostania stoi na półce i w końcu chętnie pożycza. To często świetny punkt wyjścia do długich rozmów o kulturze i konkretnych dziełach.

Tutaj jest jednak jedno „ale”. Ja lubię kupować książki, bo lubię też z nich korzystać. To, że ich posiadanie może czasem pozytywnie o mnie świadczyć, to zupełnie trzeciorzędna sprawa. Dlatego też wszelkie próby stworzenia sobie własnego zbioru tylko po to, żeby się lepiej zaprezentować, to katastrofalny pomysł! Niestety są ludzie kupujący książki w danym kolorze na metr, bo takie będą pasowały do salonu. Są też firmy odpowiadające na ich zapotrzebowanie. Takie wybiegi mają bardzo krótkie nogi i szybko wyjdzie na jaw jak słabo jest związany właściciel ze swoim zbiorem. Mam tylko nadzieję, że to są sporadyczne przypadki.

<<Zobacz też: Sylwester w klimacie lat trzydziestych – jazz i swing>>

Fot. warwick_carter (CC BY-NC 2.0)

Fot. warwick_carter (CC BY-NC 2.0)

Jak wybierać te właściwe?

Zakładając, że dopiero zaczynasz rozwijać swój zbiór, możesz szukać wskazówek od czego zacząć. Jak wyżej napisałem kupowanie utworów pod kątem ich dobrej prezentacji to zły pomysł. Taki zbiór nie będzie Ci sprawiał przyjemności. Bez odrobiny wstydu inwestuj w to, co aktualnie Ciebie interesuje i to czego potrzebujesz. Wbrew pozorom lektury i podręczniki ze studiów, mogą się jeszcze nieraz przydać. Natomiast przy literaturze pięknej, muzyce i filmach inwestuj w najwyższą jakość z danej kategorii. Lepiej mieć mniej, ale lepszych dzieł.

Powyższe będzie tworzyć trzon Twojego zbioru. W międzyczasie możesz zacząć polować na okazje. Z pomocą przychodzą tanie księgarnie z końcówkami nakładów, wyprzedaże w sklepach z multimediami, antykwariaty, serwisy aukcyjne, zniżki i kody promocyjne (w Internecie jest kilka serwisów, takich jak mojekupony.pl, które zbierają w jednym miejscu podobne okazje). Warto również zaglądać do bibliotek, które oddają za bezcen nadmiarowe publikacje.

Czego szukać? W swojej dziedzinie na pewno będziesz wiedział za czym się rozglądać. Warto jednak poszerzać horyzonty otwierając się na najsłynniejsze utwory. Klasyki nie czyta/ogląda/słucha się ze snobizmu, ale dlatego, że ona wpłynęła w ogromnym stopniu na obecną kulturę. Znajomość klasycznych dzieł bardzo ułatwia zrozumienie współczesnych artystów, którzy nierzadko wystawiają nas na próbę.

Gdybyś szukał dzieł odpowiednich do zbioru gentlemana, namawiałbym na zbieranie wspomnień, pamiętników i biografii interesujących osób. Takie prace świetnie pomagają nam rozwijać charakter. Polecałbym też zakup kilku podręczników dobrego wychowania i kodeksów honorowych, żeby zobaczyć jak bardzo różnimy się od naszych pradziadków. Jeśli zaś chodzi o muzykę, filmy i literaturę piękną, powtórzę – klasyki nigdy za wiele.

<<Zobacz też: Książki, które inspirowały chłopca>>

Fot. Orin Zebest (CC BY 2.0)

Fot. Orin Zebest (CC BY 2.0)

Jak je przechowywać i prezentować?

Gdy już uzbiera się spory zbiór zaczniesz myśleć o odpowiedniej ekspozycji. Dobry regał to oczko w głowie i centralny punkt domu każdego, kto zaprzyjaźnił się z kulturą. Nie musi to być od razu osobny pokój nazywany biblioteczką domową. Nie musi to też być rzeźbiony regał z egzotycznego drewna, choć obie te wersje są z pewnością marzeniem wielu z nas. Najważniejszy jest łatwy dostęp.

Jak układać? Tutaj już musisz sobie wypracować własne zasady. Jedni to robią alfabetycznie, niczym w bibliotece. Znam osobę, która postanowiła kiedyś ułożyć swoje książki kolorami. Efekt był ciekawy, ale zupełnie niepraktyczny. Sam wolę dzielić książki tematycznie. W jednym miejscu są książki naukowe, w innym literatura piękna, w jeszcze innym podróżnicza, reportaże, poezja itp. Oczywiście filmy i muzyka w jeszcze innym kącie. Przy większych zbiorach połączenie rozwiązania alfabetycznego z tematycznym powinno dawać najlepsze efekty.

I tutaj znów można być posądzonym o snobizm, ale szczerze mówiąc ekspozycję swojego zbioru robimy głównie dla siebie. To w końcu my będziemy ją najczęściej oglądać, więc musi cieszyć nasze oko w pierwszej kolejności. A cieszyć będzie z pewnością.

<<Zobacz też: Potęga rytuałów w życiu gentlemana>>

Fot. jon jablonsky dearsomeone (CC BY-NC-ND 2.0)

Fot. jon jablonsky dearsomeone (CC BY-NC-ND 2.0)

Moja biblioteczka

Jak mogliście zauważyć z moich słów, u mnie liczą się najbardziej książki. Płyt i filmów mam po kilkadziesiąt, ale nigdy nie przywiązywałem do nich większej wagi i trzymam je w klaserach, żeby zajmowały mniej miejsca. Za to książki…

Przed pójściem na studia kupowanie książek było dla mnie średnio pasjonującym zajęciem. Trochę ich miałem, ale był to raczej przypadkowy zbiór. Miałem jednak to szczęście, że na pierwszym lub drugim roku trafiłem na wykładowczynię, która zaczęła nas namawiać na kupowanie książek. Przekonywała, że posiadanie własnej biblioteczki to wspaniała sprawa.

Wtedy zacząłem w miarę możliwości, zamiast wypożyczać, kupować interesujące mnie pozycje. Stałem się bywalcem antykwariatów i księgarni z końcówkami nakładów. Na Allegro ciągle obserwowałem pojawianie się już niedostępnych nigdzie indziej publikacji. Z czasem trochę ochłonąłem i zacząłem rozsądniej decydować o kolejnych zakupach, ale do tego czasu zebrałem ładnych kilkaset dzieł.

Po ślubie połączyłem zbiory z żoną. Obecnie mamy pewnie ponad tysiąc książek (kto by to liczył?). Jak tylko zamieszkaliśmy razem, spełniłem swoje marzenie. Zaprojektowałem idealny regał, dopasowany do naszego salonu. Wykonanie zleciłem poleconemu stolarzowi. Mieści mnóstwo tomów, ale i tak nasza pasja przebiła jego możliwości. Obecnie nie jesteśmy w stanie trzymać tego wszystkiego w naszym mieszkaniu i musimy ratować się przestrzenią na strychach u rodziny. Pewnego dnia jednak będziemy mogli jeszcze raz zaprojektować idealne regały w zdecydowanie większej przestrzeni. To wspaniała myśl!

<<Zobacz też: Jak zrobić własny regał na krawaty, muszki i poszetki>>

Regał mojego projektu.

Regał mojego projektu.

Wasze biblioteczki, płytoteki  i filmoteki

Wśród nas z pewnością są osoby, które dopiero zaczynają składać swój zbiór. Chciałbym, żeby ten wpis był dla nich inspiracją. Dlatego jeśli masz już własną kolekcję i chcesz się nią pochwalić prześlij mi proszę zdjęcie tego zbioru na bologowy adres: lukasz@czasgentlemanow.pl . Wspólnie stworzymy kulturalną galerię. Nie ma końcowego terminu nadsyłania fotografii.

Oto zdjęcia, które już nadeszły:

Nie przegap żadnego wpisu! Zapisz się na newsletter.

W tekście został umieszczony link w ramach współpracy promocyjnej.