Czytanie książek, słuchanie muzyki i oglądanie filmów jest nie tylko dobrą rozrywką. To też jeden z ważniejszych czynników rozwijających nasze charaktery. Właśnie dlatego lubimy wracać do dobrych utworów, a tym bardziej je posiadać we własnym zbiorze. Choć żyjemy w czasach e-booków, Spotify i VOD, domowa biblioteka to nadal kluczowe miejsce w wielu domach.
Pokaż mi swoją biblioteczkę, a powiem Ci kim jesteś
Z pewnością zauważyliście, że wiele produktów kultury w jakiś sposób nas zmienia. Ileż to było książek, o których rozmyślało się jeszcze długo po ich przeczytaniu? Ile filmów pozostawało świetnym tematem do rozmów na kolejnych kilku spotkaniach z przyjaciółmi? I te piosenki, które nuciliśmy przez wiele dni od momentu ich pierwszego przesłuchania. Z takimi właśnie utworami często się zżywamy. Mamy przeświadczenie, że będziemy czuli potrzebę wracania do nich, więc decydujemy się na ich zakup. W ten sposób zaczynamy tworzyć nasz własny zbiór, który później może stać się też zapisem ścieżki naszego rozwoju.
Z czasem oczywiście rozwijamy skrzydła. Kupujemy utwory rekomendowane przez znajomych albo media, te popularne i rzecz jasna klasykę. Pragniemy to wszystko przeczytać, przesłuchać i obejrzeć. Niekiedy nam się to udaje, a nie tak rzadko tylko obiecujemy sobie, że niedługo zabierzemy się za to. Nie zawsze bowiem wystarczy nam czasu.
Niemniej nasz zbiór zawsze będzie mówił co nieco o nas samych. Pokazuje z grubsza nasze zainteresowania, źródła światopoglądu czy pragnienia. Uzupełniony o nasz komentarz, będzie całkiem dobrze odbijał nasz charakter.
<<Zobacz też: Kolekcjonerstwo – gentlemańskie hobby>>
Po co zbierać książki, płyty i filmy?
Oczywiście najważniejsze dla rozwoju osobistego jest konsumowanie kultury, a nie jej posiadanie. Nawet najlepiej zaopatrzona biblioteka nie uczyni nas ani o odrobinę mądrzejszymi, jeśli nie zajrzymy do tych książek.
Jednak posiadanie własnego zbioru ma wiele zalet. Pozwala nam bez problemu wracać do wybranych utworów. Przydaje się to szczególnie przy książkach naukowych i muzyce. Z drugiej strony dzięki własnym zbiorom możemy popularyzować naszych ulubionych autorów wśród przyjaciół pożyczając im wybrane dzieła. W ten sposób też odwdzięczymy się im za pożyczanie książek, płyt lub filmów od nich samych. W końcu trudno będzie kupić sobie każdą interesującą rzecz, a wzajemne pożyczanie to świetna sprawa.
Posiadanie domowego zbioru wpływa na wszystkich domowników. Sam najlepiej tego doświadczyłem gdy połączyłem moją biblioteczkę z biblioteczką żony. Nagle uzyskałem pełen dostęp do zupełnie nowych treści, często takich, o których sam bym nie pomyślał, a wciągnęły mnie na dobre. Myślę, że ta cecha zbiorów najlepiej wpływa na dzieci, które wychowują się w przekonaniu, że posiadanie i częste korzystanie z dóbr kultury to zupełnie naturalna rzecz.
Nie bez znaczenia jest też to, że kupując swoje egzemplarze wspieramy autorów i często niszowe wydawnictwa. Ponadto materialne nośniki są coraz rzadsze. Kto wie czy za 50 lat wszystko nie będzie w formie plików? Wówczas nasz zbiór nabierze zupełnie innej wartości. Warto też wspomnieć, że zdecydowana większość osób, które podziwiamy i chcemy naśladować, miała lub ma swoje zbiory. Te kolekcje często nabierają własnej sławy.
Może nazwiecie to snobizmem, ale dla mnie wartościowe wydaje się również to, że mój zbiór świadczy o mnie, czy teraz o mojej rodzinie. Lubię jak ktoś przychodzi, przegląda, co jakiś czas wyraża zdziwienie, że coś trudnego do dostania stoi na półce i w końcu chętnie pożycza. To często świetny punkt wyjścia do długich rozmów o kulturze i konkretnych dziełach.
Tutaj jest jednak jedno „ale”. Ja lubię kupować książki, bo lubię też z nich korzystać. To, że ich posiadanie może czasem pozytywnie o mnie świadczyć, to zupełnie trzeciorzędna sprawa. Dlatego też wszelkie próby stworzenia sobie własnego zbioru tylko po to, żeby się lepiej zaprezentować, to katastrofalny pomysł! Niestety są ludzie kupujący książki w danym kolorze na metr, bo takie będą pasowały do salonu. Są też firmy odpowiadające na ich zapotrzebowanie. Takie wybiegi mają bardzo krótkie nogi i szybko wyjdzie na jaw jak słabo jest związany właściciel ze swoim zbiorem. Mam tylko nadzieję, że to są sporadyczne przypadki.
<<Zobacz też: Sylwester w klimacie lat trzydziestych – jazz i swing>>
Jak wybierać te właściwe?
Zakładając, że dopiero zaczynasz rozwijać swój zbiór, możesz szukać wskazówek od czego zacząć. Jak wyżej napisałem kupowanie utworów pod kątem ich dobrej prezentacji to zły pomysł. Taki zbiór nie będzie Ci sprawiał przyjemności. Bez odrobiny wstydu inwestuj w to, co aktualnie Ciebie interesuje i to czego potrzebujesz. Wbrew pozorom lektury i podręczniki ze studiów, mogą się jeszcze nieraz przydać. Natomiast przy literaturze pięknej, muzyce i filmach inwestuj w najwyższą jakość z danej kategorii. Lepiej mieć mniej, ale lepszych dzieł.
Powyższe będzie tworzyć trzon Twojego zbioru. W międzyczasie możesz zacząć polować na okazje. Z pomocą przychodzą tanie księgarnie z końcówkami nakładów, wyprzedaże w sklepach z multimediami, antykwariaty, serwisy aukcyjne, zniżki i kody promocyjne (w Internecie jest kilka serwisów, takich jak mojekupony.pl, które zbierają w jednym miejscu podobne okazje). Warto również zaglądać do bibliotek, które oddają za bezcen nadmiarowe publikacje.
Czego szukać? W swojej dziedzinie na pewno będziesz wiedział za czym się rozglądać. Warto jednak poszerzać horyzonty otwierając się na najsłynniejsze utwory. Klasyki nie czyta/ogląda/słucha się ze snobizmu, ale dlatego, że ona wpłynęła w ogromnym stopniu na obecną kulturę. Znajomość klasycznych dzieł bardzo ułatwia zrozumienie współczesnych artystów, którzy nierzadko wystawiają nas na próbę.
Gdybyś szukał dzieł odpowiednich do zbioru gentlemana, namawiałbym na zbieranie wspomnień, pamiętników i biografii interesujących osób. Takie prace świetnie pomagają nam rozwijać charakter. Polecałbym też zakup kilku podręczników dobrego wychowania i kodeksów honorowych, żeby zobaczyć jak bardzo różnimy się od naszych pradziadków. Jeśli zaś chodzi o muzykę, filmy i literaturę piękną, powtórzę – klasyki nigdy za wiele.
<<Zobacz też: Książki, które inspirowały chłopca>>
Jak je przechowywać i prezentować?
Gdy już uzbiera się spory zbiór zaczniesz myśleć o odpowiedniej ekspozycji. Dobry regał to oczko w głowie i centralny punkt domu każdego, kto zaprzyjaźnił się z kulturą. Nie musi to być od razu osobny pokój nazywany biblioteczką domową. Nie musi to też być rzeźbiony regał z egzotycznego drewna, choć obie te wersje są z pewnością marzeniem wielu z nas. Najważniejszy jest łatwy dostęp.
Jak układać? Tutaj już musisz sobie wypracować własne zasady. Jedni to robią alfabetycznie, niczym w bibliotece. Znam osobę, która postanowiła kiedyś ułożyć swoje książki kolorami. Efekt był ciekawy, ale zupełnie niepraktyczny. Sam wolę dzielić książki tematycznie. W jednym miejscu są książki naukowe, w innym literatura piękna, w jeszcze innym podróżnicza, reportaże, poezja itp. Oczywiście filmy i muzyka w jeszcze innym kącie. Przy większych zbiorach połączenie rozwiązania alfabetycznego z tematycznym powinno dawać najlepsze efekty.
I tutaj znów można być posądzonym o snobizm, ale szczerze mówiąc ekspozycję swojego zbioru robimy głównie dla siebie. To w końcu my będziemy ją najczęściej oglądać, więc musi cieszyć nasze oko w pierwszej kolejności. A cieszyć będzie z pewnością.
<<Zobacz też: Potęga rytuałów w życiu gentlemana>>
Moja biblioteczka
Jak mogliście zauważyć z moich słów, u mnie liczą się najbardziej książki. Płyt i filmów mam po kilkadziesiąt, ale nigdy nie przywiązywałem do nich większej wagi i trzymam je w klaserach, żeby zajmowały mniej miejsca. Za to książki…
Przed pójściem na studia kupowanie książek było dla mnie średnio pasjonującym zajęciem. Trochę ich miałem, ale był to raczej przypadkowy zbiór. Miałem jednak to szczęście, że na pierwszym lub drugim roku trafiłem na wykładowczynię, która zaczęła nas namawiać na kupowanie książek. Przekonywała, że posiadanie własnej biblioteczki to wspaniała sprawa.
Wtedy zacząłem w miarę możliwości, zamiast wypożyczać, kupować interesujące mnie pozycje. Stałem się bywalcem antykwariatów i księgarni z końcówkami nakładów. Na Allegro ciągle obserwowałem pojawianie się już niedostępnych nigdzie indziej publikacji. Z czasem trochę ochłonąłem i zacząłem rozsądniej decydować o kolejnych zakupach, ale do tego czasu zebrałem ładnych kilkaset dzieł.
Po ślubie połączyłem zbiory z żoną. Obecnie mamy pewnie ponad tysiąc książek (kto by to liczył?). Jak tylko zamieszkaliśmy razem, spełniłem swoje marzenie. Zaprojektowałem idealny regał, dopasowany do naszego salonu. Wykonanie zleciłem poleconemu stolarzowi. Mieści mnóstwo tomów, ale i tak nasza pasja przebiła jego możliwości. Obecnie nie jesteśmy w stanie trzymać tego wszystkiego w naszym mieszkaniu i musimy ratować się przestrzenią na strychach u rodziny. Pewnego dnia jednak będziemy mogli jeszcze raz zaprojektować idealne regały w zdecydowanie większej przestrzeni. To wspaniała myśl!
<<Zobacz też: Jak zrobić własny regał na krawaty, muszki i poszetki>>
Wasze biblioteczki, płytoteki i filmoteki
Wśród nas z pewnością są osoby, które dopiero zaczynają składać swój zbiór. Chciałbym, żeby ten wpis był dla nich inspiracją. Dlatego jeśli masz już własną kolekcję i chcesz się nią pochwalić prześlij mi proszę zdjęcie tego zbioru na bologowy adres: lukasz@czasgentlemanow.pl . Wspólnie stworzymy kulturalną galerię. Nie ma końcowego terminu nadsyłania fotografii.
Oto zdjęcia, które już nadeszły:
Nie przegap żadnego wpisu! Zapisz się na newsletter.
W tekście został umieszczony link w ramach współpracy promocyjnej.
Ja podobnie jak autor, musiał dojrzeć do kupowania książek samemu. Duży udział miało w tym zapewne to, że przez wiele lat dostawałem książki jako prezentu, chociażby urodzinowe. Wtedy ten pomysł nie cieszył mnie zbytnio. A teraz? Ach nie ma lepszego prezentu, chyba że nowe-stare auto. Głównym problemem jest dla mnie teraz przechowywanie- ograniczony metraż mieszkania i regału, a książki kupuję namiętnie, niemal kompulsywnie. Nie zgadzam się jednak z wnioskiem autora o kupowaniu biografii i wspomnień. O ile nie jesteśmy zainteresowani szczególnie daną osobą, czy biografiami w ogóle, to uważam ich kupowanie za stratę czasu i pieniędzy. Bardzo często więcej nauczymy… Czytaj więcej »
No tak, prezenty w formie książek nagle nabierają innego znaczenia. Choć to też ryzykowna sprawa w przypadku osoby, która sporo już ma. Czasem trudno kupić jej coś nowego. Co do biografii i wspomnień to oczywiście polecam głównie kupowanie książek o osobach, które nas interesują. Przykładowo czytelnik Czasu Gentlemanów mógłby sięgnąć po żywot Benjamina Franklina, biografię Roberta Baden-Powella albo listy z Afryki Kazimierza Nowaka. W takich materiałach jest wiele osobistych kwestii dotyczących życia tych osób. Ja sam bardzo dużo uczę się z takich publikacji. Oczywiście trzeba brać pod uwagę, że autorzy wspomnień mogą koloryzować. Niemniej dla mnie najważniejsza jest ich umiejętność… Czytaj więcej »
Szymon, Ty piszesz o autobiografii, nie biografii.
Jeżeli chodzi o dostawanie książek jako prezenty polecam jakiś interaktywny portal o książkach (ja używam lubimyczytac.pl/). Mam tam spisaną całą swoją biblioteczkę oraz książki, które chcę nabyć.
Nie było to moim celem (raczej usystematyzowanie tego wszystkiego dla siebie) ale znacznie ułatwiło to w święta mojej rodzinie na wybranie mi prezentów 😉
Niedawno oglądałam w TV program, w którym starali się „wyleczyć” zbieracza starych książek z nałogu 😉 ale faktycznie zapchał nimi całe mieszkanie, wystawały ze wszystkich kątów niszcząc się przypadkiem. Także ogarnęli trochę jego pasję. Sama żyję na książkach 😉 Sama wraz ze ślubnym mym dorobiłam się już sporego bibliozbioru niestety nie do końca dobrze wyeksponowanego bowiem w dzielonym z rodzicami mieszkaniu króluje biblioteka ojca. Niemniej te dwie przestrzenie się przenikają. My postawiliśmy teraz na regały z Ikei 😉 Billy się sprawdza tzn… będziemy go rozbudowywać o kolejne części, dostawki itp bowiem zakupione jak nam się zdawało zgodnie z naszymi potrzebami… Czytaj więcej »
Billy to całkiem rozsądne rozwiązanie, zwłaszcza jak się planuje kiedyś przeprowadzkę albo remont. Niski koszt i funkcjonalność rekompensują średnią jakość.
Ze względu na wygodę wybrałem ebooka. Dzięki temu ilość przeczytanych książek wzrosła dwukrotnie. Dostęp do książek „zawsze” a po zakupie książka natychmiast znajduje się na naszym urządzeniu. Ostatnio zakupiłem kilka pozycji na allegro i byłem lekko zdziwiony, że znów muszę czekać. Człowiek łatwo się do dobrego przyzwyczaja. Niestety nie wszystko dostępne jest cyfrowo i to kupuje jeszcze na papierze. Inną kategorią są różnej maści albumy, te tylko i wyłącznie w wersji papierowej.
i jeszcze dla rozluźnienia taki obrazek
http://thefutureofpublishing.com/new/wp-content/uploads/2011/04/ImpressiveEBookLibrary-sm.jpg
Szczerze mówiąc jeszcze nie czytałem dłużej na czytniku. Uważam to za dobre rozwiązanie, ale i tak bym nie zrezygnował z książek na półce.
A ilustracja bardzo trafna! 🙂
W moim domu zawsze było dużo książek, ale to ze względu na siostry, które je uwielbiały. Powoli więc tworzyły swoje własne biblioteczki. A ja? Nie pochłaniałam wszystkich książek jak one, za to wczytywałam się w te o rozwoju duchowym. Czasami je kupowałam sama, głównie jednak dostawałam je na prezent. Ten zbiór jest ze mną niezmiennie. Mam jeszcze jedną część mojej biblioteczki, lecz ona często ulega zmianom. To książki związane z moją pracą na świetlicy, czyli są o doskonaleniu zawodowym, wychowaniu, psychologii, komunikacji, itd. Jedne książki kupuję, inne oddaję… Staram się, żeby nie był to duży zbiór, ale żeby każda pozycja… Czytaj więcej »
Ilość książek i filmów (w dużej części jednak 'przypadkowych’, związanych z kształtowaniem dopiero mojego gustu) stała sie tak duża, że mam problemy z pomieszczeniem ich w moim pokoju. Mam nadzieję, ze to się trochę 'ustabilizuje’ gdy wyprowadzę sie z rodzinnego domu, a jednocześnie zostaną ze mną wtedy jedynie te ksiażki, z którymi jakkolwiek utożsamiam się w tej chwili. Inaczej jest z muzyką- płyt ma niewiele, ale staram się kupować systematycznie. Raz na miesiąc-dwa wzbogacam moją kolekcję kolejną płytą, która zawiera muzykę interesującą mnie. Nie wyobrażam sobie bowiem mieć muzykę jedynie zakupioną przez internet i jedynie na komputerze. Od niedługiego czasu… Czytaj więcej »
To jest właśnie to! Nawet jeśli nie mówimy o e-bookach, ale o pożyczaniu książek, to też zdarzało mi się kupować już przeczytane publikacje tylko po to, żeby mieć je na później, gdybym chciał do nich wrócić. Traktuję to też jako pewną formę podziękowania autorowi.
Te wszystkie cyfrowe źródła mają wielką wadę – są tylko zapisem zer i jedynek, jak za coś płacę to lubię mieć to fizycznie na półce, móc w każdej chwili skorzystać, dlatego kupuję. Owszem elektroniczne są ciekawe i niekiedy bardzo pożądane (w podróży) ale moim zdaniem tylko jako dodatek do fizycznie posiadanej kopii.
Najgorsze jest to, że kiedyś nas, miłośników fizycznych publikacji, będzie się określać mianem dinozaurów właśnie ze względu na kupowanie książek i płyt.
Zbieranie fizycznych kopii wydawało mi się świetnym pomysłem…do czasu pierwszej przeprowadzki. Cieszę się, że część zbiorów mogłem zostawić w domu rodzinnym (tak, by nie wadziła domownikom), ale z dalszym kolekcjonowaniem dość mocno wstrzymałem się aż do czasu osiedlenia się „na swoim” wybierając właśnie dystrybucje cyfrowe.
Osobna kwestia to wygospodarowanie przestrzeni w mieszkaniu na swoją kolekcję. Człowiek chciałby poświęcić na to dedykowane pomieszczenie, ale patrząc na ceny za m^2 często przychodzi bolesne otrzeźwienie…
Właśnie jestem w trakcie przeprowadzki (od ponad pół roku) i doskonale wiem czym jest taszczenie setek książek z jednego miejsca na drugie. Na szczęście powoli zbliża się koniec tej udręki.
Bardzo dobry artykuł! Ja prócz kolekcji Muzyki, Książek czy Filmów mam jeszcze jedną i największą, bibliotekę Gier. Oczywiście nie każdy interesuje się grami, ale bardzo denerwuje mnie kiedy ktoś widząc czy słysząc, że interesuję się grami automatycznie traktuje mnie jak kogoś gorszego, dzieciaka który woli miejsce zapełniać bzdurnymi pudełkami zamiast książkami. W Polsce większość społeczeństwa widzi gry jako coś złego, głupiego i nie wartego czasu. Smutne, tak samo sprawa się ma z Komiksami. W mojej bibliotece Gry zajmują chyba najwięcej miejsca, nie składają się na to tylko fizyczne kopie gier, ale również kolekcjonerskie przedmioty, głównie figurki czy art-booki. Brakowało mi… Czytaj więcej »
Dostrzegam Wiedźmina w tej fajnej edycji z autografem 🙂
Co do tekstu. Sam zbieram filmy (teraz na blu ray), książki i gry wideo. Muzykę zbieram tylko cyfrowo na iPodzie.
Jest takie powiedzenie – Ludzie biedni kupują duże, płaskie telewizory, aby pokazać swoje bogactwo. Natomiast ludzie bogaci zaopatrzają stale swoje duże biblioteki.
Pozdrawiam.
To jedna z moich ulubionych książek 🙂
I ciekawe powiedzenie. Nie słyszałem go wcześniej.
Także i moja 🙂 chociaż nowa już mniej mi się podoba.
Co do powiedzenia, przeczytałem o nim w jednej z motywacyjnych książek, której tytułu nie pamiętam.
Jestem dość młody bo za parę dni raptem skończę 23 lata, ale jeśli chodzi o książki to je uwielbiam co jak zauważyłem u moich rówieśników nie często się zdarza. Jeśli chodzi o ebooki to jakoś mnie to nie kręci wiem, że można mieć tyle w nim książek itp, ale czytanie musi mieć smak, dla mnie ma jeśli mam ją w rękach. Oczywiście moich prywatnych mam dość mało i przykre jest to bo nie mam gdzie ich trzymać. Czytałem „Wiedźmina” niestety nie mam go w swojej kolekcji, ale posiadam obecnie wszystkie tomy „Pieśń Lodu i Ognia” które zostały dotychczas wydane kilka… Czytaj więcej »
Dużo takich książek mógłbym wymienić: „Sto lat samotności”, „Gra w klasy”, „Mistrz i Małgorzata”, „Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd”, „Oflag”…
Takie sobie to powiedzenie, mimo, że rozumiem jego wydźwięk. Wszak zakupu TV dokonuje się raz na wiele lat, a i te wspaniałe filmy trzeba mieć na czym obejrzeć 😉
To powiedzenie jest lagodnie mowiac glupie. W moim Media Room zgodnie mieszcza sie ksiazki (ca. 3.500) i 55” telewizor. Jedno drugiemu nie przeszkadza, pelna koegzystencja. Wspomniec mozna (a nawet trzeba) rowniez Invisible Library (e-books) a zbior plyt w roznych formatach. Od przybytku glowa nie boli…
Jest jeszcze jeden aspekt książkowego zbieractwa. To mądry, szlachetny i piękny spadek dla Naszych potomnych. Jeden z materialnych śladów, jaki po sobie zostawimy.
I.M.
Kurz niestety widzę na regałach 🙂 Jeszcze nikt nie wymyślił robota sprzątającego z kurzu regałów, chociaż do podłóg (i trawników) są odpowiednie roboty.
Jak myślicie?
Prawdziwy facet powinien:
a) Sprzątać swój dywan własnoręcznie?
b) Zatrudnić Ukrainkę? 😛
c) Kupić robota sprzątającego?
Można pozbyć się dywanów 😉
Ja jestem bardzo szczęśliwy że zaraziłem żonę zbieractwem książek i nasza kolekcja zdecydowanie się powiększa ostatnimi czasy. Fakt jest że nie jestem wielkim fanem białych kruków ale zbieractwo książek traktuję jako inwestycję w przyszłość gdzie jako wiekowy Pan będę miał duużą biblioteczkę najlepiej z bilardem i dużym barkiem i będę wertował stare pozycję z czystą przyjemnością(marzenia :]).
Nie wiem czy połączenie biblioteki, bilardu i barku jest dobre, ale wizja całkiem ciekawa.