W ostatnim już filmie z serii Gentleman na drodze zajmiemy się bodaj najtrudniejszą sytuacją, jaka może nam przytrafić się podczas jazdy – poślizgami. Jest ona podwójnie niebezpieczna, gdyż oprócz utraty kontroli nad autem, wpadamy w panikę nie wiedząc jak się zachować. Czas temu zaradzić!
Wpis powstał w ramach serii Gentleman na drodze
Skąd się biorą poślizgi
Bieżnik opon jest zaprojektowany tak, żeby siła tarcia o nawierzchnię pozwalała utrzymać auto w ryzach. Dopóki ta siła przewyższa inne siły działające na pojazd, mamy nad nim kontrolę. Problem pojawia się gdy pojawiają się większe siły, bądź siła tarcia maleje.
Maleć może kiedy bieżnik się ściera, gdy nawierzchnia jest śliska albo kiedy przylegająca do podłoża powierzchnia opon się zmniejsza. To ostatnie ma miejsce podczas mocnego skręcania kierownicą – wspominałem o tym przy temacie hamowania. Skuteczniej hamuje się przy kołach ustawionych na wprost. Do powyższych dochodzą zewnętrzne siły, takie jak zbyt duża prędkość, siły odśrodkowe albo gwałtowne hamowanie. Kiedy mamy skręcone koła i wysoką prędkość, a do tego jezdnia jest mokra, siła tarcia nie wygra z pozostałymi i poślizg gotowy.
Zatem dostosowując prędkość do warunków na drodze, redukując ją wchodząc w zakręty, stroniąc od gwałtownego hamowania i przyspieszania, a także kontrolując stan bieżnika możemy uniknąć większości poślizgów. Niestety nie jesteśmy w stanie zapobiec wszystkim takim sytuacjom. Dlatego też warto nauczyć się podstawowych technik wychodzenia z poślizgu.
Strach przed poślizgiem
Dla mnie każdy przypadek poślizgu na trasie był zawsze bardzo stresujący. Podczas nauki jazdy nikt na poważnie nie uczy jak sobie z nim radzić. Natomiast na drodze działamy raczej intuicyjnie, co wcale nie musi być najlepszym rozwiązaniem. Do tego dochodzi stres z powodu trudnej sytuacji.
Właśnie dlatego powinniśmy zwiększać swoją świadomość i doskonalić techniki jazdy. Najlepszym wyborem będzie akademia bezpiecznej jazdy. W dzisiejszym filmie możecie zobaczyć mniej więcej jak wygląda nauka radzenia sobie w poślizgu na takim kursie. Poniżej zaś zamieszczam opis tej lekcji.
Balans samochodu
Michał Nowosiadły, mój instruktor, były kierowca rajdowy, lekcję rozpoczął od omówienia balansu samochodu. Wspomniana wcześniej siła tarcia w dużej mierze zależy bowiem od środka ciężkości, czyli w praktyce dociążenia kół. Świetnie to widać na przykładzie wody w butelce. Kiedy pojazd przyspiesza, dociążane są jego tylne koła, a przednie, z racji chwilowej utraty wagi, stają się lżejsze, częściowo tracąc kontakt z podłożem. Natomiast podczas hamowania, ciężar przenosi się na przednią oś, przez co niedociążona staje się tylna.
Dla nas najważniejsze jest to, że kiedy chcemy skutecznie skręcać samochodem, musimy zadbać o wyważone dociążenie obu osi. Gdyby bowiem tylne koła były niedociążone, mogłyby na zakręcie wyprzedzić przednie (samochód się obraca – jest to tzw. poślizg nadsterowny). Natomiast w sytuacji kiedy przednie koła nie mają odpowiedniego ciężaru, samochód przestaje reagować na skręt kierownicą i wypada z toru jazdy (poślizg podsterowny).
Zachowanie w poślizgu podsterownym
Poślizg podsterowny na kursie bezpiecznej jazdy wywoływaliśmy w następujący sposób: ośrodek był wyposażony w okrąg wymalowany śliską farbą. Ja jechałem po nim ze stałą prędkością z kierownicą skręconą tak, żebym nie musiał korygować toru jazdy. W efekcie miałem zmniejszoną przyczepność kół z uwagi na ich skręcenie oraz śliską nawierzchnię, ale dobrze dobrana prędkość, sprawiała, że jazda była w miarę bezpieczna.
Spokojnie jadąc dodawałem w pewnym momencie gazu i to automatycznie wywoływało poślizg. Nie trzeba było mocno wciskać pedał, żeby samochód przestał reagować. Wystarczyło zwiększenie prędkości o kilkanaście km/h. Pojazd nagle przestawał skręcać i wjeżdżał w pachołki rozstawione na zewnętrznej linii tego okręgu. Okropne uczucie!
Działając instynktownie skręcałem wówczas mocniej kierownicą, przez co traciłem przyczepność jeszcze bardziej – jeszcze mniejsza powierzchnia bieżnika miała kontakt z drogą. Był to odruch, z którym należało walczyć. Miałem jednak jeszcze jeden odruch, który okazał się skuteczny – hamulec. Redukcja prędkości (nie nagłe hamowanie!) sprawiała, że koła odzyskiwały siłę tarcia i auto wracało na zadany tor jazdy. Już samo zdjęcie nogi z pedału gazu daje efekty.
Wyjściem z poślizgu podsterownego okazało się zatem opanowanie chęci mocniejszego skręcenia kierownicy i zmniejszenie prędkości.
Poślizg nadsterowny
Drugim rodzajem poślizgów są te nadsterowne. Polegają one na tym, że niedociążony tył samochodu zaczyna wyprzedzać przód obracając pojazd. Jest to właśnie ten bardziej efektowny rodzaj poślizgów znany z filmów. Występuje on głównie w samochodach tylno napędowych, więc zdarza się obecnie o wiele rzadziej. Nowoczesne samochody przednio napędowe są konstruowane tak, żeby minimalizować ryzyko takich poślizgów.
Tutaj muszę się przyznać, że nie przećwiczyliśmy tej sytuacji na kursie, bo zwyczajnie nie udało nam się wprowadzić naszego Peugeota 308 w taki poślizg. Michał robił co mógł, ale auto zawsze wracało na swój tor jazdy.
Pozostaje mi więc dopowiedzieć, że zdarza się on zazwyczaj na zakrętach, gdy nagle zahamujemy lub zdejmiemy nogę z gazu. Przednia oś będzie wówczas dociążona, a tylna zaś bardzo lekka. Lżejszy tył będzie miał tendencję do obrócenia całego pojazdu. Można sobie z tym radzić z powrotem dociążając tył samochodu, ale ponieważ łączy to się ze zwiększeniem prędkości, jest to już większa sztuka.
Praktyka, a nie teoria
Na koniec pozostanie mi tylko namówić Was na samodzielne pogłębianie swojej wiedzy i doskonalenie technik jazdy. Człowiek doświadczony i pewny siebie za kierownicą, może spokojnie poświęcić więcej uwagi innym uczestnikom ruchu i zmniejszyć liczbę nieprzyjemnych sytuacji. Tak właśnie możemy zostać gentlemanami na drodze. Na tor szkoleniowy już nie wracamy. To był ostatni odcinek filmowy. Przed nami jeszcze tylko finałowy wpis i cała akcja Gentleman na drodze dotrze do mety.
Mam nadzieję, że udało się mi Was zainteresować akademiami bezpiecznej jazdy, jak i samym Peugeotem 308, którym od początku serii jeździłem. Ten samochód jest wart poznania i mam nadzieję, że będziecie mieli chociaż okazję spotkać się z nim na żywo. Trzymajcie więc rękę na pulsie – następny wpis z serii już za dwa tygodnie!
Ostatnio miałem przyjemność (faktyczną!) prowadzić małego Peugeot’a 208. Całkiem dobrze się prowadzi, stanowił ciekawą odskocznię od codziennych dla mnie jeżdżących kanap. Sprężyste zawiszenie, krótki skok lewarka, biegi wchodzą dość precyzyjnie, zakręty pochłania jak ja dobre ciastka. Ale na stałę nigdy bym się nie zamienił, dla mnie nie istnieje nic lepszego od starego, amerykańskiego żelastwa. Od dłuższego czasu chodzi mi po głowie pomysł zapisania się na kurs doszkalający technikę jazdy. Ba, już od momentu, kiedy zdałem egzamin na prawo jazdy. Niestety, ciągły brak czasu mi na to póki co nie pozwala. Niedługo zima, zacznę szukać jakiegoś pustego, oddalonego od ludzi parkingu,… Czytaj więcej »
Cieszę, że seria nie zawiodła.
Póki co robimy przerwę od motoryzacji na blogu. Przed całą akcją napisałem pełen scenariusz i go zrealizowaliśmy. Jeśli w przyszłości będę miał solidne pomysły na artykuły, możliwe, że wrócimy do tego tematu.