Jeśli posiadasz własną biblioteczkę, pewnie zastanawiałeś się czy swoje zbiory podpisywać, czy może stemplować, ale to właśnie ekslibris jest tym czego szukasz! Dziś opiszę czym jest i jak zrobić własny.
Wersja filmowa:
Czym są ekslibrisy
Ekslibris to odwieczny sposób oznaczania właściciela książki. Uznaje się, że pierwsze wersje powstały jeszcze w starożytnym Egipcie, ale forma, którą znamy dzisiaj jest stosowana od kilku stuleci. W średniowieczu pojawił się zwyczaj podpisywania ksiąg rękopiśmiennych, by jasnym było, do kogo należą. Czasem dodawano też informację o pochodzeniu manuskryptu. Później, gdy coraz piękniej ilustrowano same księgi, oznaczenia właściciela stawały się coraz bardziej ozdobne. W wieku XV popularne stało się malowanie na pierwszej karcie książki herbu rodowego.
Po wynalezieniu i spopularyzowaniu się druku, ekslibrisy zaczęto drukować w większych ilościach na osobnych kartkach. Takie oznaczenia wklejano później na wewnętrzną stronę okładki książki. Powoli też odchodzono od oznaczania książek herbem rodu, na rzecz indywidualnych znaków poszczególnych osób. Zwyczaj umieszczania znaku graficznego i napisu jednak pozostał choć zmieniał się wraz z mijającymi epokami. Dzięki temu można obserwować zmiany w dominujących stylach, aż do XX wieku, kiedy to już trudno mówić o dominacji któregokolwiek.
Ekslibrisy pełnią zatem obecnie dwie funkcje. Z jednej strony oznaczają właściciela książki, a z drugiej są jej ozdobą. Dlatego wiele osób stawia na artystyczną jakość ich ekslibrysów, niekiedy nawet kosztem czytelności danych właściciela. Popularne jest kolekcjonowanie tych małych dzieł sztuki, organizuje się wystawy, wydaje ich zbiory w albumach i prowadzi o nich badania naukowe.
<<Zobacz też: Domowa biblioteka – własny zbiór książek, płyt i filmów>>
Co może dać posiadanie własnego ekslibrisu
Jeśli powiadamy już kilkadziesiąt książek we własnych zbiorach, coraz częściej zastanawiamy się nad zorganizowaniem swojej biblioteczki. Planujemy więc wybór dobrego miejsca ekspozycji, sposób rozłożenia książek, a może nawet skatalogowania ich.
Pojawiają się też wątpliwości, jak oznaczyć siebie jako ich właściciela. To ważne szczególnie kiedy pożyczamy książki innym osobom. Wiadomo przecież, że dana publikacja może do nas nie wrócić przez kilka miesięcy, a my w międzyczasie możemy zapomnieć komu ją pożyczyliśmy. Możemy mieć nadzieję, że osoba pożyczająca nie zapomni (a nie powinna!), ale przecież bywa, że mamy pożyczoną książkę i nie pamiętamy czyja ona jest. Oznaczenie właściciela pozbawi nas dylematu i da szansę na powrót do zbioru publikacji, która zaginęła nawet na kilka lat.
Poza tym ekslibrisy moim zdaniem świadczą o poważnym traktowaniu swoich książek. Ponieważ są wciąż mało popularne, pokażą właściciela z ciekawej strony. Przejdźmy zatem do tego, jak przygotować własny ekslibris.
<<Zobacz też: Kaligrafia – pismo z charakterem dla mężczyzny z klasą>>
Jak zrobić własny ekslibris
Forma ekslibrisu
Pewną formą ekslibrisu jest odręczny podpis. Nie zawsze jest on jednak estetyczny i czytelny. Ja zresztą mam opory przed pisaniem po książkach. Jeśli byście się na to zdecydowali, wystarczy samo imię i nazwisko lub zwrot: „Ta książka należy do…”.
Pewnym pomysłem jest natomiast zamówienie sobie stempla z własnym ekslibrisem. Należy przygotować własny projekt w możliwie dobrej jakości i wybrać formę stempla. Sam ostatnio zdecydowałem się na zamówienie takiego w formie pieczątki lekarskiej. O ile jestem zadowolony z formy, to niestety już z efektów nie. Miejsca wypełnione kolorem czarnym nigdy nie wychodzą dobrze, a firma, u której zamawiałem, nie doradziła mi. Jeśli więc chcecie pieczątkę, lepiej nastawcie się na użycie linii. Może będziecie bardziej zadowoleni ode mnie. Wadą będzie z pewnością trudność z poprawieniem błędu przy stemplowaniu.
Można też przygotować ekslibris w formie graficznej, wydrukować na kartce papieru, wyciąć i naklejać. Stosowałem to jako moje pierwsze rozwiązanie, ale kleje biurowe nie są zbyt trwałe i brudzą. Dlatego najbardziej polecam zakup samoprzylepnego białego papieru A4 i nadrukowanie na niego ekslibrisów. Po wycięciu naklejanie jest dziecinnie proste, nie brudzi i w razie pomyłki można je odkleić.
Informacje na ekslibrisie
Tradycyjnie na ekslibrisach stosujemy łaciński zwrot „Ex Libris” oznaczający „z książek” czy może lepiej „z księgozbioru”. Po czum podajemy imię i nazwisko. Nie jest to jednak jedyna opcja. Można użyć polskiej wersji „Ekslibris”, zwrotu „Ta książka należy do…” lub krócej „Książka…(imię i nazwisko)”, albo w ogóle pominąć ten zwrot i poprzestać na danych właściciela.
W wersjach polskojęzycznych imię i nazwisko zazwyczaj pisane jest w dopełniaczu, ale spotykane są też przypadki pisania ich w mianowniku. Imię i nazwisko może być zarówno wydrukowane, jak i odręcznie wpisane w odpowiednie pole. To drugie rozwiązanie nadaje ekslibrisowi bardziej osobistego i autentycznego charakteru, ale nie jest zbyt popularne.
<<Zobacz też: Kilka powodów, dla których warto uczyć się łaciny>>
Jaka grafika na ekslibris
Ponieważ ekslibrys ma być ozdobą książki, powinien być również estetyczny. Dlatego warto przez chwilę zastanowić się co może przedstawiać. Oczywiście najlepiej będzie znaleźć artystę, który nam wykona oryginalną grafikę albo, jeśli mamy umiejętności, zrobić ją od podstaw samemu. Ponieważ dziś bardzo popularny jest minimalizm, jest to prostsze niż się wydaje.
Opcją awaryjną jest zapożyczenie elementu graficznego od kogoś innego, na przykład z jakiegoś znanego dzieła sztuki. Żeby być w stu procentach poprawnym można szukać dzieł znajdujących się w domenie publicznej, która zdejmuje wszelkie ograniczenia w legalnym wykorzystaniu przez osoby trzecie.
Rozmiar ekslibrisu
Ekslibrysy zdarzają się zarówno wielkości znaczka pocztowego, jak i kilkanaście na kilka centymetrów. Zależy to więc od preferencji właściciela.
Miejsce umieszczenia
Zgodnie z tradycją, ekslibrisy naklejamy na wewnętrznej stronie okładki, zwanej też drugą stroną okładki. Wybór dokładnego położenia jest już dowolny. Zdaje się, że większość swoje znaczki nakleja centralnie. Ja z kolei preferuję lewą górną część, a kiedy książka ma obwolutę, która może zasłonić ekslibris, przesuwam go w prawo tak, by choć część wystawała.
Wiele czy jeden ekslibris?
Polecam nie myśleć o swoim pierwszym czy obecnym ekslibrisie, jak o ostatecznej jego wersji. Zawsze może się pojawić ochota lub okazja na zmianę go i nie powinniśmy się tego obawiać. Ekslibrisy można na przykład zmieniać co kilka lat, tak żeby mówiły nieco o naszym obecnym okresie w życiu. Dzięki temu będziemy mogli stwierdzić mniej więcej kiedy jakąś książkę nabyliśmy i czym interesowaliśmy się w danym czasie. Ja stosuję tę metodę.
<<Zobacz też: Czy jesteś człowiekiem renesansu?>>
Inną opcją jest przygotowanie sobie kilku wersji ekslibrisów. Każda z nich odnosiłaby się do jednej z kategorii książek. Byłyby to więc ekslibrisy tematyczne.
Można też oczywiście zrobić sobie kilka różnych wersji po prostu po to, żeby wszędzie nie mieć jednego i tego samego. Każde z powyższych podejść ma swoich zwolenników.
Ekslibris od Czasu Gentlemanów
Gdybyście chcieli zacząć już teraz, ale nie macie pomysłu na własny ekslibris przygotowałem dla Was jedną wersję ode mnie. Poniżej znajdziecie link do szablonu, który wystarczy wydrukować na samoprzylepnej kartce A4, pociąć i w ramkę wpisać swoje imię (lub choć pierwszą literę) i nazwisko.
Osoby bardziej obeznane z grafiką mogą pobrać pojedynczą wersję w lepszej jakości i w edytorze wpisać swoje dane, żeby ich nie musieć wpisywać ręcznie. Używałem darmowej czcionki Trajan Pro.
Piki:
pojedynczy mały
szablon na stronę A4
pojedynczy duży do edycji
Mam nadzieję, że komuś z Was przyda się ten ekslibris i będzie dobrze służył.
Jeśli natomiast sami stosujecie już własne ekslibrisy, będę wdzięczny jeśli pochwalicie się nimi w komentarzach.
Początkowo wszystkie swoje książki podpisywałem odręcznie. Zawsze piórem, bo praktycznie tylko nim piszę. Dopiero kilka lat temu zainteresowałem się exlibrisami, przez co zachorowałem na posiadanie takiego. Grafikę zaprojektowała mi „koleżanka koleżanki” – zależało mi na przedstawieniu dwóch najważniejszych dla mnie rzeczy: biblioteki i medycyny, którą symbolizuje leżąca przy otwartej księdze laska Eskulapa (proszę nie mylić, co jest niestety nagminne, z Kaduceuszem!). Ponadto, mam w zwyczaju stemplowania swoich podręczników akademickich pieczątką, którą nabyłem w czasie, gdy zostałem przewodniczącym Studenckiego Koła Naukowego.
Serdecznie zachęcam wszystkich do posiadania własnego exlibrisu i stemplowania nim swoich książek!
Panie Krzysztofie, piękny Ex Libris! W przyszłości na pewno muszę pomyśleć o jakimś :).
Panie Krzysztofie, Panowie 🙂
Stempel ma klimat i uważam, że akurat te niepełne odbicie apli ma swoją zaletę, bo za każdym razem jest trochę inaczej. Druga kwestia to rodzaj pieczątki, trzecia – na książce nigdy nie odbijemy tak pieczątki jak na twardym podłożu czy jak Pani na poczcie.
Naklejki – prowadzę drukarnię i oprócz klasycznych wlepek na papierze samoprzylepnym proponuję na przykład druk na bezbarwnej matowej folii lub krystalicznej przezroczystej – świetny efekt a nie widać tła 🙂
Albo naklejki na papierze (najtanie) cięte po obrysie wg własnego uznania. W koło, owal, trójkąt lub każdy inny nietypowy kształt….
O Ex Libris myślę już od jakiegoś czasu. Mam wstępny „projekt” lecz ciągle jest on gdzieś z tyłu głowy. Należało by to w końcu zrealizować. Z tym że pozostaje jeszcze kwestia formy- chciał bym by był to właśnie stempel, z drugiej jednak strony nalepka wydaje się bardziej tradycyjna. Ehh dylemat.
Warto spróbować obu wersji. To niewiele kosztuje.
Pomimo tego, że idea ekslibrisa jest mi bliska i od dawna używam czegoś co można by tak nazwać, forma naklejek zupełnie do mnie nie przemawia. Według mnie zwyczajnie niszczą książki, nie tylko fizycznie, ale i wizualnie. Najpiękniejszy ekslibris naklejony na starą, zdobioną książkę będzie wyglądał fatalnie i nie na miejscu. Zostańmy proszę przy podpisach i stemplach.
Intrygujące, ponieważ to właśnie te naklejki są tradycyjne. Skąd ta niechęć?
Od czasu do czasu kupuję w antykwariatach stare książki, również przedwojenne. Na większości z nich naklejony jest, bardzo modny wówczas, exlibris. Oczywiste, że podnosi niepoliczalną, emocjonalną wartość publikacji. Warto, Łukaszu, wziąć może pod uwagę, że tworzy on wraz z książką spójną, chronologiczną całość. Zgadzam się z Moniką, że wykonany obecnie exlibris naklejony na książki z tego okresu (o starodrukach i inkunabułach nawet nie wspominam) to nieporozumienie i będzie wyglądał jak blat z Ikei naklejony na stary sekretarzyk.
Przyznaję, że sam miewam opory przed oklejaniem starych publikacji, ale i na to jest sposób. Można przecież przygotować wersję retro swojego ekslibrisu i drukować go na lekko pożółkłym papierze, a następnie wklejać klejem (podejrzewam, że zakup barwnego papieru samoprzylepnego będzie trudny).
Chyba na taką właśnie wersję się zdecyduję – zaprojektowałam już swój exlibris i widzę, że nie nadaje się zupełnie na pieczątkę, bo jest zbyt duży – wykorzystałam rysunek neuronów w móżdżku wykonany przez Cajala – żeby to miało sens, musi być widać dokładnie te neurony 🙂 Natomiast wydruk na ładnym papierze i wklejenie na klej będzie bardzo ok, tym bardziej, że posiadam bardzo dużo starych książek i taka nowoczesna naklejka faktycznie nie pasowałaby.
Można pięknie wydrukować na tradycyjnym papierze i będzie pasowało.
Ostatecznie przy dużej kolekcji starych pozycji zamówić sobie drzeworyt 🙂
Bardzo podoba mi się Twoje porównanie Piotrze. Odpowiednio zaprojektowany i wykonany ekslibris może być piękny, jednak z jakiegoś powodu bardziej do mnie przemawiają podpisy i stemple. Być może dlatego, że mój dziadek zawsze podpisywał swoje książki i ozdabiał je czymś, co dziś moglibyśmy nazwać logo. Było to zgrabne i ozdobne połączenie jego inicjałów. Myślę, że taka odrobina własnej twórczości będzie bardziej doceniona, szczególnie przez osoby, które być może w przyszłości odziedziczą naszą biblioteczkę.
Jeżeli coś ma mieć KLASĘ, a w tym przypadku chodzi o ex libris, to naklejka nie spełnia tego wymogu. Albo coś jest autentykiem, albo substytutem. To tak, jak z meblami – antyki lub imitacje. Ja wolę pieczątkę. 🙂
Pieczątki wcale nie są klasyczną wersją. To były zazwyczaj ryciny, które odbijano na osobnych karteczkach wklejanych później do książek. Czyli to samo co naklejka wydrukowana domową drukarką. Nie ma w tym nic nieautentycznego. Jedynie pieczątki mają ciekawszy klimat.
Zgadzam się z Panem Łukaszem. Trochę mnie zdziwiły te komentarze…
Stempel, jeśli już to stempel.
Osobiście każdy egzemplarz po prostu podpisuję — na stronie tytułowej oraz każdej z 13-tką.
A na tych stronach to dlaczego? Na wypadek gdyby książka się rozpadła?
Nie słyszałem o takim zwyczaju, choć spotkałem się już z nim.
> A na tych stronach to dlaczego? Na wypadek gdyby książka się rozpadła?
Lubię swój podpis 🙂 Poza tym w dawnych czasach utraciłem zaufanie do ludzi jeśli chodzi o oddawanie pożyczonych książek.
> Nie słyszałem o takim zwyczaju, choć spotkałem się już z nim.
Hmmm…? ;o)
Tak, zabrzmiało to pokracznie. Widywałem takie podpisy na różnych stronach książek, bez większej logiki przy wyborze numerów stron, ale nigdy nie słyszałem, że to jest jakiś utarty zwyczaj.
Szczerze mówiąc wydaje mi się, że jeśli ktoś nie będzie chciał oddać książki to i z podpisem na każdej stronie nie odda. Więc nie widzę większego sensu w takim oznaczaniu.
Nie kojarzę w tej chwili jak wygląda to w innych bibliotekach, ale w tej, która mieści się najbliżej mojego domu, pieczątka z nazwą biblioteki jest wbijana, oprócz strony edytorskiej oraz na samym końcu tuż pod kolumną tekstu, także na stronie 8. Może zwyczaj Pana Olgierda i zwyczaj mojej biblioteki mają dłuższą, nieznaną nam tradycję 😉
Do tej pory podpisywałem swoje książki – na stornie tytułowej oraz każdej z „13” – ponieważ poznałem osoby, które potrafią wyciąć stronę tytułową, aby przywłaszczyć sobie pożyczoną książkę.
A zwyczaj wziął się z bibliotek – choć one stemplują co 17, a to z tradycyjnej budowy książek, szytych właśnie z 16-stronnych broszur.
Muszę wreszcie zrobić exlibris… Choć podpis zapewne zostanie.
Byłem przekonany, że już pisałeś o ex libris, Łukaszu! Mojego używam już od jakiegoś czasu i był to zdecydowanie dobry pomysł. Naturalnie z motywem heraldycznym: https://www.instagram.com/p/wpNUSXp4kr/
Możliwe, że o nich kiedyś rozmawialiśmy. Piękny! Robi wrażenie. To stempel? Jeśli tak to musi być spory.
Nie, nie, to jest wydrukowana na papierze samoprzylepnym wklejka z grafiką przygotowaną przez znajomego artystę. Stempel musiałby być bardzo szczegółowy żeby oddać wszystkie szczegóły.
Akurat dla mnie w samą porę artykuł. Właśnie się przymierzam do ex Libris. Wiem że dawniej były to drzeworyty na małych kartkach wklejane w książkę. Mój pomysł obejmuje wielokolorowy znak graficzny. Właśnie chciałem go zrobić jako naklejane małe kartki, ale zastanawiałem się czy Ktoś też tak robi. Widzę, że Łukaszu też tak robisz. To wystarczy że dopracuję grafikę i drukuję na drukarce laserowej.
Na wstępie bardzo dziękuję za artykuł, który zmobilizował mnie wreszcie do od dawna odkładanego. Dotychczas – z lenistwa – książki podpisywałem długopisem. Dzisiaj poświęciłem raptem godzinkę i oto chwalę się Panom efektami mojej pracy.
Świetnie! Błyskawiczna akcja.
Jest Pan wojskowym?
Jestem.
Panie Łukaszu,
jaką nazwę nosi czcionka, której użyto w szablonie to napisu „Ex Libris” ?
To Trajan Pro. Zresztą ta informacja jest w tekście.
te naklejki to zbrodnie na książkach
Szanowny Autorze, drodzy Koledzy.
Zainspirowany artykułem również postanowiłem stworzyć, od dawna odkładany, projekt Ex Libris-u. W związku z tym, że co roku coś się u mnie zmienia, postanowiłem stworzyć ich kilka. Postaram się co rok wprowadzać nowy projekt. Jako motywy przewodnie grafik wybrałem tematy związane z moją praca nad sobą i oto efekty.
Z poważaniem
Grzegorz D.
Ciekawy pomysł z datą! Polecam natomiast nie drukować ramek ekslibrisów, bo będzie je zawsze widać, a to już jest nieco nieestetyczne. Lepiej je pominąć i ciąć na oko lub zostawić mały margines od ramki, żeby była cała ładnie widoczna.
Racja Panie Łukaszu. Nie pomyślalem i z
Witam wypowiesz się na temat zegarków? Jakie do jakich strojów, czy zegarki kieszonkowe nadają się do noszenia na co dzień zegarek do garnituru na pasku lub bransolecie etc.
Myślę, że kiedyś podejmę ten temat. Nie mam go natomiast w najbliższych planach.
Bardzo podoba mi się ta idea i zastanawialiśmy się w rodzinie już od dawna, czy stworzyć sobie ex libris. Myśleliśmy o pieczątce. Rodzice doszli jednak do wniosku, że byłoby to teraz niepraktyczne, bo ja i dwójka mojego rodzeństwa zaraz idziemy na studia i każdy weźmie ze sobą swoje ulubione książki z domowej biblioteki, plus te, które sam kupił, a potem zapewne będzie chciał je oznaczyć po swojemu. Ja sama też jeszcze nie jestem pewna- w końcu przewiduję, że kiedyś zmienię nazwisko. Wymieniać wtedy wszystkie ex libris czy zostawić jako pamiątkę po czasach panieńskich? Ciekawe, czy tradycja przewiduje takie problemy 😉… Czytaj więcej »
Nie trzeba wymieniać. Można spokojnie zostawić stare. Moim zdaniem te starsze ekslibrysy nadal pełnią swoją funkcję, a dodatkowo pokazują z jakiego okresu pochodzi dana książka.
Artykuł świetny. Osobiście używam i pieczęci i naklejek. W nowych
publikacjach wbijam stempel, a w starszych używam naklejki. Stempla nie
mam przy sobie, postaram się go jednak umieścić wieczorem.
Piękny! Rozumiem, że robił go jakiś artysta.
Tak, śp. Tomasz Steifer z Gdańska. Wspaniały człowiek i całą duszą artysta. W dodatku świetny heraldyk.
Obiecany Ex Libris w formie pieczęci. Autorem jest Waldemar Pobóg Malinowski z Gdańska, grafik i heraldyk.
Stworzenie własnego ex librisu planuję już kilka lat… Raczej nie chciałabym go zmieniać zbyt szybko i też raczej wolałabym mieć jeden do wszystkich książek, jednak nie mogę się zdecydować na jeden konkretny styl grafiki. Stworzyłam sama kilka projektów, ale tak już to trwa…
Pytanie z innej beczki. Czy poprawne jest sformułowanie „ex libris Gosi i Łukasza Kielban”? Wydaje się, że nazwiska w języku polskim się odmieniają (w starszych wersjach jest zresztą „exlibris Łukasza Kielbana”), Moim skromnym zdaniem powinno być „ex libris Gosi i Łukasza Kielbanów”…
Oczywiście, że ma Pani rację. Ekslibris, czyli znak właściciela książki, domaga się formy dopełniacza, ponieważ nazwiska w języku polskim są fleksyjne i należy je odmieniać. Właśnie tego zabrakło mi w artykule. Forma „Ex libris (Z księgozbioru/biblioteczki) + mianownik” jest strzałem we własną stopę osoby posługującej się tym znakiem.
Nie uważam, że wszystkie nazwiska należy odmieniać wymawiając je w języku polskim. To bardziej wiąże się z brzmieniem nazwiska i tradycją rodzinną. W niektórych wypadkach zatem mimo stosowania dopełniacza, nazwisko będzie brzmiało tak samo jak w mianowniku.
Rzeczywiście żeńska forma nazwiska Kościuszko w dopełniaczu będzie brzmiała tak, jak w mianowniku, czyli Barbara Kościuszko (w ekslibrisie powinno być Barbary Kościuszko), ale już męska będzie odmieniona, czyli Tadeusza Kościuszki. Zwyczajnie zaś błędna jest forma Barbara i Tadeusz Kościuszko. Bo to tak, jakby był Tadeusz Kościuszko i jakaś tam nieokreślona Barbara. Nie, poprawnie, o ile byliby małżeństwem, należałoby o nich powiedzieć, że to Barbara i Tadeusz Kościuszkowie, w ich książkach znajduje się ex libris Barbary i Tadeusza Kościuszków (sic!). Odmiana nazwisk sprawia niekiedy ludziom kłopot, stąd – dla rzekomego bezpieczeństwa i chęci nieośmieszania się – pozostają przy mianowniku, choć efekt… Czytaj więcej »
Można wykorzystywać też grafiki spoza domeny publicznej, pod warunkiem że nie będziemy takiego ex librisu wykorzystywać komercyjnie (czyli np. sprzedawać). Choć, rzecz jasna, lepiej jest korzystać z domeny publicznej lub dzieł udostępnionych na otwartych licencjach (np. Creative Commons).
Mam dość prosty, geometryczny ekslibris do wklejania. Nie mogę się jednak przemóc do umieszczenia go we wnętrzu kolorowych okładek – ze względu na swoją prostotę i spory rozmiar, trochę za bardzo wyróżnia się na kolorowym, zwłaszcza wielobarwnym tle.
Zastanawiam się, jak wygląda oznaczanie książek ekslibrisem w formie stempla, gdy wnętrze okładki jest bardzo ciemne. Czy wtedy przybija się go na innej stronie?
Mój ex libris stempluję na niewielkim arkuszu i wklejam w tradycyjne miejsce. 🙂
Zastanawiam się jak będzie po łacinie: „Ekslibris Bartłomieja Potocznego”? „Ex libris Bartholomaei Potoczny”? Czy ktoś tu zna się na łacinie?
Tez mam ten problem 🙂 Bartholomeus, czyli dopełniacz Bartholomei ? (skąd się wzięło u Ciebie „a” przed „e”)? Nie wiem naromiast co z nazwiskiem! Pewnie bez odmiany 🙂 U mnie niby troche łatwiej bo Aleksandra, czyli dopełniacz Aleksandrae, ale swojego nazwiska też odmienić nie umiem, ze szczególnie, ze polskie znaki ma! Pozdrawiam
Teraz już wiem – nominativus: Bartholomaeus, genetivus: Bartholomaei. II deklinacja.
Co do literki „a” to są dopuszczalne i „Bartholomeus”, i „Bartholomaeus” (z dyftongiem).
Nazwiska polskie raczej się nie odmieniają. Można popatrzeć na np. dekrety kościelne po łacinie, w których są wymieniane odmienione imiona i nazwiska biskupów. Zawsze imię było odmienione, nazwisko – nie.
Alexandra (nominativus), Alexandrae (genetivus)
I o to po świetnym aktykule i materiale wideo powstał o to taki mój exlibris. Zależało mi aby było to coś takiego „uniwersalnego”, zarówno to nowszych publikacji jak i starszych. Pozostaje jeszcze tylko kwestia czy mają być to naklejki na bezbarwnej folii czy moze lepiej stempel, i tutaj nasowa mi sie Panie Łukaszu do Pana pytanie. Wspomina Pan na nagraniu, że naklejki można łatwo usuwać. Czy wie Pan jak się to wykonuje ?
P.s. poniżej zamieszczam owy exlibris do oceny i pozdrawiam.
http://www.tinypic.pl/iabvz8kg1x0n
Witam ja zrobiłam prosty napis na komputerze :” właściciel imię i nazwisko” i takie mini karteczki z moimi danymi wkleiłem w każdą książkę z moja parafka 😉