Niemal każdy mężczyzna miał kiedyś dylemat jak podejść i zagaić rozmowę z kobietą, która wpadła mu właśnie w oko. „Złote rady”, jak ją oczarować jednym uśmiechem lub oryginalnym tekstem, proponuję schować do lamusa. Gentleman powinien podejść do tego tematu z klasą i wyczuciem.
Pierwszy krok a „podryw”
Na wstępie rozróżnijmy pewne pojęcia. Uczynienie pierwszego kroku nie musi być tym samym co rasowy „podryw”, wynoszony przez niektórych „ekspertów” do rangi sztuki. „Podrywanie” może służyć wyrabianiu pewności siebie w kontaktach damsko-męskich, ale zawsze ma w sobie dozę udawania, a to już nie jest dobry początek znajomości, do której podchodzimy poważnie. Sztuczek i tricków uwodzenia nie znajdziesz w tym materiale.
Pierwszy krok to również nie jest to samo co flirt, czyli umiejętność prowadzenia wyważonej rozmowy balansującej na granicy między uwodzeniem a zwykłą konwersacją. Chociaż przyznaję, że flirt z pewnością przyda się już po wspomnianym pierwszym kroku.
W tych pierwszych chwilach gentleman powinien mieć zawsze na uwadze szacunek dla kobiety, z którą chce nawiązać kontakt. To nie tylko kwestia zasad savoir-vivre’u i konwenansów, ale też zwykłego wyczucia. W tym wypadku nie warto się spieszyć depcząc wszelkie przeszkody. Ważne jest również to, że gentleman swoją wybrankę stara się przekonać do siebie swoją osobą, a nie jakimiś wybiegami i podstępami. Prawda przecież w końcu i tak wyjdzie na jaw, a udając kogoś innego tylko prosimy się o zawód i rozczarowanie.
Sceneria
Zanim przejdziemy dalej, nakreślmy sobie scenerię. Sytuacja, o której tutaj mówimy może mieć miejsce niemal wszędzie: na uczelni, w parku, po którym codziennie spacerujemy z psem czy też w pracy. W tym filmie jednak wybierzemy wyjazd urlopowy, trzymając się jeszcze klimatu wakacyjnego.
Zatrzymaliśmy się więc w hotelu na parę dni. W holu zauważyliśmy interesującą osobę. Moment rejestrowania się nie jest jednak najlepszym do nawiązywania nowych znajomości. Nasze spojrzenia mijają się później na basenie. Wiemy już, że i ona nas dostrzegła. Ale okazja znów nam uciekła.
W końcu spotykamy się w hotelowej kawiarni. Teraz albo nigdy.
Czym jest pierwszy krok?
Nie od razu jednak wytaczamy ciężkie działa. Pierwszy krok to coś tak subtelnego, jak spojrzenie, nawiązanie kontaktu wzrokowego i lekki uśmiech wyrażający nutkę sympatii oraz szczyptę zainteresowania. Służy zwróceniu uwagi, uchyleniu drzwi do dalszego nawiązania znajomości. To zdecydowanie nie jest podejście z tekstem w stylu: „Witaj piękna nieznajoma, często tutaj bywasz?” albo „Co taka piękna dama robi tutaj sama?” (to teksty polecane w sieci i to te bardziej wyszukane!).
Pierwszy krok ma bowiem służyć nawiązaniu znajomości, a nie rozpoczęciu gry wstępnej. To początek zupełnie innej gry, ale zanim przejdę do jej toku, odpowiem na jeszcze jedno ważne pytanie:
Kiedy robimy pierwszy krok?
Wyczucie dobrego momentu to podstawowy problem wielu mężczyzn. Zgodnie z zasadami dobrego wychowania musisz umieć ocenić czy Twoja wybranka nie jest zajęta czymś ważnym. Przeszkodzenie w prywatnej rozmowie lub zakłócenie spokoju na pewno nie zrobi na niej dobrego wrażenia. Z drugiej strony, czekanie na idealny moment to świetna droga do zaprzepaszczenia szansy. Dlatego potrzebne będzie wyczucie.
Można powiedzieć, że najlepiej jest, gdy ona jest sama i znudzona, ale takiej sytuacji możesz się nie doczekać. Bywa jednak tak, że prowadzimy rozmowy lub robimy coś z osobami, których nie znamy albo które znamy słabo. Jeśli wyczujesz tę chwilę (może nawet znasz kogoś w gronie osób towarzyszących Twojej wybrance), możesz śmiało się dołączyć. Taka sytuacja ma wiele zalet.
W naturalny sposób nawiązujesz kontakt między innymi z Nią, zyskujesz tematy do dalszej rozmowy, pozwalasz się zauważyć w neutralnych warunkach, pokazujesz jaki jesteś w relacjach z innymi ludźmi, nie wyglądasz na natręta i przede wszystkim dajesz jej możliwość ucieczki. To idealny sposób, żeby pokazać siebie, a nie „czarować” sztuczkami playboya. Po nawiązaniu tego pierwszego kontaktu, nie będzie już takiej bariery między Tobą a nią. Wystarczy później okazać jej zainteresowanie. Niemniej nie ważne w jakiej sytuacji się znajdziesz, pamiętaj żeby się nie spieszyć. Rób małe kroczki.
Gra Małych Kroczków
Pomyśl o całym procesie jako o grze. Nazwijmy ją grą Małych Kroczków. Jej ideą jest to, że wykonujesz tylko nieznaczne gesty i pozwalasz drugiej stronie zareagować na nie. To nie jest styl rycerza podbijającego zamek z księżniczką w środku, tylko bardziej partnerska relacja, dająca wiele swobody obu stronom. Daleko jej więc do „podrywu”.
Jej zaletą jest to, że nie odkrywasz wszystkich kart od razu i zawsze możesz się wycofać. To samo dotyczy Jej. Jeśli w pewnym momencie nie „odbije piłeczki”, czyli nie okaże Tobie zainteresowania, możesz się zatrzymać i nie ryzykować opinii desperata. Gentleman w końcu też ma swoją godność i nie musi się płaszczyć przed lodową bryłą, żeby ją do siebie przekonać. Moim zdaniem zresztą naciskanie na pogłębienie znajomości może w najlepszym razie doprowadzić do robienia czegoś na siłę i bez przekonania.
Czyniąc małe kroczki nie doprowadzisz do sytuacji, w której spotkasz się z Nią, mimo że właściwie to tego nie chciała czy, że otrzymasz Jej numer telefonu, kiedy wcale nie zamierza go odbierać, gdy będziesz dzwonił. Dla Niej to natomiast metoda dająca wiele swobody, dzięki czemu nie czuje się osaczona i przymuszana do niechcianego kontaktu.
Odbijanie piłeczki
Przez cały czas powinieneś pozostawać w jej zasięgu i maksymalnie ułatwić nawiązanie kontaktu z Tobą, ale po dwóch, trzech „małych kroczkach” z Twojej strony, bez jej kroku, odpuść sobie albo poczekaj na lepszy czas. Jeśli natomiast sama podejdzie, będzie szukała kontaktu wzrokowego lub chociaż wyśle SMS-a, będziesz wiedział, że to jest to! Nie „bombarduj” jej jednak z nadzieją, że w końcu Twoja metoda zaskoczy. Osiągnąłbyś tylko to, że poczułaby się osaczona, a Ciebie uznałaby za desperata.
Określenie „odbijanie piłeczki” brzmi dziecinnie, ale to świetna metafora. Jeśli ona nie odwzajemnia uśmiechu, na Twoje pytania odpowiada zdawkowo, sama się Tobą nie interesuje, po wstępnej rozmowie nie wraca już do Ciebie, nie oddzwania i generalnie nie robi żadnego kroku samowolnie, wiesz jaki ma do Ciebie stosunek. Z dużą dozą pewności możesz przypuszczać, że nie jest Tobą zainteresowana.
Co powiedzieć?
Wybór pierwszej kwestii jest też sporym problemem dla wielu mężczyzn. Kiedyś umiejętność prowadzenia rozmowy w towarzystwie była podstawą obycia, a dzisiaj czujemy się nienaturalnie i szukamy jakichś wymyślnych zwrotów. Lepiej jednak postawić na prostotę. Staraj się poruszyć temat neutralny, który podsuwa sama sytuacja.
Na przykład możesz skomentować jakieś wydarzenie w okolicy, muzykę czy choćby wystrój kawiarni. Błahe i przyziemne tematy będą o wiele lepszym początkiem rozmowy niż teksty w stylu „Jesteś tak piękna, że aż sam nie wiem co powiedzieć…”. Polecam ćwiczyć takie pogawędki z nieznajomymi w nadarzających się okazjach: weselach, prywatkach w pubie czy przedziale pociągu. To bardzo fajna szkoła bez większego ryzyka.
Nie zapomnij się też przedstawić. W tej kwestii gentleman nie bywa tajemniczy.
Kontynuacja znajomości
Rzecz jasna zależy Tobie na pogłębieniu kontaktu, więc bądź w miarę klarowny, ale nie ostentacyjny. Nie chcesz wysyłać komunikatu w stylu: „zakochałem się w Tobie od pierwszego wejrzenia” czy „chcę spędzić z Tobą noc”! Wierzę, że bliżej Ci do słów: „Wydajesz się ciekawą osobą i chętnie bym się jeszcze z Tobą spotkał, żeby lepiej Cię poznać” i taki właśnie sygnał wyślij.
Zgodnie z tym, co pisałem wyżej, nie możesz dla odmiany jej teraz osaczyć. Dlatego nie napieraj i pozwól jej wyrazić podobne zainteresowanie. Jeśli potwierdzi, w naturalny sposób przejdź do wymiany numerów telefonów czy kontaktów na Facebooku. Gdyby sama nie dawała Ci numeru do siebie, wręcz jej swoją wizytówkę lub kartkę z odpowiednimi danymi i powiedz, że może się do Ciebie odezwać, a jeśli da Ci swój kontakt, chętnie zadzwonisz i umówicie się.
Pozwolisz jej w ten sposób zadecydować na spokojnie czy chce kontynuować znajomość. Prosząc wprost o jej numer, postawiłbyś ją w niezręcznej sytuacji. Gdyby chciała odmówić, byłoby jej trudno i mogłaby dać Ci fałszywy albo nie zamierzałaby odebrać, kiedy zadzwonisz. Dając jej swobodę, zdecydowanie postępujesz jak gentleman.
Brać sprawy w swoje ręce
W powyższej strategii dajesz sporo swobody swojej wybrance. Dla wielu osób może to być zaprzeczenie skutecznego nawiązania znajomości, bo nie do końca panuje się nad sytuacją. W mojej opinii takie nastawienie ma jednak ważne zalety. Z jednej strony nie jesteś nachalny, a takie osoby są często odpychające. Z drugiej, jeśli dziewczyna nie odpowiada, nie oddzwania czy nie angażuje się w rozmowę, wiesz, że nie jest Tobą szczególnie zainteresowana i dalsze starania byłyby tylko stratą czasu.
Jeśli jednak w ten sposób nawiążesz znajomość, ale opornie będzie Wam szło spotykanie się, nie opieraj się wyłącznie na swoich domysłach. Bywa, że mamy mało czasu i zapomnimy oddzwonić czy odpisać. Zanim ją więc skreślisz, poszukaj naturalnej i neutralnej przestrzeni, żeby znów się spotkać. Po jej reakcji będziesz widział czy cieszy się ze spotkania, czy może wolałaby go uniknąć.
I pamiętaj: bądź najlepszą, ale uczciwą wersją samego siebie.
Ciekaw jestem Waszych opinii na ten temat. Dajcie znać jak sami nawiązujecie takie relacje i jak reagujecie na poszczególne zachowania. Zwłaszcza opinie pań będą tu przydatne.
Do zobaczenia i trzymajcie klasę!
Zobacz też:
Czy mężczyzna powinien płacić za kobietę?
O całowaniu rączek
Sztuka przedstawiania się
O prowadzeniu damy pod rękę
9 gaf, którymi mężczyzna zrazi do siebie damę
Gościnnie wystąpiła Magdalena Niegłos
Fot. Katarzyna Skotnicka-Nowak
„Mam nadzieję, że nie uznacie, iż temat mnie nie przerósł.” 😉
Czyli jednak przerósł? Zaraz sprawdzę.
I jak?
Po dżentelmeńsku 😉
Swoją dawna znajomość zaczynałem w taki wlasnie sposób, dyskretnie, czekając na krok z drugiej strony. Z perspektywy czasu jednak patrząc, w odpowiednim momencie, po pewnym czasie znajomosci postąpił bym bardziej stanowczo i prawdopodobnie wygrał 😉
Pisałem jednak o chwili poznania się. Postępowanie w trakcie znajomości jest zgoła inne. Można sobie pozwolić na więcej.
Czasy się może i zmieniły, ale sądzę, że podane wskazówki należą do tych, które warto zachować na czasy obecne i przyszłe.
Problem powstaje, gdy dama – wychowanka współczesnych mediów – będzie się spodziewać „podrywu” i uzna takie robienie pierwszego kroku za dziwaczne. Niemniej jednak, nie należy się zrażać.
Pytanie tylko czy chcemy wejść w rolę kogoś, kto daje sobą manipulować, żeby pokazać jak bardzo mu zależy. Ja nigdy nie czułem się w tej roli. Jestem gorącym zwolennikiem partnerstwa w związku i „gonienie króliczka” mi nie odpowiada. Niemniej jest to też rodzaj gry i jeśli to pasuje obu stronom, to świetnie! O to chodzi, żeby się do siebie dopasować.
Z moich obserwacji wynika, że jest dokładnie na odwrót, przynajmniej jeżeli chodzi o moją grupę wiekową (czyli dwudziestokilkulatków) – kobiety w dzisiejszych czasach faktycznie są przyzwyczajone do podrywania i szybkiego „skracania dystansu” przez facetów, ale działa to zwykle na naszą korzyść. Zachowując się jak gentleman i traktując wybrankę w sposób nienachalny i z należnym dla damy szacunkiem, niemal zawsze zyskujemy nie tylko jej przychylność, ale i bezcenny efekt zaskoczenia (żeby nie powiedzieć wręcz, że oczarowania) – na zasadzie „myślałam, że tacy faceci już dawno wyginęli!”. 😉 Ważne jest jednak, żeby „nie przegiąć” i nie być przy tym zbyt ostentacyjnym, bo… Czytaj więcej »
To prawda. Dżentelmeńskie zachowanie może miło zaskoczyć.
Mała dygresja. Z powieści „Pies Baskerville’ów” A.C. Doyle’a:
„(…) and yet there was something in his steady eye and the quiet assurance of his bearing which indicated the gentleman.”
Czuję potrzebę podzielenia się opinią. Nie będę się wypowiadać na temat ogółu pań, ale zdecydowanie mogę coś powiedzieć o osobach z mojego otoczenia, czyli raczej młodych i raczej studentów. Znaczna większość kobiet w moim środowisku, nie tylko dam, nie znosi podrywu, a zwłaszcza podrywu nachalnego. Takie zachowanie stawia kobietę w roli trofeum, co jest nie tylko uwłaczające, ale i irytujące, a u co bardziej introwertycznych – wręcz zagrażające. Najczęściej jest to wyśmiewane, bywa po prostu przykre, a w ekstremalnych przypadkach jest odbierane jako molestowanie, bo inaczej określić tego nie można. Zgadzam się też z Łukaszem, że warto chyba szukać partnerki,… Czytaj więcej »
Cieszę się, że się zgadzamy. Dziękuję!
Dwa dni temu wracałem autobusem do domu, jak zwykle był zapełniony więc trzeba było stać. Zająłem miejsce gdy się zwolniło, padło tak że koło mnie siedziała dziewczyna która grała w sudoku. Mimo chodem rzuciłem okiem na tabele, spytałem się czy mogę pomóc, zgodziła się, i rozwiązywaliśmy łamigłówkę przy okazji rozmawiając do mojego przystanku. Dzisiaj byliśmy na spacerze.
O wiele lepiej jest takie zawieranie znajomości, moim zdaniem jest o wiele bardziej naturalne niż próbowanie oklepanych i zwykle nie działających tekstów na podryw.
Świetna historia i świetny przykład!
Sek w tym, ze nie kazdy jest w stanie wyeksponowac swoja osobowosc w kontakcie z 2, anonimowym czlowiekiem. I moze wlasnie dlatego wszelkiego rodzaju poradniki „jak ja/jego zdobyc” ciesza sie nieslabnacym powodzeniem.
Morał z tego prosty – trzeba kupić sudoku ! Znam wiele par, które poznały się w autobusie m.in. banalna rzecz, mężczyzna z przeziębieniem zostaje „poczęstowany” chusteczką przez piękną nieznajomą 🙂 Tak na prawdę nigdy nie wiemy kiedy poznamy TĄ osobę.
Morał: -trzeba jeździć autobusem
Właśnie tak! Trzeba wyjść do ludzi, choćby to miało być w autobusie.
Jestem z mlodego pokolenia i co do kontynuacji kontaktu metoda wolnej ręki bardzo rzadko działa. Czemu ? Nie wiem. Może dlatego, ze tyle mamy dziś „zajęć” a może dlatego, ze facet z krwi i kości jest towarem deficytowym a zachowania takie wrzucają go do worka (znajdz mnie na fb itd.) Innego niz byśmy chcieli. Osobiscie w tym momencie (wymiana namiarow) wolę postawic ja lekko pod ścianą bysytuacja byla jasna. Jak ok to milo, jak nie to było miło poznać 🙂
Ależ ona może od razu zostawić swój numer, dając znać, że woli aby to mężczyzna odezwał się pierwszy. To byłby najlepszy efekt tego pierwszego kontaktu.
Może też od razu ten numer podać gdy się o niego poprosi 😉 Sądzę, że kobiety są idealnie przystosowane do odmów, oczywiście nie wprost tylko właśnie setką wymówek która przychodzi im do głowy jeszcze pewnie przed zadaniem pytania, nie uważam więc by było to „stawianie w niezręcznej sytuacji”, to raczej mężczyzna stawia się w niej, ponieważ może usłyszeć odmowę. Podawanie swojego numeru czy maila to oddawanie inicjatywy i czekanie aż kobieta wykona kolejny krok, nie wiem jeszcze co na ten temat pisze Szkoła Dam, ale zaraz chętnie przeczytam 🙂 I trochę to niezgodne z „odbijaniem piłeczki” – takie „masz tu… Czytaj więcej »
Kobiety boją się odmawiać wprost i wymyślają różne wymówki, żeby numeru nie dać i zakończyć znajomość. Najlepiej nawet odmów uniknąć – stąd np. fałszywe numery albo obietnice, że się zadzwoni. Z jednej strony niezbyt to miłe, a z drugiej uzasadnione obawą o własne bezpieczeństwo.
Najchętniej chyba bym wzięła numer z ustalonym jakimś limitem czasowym, lub tekstem „zadzwoń w poniedziałek”.
No właśnie!
Fakt, że kilka kobiet nie miało ochoty wymienić się z Tobą numerem kontaktowym nie oznacza, że kobiety są do czegokolwiek „przystosowane”, zaś wymówki są właśnie efektem niezręcznej sytuacji, w której zostały postawione. Narazić siebie na niezręczność jest w porządku, narazić kogoś innego, jest nietaktem. A ja nawet pokuszę się o stwierdzenie, że jest nieetyczne.
Ale z własnej inicjatywy czy poproszona o to?
Proponowałbym taki „manewr”: mężczyzna podaje swój numer i proponuje, żeby ona zadzwoniła, gdyby chciała się jeszcze spotkać, bo on myśli, że byłby to bardzo dobry pomysł i mogliby się dobrze bawić. Odczekuje momencik i dopowiada, że jeśli ona woli, to on może do niej zadzwonić. Obchodzimy się bez narzucającego pytania o jej numer, a od razu wiemy czy jest zainteresowana. Ona może wówczas powiedzieć, że zadzwoni, może podać swój numer albo nawet zasugerować umówienie się od razu. Nie demonizowałbym też tego zostawiania jej wyboru. Kilka osób w tej dyskusji napisało trafnie, że kobieta też lubi postarać się o mężczyznę. Należy… Czytaj więcej »
Ale kobieta bardziej lubi widzieć, jak mężczyzna się o nią stara niż samej starać się o niego.
Zostawianie swojego numeru i rezygnacja z wzięcia od niej wydaje mi się skazaniem się na jej łaskę lub niełaskę. Zbyt łatwe. Bo jeśli się nie odezwie to głupio później drugi raz próbować. Może na tym etapie nie przekonaliśmy jej do siebie na tyle, żeby się odezwała i cała sprawa może umrzeć śmiercią naturalną.
Szykuję się w niedługim czasie do nawiązania znajomości z pewną kobietą, ale boję się zastosować radę z artykułu.
Zostawienie numeru wcale nie musi kończyć starań. To wyraźny sygnał, że jest się zainteresowanym.
Poza tym można podając swój numer zaproponować „jeśli wolisz, żebym to ja zadzwonił…” – jeśli będzie wolała taki układ, sprawa jest jasna.
I słusznie. Nie stosuj jej.
Bardzo dobrze Andrzej. Zdecydowany mężczyzna jest atrakcyjniejszy od niezdecydowanego.
Mam nieodparte wrażenie, że dzisiejszy artykuł doskonale odzwierciedla dzisiejszą sytuację w relacjach damsko-męskich. Sam jeszcze nie tak dawno temu miałem podobną sytuację. Na początku wszytko szło zgodnie z planem, poznaliśmy się na jednym z wykładów na studiach, naszą rozmowę rozpoczęliśmy od tego, że nie zdążyła zapisać treści jednego ze slajdów prezentacji, potem była zdziwiona moim charakterem pisma (w kręgu moich znajomych rzadko spotyka się mężczyznę z ładnym charakterem pisma, który na dodatek pisze piórem; czasami taka umiejętność się przydaje…). Później chciała się ze mną trochę bardziej poznać i w pewnym momencie pomyślałem, że jest to dziewczyna na dłuższą i bliższą… Czytaj więcej »
Mnie z kolei wydaje się, że dawne zwyczaje „zdobywania zamku” były właśnie zabawą mężczyznami. Bywało przecież, że jedna panna miała wielu adoratorów, którzy się prześcigali, a jednak byli tylko wykorzystywani.
Niemniej niestety, trzeba się liczyć z tym, że jesteśmy porzucani (nawet bez słowa, co jest naganne) i że sami porzucamy. Niewielu mężczyzn trafia na tę jedyną od razu.
Wpisy Pana i Pani Klaudii w jakiś sposób się uzupełniają. W sumie to można pokusić się o refleksję, że chyba każdy, bez względu na płeć, musi w życiu swoją przysłowiową beczkę soli zjeść zanim znajdzie odpowiednią dla siebie osobę. Niestety nie widzę sposobu na uniknięcie po drodze przykrych rozczarowań. Mimo to, z perspektywy własnych doświadczeń (i obserwacji cudzych 🙂 ) uważam, że warto nie poddawać się i wytrwale próbować.
Ależ te przykre doświadczenia i 'beczka soli’ kształtują nasz charakter! Uczą nas odpowiedniego podejścia do świata i do innych osób, mechanizmów rzeczywistości! To co początkowo boli i jest przykrym uczuciem z upływem czasu staje się bezcennym doświadczeniem.
Z pozdrowieniami,
SO.
Dokładnie! Po tych komentarzach uznałem, że muszę tę myśl w ogóle dopisać do artykułu.
Bo kobiety tak naprawdę lubią niegrzecznych chłopców. Póki taki byłem dla mojej ex to było super. Mi nie zależało bo wiedziałem, że jestem traktowany jako pocieszenie ale ona zaprzeczała. A kiedy zaczyna zależeć i myślisz własnie że to jest to i zaczynasz się starać to dostajesz kosza. Prawda jest taka że Kobiety w tych czasach nie wiedzą czego chcą i kiedy narzekają na faceta obecnego faceta albo na to że nie mogą znaleźć normalnego to właśnie dlatego że się nudzą i szukają nowych wrażeń. A Ty się nie martw, po spotyka się trochę czasu z obecnym gościem, coś pójdzie nie… Czytaj więcej »
Nie generalizowałbym tak, ale faktycznie wiele osób dziś woli eksperymentować, szaleć i bawić się czekając aż nastąpi coś bardzo ważnego ale bliżej nie określonego. Słowem, nie wiedzą czego chcą i nie inwestują w związek. Kiedy coś się psuje, rezygnują zamiast naprawiać.
Niemniej dotyczy to obojga płci.
Zapewniam, że w tych stających na głowie związkach zagajenie przypadkowego człowieka taką rozmową, która mogłaby się przekształcić w związek jest jeszcze trudniejsze, z uwagi, na mniejszą częstotliwość osób, które by były takowym zainteresowane. Co tym bardziej uczy, iż nie należy się nastawiać zbyt szybko na zbyt wiele i zamiast zrzucać winę na upadek obyczajów po prostu szukać dalej 😉
Nie bardzo wiem, co tu mają do rzeczy związki partnerskie, skoro w Polsce nie ma odpowiedniej ustawy na ten temat. Tym bardziej nie rozumiem wzmianki o homoseksualizmie.
Ciekawa koncepcja, może wypróbuję 😉
Mam pytanie do mezczyzn wypowiadajacych sie tutaj. Pytanie zadaje w rezultacie osobistych doswiadczen. Daczego mezczyzna, ktory wykazywal Toba zainteresowanie, sam zainicjowal kontakt itp. nagle odwoluje zaplanowane z Toba spotkanie twarza w twarz i robi to za posrednictwem SMS-a? Po tym odwolaniu spotkania juz nigdy wiecej sie do Ciebie nie odzywa z slowem przepraszam, lub jakimkolwiek wyjasnieniem.
Randkował równocześnie z kimś innym i z tą osobą postanowił się związać?
Jezeli tak to po co tracil swoj i moj czas na poznawanie sie i po co w ogole proponowal spotkanie? Nie chce juz epatowac psychiczna przykroscia jaka mi sprawil.
Wiele kobiet robi to samo, to i mężczyźni postanowili podobnie działać. Spotykanie się nie jest żadnym zobowiązaniem.
Pocieszę Cię że mogło być gorze – granie na dwa i więcej frontów. Mogło to też zajść dużo dalej i skończyć się rozstaniem.
Czas poświęcony na poznawanie się nie jest czasem straconym, chodzi w końcu o to by się poznać i „po sprawdzać” czy sobie odpowiadamy.
Mam nieco inne podejscie, ale pewnie jestem zbyt staroswiecka :(. Osobiscie mam poczucie straconego czasu i wykorzystania.
Myślę, że jeśli można mieć o coś pretensje do tego faceta to o formę, ale też nie wymagałbym spotkania się w cztery oczy i obwieszczania „to koniec, nie pasujemy do siebie, z innym będziesz szczęśliwsza” (choć to ostatnie to akurat fakt, tylko czasem musi trochę czasu upłynąć by to dostrzec 😉 ), bo randkowanie to nie związek. Jednak duży minus za odwoływanie spotkania przez SMS. Skoro ktoś zachował się wobec Ciebie nieelegancko to po prostu uznaj, że nic nie straciłaś 🙂
Poprostu znalazl lepsza niz ty albo nie chce mu sie z Toba spotkac bo stracilas u niego zainteresowanie.Text o kolegach z pracy albo jest wymowka albo nie.To akurat jest najmniej wazne gdyz nie zaproponowal alternatywnej daty spotkania z Toba.Jesli by zaproponowal bylby toba zainteresowany.Nie wazne sa slowa a czyny w relacjach damsko meskich , a to dlaczego tak zrobil, o co mu chodzilo wczesniej jest nieistotne.Mezczyzna zainteresowany dzwoni, umawia sie na spotkanie i przychodzi.Basta 😀
Pewnie znalazłyby się jakieś romantyczne wytłumaczenia, ale doświadczenie uczy, że raczej się rozmyślił i nie miał odwagi tego powiedzieć w oczy. Choć i tak to dziwne postępowanie.
Nazwalabym takie postepowanie raczej gowniarskim, a nie dziwnym. Dodam tylko, ze nie byl to nastolatek ani mezczyzna 20-letni.
Niestety. Wiek nie jest żadną gwarancją dojrzałości. Obawiam się, że poszukiwanie motywów zachowania takiej osoby jest stratą czasu. Jeśli ktoś zachowuje się po szczeniacku, to raczej nie zasługuje na to żeby dociekać co go do tego skłoniło. Przyczyny pewnie okazałyby się równie dziecinne. Przykro mi czytać o Pani doświadczeniu, ale myślę, że nie ma co żałować takiej znajomości. Może i lepiej, że szydło wyszło z worka od razu.
Ma Pani racje, ze przyczyny byly dziecinne. Podobno musial spotkac sie z kolegami, ktorzy odchodzili z pracy, i rzekomo zapomnial o tym umawiajac sie ze mna. Sorry, nie jestem az tak naiwna aby dac wiare takim bajeczkom. Chodzi po prostu o to, ze zostalam potraktowana jak przedmiot, albo zabawka, ktora sie rzuca w kat. Jego wyjasnienie zabrzmialo ,,teraz jestem dla kolegow, a Ty spadaj na drzewo”.
Pani Klaudio, prawda jest taka, że nie zależy jemu na tym by tą przyjaźń podtrzymywać. Ot tak, po prostu. Coś nie zatrybiło, coś może odepchneło a może pojawiła się inna sympatia. Facetowi jak zależy to gania za Kobietą, można od czasu do czasu przystopować ale nie w taki sposób… spotkanie z kolegami to wcale nie musi być bajka – to kwestia podejścia do tematu. Gdyby mi zależało to bym przedewszystkim ZADZWONIŁ I zaczął od „przepraszam”
Przed świętami w grudniu wracałem do rodziców koleją. Pomogłem dziewczynie, która usiadła obok mnie, wrzucić walizkę. I tak rozpoczęliśmy rozmowę, która trwała aż do jej stacji. W czasie tej rozmowy zapoznała mnie ze swoją młodszą siostrą, z którą może coś wyjdzie 😉
Nie jest to pierwsza sytuacja, gdy w pociągu nawiązuję znajomość. Szkoda tylko, że większość osób w pociągu odcina się od współpasażerów.
To jest właśnie najbardziej ironiczne, że przez kilkadziesiąt minut (lub dłużej) ludzie siedzą na przeciw siebie lub obok i nie potrafią nawiązać dialogu na jakikolwiek błahy powód choć nic innego nie mają do robienia w tym czasie. W tym czasie wolą sobie pograć na smartfonie w „ninja fruits” lub inne dziwadła.
Nie uogólniajmy tak Bartoszu, równie dobrze mogę napisać, że niektórzy ludzie mają tak nudne osobowości i poziom słownictwa, a także wychowania oraz wiedzy ogólnej, że nawet mało ciekawa książka zdaje się lepszym wypełniaczem czasu podróży.
Niektórzy z kolei wolą wykorzystać czas spędzony w pociągu na relaks. Ja na przykład należę do tych osób.
Na pewno jest to wielka ironia, ale jeszcze większa jest taka, że w jednym pomieszczeniu siedzi mnóstwo osób z zupełnie różnych środowisk, także nic dziwnego, że rozmowa sie nie klei. Ja jestem z tych osób medytujących, także zdarzało mi się już jechać 20 h i kompletnie nic nie robić.
Ja lubię poczytać, porozmawiać ze współpasażerami, czy obejrzeć odc serialu w pociągu, ale zwykle przymykam oczy i walczę, aby nie zasnąć i nie przejechać swojej stacji 😀
Podoba mi się metoda małych kroczków. Wyrywając się, łatwo można drugą osobę zrazić i zmusić do zakończenia zanim znajomość zdoła się rozwinąć. To też uważam za bardzo ważne: „pozwalasz się zauważyć w neutralnych warunkach, pokazujesz jaki jesteś w relacjach z innymi ludźmi, nie wyglądasz na natręta i przede wszystkim dajesz jej możliwość ucieczki”. Niedopuszczalna jest sytuacja, w której druga osoba nie może łatwo uniknąć kontaktu i musi nam dotrzymywać towarzystwa nawet mimo wielkiej niechęci. Na przykład jako klienci zaczepiający kogoś z obsługi – niezależnie od swoich odczuć pracownik musi okazywać klientom życzliwość, nie może uciec ze stanowiska, by schować się… Czytaj więcej »
Moja opinia: Z jednej strony autor artykułu daje dżentelmeńskie wskazówki i pokazuje jak z klasą i nie nachalnie poznać kobietę. Z drugiej strony brakuje mi w tym zdecydowania i męskiej wartości, która pociąga kobiety. Zastosowania powyższych rad pozwoli zapewne zainteresować kobietę w przypadku mężczyzn przystojnych i takich którzy mają widoczny wysoki status społeczny. Wtedy owszem, wystarczy zachęcić kobietę do rozmowy tak jak opisuje to autor. Jednak aby przeciętny facet zainteresował kobietę musi wg mnie wykazać więcej zdecydowania, spontaniczności i odwagi. Stwarzanie napięcia poprzez niezręczne sytuacje rodzi zwykle więcej zainteresowania u kobiet niż dżentelmeńskie pozwolenie na to by było jej wygodnie,… Czytaj więcej »
Bo tu, Panie Męska Energia, poruszasz arcyciekawe zagadnienie wątku 'biologiczno-zwierzęcego’ w doborze partnera (archetypiczna męskość-samczość). Łukasz Kiełban opisuje kwestie, nazwałbym je socjologiczo-społecznymi i wynikającymi z warstwy kulturowej. Wbrew pozorom obie mogą się świetnie uzupełniać i nie stoją w opozycji. Zdecydowanie, pewność siebie, odwagę i 'kipienie testosteronem’ można połączyć z wyrobioną klasą w zachowaniu.
Niemniej pewność siebie można wyrażać inaczej niż desperacko dobijając się do zamkniętych drzwi. Wszystko z wyczuciem.
Zgadzam się. Mężczyzna robiący przez dłuższy czas te małe kroczki i długo nieokreślający się wobec kobiety może wydać się niezdecydowany, a to zniechęca. Teraz sobie uświadamiam, że miałam taką sytuację i myślałam wtedy, że chyba mu się nie bardzo podobam ,albo się zastanawia (czy ja, czy może jakaś inna ) skoro nie umawia się ze mną tylko daje mi wizytówkę. Wręczenie wizytówki po dłuższej niezobowiązującej znajomości pełnej patrzenia sobie głęboko w oczy wywołało u mnie 2 odczucia. 1 – irytację za zwalenie na mnie „najgorszej roboty” – czyli dzwonienie pierwszej, 2 – niepewność, że może chce, abym się odczepiła, tylko… Czytaj więcej »
„Jej zaletą jest to, że nie odkrywasz wszystkich kart od razu i zawsze możesz się wycofać. To samo dotyczy Jej.”
Wg mnie istotne jest też to, żeby tego pierwszego kroku nie traktować od razu jako zobowiązania, czy presji do „wspólnej przyszłości” 🙂 Nowo nawiązaną znajomość niekoniecznie trzeba rozwijać w stronę związku (czasem bywa, że na siłę), można ją także kontynuować po prostu jako fajne koleżeństwo. Tylko, że to oczywiście musi być jasne dla obu stron.
W pełni się zgadzam.
Dopiero po pewnym czasie po zainicjowaniu znajomości oraz poznaniu drugiej osoby jak i jej oczekiwań możemy podjąć ewentualną decyzję, czy są widoki na pogłębienie tej znajomości (do związku włącznie) czy pozostawieniu na dotychczasowych zasadach przyjacielsko-towarzyskich.
Pozdrawiam w to środkowe przedpołudnie,
SO.
Jak mawiają doświadczeni przez życie mężczyźni – łaskawe oko i zainteresowanie ze strony Kobiety na pstrym koniu jeździ. Czasem doświadczamy jej w najmniej logicznych okolicznościach, równie dobrze, a nawet częściej omija nas pomimo ewidentnych starań i teoretycznie pozytywnych widoków. Od dawna uważam, że umiejętne zainicjowanie i podtrzymanie relacji damsko-męskich jest sztuką a nie rzemieślniczą robotę wedle schematycznej instrukcji. Jeśli mogę dorzucić swoje przysłowiowe 5 groszy to prawdopodobieństwo sukcesu faktycznie zwiększają odpowiednie maniery, umiejętność lekkiej konwersacji, takt i, nie da się ukryć, prezencja – w tym ubiór. Ale nie przesądzają, bo utrafić w gusta wszystkich Pań jest zadaniem awykonalnym, i basta!… Czytaj więcej »
Bardzo cenny głos w dyskusji. Zgadzam się z Twoją tezą. Słyszałem już kilka razy takie zdanie. M. in. mój kolega-podrywacz, ale z klasą, mówił, że po pierwszym spotkaniu 3 dni mam się nie odzywać, żeby potrzymać dziewczynę w niepewności.
Inny z kolei kolega-podrywacz, ale już bez klasy, mówił w swoim stylu: „Musisz mieć na nie wyj….. Jak ją olejesz to sama do Ciebie przyleci”. U niego miało to wielokrotne zastosowanie. Coś w tym jest, choć on „wyrywał” kobiety w innym celu, niż ja chcę nawiązać relację.
Cieszę się.
Życie najlepszym nauczycielem jest 🙂
W moim przypadku gra małych kroczków (nie było to zagranie taktyczne) trwała blisko miesiąc i powiem szczerze – opłaciło się. Znajomi poznali mnie z moją obecną partnerką na jednym ze wspólnych wyjść do pub’u. Znałem ją z widzenia, lecz nigdy nie przyszło mi do głowy żeby nawiązać bliższy kontakt. Widząc w jaki sposób się prezentowała wolałem przez dłuższy czas milczeć niż „palnąć” coś głupiego i już na starcie stracić okazję do poznania jej bliżej. A zależalo mi i to bardzo. Na każdym spotkaniu obserwowałem ją, analizowałem jej zachowanie, od czasu do czasu dorzuciłem coś do konwersacji i jakoś się to… Czytaj więcej »
„Dalszy kontakt prowadź właśnie w ten sposób – bez nachalnych zachowań,
pozostawiając wolną przestrzeń, będąc najlepszą, ale uczciwą wersją
samego siebie.”
– chyba w filmie Hitch odbyła się rozmowa między bohaterami w stylu, „aby ją pocałować musisz pokonać 90% dystansu między Wami i poczekać aż ona pokona pozostałe 10%” Tak mi się skojarzyło 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=Ps7ECO0MxJ0
https://www.youtube.com/watch?v=2fVC9dIpZGk
Warto posłuchać na jaki pomysł wpadł pewien chłopak.
A jak by panowie zadziałali w sytuacji, kiedy muszę wysiąść za zupełnie nieznajomą kobietą z autobusu na jej przystanku i… No właśnie… Na przykład spróbować zaprosić na kawę i w przypadki zgody: ustalić od razu wszelkie szczegóły spotkania? poprosić o numer telefonu, żeby zadzwonić z propozycją czasu i miejsca? a może właśnie, korzystając z sugestii Pana Łukasza, wręczyć jej swoje namiary (choć przyznam, że to ja wolałbym mieć kontrolę)? Przypadku odmowy nie bierzemy na razie pod uwagę 🙂
Zapraszanie zupełnie nieznajomej kobiety na kawę nie mieści się w ramach klasycznych, gentlemańskich zachowań. Co nie znaczy, że tego zawsze powinno się unikać. Jeśli czuje Pan, że musi zaryzykować, będzie trzeba uciec się do mniej delikatnych zachowań niż podane w tekście.
Nie lubię twierdzeń typu „Z dużą dozą pewności możesz przypuszczać, że nie jest Tobą zainteresowana.”. Każda sytuacja życiowa i osoba jest inna. Przy takich twierdzeniach jest zbyt duże ryzyko, że czytelnik uzna je za absolutne. A nie jest nawet w najmniejszym stopniu! Jeżeli osoba sama nie wyraża zainteresowania, być może czeka by sprawdzić, czy zalotnik czasem nie odpuści sobie po tygodniu. Interpretacja rzeczywistości jest taka: Jest jak jest. Znamy fakty. Wszystko, co dopowiedziane – „przypuszczać” – to tylko hipoteza i nie wolno się nią kierować! Nasz umysł jest fatalny w mędrkowaniu, zbyt bardzo ciągnie go do negatywów. Szansa, że przypuszczenie… Czytaj więcej »
Ja kiedyś spróbowałem „zagadać” do dwóch dziewczyn w Zielonej Górze przy tutejszej Palmiarni w zeszłoroczne wakacje podczas tzw. „kina polowego”. Zwyczajnie w świecie ubrałem się zbyt cienko jak na wieczór a widziałem że ów dziewczyny mają termos z herbatą, więc pozwoliłem sobie na małą, niewinną „prowokację” którą było delikatne przeciągnięcie się podczas siedzenia na trawie tak by łokciem „niechcący” (ale delikatnie!) szturchnąć wspomniany termos, po czym grzecznie przeprosiłem za ów gafę. W odpowiedzi na ich „nic się nie stało” powiedziałem że mnie to cieszy, po czym podałem rękę i się przedstawiłem 🙂 Mimo małej i (mam nadzieję że) niewinnej prowokacji… Czytaj więcej »
Z wielką przyjemnością przeczytałem zarówno Twój artykuł, jak i wyróżniony komentarz – prosta i piękna historia. Bogdan, powodzenia w nowej znajomości – trzymam kciuki:) Od dawna powtarzam, że najlepszy podryw to podryw na dżentelmena. Taki podryw, jak sam zresztą piszesz, to prawdziwa sztuka! Czy można zrobić lepsze wrażenie na kobiecie? Moim zdaniem nie. Pozdrawiam serdecznie i ośmielam się zaprosić do mnie (popełniłem wpis w tym temacie).
Czytam, zarówno wpis na blogu jak i komentarze, i zastanawia mnie tylko gdzie są tacy mężczyźni jak Wy Panowie? Niestety w dzisiejszym społeczeństwie stanowicie niewielki procent – wysławiacie się poprawna polszczyzną, rozważanie na temat savoir vivre, szanujecie obcych ludzi, o czym świadczy poziom tej dyskusji. Jednak jutro rano znów zderzę się z szarą rzeczywistością, chociaż pokrzepia fakt, że jeszcze ktoś reprezentujący taki poziom istnieje…
Wydaje mi się, że to kwestia odpowiednich środowisk. Jednak i mnie fascynuje, że nazbierało się nas aż tak dużo. Zawsze byłem przekonany, że będzie to bardzo niszowy blog.
Droga Olu, jesteśmy i myślę, że jest nas mimo wszystko spory procent, ale niestety na ogół spotykamy się z niezrozumieniem i jesteśmy odrzucani. Do dziś pamiętam np. zwyczajną sytuację, w której chciałem kobiecie, z którą się spotkałem kulturalnie odsunąć krzesło, kiedy siadaliśmy przy stoliku, a ona… myślała, że złapałem je po to, aby nikt mi go nie zajął, gdyż sam chciałem tam usiąść 🙂 Zamurowało mnie. Kiedy podejmuję bardziej inteligentną konwersację odbierany jestem jako „nudziarz” i „sztywniak”, ponieważ nikt nie rozumie o czym mówię i do tego nie jest zainteresowany dowiedzeniem się czegoś nowego. Ponieważ zauważam to, najczęściej zmuszony jestem… Czytaj więcej »
Środowisko to nie tylko warstwy społeczne. Innych ludzi poznasz na dyskotece, a innych w bibliotece. Oczywiście te grupy mają jakąś część wspólną, ale przeciętny człowiek tu będzie nieco inny niż przeciętny człowiek tam.
Dotarłam tu dopiero teraz. Cieszę się, że są jeszcze tacy mężczyźni. Więcej: wierzyłam, że są tacy 🙂
Drogi Krzysztofie. Delikatne, wrazliwe kobiety, istnieja. I zastanawiaja sie, gdzie sa tacy mezczyzni jak ty. Wspolczesna przecietna ludzkiego zachowania, mnie tez wprawia w oslupienie. Byloby mi milo Cie poznac. Moj mail, to hobron@protonmail.com
To taka technika na nieśmiałego gentlemana 😉 Zapomniałeś dopisać, że prowadzenie takiej metody może trwać niekiedy długimi miesiącami
Świetny artykuł, w pełni się z nim zgadzamzgadzam, jako młoda kobieta. Tekstami w stylu „Hej piękna” mężczyźni wręcz już na starcie zniechęcają do siebie. To nie tylko moja opinia, nie raz rozmawiałam na ten temat z koleżankami. Panowie, sęk cały w tym, że jeśli chcecie zrobić dobre wrażenie, wystarczy podejść do nas z szacunkiem. Żadna z nas nie chce być potraktowana jak lalka, której jedynym atutem jest ładny wygląd. Żadnej nie zaimponuje także mężczyzna, który już na początku znajomości jest nachalny, co się kojarzy z człowiekiem zaborczym. W niektórych komentarzach padło, że kobiety lubią mężczyzn, którzy ich zdobywają. To też… Czytaj więcej »
Piękny tekst. I piękne komentarze…
Ach, gdzie ci mężczyźni… 🙂
Jako kobieta zdecydowanie przyklaskuję temu, co napisał Łukasz. Jestem tym typem, który wprost alergicznie reaguje na wszelkie „fajne teksty na podryw” i tym podobne „zdecydowane” działania, jakie sugerowane były przez innych komentujących. Kobieta i mężczyzna to dwie istoty ludzkie na równym poziomie społecznym i intelektualnym, traktujmy się więc właśnie w taki sposób. Wszelkie plemienne i festyniarskie metody od razu identyfikują nastawienie podrywacza: ja będe zdobywcą, ty moją ofiarą. Jeśli kogoś to kręci lub bawi – w porządku. Jeśli jednak szukacie panowie kontaktu z istotą równą sobie – traktujcie ją tak od samego początku znajomości.
Ciekawy artykuł i doceniam to, że ktoś poświęca tyle czasu by nam mężczyznom przypomnieć o pewnych zasadach. Dzisiaj trochę się o tym zapomina, a jak już ktoś usłyszy o nich to wyobraża sobie człowieka wielce odmiennego, a przecież jako ludzie powinniśmy dążyć do bycia lepszą wersją samego siebie. W końcu jesteśmy ludźmi nie zwierzętami, ale to tylko moja subiektywna opinia. Wracając do tematu, z wszelakich takich poradników i artykułów, według mnie, wyłania się kilka złotych myśli albo porad: Nie udawaj kogoś kim nie jesteś, prawda i tak wyjdzie na jaw. Nie musisz mówić całej prawdy o sobie, ale to co… Czytaj więcej »
Osobiście mnie jako młodej kobiecie nie podoba mi się ta metoda. Kobiety oczekują od mężczyzn stanowczości, pewności siebie. Są to najbardziej atrakcyjne cechy, poza tym kobiety lubią być adorowane i być przekonane o jasności sytuacji. Kobiety bardzo angażują się emocjonalnie w relacje już od pierwszych chwil, może się to wydawać śmieszne ale prawda jest taka, że gdy ktoś okaże nam zainteresowanie zaczynamy patrzeć na niego jako kandydata nawet na męża. Nie lubimy sytuacji niepewności, a tak na prawdę mamy w sobie ukryte pragnienie, aby ktoś zakochał się w nas bez opamiętania. W moim osobistym odczuciu prezentowana przez Pana metoda pozbawiona… Czytaj więcej »
Dziękuję za opinię! Rzecz jasna są różne podejścia i preferencje i nie ma jednej dobrej metody, by przekonać do siebie każdą osobę.
Teraz na pewno się do niej zbliże, a może wyjdzie coś z tego więcej. Pozdrawiam świetny artykuł 🙂