Gdy trafiamy na małe przyjęcie u przyjaciół, na którym nie wszystkich znamy, możemy poczuć się nieco zmieszani. Czy powinniśmy podejść i przedstawić się nieznajomym? Czy powinni to zrobić gospodarze? A jeśli zapomnieli, powinniśmy ich prosić o przedstawienie? Pozornie błahe pytania staną się kluczowe w sytuacji, gdy chcemy zrobić dobre pierwsze wrażenie i uniknąć potencjalnej gafy. Dlatego warto znać poniższe zasady.

Uścisk dłoni

Międzywojnie vs. współczesność

Jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym ludzie podchodzili całkiem poważnie do kwestii zawierania znajomości. Znając odpowiednie osoby można było liczyć na korzyści w towarzystwie. Z kolei będąc blisko podejrzanych typów ryzykowało się utratę sympatii. Przy nadarzającej się okazji trzeba było więc zadbać o to, żeby poznać najważniejsze osobistości. Nie było to jednak takie proste, ponieważ ten miecz był obosieczny i każdy uważał by przypadkiem nie zawrzeć znajomości z kimś, kto mógł mu zszargać opinię.

W tym okresie panowały szczególne zasady przedstawiania się określające kto, komu, w jaki sposób i w jakich okolicznościach mógł uścisnąć dłoń i wymienić swoje nazwisko. Zasady te przetrwały w dużej mierze do dnia dzisiejszego, choć są niestety coraz mniej znane i rzadziej praktykowane. Piszę „niestety” nie dlatego, że były to barwne zwyczaje i mi do nich tęskno, lecz dlatego, że dawały jasne wytyczne gospodarzom i gościom. Dzięki tym wytycznym, uczestnicy spotkań towarzyskich nie czuli się zagubieni.

Dzisiaj wrócę do zasad z międzywojnia i postaram się je zaktualizować do naszych potrzeb. Gospodarze urządzający przyjęcia dowiedzą się jak ułatwić sowim gościom zapoznanie się, a tym samym swobodne wejście w towarzystwo. Natomiast goście zyskają rady o tym, jak postąpić wobec nieznajomych, których chcieliby poznać.

Przedstawienie się czy przedstawienie kogoś?

Zacznijmy od pytania czy można było samemu podchodzić do nieznajomych i się przedstawiać? Odpowiedź brzmi: w większości wypadków nie. Dlatego, że znajomość z osobą niewłaściwą mogła być dla szkodliwa, każdy musiał bardzo uważać na to z kim ją zawierał. Stąd najlepszą okazją do poznania drugiej osoby było prywatne spotkanie u wspólnych znajomych, którzy mogli nas sobie przedstawić („zaprezentować”). Takie przedstawienie było pewną formą ręczenia za obie strony. Gospodarz musiał więc sam ocenić czy dana znajomość będzie wszystkim odpowiadała. Tylko w wyjątkowych sytuacjach można było samodzielnie podejść i się przedstawić (o tym napiszę poniżej).

Dzisiaj zazwyczaj nie ma przeciwwskazań by zaprezentować się samemu, ale gospodarze powinni wiedzieć, że lepiej będzie jeśli to oni przejmą inicjatywę.

Mężczyzna przedstawiający kobiecie swojego znajomego.

Tak to kiedyś wyglądało.

Różne sytuacje

Zgodnie z regułami na niewielkich spotkaniach koniecznie wszyscy musieli się znać, co oczywiście miało wielki wpływ na dobrą atmosferę. Przede wszystkim odpowiadali za to gospodarze, ale nie tylko. Im więcej było gości, tym trudniej było gospodarzom zapamiętać kto kogo już poznał. Wówczas mogło dochodzić do sytuacji, w których niektórzy goście nie zostali sobie zaprezentowani, ale zamiast unosić się honorem powinni wziąć spawy w swoje ręce. Najlepszym wyjściem było poproszenie państwa domu o przedstawienie. Jeśli ci byli zbyt zajęci, pomocą mogli służyć inni znajomi. Tylko w ostateczności i do osób sobie równych można było podejść samodzielnie i się przedstawić, ale w tym wypadku należało wcześniej wiedzieć do kogo się podchodzi.

Natomiast przy dużych balach przedstawienie się wszystkim było niemożliwe i dlatego w tym wypadku zalecano trzymanie się własnych kółek znajomych. W pozostałych, publicznych sytuacjach każdorazowo ostrożnie oceniano czy dane osoby powinny zostać sobie przedstawione. Najlepiej było najpierw się dowiedzieć czy chcą się poznać.

Powyższe reguły zalecam stosować żywcem również dzisiaj. Im mniejsze spotkanie, tym bardziej uczestnicy powinni dbać o poznanie wszystkich. Najlepiej jeśli gospodarze lub organizatorzy zadbają o prezentację, ale goście powinni im w tym pomóc, choćby wspominając, że kogoś jeszcze nie poznali.

Kolejność przedstawiania

Przed nami kolejny dylemat: kiedy staną przed sobą dwie osoby, którą powinniśmy przedstawić pierwszą? Tradycyjnie pierwszeństwo mają osoby uprzywilejowane, czyli wysoko postawieni w hierarchii, starsi oraz kobiety. Niektórym może przyjść do głowy, ze w związku z tym wymieniamy najpierw nazwisko osoby uprzywilejowanej, ale tak nie jest. Ona ma pierwszeństwo, więc to JEJ najpierw przedstawiamy drugą stronę.

Gdy zapoznajemy ze sobą mężczyznę i kobietę, wymieniamy najpierw nazwisko mężczyzny. Gdy są to dwie kobiety, pierwsze zabrzmi nazwisko tej młodszej. W tej kolejności powinny także podawać swoje nazwiska osoby przedstawiające się samodzielnie (te same zasady dotyczą kolejności kłaniania się przy powitaniach). Tylko w przypadku stron o tym samym statusie, kolejność nie ma znaczenia. Pamiętać należy, że inicjatywa wyciągnięcia ręki do uścisku jest przeciwna. To strona uprzywilejowana podaje dłoń pierwsza – oczywiście jeśli chce.

Czy dzisiaj również będziemy stosować tę kolejność? Tak, ale z uwzględnieniem nam współczesnej hierarchii. Zdecydowanie częściej niż kiedyś kolejność nie będzie miała znaczenia, ponieważ częściej uznajemy się za równych sobie. Wbrew pozorom jednak stopnie hierarchii w społeczeństwie nadal istnieją i trzeba o nich pamiętać.

Co mówić przy przedstawianiu się?

Bycie zaprezentowanym innej osobie ma pewną ważną zaletę, której nie ma przedstawianie się samodzielne. Prócz uprzejmej formułki: „Pozwoli pani (pan), że jej (mu) przedstawię…”, osoba dokonująca prezentacji mogła dodać dwa zdania o każdej ze stron. Dzięki temu lepiej orientowali się z kim mają do czynienia, ale również mieli już podstawowe punkty wyjściowe do rozpoczęcia rozmowy, która wcale nie musiała dotyczyć pogody.

Bardzo ważne było wyraźne wymienienie nazwiska, zwłaszcza gdy przedstawiało się kogoś. Przekręcenie czyjegoś nazwiska przy prezentacji było znacznie większą gafą niż nie przedstawienie w ogóle. Dawniej dodawano przy okazji tytuły, ale w międzywojniu stosowano je jedynie przy głośnych osobistościach typu książę Radziwiłł czy hrabia Zamoyski.

Obecnie również doskonałą praktyką gospodarzy będzie przedstawianie gości wspominając kilka słów o nich. Rzecz jasna formułkę „pozwoli pani…” zostawimy sobie na sytuacje, w których przynajmniej jedna ze stron jest poważnego wieku lub stanowiska. Wystarczy proste „Agnieszko, zdaje się, że jeszcze nie poznałaś Macieja…”. Uczulam tylko, żeby przedstawiać sobie ludzi pełnym imieniem i nazwiskiem. Jest to ważna informacja, nawet na nieformalnym polu.

Gdy się nie pamięta

Zdarzały i nadal zdarzają się taki sytuacje, że albo nie zapamiętaliśmy w ogóle danej osoby, a ona wita się z nami, jak ze starymi znajomymi, albo wypadło nam z głowy jej imię. Każdy z pewnością ma świadomość, że w takich okolicznościach zadawanie pytania „kim jesteś?” lub „jak masz na imię?” byłoby dość krępujące. Co na to podręcznik dobrego wychowania? Zacytuję, gdyż moglibyście mi nie uwierzyć:

Nie każdy posiada tak dobrą pamięć wzrokową, aby od razu zorientować się, czy zna daną osobę. Dlatego nie należy się usuwać, jeśli ktoś, kogo sobie nie przypominamy, podchodzi do nas w salonie z powitaniem. Być może, iż on się myli, być może, iż ja go nie zapamiętałem, poco jednak płacić niegrzecznością za uprzejmość? Z chwilą, gdy przebywamy u wspólnych znajomych, jest rzeczą normalną, że witamy się, jak znajomi. O ile wywiąże się pogawędka, trzeba tak umiejętnie lawirować, aby nie zdradzić, iż się nie wie, z kim się ma do czynienia.

I myślę, że to najlepsze wyjście z takiej sytuacji, przy czym należy dodać, żeby przy pierwszej okazji zapytać o tę osobę gospodarzy. Jeśli okaże się, że to my zapomnieliśmy, nie wyda się to, a jeśli to druga strona się pomyliła, gdy się zorientuje będzie wdzięczna, że nie wytknęliśmy jej pomyłki.

Grupka znajomych

Na przyjęciach często tworzą się mniejsze i większe grupki, w których znamy tylko część osób. W okolicznościach prywatnych można było do nich dołączyć, ale należało poprosić znajomych o przedstawienie reszcie. Z drugiej strony, w teatrze czy operze, czyli miejscu publicznym, należało mocno przemyśleć czy można podejść do takiej grupki. Trzeba było mieć pewność, że nasi znajomi nas przedstawią pozostałym.

Od siebie dodam tylko, że dzisiaj często osoby w grupce nie przerywają nawet rozmowy, gdy ktoś do nich dołącza, uniemożliwiając im przedstawienie się. Najlepszą reakcją jest przerwanie rozmowy, powitanie nowoprzybyłego przez znajomego, przedstawienie go osobom, które go nie znają, wprowadzenie go w temat dyskusji i jej kontynuacja.

Pozostałe zasady

Warto mieć też na uwadze to, że nie przedstawiamy towarzyszom osoby przechodzącej obok, która wita się z nami. Wyjątkiem będzie następująca sytuacja: mężczyzna jest z żoną i to z nim wita się przechodząca kobieta, której żona nie zna. Dawniej bezwarunkowo wymagano, żeby kobieta została przedstawiona żonie (pozwalało to uniknąć niedomówień) i myślę, że warto to również dziś praktykować.

Uprzejmie było prosić swoich znajomych o przedstawienie towarzyszącej im matce, żonie lub innej bliskiej krewnej. Było to klarowne okazanie szacunku tym kobietom.

Na koniec zostawiłem ciekawostkę wiążącą kwestię przedstawiania się z honorem. Odmowa przedstawienia kogoś była obrazą honoru. Był to bowiem sygnał, że delikwenta uważa się za kogoś niewartego naszych znajomych. Dlatego zanim prosiło się o przedstawienie innej osobie kalkulowało się swoje szanse. Dzisiaj dyshonor nam nie grozi, niemniej warto mieć na uwadze to kogo komu przedstawiamy. Niekiedy bowiem zapominamy, że nasi znajomi świadczą o nas samych.

Źródła:
M. Vauban, M. Kurcewicz, „Zasady i nakazy dobrego wychowania”, Warszawa 1928.
I. Stypianka, „Sztuka uprzejmości. Zasady i formy dobrego wychowania”, Poznań 1938.