Sprzedawcy niestety często zapominają poinformować klientów, że w ich ubraniach jest kilka miejsc, których szwy należy rozciąć, aby w pełni z nich korzystać. W tym materiale pokażę co należy rozpruć, ale też co powinniśmy zostawić w spokoju w naszych ubraniach.
Blog jest wspierany przez Patronów.
Pomówimy dziś o szwach zabezpieczających niektóre ubrania przed zdefasonowaniem podczas transportu i ekspozycji. Chodzi tu konkretnie o odzież wierzchnią, a mianowicie marynarki, kamizelki, płaszcze i bardziej formalne kurtki, a także ich odpowiedniki w damskiej garderobie.
Zabezpieczenia te niestety uniemożliwiają nam pełne korzystanie z naszych ubrań, a kiedy jest to widoczne dla obserwatorów, na myśl może przywodzić noszenie okularów przeciwsłonecznych z naklejką z logo marki na szkiełku. Dlatego koniecznie powinieneś tego unikać.
Choć niektórym wydaje się, że to powszechna wiedza, ciągle widuję takie przypadki na ulicach, raz zdarzyło mi się pewną medialną osobę uratować przed pokazaniem się z taką wpadką na antenie, a nawet widziałem to na sesji zdjęciowej w popularnym sklepie, podczas prezentowania ubrania na modelu. Zdecydowanie tak nie powinniśmy robić!
Szlice
Podstawowym i rzucającym się w oczy błędem jest pozostawienie prostego przeszycia w kształcie krzyżyka na tylnym rozcięciu marynarki lub płaszcza. To rozcięcie nazywamy szlicem. Zabezpiecza się je w ten sposób przed zagięciami podczas transportu i przewieszania z wieszaka na wieszak, co mogłoby wymagać później prasowania, żeby klient nie otrzymał pogniecionego produktu.
Stosuje się do tego celu nić w kolorze tkaniny, więc to zrozumiałe, że niektórzy mogą dochodzić do wniosku, że jest to tylko zamysł projektanta. Niestety takie zabezpieczenie sprawia, że tył ubrania jest ściągany do przodu i nie układa się dobrze. Wyraźnie to widać podczas noszenia. Koniecznie zdejmij to przeszycie przecinając ostrożnie nić i usuwając jej resztki.
Brustasza
Kieszonka piersiowa, czyli brustasza, również często jest zabezpieczana przed defasonowaniem poprzez zafastrygowanie jej. Fastryga to prosty ścieg roboczy, który może sprawiać wrażenie, że kieszonka jest tylko symulowana, bo nic nie da się włożyć do środka, ale można go łatwo zdjąć.
W pierwszej kolejności jednak upewnij się, że faktycznie jest tam kieszeń. Możesz spróbować wyczuć podszewkę kieszonki przez tkaninę albo włóż palec do kieszonki tuż przy jednej z jej skrajnych krawędzi. Zazwyczaj jest tam pozostawiona przestrzeń wystarczająca by włożyć mały palec. W środku zaś można zauważyć podszewkę.
W takim wypadku delikatnie rozepchnij ten otwór aby naprężyć nić fastrygi i przetnij ją prujką, czyli krawieckim narzędziem do usuwania szwów lub nożyczkami do paznokci. Rób to stopniowo, żeby zbytnio nie naciągnąć tkaniny. Możliwe, że udałoby Ci się rozpruć szew siłą rąk, ale po co ryzykować uszkodzenie materiału?
Kieszeń boczna
Również kieszenie boczne bywają zaszywane. W tym wypadku najczęściej chowa się patkę osłaniającą kieszeń do środka i fastryguje. Metoda sprawdzenia czy kieszonka jest użytkowa jest ta sama, co przy brustaszy. Tak samo też usuwaj nić. Pamiętaj zawsze by pozbyć się wszystkich resztek tego szwu.
Czego nie prujemy?
Symulowane kieszenie
Dlaczego tak bardzo stawiam akcent na uważne sprawdzanie czy zaszyta kieszeń faktycznie jest użytkowa? To dlatego, że rzeczywiście zdarzają się kieszenie tylko symulowane. Oznacza to, że projektant umieścił na ubraniu listwę wskazującą położenie kieszonki, ale już nie wykonał otworu ani wypełnienia. Bywa tak niekiedy w ubraniach damskich, kamizelkach czy rzeczach na lato, w których starano się zachować klasyczny wzór, a przy okazji odchudzić ubranie. Jedni kierują się tu oszczędnością, inni ilością warstw i przewiewnością. Dla nas ważne jest, że powinniśmy na to uważać aby nie popsuć sobie ubrania rozpruwając je w miejscu, w którym powinno być zaszyte.
Butonierka
Dziurka na klapie marynarki, zwana butonierką, często kusi do otwarcia. Kiedyś była to użytkowa dziurka do zapinania guzika tuż pod szyją. Później służyła wyłącznie do wkładania kwiatka, aż producenci zaczęli oszczędzać jedynie symulując dziurkę samym obszyciem, dla zachowania optycznej dynamiki klapy. Dziś coraz częściej możemy kupić marynarki z rozciętą butonierką, ale nie jest to standard.
Butonierki da się rozciąć, ale robienie tego samemu, bez doświadczenia może być ryzykowne. Jeśli uszkodzisz szew, jego nitki zaczną się rozchodzić i w efekcie będziesz musiał oddać marynarkę w ręce specjalisty do naprawy. Własnoręczne obrzucenie takiej dziurki jest możliwe, ale wymaga wprawy. Sam wszystkie udawane butonierki w starszych marynarkach rozcinałem u krawca.
Stębnówka
Kolejnym elementem, który może kojarzyć się z fastrygą jest stębnowanie, czyli obszycie krawędzi ubrania prostym, rzadkim ściegiem. Znajdziemy go na klapach, patkach kieszeni i listwie od brustaszy. Może on przypominać też robocze szwy, mające pomagać podczas szycia. To element ozdobny w marynarkach, fakt, że dość młody, więc nie każdemu musi się podobać, ale jego usunięcie mogłoby prowadzić do zmiany właściwości tych krawędzi. Jeśli nie podoba Ci się takie wykończenie, po prostu szukaj marynarek bez niego.
Mankiety
Na koniec zostawiłem mankiety, które w marynarkach i płaszczach z wyższej półki można rozpinać i dzięki temu podwijać rękawy, ale w większości wypadków guziki będą tylko naszyte, a dziurki symulowane. Rozcięcie ich będzie sprawiało te same problemy co mieliśmy z butonierką, ale główną przeszkodą będzie sama konstrukcja mankietu. On po prostu nie jest dostosowany rozpinania. Na przykład podszewka nie ma niezbędnego rozcięcia.
Dostosowanie takich mankietów do rozpinania to zatem większa przeróbka, wymagająca sporo doświadczenia i pracy. Jeśli bardzo Ci na tym zależy, omów sprawę z krawcem, ale nie rozcinaj tego sam.
Mógłbym tu jeszcze dodać informację o konieczności usuwania metki producenta z rękawa marynarki, ale nie widziałem tego zabiegu od dawna na szczęście. Gdybyś jednak na coś takiego trafił, koniecznie usuń ten znaczek. I pamiętaj by w nowych ubraniach pozbywać się wystających nici. Niestety nawet lepsze marki niekiedy dostarczają nieuporządkowane ubrania pod tym względem.
Przychodzi Ci do głowy jeszcze jakiś element, który wymagałby takich zabiegów?
Pozdrawiam i trzymajcie klasę!
Jeśli chodzi o kieszenie boczne, to świadomie ich nie rozpruwam. Uniemożliwia mi to wsadzenie doń czegokolwiek, a tym samym unikam brzydkiego efektu wypchanych kieszeni. Nawet przypadkowego, czy mimowolnego (klucze, portfel, telefon, zabawka dziecka etc.).
Tu się akurat zgadzam. Zaszyte kieszenie boczne wyglądają dużo lepiej. Też nie ma wtedy efektu opadania materiału, kieszeń zawsze pozostaje prosta i nie tworzy się brzydki łuk.