Przyczyny, dla których ludzie prowadzą swoje blogi, są różnorakie. Jedni chcą wyrzucić z siebie codzienne frustracje, inni rozśmieszać swoich czytelników, niektórzy dzielą się swoją wiedzą, a spora grupa chwali się swoimi umiejętnościami. Ja natomiast czerpię przyjemność z inspirowania do zmieniania swojego życia na lepsze. Wszystkie te powody nie są jednak wystarczające. Paliwem do rzetelnego prowadzenia bloga są czytelnicy i ich reakcje na publikowane treści. Pokażę Wam co naprawdę się dla mnie liczy.
Dys
[…] Jak się Pan czuje, Panie Łukaszu w roli kogoś, kto jednym wpisem zmienia codzienne przyzwyczajenia wielu ludzi? …
Publikowanie w sieci daje tę niesamowitą możliwość natychmiastowego odebrania feedbacku od czytelników. Tradycyjne media tego nie oferują. Nie dość, że od razu wiem czy popełniłem jakąś gafę, to też dowiaduję się, które teksty są dla Was ważne i wpływają na Wasze przyzwyczajenia. Dzięki temu wiem, że to co robię ma sens, a nic bardziej nie satysfakcjonuje jak wykonywanie pożytecznej pracy. Wasze komentarze i e-maile są dla mnie bardzo ważne. Chętnie na nie odpowiadam, choć niekiedy brakuje mi już czasu.
Dys [c.d.]
… I myślę, że nie tylko mnie ta magia „chwyciła”. Proszę nie wziąć tego jako akt paskudnej ingracjacji, jedynie jestem ciekaw jak się Pan czuje mając taki pozytywny odzew?
Chcąc pokazać Wam co napędza mnie do dalszego pisania, zacytuję Wam wybrane komentarze. Po lekturze z pewnością zrozumiecie co mam na myśli. Publikuję te wypowiedzi przede wszystkim by zbiorowo podziękować Wam za Waszą aktywność. Takie, jak te poniższe, dodają mi energii do dalszej pracy. Do tego sentymentalnego wpisu wybrałem komentarze dotyczące tylko jednego z wątków poruszanych na blogu – tradycyjnego golenia. To sfera, w której odniosłem bodaj najbardziej wyraźne sukcesy jako bloger. Przy okazji może uda mi się zachęcić paru kolejnych mężczyzn do porządnego golenia? Jeśli nie wierzycie, że to może sprawiać prawdziwą przyjemność, przeczytajcie co piszą inni:
Sięgam po żyletki!
W zasadzie to muszę Panu podziękować za ten wspaniały artykuł, który natchnął mnie do odkopania, dokładnego wyczyszczenia, a potem użycia antycznej maszynki do golenia mojego dziadka, nieco bardziej zaawansowanej technicznie od pańskiej, ale działającej na tej samej zasadzie. […]
O niebo lepiej niż standardową jednorazówką!
Dziękuję za wspaniałą inspirację!
Serdecznie polecam ten sposób golenia wszystkim. +40 do męskości!Panie Łukaszu bardzo dziękuję za wpis – bardzo prosto ale i mądrze napisany. Zainspirowany tym artykułem, a także po przeczytaniu wielu innych n/t postanowiłem golić się żyletkami. […]
[…] Chciałbym jeszcze tylko podziękować Ci za zainspirowanie mnie do sprawdzenia tej metody jak i techniczne porady z nią związane. Jeśli chodzi o mnie, to nie miałem problemu, o którym napisałem wyżej. Używałem rezerwowych narzędzi ojca, efekt mi się spodobał i muszę rozejrzeć się za takimi, które będą dla mnie najodpowiedniejsze.
Łukaszu,
przyznam, że Twojego bloga odwiedzałem już wcześniej kilka razy, ale zacząłem dużo częściej zaglądać tu właśnie dzięki Twoim wpisom na temat tradycyjnego golenia. Na dzisiejszy wpis (który zapowiadałeś już wcześniej) czekałem z dużym zainteresowaniem. Dzięki Tobie postanowiłem wypróbować tradycyjny sposób golenia. […]Jeśli ktoś po wpisach Łukasza zastanawia się nad tą metodą golenia, ale nie chce przeznaczać na początek małej fortuny to polecam taki zestaw. Ostrzegam jednak, że tak jak ja już po kilku dniach zaczniecie szukać w Internecie droższych maszynek i pędzli. Nie dlatego, że te są złe, ale dlatego, że przekonacie się o tym jak fajne i przyjemne może być golenie i stwierdzicie, że warto zainwestować w sprzęt na lata.
Spore wypracowanie mi wyszło, ale musiałem to z siebie wyrzucić. Pozdrawiam wszystkich, a zwłaszcza Ciebie, Łukaszu. Dzięki za takie wpisy!
Chcę się golić częściej!
[…]No i na koniec najciekawsze – już następnego dnia po pierwszym goleniu żałowałem, że zarost rośnie jak rośnie i trzeba tyle czekać na sensowne powtórne golenie. Nie czułem tego za pierwszym razem, ale magia tradycyjnego golenia chyba mnie chwyciła;)
wciągnąłem się golę się codziennie, jak nigdy wcześniej, goliłbym się dwa razy nawet a co. […]
jestem chyba entuzjastą tematu. co za zmiana w jakości życia! a jaka oszczędność dla portfela przy tym. maszynka Wilkinson i takież żyletki, pędzel z Rossmana (naturalne włosie, 18zł) no i zielony krem, resztę wiecie.
Jeszcze raz dziękuję za inspiracje. Tratva
Golenie to przyjemność!
[…] Tak więc dzięki Czasowi Gentlemena golenie to nie katorga. A i to taki fajne oderwanie rozłożenie się z gratami w łazience. A nie rach-ciach po łebkach na szybko.
[…] A jeśli chodzi o sam artykuł- Chciałbym bardzo podziękować Panu, Panie Łukaszu, za wprowadzenie mnie w świat maszynek na żyletki i kremów nie-w-sprayu. Jeszcze do niedawna golenie było dla mnie przykrą koniecznością, skutkującą podrażeniami twarzy i wrastającymi włoskami ( czego efektem były, niestety, niedoskonałości w górnej części szyi) a teraz jest dla mnie swego rodzaju „rytuałem”, do którego przystępuję z przyjemnością.
[…] Kolejne golenia, ostrożniejsze, bomba. Jestem zachwycony a golenie zrobiło się jeszcze przyjemniejsze. […]
Witam.
Dość przypadkiem trafiłem na tego bloga i dzięki autorowi zakupiłem powyższy zestaw, ale z małym wyjątkiem, gdyż zainwestowałem, jak na forum brzytwy polecane było, w pędzel do golenia Vulfixa z włosiem borsuka i jestem pełen podziwu. […]
Dzięki imienniku, gdyż to dzięki Tobie odkryłem na nowo golenie, które może być przyjemne i dawać facetowi satysfakcję. Wcześniej miałem z tym problem, ciężko mi było dopasować odpowiednią piankę, maszynkę z wieloma ostrzami, gdyż skóra tak czy siak była podrażniona i zaczerwieniona. Po goleniu wręcz wyglądałem jak rodowity Indianin. Teraz jest tak, że aż chcę się golić. […]
Pozdrawiam i dzięki za umilenie życia!
Magia
[…] Podobnie jak innych mnie również magia tradycyjnego golenia wzięła na dobre i to dzięki temu właśnie artykułowi. Panie Łukaszu kłaniam się nisko i dziękuje.
[…] Tak jak napisałem w komentarzu wyżej – magia tradycyjnego golenia chyba mnie chwyciła. Jak się Pan czuje, Panie Łukaszu w roli kogoś, kto jednym wpisem zmienia codzienne przyzwyczajenia wielu ludzi? Bo zakładam, że nie tylko ja postanowiłem po tych kilku tekstach odszukać maszynkę ojca czy dziada (jakiego dziada!?) kupić zestaw żyletek i spróbować ogolić się „jak dawniej bywało”? I myślę, że nie tylko mnie ta magia „chwyciła”. Proszę nie wziąć tego jako akt paskudnej ingracjacji, jedynie jestem ciekaw jak się Pan czuje mając taki pozytywny odzew?
Na koniec
Jeszcze raz dziękuję za wsparcie, pozytywny odzew i motywowanie mnie do dalszej pracy. Gdyby nie to, nie widziałbym powodu do prowadzenia takiego bloga.
PS. Wybaczcie nietypowy charakter wpisu. Okres urlopowy sprzyja tego typu przemyśleniom. Już niedługo wracam z pełną parą!
Bonne chance!
Muszę powiedzieć, że i ja pod wpływem wpisu o tradycyjnym goleniu kupiłem już pędzel z „borsuka” i mydło do golenia, teraz szukam maszynki. O wiele poprawiła się już dzięki temu moja skóra (miałem od dawna z nią problemy). I w takim razie też muszę podziękować 🙂
Pozdrawiam
Bartek
Obserwuję ten blog od niedawna, ale już teraz mogę powiedzieć, że jest świetny 😀 W XXI wieku przydadzą się ludzie, którzy potrafią zachowywać się, ubierać i prowadzić styl życia jak gentelmani, a ja osobiście widzę tu wiele ciekawych porad 😉
I ja również – w miarę stały czytelnik – dałem się uwieść magii tradycyjnego golenia. Najpierw kupiłem taki zestaw koledze na wieczór kawalerski po czym sam nabyłem takową maszynkę w popularnej sieciówce wraz z żyletkami. Goli się inaczej, ciekawej, można rzec, bardziej uroczyście. Dorzucę jeszcze trzy grosze odnośnie twojego (mojego też) zawodu historyka. Często prace naukowe są nudne i nikt ich nie czyta, może wyjąwszy recenzenta, redaktora i naukowców zainteresowanych tematem. Jest też kilku wybitnych bądź mających lekkość pióra i/lub dobre wejścia historyków, których książki sprzedają się dobrze. Pozostali, częstokroć niestety, swym pisarstwem historycznym uprawiają sztukę dla sztuki, poza wąskim… Czytaj więcej »
Właśnie to, że niewiele osób czyta prace naukowców skłoniło mnie do pisania bloga. Szeroki odbiór to jest to, czego na uczelniach brakuje, bo wiąże się z tym lepszy feedback i przez to motywacja do pracy, a przecież tak wiele osób zajmuje się arcyciekawymi tematami. Niestety za popularyzajcą idzie też oddalanie się od nauki, co sam mocno już odczuwam.
Mi akurat przypadł do gustu dłuższy zarost i przerzuciłem się z maszynek akurat na trymer Philipsa. Nie jest to wynik lenistwa czy chęci podążania za trendami, a raczej kwestia braku czasu nad poprawą techniki golenia. Zawsze uważnie czytam wpisy na blogu i pewnie rady są jak najbardziej trafne jeżeli chodzi o sposoby golenia czy sprzęt, ale ja mam odwieczny problem z podrażnieniami skóry i wrastaniem włosków. Jeżeli chodzi zaś o treść bloga, to ciekawości czytam każdy nowy wpis 🙂 Pozdrawiam
Szkoda, golenie w tradycyjnym stylu daje dużo satysfakcji. Niemniej broda jest jak najbardziej męską cechą i nie ma co się jej bać. Ja wiecznie mam dylemat czy zapuszczać, czy golić. Przy czym osobiście wolę zarost długi niż kilkudniowy, który faktycznie wygląda na pewne zaniedbanie. To trochę jak kupować ubrania z fabrycznymi przetarciami. Takie stylizowanie na zużycie.
Zastanawiam się, czy dawni dżentelmeni golili się na mokro ze względu na „magię tradycyjnego golenia”, czy też dlatego, że elektrycznych maszynek wtedy nie było. Trudno jednak odpowiedzieć na pytanie: co byłoby, gdyby…
Na to pytanie z powodzeniem odpowiadamy dzisiaj. Elektrycznymi golą się osoby szukające prostych i szybkich rozwiązań. Mężczyźni oczekujący lepszych efektów, a zarazem przyjemnego rytuału chwytają za tradycyjne metody.
Można to przyrównać do wyboru między whisky typu blended i picia jej z colą oraz single malt i delektowania się jej smakiem w tulipanowym kieliszku.
Myślę, że kiedyś podobnie by się rozłożył stosunek golących się tak i tak.
Porównania mają to do siebie, że zazwyczaj każde jest dozwolone 😉 Czy jednak nie jest przesadą porównanie kogoś, kto używa najlepszych technologii do kogoś, kto pije whisky z colą? Wiele gentlementów goli się nowoczesnymi metodami po to, żeby zostało więcej czasu na delektowanie się właśnie whisky single malt. Stosowanie wiekowych metod golenia można raczej przyrównać do oglądania filmów na projektorach, albo słuchania muzyki na gramofonach. Czysty rytuał w stylu vintage. „Aż tyle” albo „nic więcej”. Wielostronicowe doświadczenia wymieniane na forach między fanami nowoczesnego i przestarzałego sposobu golenia zdają się sugerować, że nie ma powodu uważać a priori, żeby pod względem… Czytaj więcej »
Szczerze mówiąc, osobiście zacząłem się golić brzytwą ze względu na podrażnienia, które miałem po jednorazówkach i muszę powiedzieć, że za nic innego bym już nie chwycił. Golenie brzytwą zajmuje około 10 min jak ktoś się wprawi, goli dokładnie i przede wszystkim jak już się opracuje technikę zanika problem podrażnień. Powiem do tego, że nie trzeba mieć jakiegoś super sprzętu, ja swój dostałem od dziadka i wymagał jedynie ostrzenia i nie raz widziałem na różnych bazarach brzytwy dobrej jakości nawet po 50zł. Tak więc finansowo jest to również dużo lepsze od jednorazówek. Uważam, że znacznie więcej ludzi goliło by się maszynkami… Czytaj więcej »
Co kto lubi oczywiście. Wydawało mi się, że Pan Łukasz poszedł za daleko w porównaniu, że golenie nowoczesnymi maszynkami to coś jak picie whisky z colą. Whiskey z colą bywa traktowane jako trochę symbol niewyrafinowanego gustu. Nie sądzę, żeby golenie się maszynkami wymiennymi było oznaką słabego gustu. Bywa gorzej, jeśli zwolennik golenia brzytwą wierzy w teorie spiskowe o tym, że współczesne maszynki to jedna wielka manipulacja. Golenie brzytwą to urocza czynność (oczywiście jednorazówki są bardzo nieprzyjemne). Dla jednych to przyjemna zabawa. Dla innych szkoda czasu i stosują najnowsze osiągnięcia z technologii golenia. Pozwólmy żyć jednym i drugim i czerpać im… Czytaj więcej »
Panie Damianie, tutaj muszę jednak przestrzec. Z tego co wiem, to nie da się domowymi sposobami dostatecznie odkazić takiej brzytwy. Gdyby poprzedni właściciel był na coś chory i się zaciął, to można by się zarazić właśnie poprzez brzytwę (zacięcie przez nowego właściciela). Żadne gotowanie, spirytus itp. nie pomagają. Pomagają jedynie profesjonalne sprzęty do odkażania. To właśnie powód, dla którego nie goli się już brzytwami w polskich salonach fryzjerskich.
Przyznam racje, że komentarze to karma dla blogera. Potrafią zachęcić, ale i czasami zniechęcić, jeśli jest sporo hejtów. Gorzej, jeśli bloger się stara, a nie jest doceniony i co gorsza czytany. Niemniej – jak produkuje się dobre wpisy to i poczytność będzie 🙂