Przez niektórych powtarzane jest czasem przekonanie, iż „piwo jest napojem klas kiepskich i studentów”*. Nie ma jednak co ukrywać – większość z nas od czasu do czasu chętnie sięga po orzeźwiające piwo i to nie po to, by się nim upić przy kiełbasce z grilla, ale żeby delektować się smakiem pieczołowicie wybranego napoju. Czas docenić ten trunek.
Wpis tylko dla osób pełnoletnich
Piję piwo
Wiadomo, że dobra whisky świetnie umili spokojny wieczór, a wyborne wino będzie doskonale pasowało do kolacji z ukochaną, ale fakt, że tanie piwko upodobały sobie rzesze prototypów Kiepskich, nie sprawi, iż będę ukrywał przed światem moją sympatię do dobrego browaru. Piwo, tak jak każdy inny alkohol, ma swoich lepszych i gorszych reprezentantów. Są piwa odpowiednie do przeróżnych okazji, są warzone wedle różnorodnych receptur, a ich ceny mogą nieźle zaskoczyć.
Przygotowując materiał o piwie udałem się na spotkanie z Grzegorzem Stachurskim, współwłaścicielem znanego w Poznaniu multi-tapu** Setka (nie mylić z popularnymi ostatnio pijalniami wódki!) i kiperem, certyfikowanym sędzią piwnym PSPD***. Grzegorz jest z wykształcenia biologiem. Do piwa zbliżyły go podróże. Odwiedzając różne zakątki kraju i Europy kosztował przeróżnych piw. Obecnie jego pasja przerodziła się w biznes. To on pomógł mi zrozumieć wiele praw rządzących światem browarów, za co jestem mu niezwykle wdzięczny!
<<Zobacz też: Każdy mężczyzna powinien odbyć swoją podróż>>
Najstarszy alkohol na świecie
Popijając sobie ulubiony złocisty trunek nawet do głowy nam nie przychodzi, że właśnie trzymamy w ręku potomka pierwszego napoju alkoholowego wytwarzanego przez człowieka. Pierwsze piwa mogły być warzone już dziesięć tysięcy lat temu! Źródła pisane potwierdzają natomiast z całą pewnością, iż piwo przyrządzali Sumerowie aż sześć tysięcy lat temu. Znane były wówczas piwa orkiszowe i pszeniczne, a ich smak i konsystencja znacznie odbiegały od tego co znamy obecnie. Choć zapewne nam by nie smakowało, już wtedy nazywano je „boskim napojem”.
Jak się okazuje, prymitywne piwo jest całkiem proste w przygotowaniu. Dlatego też właśnie ten trunek powstał jako pierwszy. W dawnych wiekach napoje gotowane i sfermentowane były bezpieczniejsze niż zwykła woda, dlatego też tak popularne stało się picie lekkich piw. Ten zwyczaj rozprzestrzenił się głównie w północnych krajach Europy, kiedy na południu częściej pito lekkie wina.
W czasach średniowiecznych funkcjonowały wielkie ilości małych browarów klasztornych, dworskich i miejskich. Różnorodność produkowanych piw onieśmieliłaby niejednego współczesnego smakosza. Były to jednak zupełnie inne napoje niż dzisiaj. Niefiltrowane, słabsze, często przyprawiane nie chmielem lecz innymi roślinami, np.: kwiatami czarnego bzu, algami morskimi, wrzosem albo lawendą . Pito je bardzo powszechnie i w czasach, kiedy spokojnie można było pić napoje bezalkoholowe, piwo stało się podstawowym towarzyszem hucznych zabaw.
<<Zobacz też: Travellers Club – w jednym z najstarszych klubów gentlemanów>>
Dlaczego to dzisiaj kiepski napój
Piwo może skutecznie zastąpić wino lub whisky. Może być pite dla smaku i przyjemności właśnie dlatego, że istnieje mnóstwo jego odmian. Każdy znajdzie dla siebie odpowiednie. Dlaczego więc uważamy je za trunek pośledni? Wynika to z kliku aspektów. Po pierwsze jest to tak popularny napój, że jest uznawany wręcz za wulgarny. Piwem zalewają się młodziki, zalewane są nim imprezy masowe i puby. Jest go pełno w sklepach, knajpach, a nawet restauracjach. Nic dziwnego, że Polacy uznali to co trudniej osiągalne, za zdecydowanie lepsze. Dobre wino, whisky, koniak… Już sama cena (wynikająca często z kosztów importu) stwarza wrażenie luksusu.
Z drugiej strony winne są koncerny. Te „mityczne potwory” psują piwu renomę, nastawiając się na sprzedaż dużych ilości zaniedbując kwestię smaku. Problem tkwi w procesie produkcji. Warząc takie hektolitry piwa trzeba optymalizować produkcję i wyszukiwać smaki odpowiadające większości konsumentów. Dlatego też mamy często wrażenie, że wszystkie popularne piwa smakują podobnie. Prawdziwie zróżnicowane portfolio jest mniej opłacalne dla producenta. Polski rynek piw koncerny zajmują w niemal 90%. Trudno więc się dziwić, że jest problem z kupnem czegoś bardziej wyszukanego, a niestety w tych najpopularniejszych piwach nie ma w czym się rozsmakowywać.
<<Zobacz też: Jak pić piwo z klasą>>
Renesans browarów
Na szczęście nadeszła już moda na niszowe piwa z małych browarów i nawet koncerny to wyczuwają wypuszczając takie produkty jak Tyskie Klasyczne, Perłę czy Książęce. Najlepiej to wychodzi w przypadku Brackiego i Portera Żywieckiego. Niemniej wielkie firmy będą miały problem by konkurować smakiem i aromatem z faktycznie małymi browarami. Te z kolei zaczynają się w Polsce odradzać idąc w ślad za zachodnimi trendami. Odchodzi się od najpopularniejszego, wysoko odfermentowanego eurolagera na rzecz piw bardziej wyrazistych i aromatycznych. Przykładem są piwa pszeniczne i mocniej chmielone.
W samej Polsce już ok. 15 tysięcy osób warzy piwo w swoich domach w stylach, które nie są dostępne powszechnie w sklepach. Niekiedy taki domowy piwowar zakłada własny browar i wypuszcza na lokalny rynek małą serię piw. Z czasem wyłaniają się z tego coraz większe przedsięwzięcia, a my mamy okazję by zaserwować naszym kubkom smakowym niepowtarzalne doznania. Oczywiście świetnie jest też samemu przyrządzić takie piwo i później poczęstować nim swoich znajomych. Grzegorz zapewniał mnie, że posiadając umiejętność ugotowania zupy jesteśmy w stanie uwarzyć smaczniejsze piwo niż niejeden koncern.
Rośnie jakość, rośnie cena
Na rynku światowym pojawia się coraz więcej wymyślnych piw. Niektóre są warzone wedle średniowiecznych, a nawet starożytnych receptur. Inne leżakują na przykład w beczkach po Bordeaux (jak w browarze Artezan). Zdarza się też, że piwo leżakuje w drewnianych beczkach na dziobie statku pływającego przez dwa miesiące na Atlantyku (tak zrobili w browarze Brewdog). Są też takie, których stężenie alkoholu sięga więcej niż 60% (takie kupuje się w pubie na kieliszki)! Tego typu piwne rarytasy potrafią osiągnąć niebywałe ceny. Chętnych jednak nie brakuje ponieważ ich wartość szybko rośnie.
Coraz więcej jest wśród nas kolekcjonerów. Już nie tylko zbiera się szkło do piw, puszki, butelki, kapsle i etykiety (choć i te mogą kosztować niemało). Wielu jest kolekcjonerów samych piw. Zakładają własne piwniczki, w których piwa leżakują nawet po 20 lat. Służy to zwłaszcza piwom mocniejszym, na przykład porterom. Na specjalne okazje można sobie urządzić podróż w czasie, otwierając butelkę z browaru, który już nie istnieje. Może nawet to ostatnie piwo tego typu na świecie!
<<Zobacz też: Kolekcjonerstwo – gentlemańskie hobby>>
Na zdrowie!
Jeśli jeszcze macie wątpliwości czy gentleman może sięgnąć bez wstydu za piwo podpowiem, że sklasyfikowanych jest obecnie ponad sto stylów piwnych. W każdym stylu znajdziemy wielką różnorodność. W każdym kraju natomiast produkuje się nieco inne napoje. To zatem świetny trop do odbywania dalekich i bliskich podróży smakowych.
Piwo można też degustować tak samo jak wino czy whisky. Można przykładać wagę do odpowiedniej temperatury picia, do podawania w odpowiednim szkle i z odpowiednimi zakąskami. Można z tego uczynić mały rytuał, który skutecznie zdejmie z picia piwa piętno szybkiego sposobu upijania się. Myślę, że warto pozbyć się przekonania, że piwo dobrze wygląda tylko na grillu i imprezach masowych, i przyjrzeć mu się trochę bardziej na poważnie. W końcu oferty sklepowe coraz częściej zaskakują różnorodnością zarówno samych trunków, przyrządów do domowego warzenia i wielu innych akcesoriów do piwa.
Teraz czas na wasze wyznanie: pijecie piwo?
* Adam Granville, Gentleman. Mam zasady, Bosz, Olszanica 2011, s. 197.
** Pub z dużą ilością piw lanych podpinanych rotacyjnie.
*** Polskie Stowarzyszenie Piwowarów Domowych
Przepraszam, ale Perła jest piwem produkowanym prze Browar Lubelski, nie koncern. Zapewne Panu chodziło o Kasztelana, który jest piwem produkowanym przez kompanię Carlsberg
Tak, ale za Wikipedią: „Głównymi akcjonariuszami w spółce Perła – Browary Lubelskie S.A. są zarejestrowana na Cyprze firma Marconia Enterprises (50,7%) oraz duńska spółka branży piwowarskiej Royal Unibrew A/S (48%).”
Chyba właśnie o to chodziło Grzegorzowi, który również mnie zaskoczył zakwalifikowaniem Perły do piw koncernowych.
O tym nie wiedziałem. Dziękuję za informację. Będę musiał się tym bardziej zainteresować.
Tylko, żeby była jasność: Perła Niepasteryzowana to jedno z moich ulubionych piw. Przynajmniej z tego stylu piwnego. Teraz jednak odkrywam powoli ten świat i preferencje mi nieco się zmieniają.
Tak na prawdę Perłą niepasteryzowana jest tylko z nazwy. W browarze używa się mikrofiltrów które wydłużają żywotność piwa. Piwo niepasteryzowane ma max miesięczny okres do spożycia. Ile ma perła? 3 miesiące?
Myślę, że Perłę można już spokojnie postawić w jednym szeregu z piwami z 3 pozostałych koncernów, KP, GŻ i CP. Parę lat temu wdrożono w browarze przemysłową metodę warzenia HGB (High Gravity Brewing), co w skrócie polega na uwarzeniu brzeczki o wysokim stężeniu i rozrzedzeniu jej do pożądanej wartości ekstraktu. Ma to ogromny wpływ na smak, a własciwie jego brak. Ujawnia się mocniejszy posmak alkoholowy, co zresztą jest przyczyną powstania mitu o dolewaniu przez koncerny do piwa spirytusu, ale pozwala zwiększyć moce produkcyjne. Tym samym Perła przestała być piwem warzonym tradycyjnie.
Od jakiś 3 lat gustuje w niszowych piwach, lubię odkrywać nowe smaki, lubię jak piwo jest niespodzianką, przerobiłem już większość noszowych piw jakie można zakupić np. w sklepach typu „Świat piw” itp.
Najbardziej polubiłem piwa pochodzące z Belgii, jest ich tyle że można tak próbować chyba bez końca.
Jak napisałeś, piwa kojarzą się z masówką, ja się tym nie przejmuje, zwłaszcza że z okna widzę browar Tyski ;),
Zaciekawił mnie natomiast temat własnego wytwarzania piwa w domu, już wiem co będę robił w długie zimowe wieczory 😀
Belgijskie tak, ale mnie zauroczyło klasycznie polskie (a’la) Grodziskie z Pinty.
dzięki za polecenie, nie piłem, będę poszukiwał 🙂
Również dziękuję za polecenie.
Wyszedłem ze sklepu z takimi 🙂
http://imageshack.us/photo/my-images/834/72vk.jpg
Tak szybko!? No, no! Ale Grodziskiego nie widzę.
Niestety, Grodzkiego nie mieli, upoluję innym razem, zanotowane w liście rzeczy do spróbowania 😉
Z „niekoncernowych” piw najlepiej mi podchodzą te z Ciechana, browaru Sulimar (Piotrków Trybunalski), a ostatnio nad morzem piłem sporo lokalnych produktów z Koszalina. Każde piwo różni się od poprzedniego i o to właśnie chodzi 🙂 A co do robienia swojego piwa to nie trzeba od razu umieć gotować 🙂 Wystarczy kupić brewkit, sfermentować go, zlać i poczekać aż poleżakuje te 3 tygodnie. Ciężko ten proces spartolić, a przyjemność jak na początek jest i to duża. Ostatnio w ten sposób zrobiłem partię doskonałego wytrawnego Miner’s Stout (Black Rock), a teraz cieszę podniebienie Midland Ale (kit z serii Better Brew). Robiłem je… Czytaj więcej »
Tak sobie myślę, że jak temat piwa przyjmie się na blogu, to postaram się uwarzyć własne i o tym napisać, może też zrobić video.
Sam proces wydaje się prosty i wcale nie zajmuje tak dużo czasu, więc czemu nie?!
Z tym, że nie zajmuje dużo czasu to dość względne określenie. Na samo warzenie trzeba sobie zarezerwować dzień – mi ostatnie dwie warki zajęły odpowiednio 10 i 8 godzin. Dalej jest fermentacja, która w zależności od stylu trwać może różny okres czasu, rozlew do butelek i leżakowanie (również zależne od stylu – od dwóch, trzech tygodni do kilku lub kilkunastu miesięcy). Mowa o warzeniu z procesem zacierania, szybciej będzie na pewno uwarzyć piwo z ekstraktów. Jednak choć smakowo lepsze od koncernowych, to nie pozwalają na osiągnięcie takiego bogactwa smaku jak zacierane. W każdym razie na pewno polecam spróbować – radość… Czytaj więcej »
Jeżeli mówisz o piwie z brewkitu to sobie daruj, naprawdę nie warto.
Warto.
Świetny pomysł chętnie obejrzałbym taki proces i zobaczył co z tego wyjdzie.
Osobiście bardzo polecam piwa Trapistów (La Trappe, Rochefort albo Westmalle), idealne dla wymagającego smakosza, istny festiwal smaków i każde zapada w pamięć na bardzo długo.
Zgadzam się, lecz La Trappe mocno mnie zawiodło. Nie chcę zwalać tego na pochodzenie piwa, ale mam wrażenie, że nazwa mówi więcej niż smak. O wiele bardziej polecam w to miejsce Chimaya.
Pijam też czasem Klasztorne z browaru w Jabłonowie. Jest produkowane na wzór piwa trapistów i czuć, że tylko na wzór. Niemniej polecam spróbować.
La Trappe ma dość bogatą ofertę i wszystkich piw z tego browaru nie odważyłbym się skreślać. Ich Quadrupel jest wcale dobry.
Jakiś czas temu odbyłem krótką podróż do Dublina i po spróbowaniu dobrze nalanego Guinnessa w prawdziwym pubie, więcej już nie piłem „masówek”. Rok później na Teneryfie wszedłem do bistro prowadzonego przez Belga, w którym można skosztować około setki belgijskich piw i to już była dla mnie zupełna rewolucja. Pełny smak, aromat – podane w dedykowanych kieliszkach i szklankach, nalane w sugerowany sposób, czasem nawet z końcówką w osobnym, małym kieliszku. Poznałem też rodzaje, o których istnieniu nie miałem pojęcia, na przykład reprezentowane przez Douchesse de Bourgogne red ale, najbardziej orzeźwiające piwo jakie piłem. Miło się obserwuje ten „renesans” piwa w… Czytaj więcej »
Ten komentarz rozbudza wyobraźnię i zmysły. Dziękuję!
Też bardzo dobrze wspominam oryginalnego Guinnessa, to jeden z poważniejszych powodów by wrócić do Irlandii.
Piwo bardziej różnorodne od wina? Nie ma szans. Nie ma nic bardziej różnorodnego od „napoju bogów” produkowanego z winogron.
Jest Pan pewien?
Oto tabela zestawiająca rodzaje piw:
http://www.wiki.piwo.org/Zestawienie_styl%C3%B3w_piw_%28tabela%29
Łukaszu, po liczbie wpisów, widać że ryzyko się opłacało, jest sporo ludzi którzy raczą się dobrym piwem 😉
Piwo jest jak dżinsy, albo picie whisky z colą. Dżinsy bywają dobrym strojem, można nawet do nich dobrać krawat z marynarką, ale to ciągle dżinsy. Tak samo z piwem. GENERALNIE (podkreślam słowo „generalnie”) piwa nie należy zamawiać w wykwintnej restauracji, ani podawać do dobrego posiłku (dlatego np. na weselach się nie podaje tego trunku). Pijemy je praktycznie zawsze mocno schłodzone, głównie dlatego że temperatura odgrywa znacznie większą rolę niż walory smakowe (dlatego dobrych wytrawnych win się W ZASADZIE nie schładza, podobnie z whisky, białe wino tylko trochę). Piwo, mimo wielu różnorodności, to masowy napój, najlepiej na grilla. Nawet naczynie, z… Czytaj więcej »
Co do temperatury, to ona odgrywa rolę w kwestiach smakowych – niestety piwo przy wysokich temperaturach kwaśnieje. W XVII wieku piwo pito na weselach i przy każdej innej okazji. Tak, że to kwestia kulturowa.
Jeszcze uzupełnię. Każdym alkoholem można się upić, nie tylko piwem lub wódką – znam ludzi, którzy pijają w ten sposób wykwintne wina lub whiskey, ale czy to świadczy o tym, że wina i whiskey są popularnymi alkoholami dla mas?
Z piwem jest tak, że są piwa masowe produkowane dla szerokiego odbiorcy przez kompanie i są piwa lokalne, tworzone wedle starszych receptur, dla zwracających uwagę na coś więcej, niż stężenie alkoholu w napoju.
Słusznie, pełna zgoda 🙂
Pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą. I od razu zapytam czy miałeś okazję pić jakiekolwiek belgijskie Red Flanders Ale (jak chociażby wcześniej wspomniane Duchesse de Bourgogne) albo amerykańskie Barleywine (świetny jest Old Foghorn z Anchor Brewing)? Jeżeli Twoja odpowiedź brzmi „nie”, to pozwolę sobie na jeszcze więcej, a mianowicie stwierdzę, że Twoja znajomość tego trunku jest ledwie blada. Zacznijmy od zakwestionowanej przez Ciebie różnorodności. Na temat aromatów wnoszonych przez same tylko chmiele w stosunku do aromatów oferowanych przez wina można sprzeczać się latami. Byłaby to dyskusja równie cenna jak dyskusja o wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia.… Czytaj więcej »
Są dwa światy i jedno słońce. To ja przepraszam, bo mój post mógł brzmieć jak atakowanie piwa, a tak nie jest. Taka dyskusja to rzeczywiście coś jak „Wielkanoc vs. Boże Narodzenie”. Wszystko i tak zależy od tego, co się lubi. Nie spodobało mi się określenie, że piwo jest bardziej „różnorodne” od wina. I znowu moja reakcja była na wyrost, bo oczywiście wszystko zależy od tego jak rozumiemy słowo „różnorodność”. Pod pewnymi względami od piwa i wina bardziej różnorodne są drinki, ponieważ paleta „aromatów” i „smaków” może się wydawać dużo większa (i kolorów) od tamtych napojów. Wszak do drinka można dodać… Czytaj więcej »
Pozwolę sobie wtrącić swoje trzy grosze, jak to obiecałem Łukaszowi. Rozgorzała wielowiekowa już debata co jest lepsze wino czy piwo. Też uważam, że nie ma tu rozstrzygnięcia – każdy pije to, co mu bardziej w danym momencie smakuje i odpowiada. Podam tylko kilka technicznych uwag: 1. to piwo można nazwać starszym bratem, bo było produkowane wcześniej i ma dłuższe tradycje jako napój niż inne wymieniane 2. co do temperatur podawania: przy piwach wahają się od 4 stopni do temperatur pokojowych (chyba żeby liczyć piwa sezonowe, które często podgrzewa się by uwolnić ich bukiet) 3. jeśli chodzi o szkło, to piwo… Czytaj więcej »
Piwo nie wypada blado. Panie Grzegorzu, dziękuję za wypowiedź. Piwo samo w sobie nie wypada blado, lecz blado na tle wina 🙂 Czy uważa Pan, że różnorodność chmielu i słodu (choćby nie wiadomo jak duża) może się równać z różnorodnością rodzajów winogron i tego gdzie są uprawiane? Na temat piwa oczywiście jest wiele stron książek, ale o winie jednak chyba więcej, czyż nie? Ponad 100 stylów piwnych robi wrażenie, ale w najmniejszej i najbardziej powierzchownej książeczce o winie mamy wymienionych więcej rodzajów wina. I znowu pragnę podkreślić, że nie mówię tego, żeby piwo deprecjonować, choć rzeczywiście za bardzo wyrwałem się… Czytaj więcej »
Różnica pomiędzy 2 stylami piwa mogą być tak duże że „szary kowalski” po spróbowaniu w ciemno
powie że tak piwo nie smakuje. Może nawet pomylić je z winem (Strong Red Flanders Ale) .
No i najlepsze piwo na świecie kosztuje raptem 200 USD – więc raz na 10 lat stać na nie każdego bez zbyt wielkich wyrzeczeń 🙂
http://www.ratebeer.com/beer/samuel-adams-utopias/12228/
Jak o czymś nie mam zielonego pojęcia, to się nie wypowiadam. Taka dżentelmeńska zasada.
(Przepraszam, źle podłączyłem post – jest to odpowiedź do mr młodego)
Skoro już lubimy się w tym magicznym słowie, to priorytetowa „gentlemeńska” zasada to rozmawiać po „gentlemeńsku”. Polecam artykuł na ten temat Pana Łukasza z niniejszej strony – rozmawiać tak, żeby było wszystkim stronom przyjemnie.
Myślę, że skoro ta debata trwa, to znaczy, że ani piwo na tle wina, ani wino na tle piwa nie wypada blado (skłaniałbym się w tę drugą stronę – ale to już kwestia osobistej pasji i wiedzy). Wg mnie takie samo znaczenie ma miejsce uprawy winogron jak i chmielu; co się tyczy ziaren zbóż, to ma jeszcze znaczenie do jakiej słodowni trafią i jak będą słodowane. Faktycznie, jeśli spojrzeć na liczby, może się wydawać, że liczba winorośli wygrywa (około 5000 odmian) przy tylko około 90 odmianach chmielu używanych obecnie. Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę różnice w technologi produkcji i chemii… Czytaj więcej »
Pięknie powiedziane i pięknie napisane.
Piwo jest tanie! Jestem piwoszem i pijam tylko piwa, lokalne. A wiecie czemu piwo jest lepsze od wina? Bo jest tańsze! Piwo się produkuje łatwiej, w większych ilościach, jest znacznie mniej wymagające. Jego produkcja nie jest tak wyrafinowana jak produkcja wielu win. Dlatego bardzo dobre browary kosztują już po kilka złotych, a od kilkunastu możemy zacząć myśleć o czymś luksusowym. W przypadku wina rozmowę zaczynamy od kilkudziesięciu złotych. Niestety Panie Grzegorzu, ale w świecie piwa próżno szukać odpowiednika np. dopieszczonego Burgunda, albo starannie wyselekcjonowanego Trockenberenauslese. Pewnie składniki do piwa też można selekcjonować, ale jaka jest skala?. A jak się ma… Czytaj więcej »
Dziękuję bardzo za merytoryczne wypowiedzi, które (mam nadzieję) pozwalają nam stać w opinii, że ani piwo winu, ani wino piwu w niczym nie ustępuje. W kwestii podanego zestawienia stylów piwnych, sądzę, że można do niego podchodzić w sposób podobny jak do tabeli odmian winorośli De Longa. Oba są narzędziami ułatwiającymi poruszanie się w złożonych światach obu trunków. Oba narzędzia wymieniają około setki pozycji. Cieszę się z faktu, że każdy mogliśmy wymienić się opiniami, jak również czegoś nowego nauczyć się. Tym wszak jest dyskusja. Zdaję sobie sprawę, że bywam szorstki, niemniej dziękuję za rekomendację Barolo. Pomimo, że jestem zwolennikiem Ninkasi i… Czytaj więcej »
@ Bohodar, z tymi winami jest tak, że są GENERALNIE bardziej „wysublimowane”. Dowodem na to jest to, że piwa są tańsze od wina. Winogrona są bardziej wymagające („GENERALNIE”). Oczywiście uśredniam obydwa rynki. Nad takim Barolo (którego swoją drogą nigdy jakoś bardzo nie lubiłem:)) trzeba sporo artystycznej pracy. Gdy dodamy do win fakt, że roczniki mają ogromne znaczenie i potencjał starzenia, to znaczek „vintage” przy winie świeci dużo mocniej niż przy piwie (choć jak pewnie zwróciłby uwagę Pan Grzegorz, przy piwach też można igrać z czasem; ale jeśli tak, to pewnie dotyczy to większego marginesu). Natomiast nie musi to być nic… Czytaj więcej »
Czuję się wywołany do odpowiedzi, odniosę się zatem do ceny i parowania piwa z posiłkami. W kwestii ceny, wg mnie, nie tyle chodzi o wysublimowanie danego trunku, co o powtarzalność w jego wytwarzaniu. Działa na nas reguła niedostępności i stąd wytwórca może od konsumentów zażądać wyższej ceny za swoje produkty. Zapewnienie sobie identycznej pogody co roku jest zgoła niemożliwe. Każdy zatem udany rocznik wina jest cenniejszy, gdyż odtworzenie warunków w jakich powstał jest bardzo trudne, tudzież losowe. Powtórzenie starego single malta jest często niemożliwe niezależnie od posiadanego czasu, bo destylarnia, w której powstał już nie istnieje. Odtworzenie smaku, bukietu 64… Czytaj więcej »
Właśnie o to mi chodziło z „wysublimowaniem”. Analogicznie jest z krawatami 7-fold, kaszmirem, złotem, czy rzadkimi dziełami sztuki. To są rzeczy niepowtarzalne, na które trzeba uważnie pracować i których ilość także ogranicza nam natura. Ale to przykłada się do ich piękna. Oczywiście gdyby się dało produkować wino dużo łatwiej, to byłoby tańsze.
Co do parowania wina, to jest trochę różnych pomysłów 🙂 Skoro da się dobrać wino do pizzy, to pewnie i do wszystkiego jest to możliwe 🙂 Także do gulaszu.
Kolejny raz zabrnęliśmy w sferę preferencji. Uwielbiam filiżanki po mojej prababci, ale ich w ogóle nie używam (no dobra raz d roku), bo są zbyt cenne by raczyć się z nich. Doceniam ich piękno i wiek, ale nie cieszą mnie tak jak filiżanka kupiona w Ikei, która pozwala mi na mały rytuał „kawa z džezvy i bakalie” bez obaw o utracenie jej. Wiem że w razie czego mogę kupić identyczną/podobną filiżankę i nadal cieszyć sie swoim rytuałem. Piwo preferuję między innymi ze względu na duża powtarzalność. Przykładowo Cantillon Gueuze 100% Lambic Bio od 3 lat mnie jeszcze ani razu nie… Czytaj więcej »
To pułapka! 🙂
Na marginesie dodam tylko, że na coraz większej liczbie wesel jest podawane piwo. Na przykład wczoraj na takim właśnie byłem. Specem nie jestem, ale obstawiam, że to niemiecka, a może też czeska tradycja.
Na weselu mojego przyjaciela było piwo. Nie miałem za bardzo pieniędzy na jakiś prezent to uwarzyłem mu trochę 🙂
A czy w porównaniu do wina nie jest to znacznie bardziej mocny aromat do wielu potraw? Jakie to było piwo? Zazwyczaj ten napój będzie uderzeniem w kubki smakowe i zabiciem smaku potrawy (jak kompot, czy cola) aniżeli ubarwieniem kompozycji kulinarnej (jak to bywa w przypadku wina). Ponownie wszystko zależy od tego, co kto lubi, np. bywa przyjemnie napić się jakiejś sody do potraw, mimo że nie ubarwia smaku, tylko go resetuje w ustach. Przykładowo przy jedzeniu ryby parę łyków Rieslinga będzie się komponować z potrawą. Natomiast picie schłodzonej coli, czy piwa, będzie mocno „zmywać” smak potrawy i wywoływać zupełnie nowe… Czytaj więcej »
Bardzo lubię gotować, więc wtrącę swoje trzy grosze. W tabeli, którą podawałem powyżej, do ryb (i w ogóle owoców morza) sugerowane są przykładowo American Wheat i Witbier właśnie ze względu na swą delikatność. Polecany jest także (Hefe)weizen, ale tu bym już uważał. Jeżeli banan a bardziej nawet goździk w nim występujący jest zbyt silny, to można nim zniweczyć plany szefa kuchni. Lepszym wyborem będzie Witbier zwłaszcza, że aromat i smak kolendry komponuje się z wieloma daniami rybnymi. Sam natomiast poszedłbym dalej. Polecam Wam przygotować pstrąga saute, przy czym sok z cytryny zastąpić odrobiną soku z limonki i Berliner Weisse. Do… Czytaj więcej »
W moim przypadku był witbier i lekkie jasne ale na marynce i lubelskim. Generalnie sesyjne piwa, bez jakiś ciężkich dominant smakowo-zapachowych.
Mowi Pan o „piwie”. Zdecydowanie zdziwilby sie Pan, gdybym poczestowal go dobrym piwem w odpowiednim szkle, ktore nieraz same w sobie sa dzielem sztuki. Z reszta, wyczuwam u Pana nute ignorancji oraz nieznajomosci tematu. Wino i whisky rownie dobrze mozna uznac za produkt masowy. A stawianie go jako 'mlodszego’ brata zakrawa o pomste do Nieba. Piwo warzono juz 6 tys lat temu! Sumerowie uwazali je za cos, co odroznialo ich od zwierzat, napoj 'cywilizowanych’. Z calym szacunkiem, ale razi mnie Panska ignorancja i usilne pozowanie na gentlemana, gdzie brakuje Panu duzo. Pozdrawiam
Najlepsze piwa w ocenie mojej i moich przyjaciół robi w tej chwili browar Witnica – marka Lubuskie. Polecam.
Ja znów nie znam się na winach – jakoś mi średnio smakują a i opisy są jakieś zbyt „poetyckie”. Co do różnorodności – ktoś podawał tabelkę z BJCP – ale to jest tylko wycinek. Do tego dochodzą wszystkie hybrydy i eksperymenty nie dające się zaszufladkować. Nie będę tu mówił co lepsze, w kwestii wina jestem ignorantem niestety (jeszcze). Co do warzenia – z ekstraktów nie warto moim zdaniem, drogo i mały wpływ na końcowy efekt. Chociaż sam nie robiłem puszek, od razu zacieranie. I przy odrobinie wprawy nie trwa to 10h (ostatnio od włączenia palnika do zadania drożdży zajęło mi… Czytaj więcej »
Benjamin Franklin, ktorego widocznie Pan ceni, mowil ze piwo jest dowodem ze Bog nas kocha i ze chce zebysmy byli szczesliwi.
Mowil tez ze „w winie jest prawda, w piwie jest wolnosc, a w wodzie sa zaraski.”
Madre czlowiek …
Ciekawe! Nie słyszałem tego.
Ja słyszałem w wersji: W winie jest mądrość, w piwie siła a w wodzie zarazki.
Platon: Ten, kto wymyślił piwo, był mędrcem. (za wikipedią i piwo.org)
No cóż, Wyvern, ludzie miewają różne gusta, a o gustach to dyskutuje się w gronie przyjaciół, bo inaczej może się bijatyką skończyć. 😉
A co do wody, to ja słyszałem wersję, że w niej to ryby ten, tego… miłość uprawiają. 😉
Myślałem, że chodzi o lokal Setka ale we Wrocławiu 😀
Ciągle o tym myślę, ale szczerze mówiąc brakuje mi chyba punktu odniesienia. W końcu odmawianie sobie picia przez jakiś czas to jeszcze nie abstynencja.
A może zrobiłby Pan artykuł o byciu abstynentem?