Żyjemy w społeczeństwie, które uwielbia sobie wszystko racjonalnie tłumaczyć i dokładnie określać. Oczekujemy, że do każdej sytuacji ktoś przedstawi nam schemat postępowania. Kiedy więc zastanawiamy się jak postąpić w razie zagrożenia czyjegoś życia, okazuje się, że najrozsądniej unikać ryzykowania własnym zdrowiem. Niestety to droga ku ogólnej apatii, znieczuleniu i zrzucaniu odpowiedzialności na innych. Są bowiem momenty, w których kontrolę nad rozsądkiem powinny przejąć instynkty.
Myślenie samodzielne, a podręczniki savoir-vivre’u
W pierwszym odruchu możecie sobie pomyśleć: „O czym on w ogóle pisze! Przecież czym są zasady savoir-vivre’u, jak nie właśnie pięknym przykładem takich schematów!”. To prawda, ale tylko po części. Podręczniki savoir-vivre’u faktycznie są takim zbiorem zasad postępowania w najróżniejszych (czasem przesadnie szczegółowych) sytuacjach. Jednak są one tylko kompilacją. Zasady gentlemanów i dam wynikają z czegoś bardziej nieuchwytnego – z empatii.
Wielokrotnie pisałem o tym, że najważniejsze jest zrozumienie innych. Podręcznikowe zasady można znać tylko pobieżnie, ale jeśli uważnie się obserwuje otoczenie, dobrze odczytuje myśli swoich towarzyszy i adekwatnie reaguje, można w pełni zasłużyć na miano człowieka z klasą. Postępowanie jedynie wedle spisanych reguł tutaj nie wystarczy. To samo tyczy się zachowania w sytuacjach bardzo trudnych, czy nawet kryzysowych. Czasami trzeba po prostu przestawić się na myślenie innymi kategoriami, niż zasady.
<<Zobacz też: Pierwsza zasada gentlemana – być dobrym towarzyszem>>
Podejmowanie ryzyka – kiedyś i dzisiaj
Nie ma co się spodziewać, że kiedyś ludzie byli naturalnie bardziej odważni. Wszyscy mamy to do siebie, że nie lubimy nadstawiać karku za innych. Pytanie jednak jakie wartości sobie cenimy najwyżej? Kiedy Robert Baden-Powell tworzył skauting, namawiał swoich podopiecznych między innymi do podejmowania ryzyka i ratowania tonących bez oglądania się na swoje bezpieczeństwo. A prawdą jest, że ratowanie tonącego niesie ze sobą spore zagrożenie, gdyż może on w panice wciągnąć ratującego pod wodę. Jednak setki tysięcy skautów było pod silnym wpływem zdania Powella. Odwaga była dla nich cechą priorytetową i wyróżnikiem.
Od tamtych czasów sporo się zmieniło. Przykładowo, brytyjska organizacja promująca bezpieczeństwo (The Royal Society for the Prevention of Accidents) namawia do nie ryzykowania swojego życia i zdrowia w celu ratowania innych. W przypadku tonięcia poleca wzywanie pomocy, dzwonienie na numery alarmowe, próbę niesienia pomocy zdalnie, a dopiero w ostateczności próbę wejścia do wody.
ROSPA 2007: „You should do everything possible to avoid having to enter the water because experience shows that often the would-be rescuer becomes a casualty. If you have to make a rescue attempt, think of your own safety first and never put yourself in danger. If the rescue is too dangerous, wait until the emergency services arrive. Remember this order: shout, reach, throw, wade.” Za BBC News.
Przetłumaczę tylko jedno zdanie: „Jeśli ratunek jest zbyt niebezpieczny, czekaj na przyjazd służb ratunkowych”.
Nie trudno będzie jednak znaleźć relacje osób, które postąpiły przeciwnie do tych zasad i zdołały uratować tonącego tylko dlatego, że nie tracili czasu na inne czynności. Czyż czekanie na przyjazd służb ratunkowych nie jest równe skazaniu tonącego na śmierć?
<<Zobacz też: Każdy mężczyzna powinien odbyć swoją podróż>>
Reakcja na przemoc i zniewagę
Często zadawano mi pytanie: jak zareagować, gdy ktoś mnie bardzo obrazi albo uderzy? Co, jeśli to będzie wymierzone w moją towarzyszkę albo nawet nieznaną mi osobę? Czy danie komuś „po mordzie” przystoi gentlemanowi? Czy ruszać agresywnie na pomoc, jeśli jest ryzyko, że wdam się w bójkę? No właśnie.
Dawanie komukolwiek „po mordzie” nie przystoi gentlemanowi. Wdawanie się w bójki też nie. Szczególnie jeśli obok stoi jego partnerka i musi się temu przyglądać, a może nawet zostać zaatakowana. To jednak nie oznacza, że gentleman nie będzie reagował, choćby pięściami, w momentach tego wymagających, bo tchórzostwo nie przystoi mu jeszcze bardziej.
Nie mogę Was wprost namawiać na reakcje siłowe, gdyż sytuacje mogą być różnorodne i czasami sporo się ryzykuje wkraczając do akcji. Każdy musi to ryzyko ocenić samemu i samemu zdecydować o podjęciu wyzwania. Tak, jak gentleman powinien umieć ocenić sytuację i odpowiednio się zachować na herbatce u rodziców narzeczonej, tak też powinien umieć ocenić ją kiedy w grę wchodzi zagrożenie. I dotyczy to zarówno przypadków tonięcia, spadania ze skarpy, powodzi czy napaści.
<<Zobacz też: Zasady łamania zasad>>
Nasze społeczeństwo odrzuca odwagę
Niestety nie ceni się już odwagi, jako cechy silnego charakteru. Dzisiaj bardziej liczy się poczucie bezpieczeństwa. Szkoda tylko, że to poczucie bezpieczeństwa chcemy mieć zapewnione przez instytucje zewnętrzne, a nie przez nas samych. Kiedy komuś dzieje się krzywda, chętnie psioczymy na te instytucje, ale sami niewiele robimy, żeby pomóc. Nie wierzymy, że ktoś później przyniesie nam podobną pomoc. Wolimy zrzucić odpowiedzialność z siebie.
Kiedyś, na wakacjach, zostaliśmy z przyjaciółmi zaczepieni przez pijaną, bądź naćpaną grupkę facetów. Zaczęło się od wyzwisk. Widać było, że szukają okazji do bójki. Stałem z przodu i „rozmawiałem” z jednym z nich. Choć nie widziałem moich kumpli, miałem wówczas poczucie bezpieczeństwa. Po prostu wiedziałem, że w razie czego nie zawiodą. I nie zawiedli.
Przekładając tę młodzieńczą historyjkę na wnioski o społeczeństwie, tak właśnie wyobrażam sobie prawdziwe poczucie bezpieczeństwa. Jeśli w naszym otoczeniu będą ludzie ceniący sobie odwagę ponad ochronę własnego zdrowia, nie będziemy się obawiali wstawiać za innymi, ani ruszać na pomoc. Zawsze będziemy bowiem mieli świadomość, że w razie czego ktoś pomoże też nam. Tylko w takim systemie możemy oczekiwać, że ludzie zaczną się o siebie wzajemnie troszczyć, nie będą uciekać od odpowiedzialności, a ci „źli” zastanowią się dwa razy zanim wyrządzą komuś krzywdę.
<<Zobacz też: Gentleman walczy wręcz – po japońsku>>
Wyższe wartości są ponad zasadami
Znajomość zasad pierwszej pomocy to ważna rzecz, ale to nie wszystko. Czasem trzeba najpierw wyrwać ofiarę z zagrożenia. Dzięki skutecznej reakcji może nawet nie będziemy musieli wyciągać apteczki. Ale do tego potrzebna jest odwaga, a nie racjonalne myślenie. Potrzebne jest wyjście przed szereg.
Chociaż tyle mówimy tutaj o zasadach, musimy umieć też wyjść poza nie i zawalczyć o wyższe wartości. Kiedyś ludzi motywowało poczucie honoru. Tchórzący mężczyzna był skończony w cudzych i własnych oczach. Nie mamy już systemu honoru, ale możemy go wyznawać prywatnie. Nawet jeśli społeczeństwu daleko do ideału, nie należy się oglądać na innych. Nasze czyny będą nakłaniały do oglądania się za nami, a to przybliży nas do sukcesu. Do brania odpowiedzialności za siebie i nasze otoczenie. Do zapracowania własnymi siłami na zbiorowe poczucie bezpieczeństwa.
<<Zobacz też: Poczucie obowiązku>>
Na koniec
Na koniec mam propozycję. Jeśli cenicie sobie jakieś osoby, które w kontekście odwagi wyróżniały się spośród tłumu (jeśli to postaci historyczne, to jeszcze lepiej!) podawajcie informacje o nich w komentarzach. Chętnie przygotuję kiedyś wpis przedstawiający szereg takich osób.
„Nie trudno będzie jednak znaleźć relacje osób, które postąpiły przeciwnie do tych zasad i zdołały uratować tonącego tylko dlatego, że nie tracili czasu na inne czynności.”
Zgadza się, tylko równie wiele jest przypadków, gdy nie tylko nie uratowały kogoś, a same przy tym poniosły śmierć. Dlatego zanim spróbujemy nieść komuś pomoc, trzeba ocenić, czy jesteśmy w stanie to zrobić. Dla służb ratowniczych jest łatwiej ratować jedną osobę, niż dwie.
Wpis jakby dedykowany mi, dosłownie wczoraj miałem sytuacje w której pijany typ w barze szukał zaczepki dosiadłszy się do naszego stolika. Niby nic nadzwyczajnego, ale była ze mną dziewczyna na której mi zależy a że znam ją dość krótko cały czas się zastanawiam czy moja reakcja była ,jak na Gentlemana przystało, odpowiednia.
Olewałem typa do czasu gdy złapał mnie za koszule, i dokładnie tak jak opisałeś ciesze się że za plecami miałem ludzi którzy poszli za mną w takiej sytuacji.
Ludzie, którzy nie ćwiczyli sztuk walki mają często blokadę, żeby wziąć udział w bójce agresywnie, z pełną siłą i intencją zrobienia drugiej osobie krzywdy. Niestety tego właśnie wymagają bójki w „ciemnych uliczkach”, które kończy nie pierwsza krew, a TKO.
> Ludzie, którzy nie ćwiczyli sztuk walki mają często blokadę, żeby wziąć udział w bójce agresywnie, z pełną siłą i intencją zrobienia drugiej osobie krzywdy.
Coś mi podpowiada, że jest raczej odwrotnie: ludzie, którzy ćwiczyli *sztuki walki* wiedzą jak poradzić sobie z takimi sprawami bez zbytecznej agresji, bez niepotrzebnego użycia pełnej siły i bez intencji zrobienia innej osobie krzywdy.
Generalnie wystarczy obezwładnić, nie trzeba pobić.
Przypuszczam, że Setarkos miał co innego na myśli- otóż osoba, która nigdy nie trenowała sportów walki, może( ale nie musi) być podczas bójki bardziej spięta, wewnętrznie zblokowana w swych ruchach, trudniej jej pójść z impetem, ruszyć z pełną parą. Natomiast ktoś kto trenował np. boks, tajski boks itp., odbył kilka treningowych sparingów to w sytuacji jak ,, zacznie się” w niego jakiś oprych i zmusi go do działania to łatwiej takiej osobie ruszyć z pełną mocą, że się tak wyrażę.
Gdy zapytałeś o ludzi, którzy w jakiś sposób wyróżniały się z tłumu odwagą, od razu przypomniało mi się pewne niezwykłe zdjęcie. Wyszukałem je w Google i poznałem nazwisko mężczyzny, który jest jego bohaterem. Nazywał się August Landmesser.
Notka z wikipedii i zdjęcie znajdują się tutaj: http://en.wikipedia.org/wiki/August_Landmesser
Dzięki Pawle, nie słyszałem o tej historii. Przyda się!
Moim zdaniem w pierwszej kolejności należy podjąć próbę uniknięcia kontaktu fizycznego. Zdarzyło mi sie przeżyć kilka „podbramkowych” sytuacji, ale zawsze udawało się załagodzić konflikt. Wbrew pozorom nawet z ludźmi pod wpływem, a nawet kibicami, w negatywnym tego słowa znaczeniu, można dojść do konsensusu.
Autorytetem w tej kwestii może być znany z serii programów telewizyjnych Bear Grylls. Myślę, że jest to postać warta polecenia szczególnie młodym ludziom. Miałem okazję przeczytać jego autobiografię. Jeden z pierwszych rozdziałów przedstawia historię jego przodka, jako przykład dżentemena w oczach autora, który poświęcił życie ratując innych. Bear wielokrotnie podkreśla fundamentalność ponadczasowych wartości.
Ja również mogę się podpisać pod wypowiedzią Greg’a. Czytałem autobiografię Bear’a i mogę powiedzieć, że wartości przekazywane w jego książce są niezwykle ważne dla współczesnych mężczyzn. No, ale w końcu od również był wychowany w duchu książki Baden-Powella 🙂
W samą porę. Kilka dni temu zastanawiałem się nad tym aspektem „Gentlemaństwa” i dobrze, że nadarzyła się okazja, aby zweryfikować moje rozmyślania.
Przy okazji chciałbym się zapytać, Panie Łukaszu, z jakich źródeł Pan korzystał w procesie zdobywania wiedzy o gentleman’ach? Ostatnio brakuje mi jakiejś sensownej lektury. I z góry przepraszam, jeśli już przez ten blog przewinęło się parę razy te pytanie, ale jestem tutaj od niedawna 😉
A co do postaci odznaczających się odwagą, myślę że w sam raz pasuje tutaj Zawisza Czarny, który jak wiadomo był wzorem średniowiecznych cnót i obrazem odwagi.
Może to głupio zabrzmi, ale do tego typu wpisów nie sięgam po żadne książki. Trochę ich już przeczytałem, trochę (wcale nie tak dużo) już przeżyłem i sporo obserwuję. To wszystko ukształtowało mnie w pewien sposób i wpłynęło na prezentowane opinie.
Polecam szczególnie pamiętniki i wspomnienia wybranych osób. Z tego można wyciągnąć wiele wartościowych rzeczy. Ciekawa może być też lektura lepszych czasopism z przeszłości. Zwłaszcza felietony i eseje tam publikowane. Trochę filozofii itp. 🙂
Jeśli chodzi o ludzi wyróżniających się odwagą, to zdecydowanie mój faworyt:
http://en.wikipedia.org/wiki/Desmond_doss
Jestem kobietą i z przyjemnością czytałam ten post. Cenię sobie mężczyzn, którzy potrafią stanąć na wysokości zadania, przywołać do porządku osobę szukającą zaczepki czy stanąć w obronie kogoś słabszego. Takie sytuacje często weryfikowały męską stronę dżentelmena w moich oczach. Nie zawsze pozytywnie.
Niepisaną zasadą obowiązująca każdego mężczyznę jest niewdawanie się w „przepychanki” z osobą będącą w towarzystwie dam bądź damy, również zapisaną w tzw. kodeksie ulicznym. Wszelkie odstępstwa od tej reguły powinny być stanowczo piętnowane. Prawdą jest również, że osoby trenujące sztuki walki, a pośrednio też samokontrolę, oraz traktujące to z powagą i mądrością z czasem lepiej rozumieją sens unikania konfrontacji zamiast dążenia do niej. W moim przekonaniu odwagą jest umiejętność w kulturalny sposób obrony swoich racji i poglądów, zdolność do podejmowania uzasadnionego ryzyka w imię wyższych celów i wartości, przyznania się do własnych błędów i porażek, wyrażenia szczerych przeprosin w przypadku… Czytaj więcej »
Unikanie konfrontacji siłowej jest jak najbardziej dobrą drogą, ale nie poprzez unikanie konfrontacji w ogóle. Odwaga jest też potrzebna, żeby wstawić się za kimś, kto sam sobie nie poradzi. Nie chodzi o to, żeby zaraz bić napastników. Jeśli się uda ich spłoszyć samym wstawiennictwem, to jeszcze lepiej!
I w pełni się zgadzam, że trzeba być odważnym, żeby bronić swoich poglądów i przyznawać się do błędów. Tego rodzaju odwagi jednak nie omawiałem w tym tekście.
Wpis na pewno wartościowy, jednak nie mogę się zgodzić z akapitem dotyczącym ratowania tonącego. 1 zasada ratownictwa – bezpieczeństwo własne. Dobry ratownik, to żywy ratownik. Jak najbardziej należy tego przestrzegać. Pomoc zaczyna się od wezwania służb, szukania pomocy u innych ludzi, próbie rzucenia czegoś poszkodowanemu, podania mu ręki, kija, czegokolwiek. Wejście do wody to ostateczność. I komunikat ROSPA jest jak najbardziej prawidłowy. Najczęściej toną właśnie osoby próbujące pomóc i tragedia się potęguje. Zamiast śmierci dziecka, mamy śmierć dziecka, starszego brata i ojca. Jeżeli ktoś umie dobrze pływać, zna techniki ratownictwa wodnego to potrafi ocenić swoje możliwości i takich komunikatów potrzebuje.… Czytaj więcej »
To trafna uwaga i dobra rada z szukaniem informacji i ćwiczeniem na basenie. Moim celem nie było nakłanianie do bezmyślnego rzucania się do wody, ale z drugiej strony zbytnie opóźnienie (np przez dzwonienie na pogotowie) może doprowadzić do śmierci. W przypadku napaści na kogoś, specjaliści od samoobrony też powiedzą, że jeśli się nie znasz, nie reaguj. Tylko że to prowadzi właśnie do ogólnego braku reakcji. Każdy oczekuje, że zjawi się jakiś policjant znikąd, niczym deus ex machina i wszystkich uratuje. Moim zadaniem zbytnia kalkulacja często doprowadza do tragedii z powodu zaniechania. Przykład z tonącym wziął się od Badena-Powella, który podobno… Czytaj więcej »
Kiedyś na szkoleniu BHP prowadzący opowiadał o podobnych sytuacjach z życia wziętych. Kiedy na prawdę musimy wskoczyć do wody by komuś pomóc i ten ktoś w amoku będzie chciał pociągnąć nas na dno to dobrym sposobem jest po prostu uderzenie kogoś mocno pięścią w twarz. Może i zrobimy mu krzywdę ale ktoś taki zostanie przez nas ogłuszony lub nawet straci przytomność. Wydaje się, że warzywko łatwiej wyciągnąć na brzeg niż kogoś kto robi nam nieświadomie „pod górkę”. A nawet jeśli nie damy rady pomóc to sami przeżyjemy.
Tylko ten przecinek w tytule zbędny.
http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629793
Fakt!
Ważne przy wzywaniu pomocy jest zwrócenie się do konkretnej osoby. Tej jednej. Nawet prawdziwy dżentelmen w tłumie nim nie będzie. Podstawy psychologii.
A co się stało z forum?
Ciągle jest tutaj:
http://klub.czasgentlemanow.pl/
Robię małe przemeblowanie menu. Niedługo wszystko wróci do normy.
Może trochę z innej beczki – odwagę trzeba w sobie ćwiczyć, wyrabiać. Zazwyczaj sytuacje jej wymagające zdarzają się nagle i wymagają szybkiej, instynktownej reakcji. Ważne są wyrobione odruchy i wartości, które człowiek wyznaje – które każą mu w danym momencie przystąpić do akcji, a nie odwrócić się w drugą stronę. Nie mówię tu tylko o przysłowiowym ratowaniu tonącego (jestem ratownikiem i pomimo posiadania odpowiednich umiejętności pewnie będąc sama bym się do rzeki nie rzuciła – przedmówcy już komentowali ratownictwo), bójkach nie spowodowanych, czy nawet o udzielaniu pierwszej pomocy na ulicy (co też odwagi wymaga). Pomyślcie, ile trzeba odwagi, by zareagować… Czytaj więcej »
„Zawsze będziemy bowiem mieli świadomość, że w razie czego ktoś pomoże też nam.” Panie Łukaszu, to jest piękna idea i bardzo bym chciał, żeby wchodziła w życie. Człowiek jest istotą która w dużej mierze uczy się poprzez naśladownictwo. Szlachetne zachowanie staje się inspiracją dla innych, a tolerowanie negatywnego zachowania sprawia, że obserwujący to zyskują w pewien sposób przyzwolenie i degenerują się. Gdyby przyszło co do czego to pewnie zadziałałyby odruchy i instynkty, ale oceniając sprawę na chłodno nasuwa mi się wniosek, że to co jest w artykule opisane dotyczy tylko relacji między mężczyznami. Niestety, ale zupełnie nie wierzę w to,… Czytaj więcej »
A jednak znam wiele wypadków, w których to kobiety pokazały, że mają więcej odwagi niż niejeden świadek. Nawet w chwili gdy chodziło o przemoc wymierzoną w innego mężczyznę.
Nie generalizowałbym więc.
Na pewno różnica doświadczeń przekłada się na różnicę spojrzeń na tę sprawę. Mógłby Pan coś więcej napisać o tych sytuacjach?
W opowieściach znajomych przewijał się kilka razy motyw dziewczyny, która broniła jakiegoś kolegę przed kilkoma napastnikami. W tym samym czasie pozostali koledzy woleli zwiać. Po części dziewczyny mogą mieć tutaj odwagę, bo wierzą, że ich nikt nie uderzy, ale to też trzeba mieć charakter, żeby w takiej sytuacji stanąć twardo i bronić. W końcu dzisiaj nawet kobietę uderzą. Sam też byłem świadkiem sytuacji, w których męscy „towarzysze” dziwnie znikali w trudnych momentach, by zaraz po sprawie się pojawić i jeszcze dziwniej tłumaczyć. Różnie więc bywa. Ostatnio Ania, pisała na forum jak sama reagowała, gdy nikt inny nic nie robił: „…… Czytaj więcej »
Dziękuję za budujące przykłady. Może za dużo się naoglądałem tych negatywnych.
Zdaje się, że odpowiedziałem nie na ten komentarz. I zjadłem literkę w cytacie. Przepraszam.
Nic się nie stało. Przeniosłem komentarz w, jak się zdaje, właściwe miejsce.
Nawet mi do głowy nie przyszło żebym miał oczekiwać pomocy ze strony kobiety, gdybym miał spięcie z jakimś zakapiorem… dziwne rozumowanie. Wyobraża ktoś sobie rycerza sprzed wieków napadniętego przez zbójów, który dąsa się na kobiety, że nie pospieszyły mu z pomocą?!
Widzę, że wszelkiej maści postępowcy, genderowcy czy inne dziwolągi muszą wtryniać swoje nosy w konserwatywne portale.
W zasadzie Wojtku masz rację – nie wiem, który to już raz się zgadzamy 😀 Oczywiście, niezwykle pożądaną rzeczą byłoby jakiekolwiek odwzajemnienie męskiej szarmancji, przejawiającej się także w wybawianiu damy z opresji. Obawiam się jednak, że takie rzeczy, to tylko w filmach czy teledyskach (pamiętacie może klip do Don’t Answer Me Alana Parsonsa?). Dobra, zejdźmy na ziemię. Wszystko sprowadza się do tego, co już powiedziałem w wątku dotyczącym uprzejmości, należy po prostu zacząć mówić „NIE”, no ale jak długo będziemy w mniejszości, tak długo nic nie wskóramy. Widzisz, Panowie nie chcą docenić, że my w ich interesie walczymy… Jeżeli chodzi… Czytaj więcej »
Ja z kolei lubię militaria, walka mnie ekscytuje, a przemoc uważam za właściwy środek w określonych sytuacjach. Nie boli mnie myśl o poświęceniu i pomocy komuś, bo pomaganie jest szlachetne i to że mężczyźni mają takie podejście jest właściwe. Niewłaściwe jest to, że kobiety go przeważnie nie mają, nawet jeśli są zdrowymi ludźmi w pełni wieku. „Poświęć się dla mnie, ale ja dla ciebie się nie poświęcę” – to mnie boli. Poświęcenie jest dla mnie dopuszczalne, byleby tylko było warte swojej ceny. Dość już się w życiu naodkręcałem słoików aby wiedzieć, że w konfrontacji fizycznej kobieta wiele nie wskóra i… Czytaj więcej »
Panie Mirku, powstrzymałby się Pan przed zaczynaniem tej rozmowy od nowa. Przez to i teksty typu „idzisz, Panowie nie chcą docenić, że my w ich interesie walczymy…” sprawiają, że ciężko brać niektóre wypowiedzi na poważnie. W Internecie można się przekrzykiwać, dlatego postaram się wypowiedzieć najliberalniej jak mogę. „Chciałaś babo równouprawnienia – radź sobie sama.” – chciałaś mieć prawo do edukacji i zaangażowania w politykę, więc zdychaj? Czy nie widzi Pan, jaki to absurd. Ja naprawdę rozumiem o jakich kobietach Pan mówi, ale przecież one nie stanowią nawet większości. Zdecydowana część moich koleżanek, czy kobiet w mojej rodzinie uczciwie pełni role… Czytaj więcej »
Dobrze, ale jak wiesz, to raczej myślenie życzeniowe – nie zmienisz charakteru kobiet. Jedyne co w obecnej sytuacji bezwstydnego uprzywilejowania kobiet można zrobić, to po prostu nie zgadzać się na pewne zachowania oraz grzecznie, acz stanowczo odmawiać. Poniżej wklejam fragment wypowiedzi usera o ksywie Panisko: „Bałwochwalczej ideologii kultu kobiet robaczywe owoce: 1 – Chorobliwa już u Polek mania wielkości płci własnej Egoizm Polek w moralności już zatrważający, z czego to? Kult kobiet a grzeczność? Ukazywanie wyższości swej płci w artykułach, kobiecych i młodzieżowych pismach oddziałuje zwłaszcza na młode, nie uformowane umysły dziewcząt w sposób szkodliwy. Zło wynika z treści, jakie… Czytaj więcej »
To ja mam tutaj nagranie, na którym człowiek wpadł na tory i nikt nie odważył się ruszyć go zabrać, nikt poza jednym bohaterem, szacunek.
http://www.youtube.com/watch?v=rAsgVgysWMU
Panie Łukaszu, myślę, że jednakowoż należało przetłumaczyć całość cytatu z ROSPA, bo pokazuje on jak można pomóc bez wchodzenia do wody: ROSPA 2007: „You should do everything possible to avoid having to enter the water because experience shows that often the would-be rescuer becomes a casualty. If you have to make a rescue attempt, think of your own safety first and never put yourself in danger. If the rescue is too dangerous, wait until the emergency services arrive. Remember this order: shout, reach, throw, wade.” Za BBC News. „Zrób wszystko, co możliwe, aby nie wchodzić do wody, ponieważ życie pokazuje,… Czytaj więcej »
Dziękuję za te informacje.
Obiecuję, że przygotuję tekst w pełni poświęcony reagowaniu w różnych krytycznych sytuacjach, od wyciągania z opresji, po pierwszą pomoc.
Wartościowy wpis i wart przeczytania pomimo, że tematyka nie jest zbyt popularna.
Witold Pilecki
Co do przykładów męstwa i odwagi- Żołnierze Wyklęci. Bohaterowie tacy jak: August Emil Fieldorf ps. ,,Nil”, Danuta Siedzikówna ,, Inka”- niespełna 18 letnia dziewczyna, która nie dała się złamać ubeckim katom co przepłaciła życiem, Witold Pilecki, Łukasz Ciepliński i wielu, wielu innych, dla których Bóg, honor, Ojczyzna to nie były puste słowa.
Witam, bardzo wartościowy wpis, podobnie jak i cały blog, mam nadzieję, że będzie Pan kontynuował jego tworzenie jeszcze przez długie lata 😉 Jeżeli chodzi o sam artykuł ,warto też dodać, że czasami sam krzyk/wołanie o pomoc nie pomaga, a ludzie (zwłaszcza w większych grupach) często czekają aż zrobi to „ktoś”, warto wtedy wyznaczyć konkretne osoby, wskazując bezpośrednio na daną osobę i prosząc o wykonanie danej czynności (np. telefonu na policję, czy pomocy przy reanimacji).