Ze spojrzenia możemy wyczytać pewność siebie, szczerość i zainteresowanie albo wątpliwości, strach czy też niechęć. Zignorowanie tego aspektu budowania relacji może nas doprowadzić do poważnych nieporozumień.
Artykuł sprzed lat, zaktualizowany i uzupełniony o film.
Nasze oczy mówią niekiedy więcej niż usta. Z pewnością zdarzyło ci się rozmawiać z kimś kto unikał twojego wzroku lub wpatrywał się w ciebie nieustannie. Nie było to miłe uczucie, prawda? Z drugiej strony bywają rozmówcy, którym po prostu „dobrze patrzy z oczu”. W ten właśnie sposób nieświadomie oceniamy ludzi po ich spojrzeniu. Robimy to dość intuicyjnie i trudno byłoby się nauczyć czytania z oczu. Niemniej mając świadomość jak spojrzenia są odbierane w naszej kulturze możemy udoskonalić własną sztukę prowadzenia rozmowy.
Mowa oczu
Wbrew pozorom w konwersacji czasem mniej liczy się to CO mówimy, a ważniejsze się staje to JAK mówimy. Liczy się zarówno ton wypowiedzi, jak i mowa naszego ciała. Z tej ostatniej, najważniejszy jest właśnie wzrok. Kontakt wzrokowy to bowiem jeden z najistotniejszych elementów w komunikacji międzyludzkiej. Dzięki niemu możemy się lepiej zrozumieć.
Kiedy prowadzimy dyskusję, poważną rozmowę, staramy się przekonać kogoś do naszej opinii albo mówimy o uczuciach, odpowiedni wzrok może się okazać kluczowy. Chodzi tu bowiem o budowanie zaufania i pewnej więzi z rozmówcą. Wszystko po to, by sprawić wrażenie pewnego siebie i wiarygodnego człowieka. To wrażenie jest niezwykle istotne, gdyż nawet mówiąc tylko prawdę, zaniedbanie naszej mowy ciała może sprawić, że nikt nam nie zaufa.
To, o czym dziś opowiem, budzi u wielu osób kontrowersje, bo same nie przepadają za kontaktem wzrokowym, ale też nie chcą wysyłać negatywnych komunikatów. Niestety w tym wypadku ignorowanie odczuć otoczenia może doprowadzić jedynie nieporozumień. Jeśli chcemy być wysłuchani i osiągnąć założony cel, musimy też nieco wczuć się w rozmówcę i wyjść mu naprzeciw.
Patrz w oczy …
Patrzenie w oczy rozmówcy to zupełna podstawa. Utrzymując kontakt wzrokowy pokazujesz, że konwersacja cię interesuje i poświęcasz jej uwagę. Dzięki temu twój towarzysz wie, że nie sili się na darmo i jest tym bardziej chętny do dalszej wymiany zdań. Poza tym jest to po prostu uprzejme. Unikając kontaktu wzrokowego możesz niechcący wysłać sygnał, że wolałbyś być gdzieś indziej. W tym wypadku spoglądanie na telefon lub zegarek mogłoby cię jedynie pogrążyć.
Po drugie, spojrzenie w oczy rozmówcy sygnalizuje, że nie boisz się tego o czym mowa. To ważne, na przykład gdy jesteś krytykowany. Mężczyzna, nawet jeśli jest winy, powinien przyjmować z podniesionym czołem krytykę. Nie chodzi tu oczywiście o bezczelną dumę z występku, ale o godną odpowiedzialność za własne czyny.
Ponadto spuszczając wzrok, gdy mówisz, sygnalizujesz, że nie jesteś pewien swoich słów albo nie powiedziałeś całej prawdy. Bez względu na to, jak jest w istocie, tak to będą odbierali twoi rozmówcy.
… ale nie cały czas
Choć kontakt wzrokowy jest istotny, zbyt nasilony, będzie peszył rozmówcę i zbijał go z tropu. Dlatego nie przeciągaj go ponad 5-10 sekund i od czasu do czasu spoglądaj gdzieś indziej. W przeciwnym razie twoje spojrzenie może być odebrane jako coś nienaturalnego. W końcu zmęczy i stanie się niekomfortowe dla drugiej strony. Takie wpatrywanie się w oczy niesie ze sobą skojarzenia z jakimś wyzwaniem (na pojedynek spojrzeń?) albo z podtekstem erotycznym, a może i z próbą hipnozy?
Naukowcy zresztą dowiedli, że kiedy odpowiadamy na pytania wpatrując się nieustannie w twarz rozmówcy jesteśmy bardziej skłonni do udzielania niepoprawnych odpowiedzi, niż kiedy na moment zastanowienia utkwimy wzrok w jakimś martwym obiekcie. Po prostu mamy wówczas mniej bodźców i łatwiej się nam myśli.
Dlatego dla własnej i rozmówcy wygody odwracaj niekiedy wzrok. Chwila zastanawiania się nad odpowiedzią lub skupienia nad usłyszanymi słowami będzie jak najbardziej naturalna.
Nie gap się
Utkwienie wzroku w jednym miejscu na zbyt długi czas zazwyczaj zwraca uwagę otoczenia. Bardzo źle jest ciągle patrzeć na jakąś część ciała rozmówcy, zwłaszcza na biust, nogi, ramiona, szyję. Chyba nie muszę dodawać, że pokazujemy wówczas, iż jesteśmy zainteresowani czymś zgoła innym niż tematem rozmowy.
Abstrahując od kontekstów erotycznych, wpatrując się przykładowo we włosy rozmówcy, prowokujemy pytanie „Czy coś nie tak z moją fryzurą?” itd. Równie niekomfortowe będzie patrzenie się na mówiące usta czy na gestykulujące ręce. To też zbija z tropu rozmówcę. Nawet jeśli nic złego nie masz na myśli, druga strona tego nie wie. Nie patrz się też ciągle na jeden przedmiot, czy miejsce w okolicy, gdyż osiągniesz podobny efekt.
Grupa
Natomiast w przypadku rozmowy w grupie nie poświęcaj całej uwagi jednej osobie. To może być komfortowe gdy się stresujesz i znajdziesz przyjazną parę oczu albo gdy odpowiadasz na pytanie jednej z osób, ale dla pozostałych uczestników rozmowy będzie to wyraz braku szacunku i zwykłe ignorowanie ich obecności.
Okulary przeciwsłoneczne
Teraz już wiesz dlaczego tak niewygodną barierą są niezdjęte okulary przeciwsłoneczne u rozmówcy. Szczegółowo o zasadach noszenia takich szkieł mówiłem w osobnym materiale, więc odsyłam tam, żeby tutaj się już nie powtarzać: Jak z klasą nosić okulary przeciwsłoneczne.

Andy Warhol i Tennessee Williams, 1967.
Rozbiegane spojrzenie
Niektórzy podczas stresu mogą wpadać w pułapkę tak zwanych „rozbieganych oczu”, czyli nie mogą skupić wzroku na jednym punkcie. Dla rozmówcy będzie to dość jasny sygnał, że jesteśmy mocno zdenerwowani. Może to nieść też inne negatywne konsekwencje związane z próbą „odczytania” naszego spojrzenia.
Jeśli masz taki problem, staraj się zawsze uspakajać przed ważną rozmową. Bierz głębokie wdechy i skup wzrok na czymś stabilnym. Gdybyś bardzo stresował się nawiązywaniem kontaktu wzrokowego, w internecie znajdziesz też wiele filmów pozwalających to ćwiczyć. Polega to na tym, że wpatrujemy się w oczy osoby, która nagrała jak patrzy prosto w obiektyw. Może brzmi to banalnie, ale wiele osób twierdzi, że to działa, więc, w razie problemów, dlaczego nie spróbować? Oto przykład: Video for Practicing Eye Contact.
Kulturowe spojrzenia
Co ciekawe język wzroku nie jest taki sam we wszystkich rejonach świata. W niektórych kulturach patrzenie w oczy jest pewnym wyzwaniem, a spuszczanie wzroku uznaniem wyższości drugiej strony. Gdzie indziej natomiast spuszczenie wzroku jest okazaniem szacunku drugiej osobie.
Oto kilka przykładów spuszczania wzroku jako wyrazu okazywania szacunku: muzułmanie unikają patrzenia w twarz przeciwnej płci. Japońskie dzieci są uczone by nie patrzeć w oczy nauczycielom, ale w okolice ich jabłka Adama albo węzła krawata. Dorośli Japończycy zaś spuszczają wzrok rozmawiając z przełożonym. Również w innych krajach Dalekiego Wschodu, ale też w Nigerii, nie patrzy się w oczy osoby wyżej postawionej w hierarchii.
Natomiast w kulturze Zachodu, unikanie patrzenia w oczy jest odbierane jako nieuprzejmość i skrywanie czegoś, ale też jako słabość. Podniesiony wzrok to wyzwanie. Warto pamiętać o tych różnicach, gdy mamy do czynienia z kimś z innej kultury albo jesteśmy w podróży.
Ciekaw jestem czy Wy również zwracacie uwagę na oczy rozmówcy. Myślicie, że potraficie rozpoznać w spojrzeniu kiedy ktoś kłamie?
Trzymajcie klasę!
Zobacz też:
Sztuka prowadzenia rozmowy
Przestań narzekać – nikt nie mówił, że będzie lekko
O podcinaniu skrzydeł
Jak szlifować swój podpis
Obawa przed wykluczeniem i asertywność
Wszystko byłoby OK, ale większość z nas, a także Ja, nie utrzymuje dłuższego kontaktu wzrokowego z błahych powodów, takich jak: skrępowanie, zawstydzenie… człowiek niestety szybko się peszy.
Właśnie na tym polega nasza metoda rozpoznawania ludzi pewnych siebie. Dlatego warto popracować nad tym. Nie chodzi o jakieś epickie spojrzenie, ale zwykły kontakt wzrokowy, który można przecież przerywać od czasu do czasu.
Ciekawy artykuł. Przyznam, że zaskoczył mnie kontakt wzrokowy i innych kulturach. Od siebie dodam, że skłonność rozmówcy do utrzymania spojrzenia może zależeć od głównego kanału jakim postrzega rzeczywistość (wzrokowiec, słuchowiec, kinestetyk). Osobiście nieco drażni mnie szybkie przeskakiwanie wzrokiem z jednego oka na drugie, polecam spojrzenie „między oczy”.
Pozdrawiam.
Niestety jesteśmy w stanie zauważyć, że ktoś patrzy nie w oczy tylko między nie. Nie polecałbym tego jednak. Już lepiej skupić wzrok na jednym oku, a jeśli peszy nas to jeszcze, to na przykład na powiece albo rzęsie. To będzie różnica nie do zauważenia, a może też być wybawieniem dla osób, które peszy spojrzenie rozmówcy. Stosuję tę metodę z moją żoną, która szalenie mruga gdy widzi aparat. Zrobienie jej zdjęcia z otwartymi oczami to wielka sztuka. Po prostu jakoś to ją denerwuje. Poleciłem jej więc patrzenie w tym momencie na mój paznokieć, który znajduje się wówczas tuż obok obiektywu. Okazało… Czytaj więcej »
Nie wydaje mi się aby kontakt „oko w oko” był czymś pożądanym dla rozmówców. Nachalne wpatrywanie się komuś w oczy jest raczej oznaką złego wychowania, takie sztuczki zachować lepiej na rozmowę biznesową, negocjacje itp. Rozmowa kurtuazyjna czy przyjacielska pogawędka nie wymaga takich zabiegów.
Uważam, że patrzenie w oczy naszego przyjaciela, z którym właśnie rozmawiamy jest naturalne i oczywiste.
Łukasz przybliża nam kanony dobrego wychowania, które były akceptowane i stosowane przez wiele, wiele lat. Niestety niektóre z nich zostały niecnie i instrumentalnie wykorzystane przez współczesne techniki biznesowe.
I faktycznie, dla wielu ludzi wpatrujący się w oczy rozmówca nie kojarzy się już dziś z uczciwością i szczerością ale z przeszkolonym draniem, który chce wyciągnąć od nas pieniądze.
To smutne.
Wyrazy szacunku dla Łukasza.
To nie sztuczki, ale dobre zwyczaje. Unikanie wzroku drugiej osoby jest zdecydowanie bardziej nienaturalne.
Bardzo łatwo można uwierzyć w ową stereotypową powiastkę, że ktoś nie patrzący w oczy ma coś do ukrycia, jest nieszczery lub łatwo można tak rozpoznać kłamstwo. Generalizowanie takich ocen to kompletny nonsens. Akurat ja jestem osobą, która właśnie nie dba o kontakt wzrokowy i w żadnym razie nic negatywnego to nie oznacza. Szczera rozmowa, staranne dobieranie argumentów, przywoływanie szczegółów podczas opowiadania, przekazywania informacji – dla tych wszystkich sposobów konwersacji potrzebuję swobodnego, nieskrępowanego spojrzenia, w dowolną stronę, z samodzielnie wybraną częstotliwością spoglądania rozmówcy w twarz. Nikt kto mnie zna, nie pomyśli że próbuję zmyślać, oszukiwać, ukrywać nieszczerość. I dokładnie na odwrót,… Czytaj więcej »
Jak się nad tym zastanowiłem, to rzeczywiście kontakt wzrokowy w rozmowie z przyjacielem ma dla mnie małe znaczenie. Ale z kobietami wygląda to inaczej. Nawet jeśli to tylko koleżanka, lubię patrzeć jej w oczy. Ale generalnie unikam osób, które boją się patrzeć w oczy i momentalnie spuszczają wzrok, kiedy nasze spojrzenia się „spotkają”, wydaje mi się wtedy, że mają coś do ukrycia albo się boją (chociaż to nie reguła, takie odnoszę wrażenie).
W tym tkwi sedno sprawy!
Wpatrywanie się w oczy kobiecie, na pewno oznaką dobrego wychowania nie jest. Nie twierdzę, że nie wolno patrzeć w ogóle, ale wpatrywać się nie można.
Nie pamiętam już gdzie, ale czytałem artykuł na temat kontaktu wzrokowego, gdzie autor pisał, że spojrzenie np. w sufit czy w bok gdy opowiadamy jakąś historię naszemu rozmówcy nie musi wcale znaczyć o kłamstwie, po prostu niektórym łatwiej jest przypomnieć, wyobrazić sobie przytaczaną sytuację patrząc właśnie „w pustkę”.
Zgadzam się z tym, ale podpada to pod fragment poświęcony skupianiu się. To już naukowo udowodnione, że łatwiej się myśli patrząc gdzieś obok.
Na egzaminie magisterskim tak miałem – nie patrzyłem podczas udzielania odpowiedzi na egzminatorów, (jak już to przelotnie) tylko patrzyłem na ściany żeby nie zgubić wątku, nie zaplątać się. Myślę że to pomaga w stresogennej sytuacji i jest jednocześnie zrozumiałe dla egzaminatora, który zdaje sobie sprawę z naturalnego stresu osoby przepytywanej.
Jako wykładowca, który też już kilka osób przepytał powiem, że warto w takich sytuacjach utrzymywać kontakt wzrokowy. To daje wrażenie, że faktycznie student wie o czym mówi.
Polecałbym skupianie wzroku na czymś martwym na zastanawianie się, ale kontakt wzrokowy podczas odpowiadania.
W sumie to taki banalny ten wpis, same oczywistości. Czekam na coś takiego jak poprzedni.
Były osoby, które uważały poprzedni za banalny, a ten za konkretny… Pozostaje cieszyć się, że dla niektórych te sprawy są oczywiste.
Artykuł dobry, lecz sam przetrawiłem ten temat wiele razy jako gimnazjalista walczący z nieśmiałością. Fakty podane przez Pana, Panie Łukaszu są dla mnie już tak naturalne, że bardzo dziwię się niektórym komentującym. Jeśli nie patrzymy w oczy przyjaciołom, kontakt traci na tym wiele. Wydajemy się mniej otwarci, mniej szczerzy. Nie wyobrażam sobie nie patrzeć w oczy najbliższym znajomym i nie ma w tym żadnego dziwnego podtekstu. Niepatrzenie w oczy kobietom zabija większość naszych szans na nawiązanie bliższej znajomości. Jeśli płeć przeciwna wybierze faceta, który wydaje jej się niepewny siebie, niemęski, nieatrakcyjny – jest z nią coś nie tak. Unikanie kontaktu… Czytaj więcej »
Panie Jacku,
zgadzam się w pełni. Nieśmiało zapytam: jest Pan gimnazjalistą? Komentarz wskazuje na sporą dojrzałość.
Pozdrawiam!
Panie Łukaszu,
Moja wypowiedź mogła mylić – w tym roku pisałem maturę. Dziękuję jednak za dobre słowo.
Również pozdrawiam!
Jacku, całkowicie się z tym zgadzam jako kobieta. Każdy chłopak, kolega czy facet, który podczas zapoznania i początków znajomości ze mną nie patrzył w oczy, przestawał być interesujący całkowicie. Zawsze lubiłam tylko tych którzy patrzyli mi w oczy, a nie często się to zdarza, jednak zawsze wiedziałam, że mogę się z takimi osobami zaprzyjaźnić, bo lubię śmiałych mężczyzn, wyciągam też z takiej obserwacji (być może dość pochopny) wniosek, że można sobie z takimi osobami pożartować i nie będzie z ich strony spiny 😉
Świetny wpis! 🙂
Jeszcze dodam od siebie. Będąc osobą nieśmiałą o wyczulonej wrażliwości mam z tym duży problem. Często gdy moje spojrzenia spotykają się ze spojrzeniem innych uśmiecham się. Gdy ktoś naturalnie odpowie tym samym jest OK, niestety gdy ktoś zachowuje kamienną twarz, nie wiem czy to oznaka zniewagi wobec mnie czy po prostu innego charakteru czy też reagowania na bodźce. Naturalne dla mnie jest, że z nowo poznanymi osobami, z którymi jeszcze się nie „oswoiłem” (patrz: Mały Książę, rozmowa z lisem), nie patrzę za długo w oczy. Ponadto mam problem z zachowaniem kontaktu wzrokowego z ludźmi o twardym charakterze, jak również z… Czytaj więcej »
Niestety tak właśnie jest – osoby utrzymujące kontakt wzrokowy wydają nam się bardziej szczere, bez względu na intencje. To w gruncie rzeczy kwestia pewności siebie, więc można nad tym popracować i osiągnąć dobre efekty. Przede wszystkim – samokontrola.
W sumie to zupełnie zapomniałem o kwestii telefonów, sms-ów i e-maili. To faktycznie ważny czynnik utrudniający nam praktykę. Dzięki!
Właśnie ta historia, którą opowiadasz, o bardzo prosto (podkreślę owe prosto) i schematycznie myślącej znajomej, która być może wychowana kategorycznie na tekstach, że nie patrzenie w oczy świadczy o nieszczerości, podczas gdy Ty deklarujesz iż byłeś szczery jak najbardziej, dowiodła jak łatwo doprowadzić do kłopotu niezrozumienia. Już nie mówię o absurdalności zarzutu wyrażonego od razu i wprost. Ty poczułeś się zażenowany, ja od razu postarałbym się wyjaśnić jej niestosowność jej zachowania. Nawiasem mówiąc do dziś pamiętam wykłady z socjologii, gdy wynikł dokładnie taki sam problem, niezasadności stereotypowego powielania tezy o „oczywistości intencji osoby, która w rozmowie nie patrzy w oczy”.… Czytaj więcej »
Moim skromnym zdaniem to wszystko to zwykłe pierdoły, w dzisiejszych czasach wszystko jest analizowane, rozdrabniane, każdy włos dzielony na czworo. Kiedyś gdy nie było internetu, tych wszystkich poradników pełnych złotych myśli i rad ludzie tym samym byli bardziej naturalni, gdyż nie analizowali tak wszystkiego. Jak z kimś rozmawiam to skupiam się na tym co on mówi i myślę o tym co sam chcę powiedzieć, wtedy wszystko samo wychodzi naturalnie, bezwiednie, bo gdy podczas rozmowy miałbym sobie zaprzątać głowę analizowaniem czy moje spojrzenie jest właściwe, czy odpowiednio długo utrzymuję kontakt, czy nie, czy patrzę we właściwe miejsce czy nie to zapewne… Czytaj więcej »
Jeśli wszystko idzie dobrze, to nie ma co analizować i czym się przejmować. Natomiast, jeśli ktoś ma problemy, to może zwrócić uwagę na przykład na te kwestie.
No i nie było tak, że nikt nie analizował i nie czytał poradników. Wystarczy sięgnąć do poradników dobrego wychowania z dwudziestolecia międzywojennego, czy też do kodeksów honorowych. Tam są opisane bardziej szczegółowe sprawy niż tutaj.
Zgadzam się, sam mam w domu ,, Kodeks honorowy” Boziewicza, wiem że przywiązywano wtedy wagę do dobrego wychowania, manier, ale nie chce mi się wierzyć by zaprzątali sobie wtedy głowę kwestiami typu- patrzeć 5 sekund czy 8, pod kątem takim czy takim.
Miałam rozmowę z szefem, a gestykulację mam w jednym paluszku 🙂
Ja tam nigdy nie patrzę w oczy i sam nie pozwalam na kontakt wzrokowy nie będzie byle kto patrzył w moje oczy a i nie na widzę ludzi którzy podczas rozmowy gestykulują chodź z drugiej strony fajnie popatrzeć jak twój szef gestykuluje bonie potrafi się wysłowić 🙂
co przekonanie to dziwniejsze 😉 haha, pozdrów tych co zasługują w twe oczy spojrzeć 😉
A co jeśli ktoś ciągle utrzymuje kontakt wzrokowy z rozmówcą? Zarówno podczas swojej wypowiedzi patrzy w oczy, ale też podczas Twojej patrzy na Ciebie i rzadko spuszcza wzrok? Taki sposób bycia?
Może tak być, ale może też taka osoba testować naszą reakcję albo próbować zdominować (myślenie w stylu: „ten kto spuści wzrok jest słabszy”).
Niemniej to mało eleganckie.
Jeśli testowałaby to oznaczałoby, że pewne zagadnienia z dziedziny mowy ciała nie są jej obce. Ciekawi mnie na ile można takie zachowanie wystudiować i opanować do perfekcji..? Da się wyuczyć mowy ciała tak, żeby ktoś był na tyle przekonywujący a jednak kłamał? Generalnie to osoba używa gestykulacji w stopniu prawie zerowym. Jedynie, gdy coś czasem tłumaczy. Charakterystyczny jest jedynie ten kontakt wzrokowy i czasem jakiś uśmiech, ale też nie wiem, na ile szczery. Trudna osobowość do spr jej intencji. Albo jest tak zrównoważona i pewna swojej wartości albo świetnie gra…
Myślę, że da się tego nauczyć. Sądzę, że to właśnie jest wykładane w „akademiach podrywu”.
Mam jeszcze inne pytanie. A co jeśli inna osoba spuszcza wzrok podczas swojej wypowiedzi i nie patrzy na rozmówcę? Co oznacza, gdy ktoś podczas czyjejś wypowiedzi patrzy w oczy mówcy ale podczas swojej już ten kontakt się urywa? Albo druga sytuacja, gdy obie osoby patrzą w oczy i żadna nie spuszcza kontaktu wzrokowego?
Traktuj to raczej jak pewne sygnały, ale na pełen komunikat składają się przeróżne gesty, zachowania i słowa. Może się okazać, że taka osoba coś ukrywa, peszy się albo zwyczajnie łatwiej jej się skupić, gdy patrzy w przestrzeń.
Samo spojrzenie to za mało, żeby z pewnością powiedzieć co jest grane.
Odnośnie tej próby dominacji jeszcze i kontaktu wzrokowego to być może tak być. Tylko zastanawia mnie, czy gdy widzimy się z kimś któryś raz z rzędu już i mimo to ten kontakt wzrokowy występuje to czy jest to jeszcze proba dominacji. Poniekąd po kilku spotkaniach mamy już osąd wyrobiony o danej osobie. Nawet wg psychologii ten osąd opieramy na swoim pierwszym wrażeniu, więc czy ma sens próba dominacji nad osobą, którą widzimy już np dziesiąty raz i mamy osąd o niej wyrobiony?
A ja się chciałam zapytać, czy kontakt wzrokowy ma jakiś związek ze statusem społecznym, zajmowaną pozycją? Gdzieś wyczytałam właśnie m.in takie zdanie, że wchodzą oba te czynniki w relacje ze sobą, natomiast nie był ten wątek rozwinięty, w jaki sposób to się dzieje i jak to się przekłada w komunikacji między ludźmi.
Tak. Badacze społeczni doszli do tego, że wzrok dobrze odzwierciedla dominację. Tego oczywiście nie widać w każdym spotkaniu między dwojgiem ludzi, ale jest wiele sytuacji, w których to ten patrzący dominuje. Myślę, że to ma wiele wspólnego z atawizmem. Zwierzę zdominowane spuszcza wzrok, a spoglądanie w oczy drażni przeciwnika. Dlatego zaleca się przy spotkaniu dzikiego zwierza unikać kontaktu wzrokowego. Podobne mechanizmy mają miejsce pod przysłowiowym blokiem między ludźmi. Karcony syn spuszcza wzrok przed ojcem. Może to też się objawiać w kontekście seksualnym. Mężczyzna „polujący” świdruje oczami swoją wybrankę, a ona „zalotnie” spuszcza wzrok, okazując „zdominowanie”. Na co dzień o tym… Czytaj więcej »
Czyli można przyjąć, że im ktoś wyżej w hierachii stoi tym jego zachowanie będzie przejawiało się bardziej intensywnym kontaktem wzrokowy?
Może raczej odwrotnie. Im ktoś niżej, tym mniej chętnie będzie patrzył w oczy.
Na tym polega między innymi sens powyższego wpisu. Patrząc rozmówcy w oczy stawiamy się niejako na równi z nim. A przynajmniej nie chowamy się.
A prawdą jest stwierdzenie, że ludzie wyżej postawieni, lepiej usytuowani używają ograniczonej gestykulacji? Gdzieś wyczytałam również taką zależność, że prezesi, właściciele przedsiębiorstw itp ograniczają swoje gesty w kontaktach z innymi. Z czego to wynika?
Nie słyszałem o tym.
Doprawdy nie wiem czy tak jest.
W świecie biznesu i polityki przyjęło się, że nadmierna gestykulacja może być odbierana jako oznaka braku opanowania. Stąd wspomniane przez Panią tendencje.
Coś w tym kontekście właśnie wyczytałam, że ludzie nadmiernie gestykulujący są postrzegani jako roztrzepani, mniej poważni. A ta ograniczona gestykulacja u ludzi wyżej postawionych wymagana jest choćby w kontaktach biznesowych jak tutaj Pani wspomniała. Podobno widoczne jest też to w kontaktach przełożony i podwładny.
Dobrze, a powiedz mi w takim razie co sądzić o osobie, która gestykulacji w kontaktach z innymi nie używa. Przyjeło się wg psychologów – i tutaj się już ze mną chyba zgodzisz, – że na wiarygodność rozmówcy w naszych oczach wpływa nie tylko to, co ktoś mówi, ale i cała otoczka związana z tym jak gesty, mimika, ton głosu. Wg psychologów jeśli komunikat werbalny jest niezgodny z niewerbalnym jesteśmy bardziej skłonni dać wiarę zachowaniu a nie słowom. A jeśli ktoś takich zachowań nie przejawia podczas pierwszego i każdego kolejnego spotkania?
Żeby bardziej doprecyzować poprzednie pytanie, co wpływa na wiarygodność takiego człowieka w sytuacji gdy nie przejawia zachowań niewerbalnych? Ton głosu stały, kontakt wzrokowy intensywny, nawet wg mojej oceny zbyt intensywny, zachowanie spokojne i wyważone, uśmiech czasem, ale raczej grzecznościowy. Jak w takim razie przekonać się na ile szczere jest to, co taka osoba mówi?
Nie ma gotowej recepty. Pomóc może intuicja, doświadczenie, wiedza jaką się o tej osobie dysponuje. Czasem żeby kogoś „rozpracować” trzeba dłuższej znajomości/kontaktów/obserwacji. Ogólnikowe reguły rzadko się sprawdzają w odniesieniu do konkretnej jednostki.
Większą liczbę kontaktów z taką osobą mam za sobą. Natomiast kontakty te mają charakter służbowy, że tak to ujmę. Intuicja budzi we mnie mieszane odczucia, dlatego chciałam się podeprzeć trochę teorią. Zaintrygował mnie taki sposób bycia, ponieważ pierwszy raz się spotykam z tym, że ktoś jest albo tak opanowany, albo tak świetnie zdaje sobie sprawę z pewnych aspektów z tej dziedziny i je stosuje w praktyce, albo ma taki sposób bycia. Choć nie spotkałam się do tej pory z osobą, która właściwie nic sobą „nie pokazuje”.
Cóż, wyraża się Pani nieco enigmatycznie 🙂 . Ale mimo to zakładam, że z jakiegoś powodu „pokerowa twarz” przełożonego czy kontrahenta, o którym mowa wywołała u Pani niejaką konsternację. Jeżeli jest to osoba z tzw. wyższego szczebla zarządzania, to jest duża szansa, że takie perfekcyjne opanowanie jest efektem ukierunkowanego wyszkolenia, (a z biegiem czasu często stosowane jest już z przyzwyczajenia). Jako, że ilość osób, które panują nad mową ciała w sposób doskonały jest znikoma, prędzej czy później zazwyczaj można zaobserwować a nawet zrobić wyłom w „masce”. Paradoksalnie w kontaktach z taką osobą wykazywanie przez pracownika niższego szczebla pewnego onieśmielenia nie… Czytaj więcej »
W pełni się zgadzam, że dużo trudniej o nabycie cech osoby otwartej.
Ja taki nie jestem i dlatego osoby, które nawet za szybko łamią bariery, nie spotykają się u mnie z negatywną oceną. Raczej zazdroszczę im tej umiejętności nawiązywania kontaktów. Jednak z drugiej strony mogą mieć z tego powodu też problemy i niekiedy musieć się tłumaczyć ze swojego otwartego zachowania.
Jedno trzeba przyznać tej osobie. Jest dobrym obserwatorem.
oczy zwierciadłem duszy. Co jednak gdy niektórzy umiejętność patrzenia w oczy nauczyli się do perfekcji i wykorzystują tę technikę w swoim celu. Wtedy taki rozmówca może czuć się skołowany. Zatem czy naprawdę można powiedzieć że oczy nie kłamią?
Niestety nawet dobre maniery można wykorzystać w niecnych celach.
Zdecydowanie się z Tobą zgadzam Maju. Mówi się, że „oczy są zwierciadłem duszy” lub „oczy nie kłamią” ale czy jest to prawdą? Szczerze powiedziawszy to mam wiele wątpliwości. Być może są jakieś pewne sygnały świadczące o tym, że dana osoba patrząc nam w oczy kłamie, ale na pewno nie są one wychwytywane przez zwykłych ludzi. Są to zapewne jakieś mikro-gesty, które jeszcze zapewne w ułamku sekundy przewijają się. Osobiście spotykałam ludzi, którzy patrząc prosto w oczy kłamią i takich, którzy uciekali wzrokiem od rozmówcy a jednak mówili prawdę. Nie ma na to reguły. Ci, co uciekali byli nieśmiali lub powodowane… Czytaj więcej »
Dla przykłady mogę podać pewną sytuację. Od jakiegoś czasu mam kontakt z człowiekiem, który jest powściągliwy w komunikacji niewerbalnej, ale przy tym utrzymuje kontakt wzrokowy z każdym swoim rozmówcą. Patrzy podczas swojej wypowiedzi, podczas drugiej osoby, ale ten kontakt wydaje mi się nienaturalny. Sama jestem osoba nieśmiałą. Jeśli ktoś wzbudzi moje zaufanie z czasem zaczynam ten kontakt odwzajemniać. Natomiast nie lubię „śledzenia” wzrokiem i wpatrywania się w druga osobę, jakby ten ktoś chciał nas prześwietlić lub wręcz zahipnotyzować. Ja takie osoby uważam za nieszczere. I w tym konkretnym przypadku, choć nie zdradza on swoja osobą „kłamstwa” czy nieszczerych intencji, to… Czytaj więcej »
Hej, czasami mam problem utrzymać właściwy kontakt wtorkowy.
Chciałbym również zaznaczyć że informacje które są podane w tekscie mógłbym potwierdzić na swojej osobie.
Np. Gdy chce stworzyć kreatywną wypowiedź zawieszam oczy na jednym punkcie po czym przychodzi to wręcz samoistnie ;P
Niektórzy są po prostu nieśmiali – też miałem kiedyś z tym problem, ale można to spokojnie przeskoczyć. Po prostu trenować, trenować i jeszcze raz trenować. W moim przypadku efekt był bardzo zadowalający.
Witam wszystkich,
z mojej strony mogę dodać, że patrzenie pomiędzy oczy (a nie w same oczy – raz w lewą gałkę, raz w prawą przez pewien czas) również rozprasza. Mam znajomego, który ma taką manierę i niestety, nie przepadam za rozmowami z nim właśnie z tego względu – wpatruje się w moje „trzecie oko”. Zbija mnie takie zachowanie z tropu i zastanawiam się, co ze mną nie tak. I wtedy też walczę ze sobą, z niechęcią, bo wiem, że chłopak ma dobre intencje 🙂
Dziękuję, Panie Łukaszu, za Czas Gentlemanów. 😉
Pozdrawiam serdecznie Autora i Czytelników.
„Jeśli masz taki problem, staraj się zawsze uspakajać przed ważną rozmową.”
~ poprawna odmiana to „uspokajać”.
Mój facet nie potrafi patrzeć w oczy podczas normalnej rozmowy ze mną… Po prostu ma taki styl bycia/rozmowy, że się rozgląda i patrzy po pokoju w około i na boki byle nie w twarz. Doprowadza mnie to do szału. Ja wolę osoby często patrzące w oczy, dzięki temu wiem, że to co mówię jest wysłuchiwane i że „nadajemy na tej samej fali” choć chwilowo 🙂 Miałam kiedyś zaś wykładowcę, który podczas konsultacji patrzył w oczy dość intensywnie, szczególnie zadając różne pytania, wtedy chyba dowiedziałam się jak bardzo lubię taką formę uzupełnienia rozmowy i że mi tego brakuje na gruncie prywatnym.
Dodam, że mój facet nie jest osobą nieśmiałą, wręcz przeciwnie, śmiałą i kontaktową, a ja tym bardziej nie wiem skąd to niepatrzenie w oczy.. :/
Patrzenie w oczy i mówienie to dwa różne procesy dla mózgu. To jak jedzenie obiadu i oglądnie filmu naraz. Ja nie lubię patrzyć w oczy jak ktoś do mnie mówi i jak ja mówię. Patrzeć w oczy mogę na randce. Może lubisz patrzenie w oczy podczas rozmowy, bo ponoć kobiety mają podzielność uwagi / multitasking, potrafią robić kilka rzeczy naraz.
Czyli coś, co każdy wie, ale rozpisane w artykuł – zresztą całkiem nieźle.
Madre i fajne uwagi. Ja mialam co innego. Nigdy ze wzrokiem problemow nie mialam. Z moich oczu intuicynie wylazily brudy,zla energia, mozna przyrownac to do brudnej odziezy,cos nie do opisania. Intuicyjnie prowadzilam ciezka terapie,praca wieloletnia.Zaden specjalista nie byl w stanie mi pomoc ,w duzym stopniu ciezka praca wyszlam z tego sama,BARDZO CIEZKA PRACA.
W które oko patrzeć czy na środek oczu XD
Naturalnie patrzymy w jedno i nie ma znaczenia, które. Polecam przy okazji świadomie obserwować samego siebie podczas rozmowy, żeby zdać sobie sprawę jak to działa. Patrzenie pomiędzy oczy nie będzie zbyt komfortowe.
Znam faceta, który przez cały swój nudny monolog wgapia sie bez mrugnięcia w oczy. Jest to strasznie peszace i męczące. Potrafi przynudzać 15 minut bez mrugania i odrywania oczu gdzieś w przestrzeń.
Cały czas szuka kontaktu wzrokowego jakby chciał jakiejś zaczepki.
Jak mu coś upadnie na podłogę, albo zrobi coś niezręcznego to zaraz gapi się po wszystkich czy ktoś to zauważył. To takie durne. Myślę, że jest nienormalny.
Tłumaczyłam jemu, żeby tak się nie wgapial ale bez skutku. Nie widzi w tym nic nienormalnegi.
Ma ktoś na to jakaś radę?