Zgodzicie się ze mną, że mężczyzna z klasą powinien panować nad swoim językiem, prawda? To nie jest jednak takie proste, gdy przyzwyczajeni jesteśmy do rynsztokowego słownictwa naszego otoczenia. Na szczęście można nad tym u siebie pracować i osiągać dobre efekty.


Dlaczego przeklinamy?

Znacie ten dowcip, w którym przedstawiciele różnych nacji kolejno podziwiają jakiś cud natury, w stylu wodospadu Niagara, i wyłącznie Polak nie znajduje wzniosłych słów, tylko przeklina jak szewc, żeby wyrazić jak bardzo podoba mu się ten widok?

Interesujące, że niektórzy są dumni z naszego polskiego przeklinania i nawet chwalą się, że nasz język ma niebywały zasób wulgaryzmów. Te osoby muszę zasmucić, bo zarówno pod względem liczby słów, jak i częstotliwości ich wykorzystania jesteśmy podobni do innych narodów. Wszyscy klniemy zarówno w mowie codziennej, chwilach złości i przy krytyce innych. Niestety wiele osób uważa, że przeklinanie jest męskie i dodaje powagi. Nie, nie jest i nie dodaje.

Uważam, że mężczyzna z klasą, musi panować nad swoim językiem, a stosowanie wulgaryzmów to objaw słabości, utraty kontroli nad sobą. Opanowanie samokontroli jest natomiast jak najbardziej męskie i dodaje powagi.

Dawne przekleństwa.

Kiedyś próg wulgarności stawiało się znacznie bliżej niż dziś. Niemniej były znane też wyrażenia o wiele ostrzejsze, a wie to każdy, kto zgłębiał młodzieńczą twórczość Aleksandra Fredry. Źródło: M. Rościszewski, „Rozmowa i sposób jej prowadzenia”, 1901.

Jak nas widzą

Często jesteśmy tak obyci z przekleństwami, że nie zastanawiamy się nawet czy używanie ich jest na miejscu. Kiedy klną wszyscy wokół, w transporcie miejskim, na chodnikach, spotkaniach towarzyskich, czy nawet w pracy uznajemy to za coś normalnego. Kiedyś byłem nawet świadkiem jak pewien znany pseudocoach na swoim wystąpieniu przed biznesową publiką przeklinał by dodać sobie luzackiego charakteru. A jednak zazwyczaj większość osób potrafi się powstrzymać w obliczu szefa, babci czy księdza, ale już przy kolegach, dziewczynie czy w miejscach publicznych jest znacznie gorzej.

A przecież ludzie oceniają się wzajemnie również pod kątem używanego słownictwa. Wszyscy dobrze wiemy z kim kojarzy się wulgarny język: od ludzi niedojrzałych, przez zwyczajnie niewychowanych, po podejrzanych. Co więcej, u wielu osób przekleństwa wzbudzają lęk, niechęć i nawet agresję. Pytanie zatem czy chcielibyście być kojarzeni z powyższymi modelami i wzbudzać wymienione uczucia w swoim otoczeniu? Mężczyzna z klasą by nie chciał.

Wyznaczenie celu i diagnoza

Sam też kiedyś sporo przeklinałem, ale w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że mi to już nie pasuje. Że nie pasuje to do wizerunku, z jakim się utożsamiam i jaki chciałbym budować.

Poświęć chwilę by zastanowić się jak chcesz być postrzegany przez innych. Zakładam, że odbiorcy Czasu Gentlemanów w większości będą dążyli do bycia mężczyznami dojrzałymi, pewnymi siebie i godnymi szacunku. Jeśli tak właśnie jest, należałoby przyjrzeć się swojemu słownictwu. Praca na tym polu jest równie ważna jak praca nad swoimi gestami czy wyglądem.

Zależnie od sytuacji, w której przeklinamy, będziemy szukać nieco innych rozwiązań.

Burza w górach, ok. 1870

Albert Bierstadt, Burza w górach, ok. 1870.

Przekleństwa w języku codziennym

Często trudno zauważyć nawet, że przeklinamy w mowie codziennej. Wiele wulgaryzmów wydaje nam się tylko kolokwialnym słownictwem, niczym złym. Nie rusza nas „dupa”, wszystko jest „zajebiste” albo „popieprzone”. (No właśnie, czy Waszym zdaniem „zajebisty” to wciąż przekleństwo?) Czasem wymsknie nam się coś mocniejszego, ale przecież „każdemu może się to zdarzyć”. Takie przeklinanie uznajemy za tak głęboko zakorzenione w nas, że wydaje się niemożliwe do wyplenienia. Do czasu, aż spróbujemy to zwalczyć.

W tym wypadku niezbędna będzie świadomość używanego słownictwa. Kontrolę zaczynamy od obserwacji jak sami mówimy. Na szczęście przed każdym wypowiedzianym słowem mamy uchwytny ułamek sekundy między myślą, a wypowiedzią. To tutaj musimy się zatrzymać i „ugryźć w język”. Kiedyś myślałem, że jest to niewykonalna praca, ale odkąd sam zacząłem kontrolę własnej mowy wiem, że, choć trudna, jest w moim zasięgu i pozwala na osiąganie pożądanych wyników.

Bardzo ważne będzie też rozwijanie swojego słownictwa. Wszystko jest dla nas „zajebiste”, bo po prostu nie potrafimy opisywać naszych wrażeń i emocji. A przecież rzeczy piękne mogą być elektryzujące, porywające, wspaniałe, inspirujące, bajeczne… Zresztą w słownikach synonimów znajdziecie ponad 300 (!) odpowiedników słowa „piękny”. Tutaj bardzo przydaje się czytanie książek. Ważne będzie też szukanie towarzystwa osób potrafiących przeprowadzić żywą dyskusję bez rzucenia mięsem i ograniczać kontakt, z tymi co tego nie potrafią.

Przekleństwa w krytyce

Najgorszą formą przeklinania jest używanie inwektyw pod adresem innych osób. Nawet jeśli są to ludzie zasługujący na podłe miano, używanie niskich słów będzie źle świadczyło o nas samych.

Świetną alternatywę podsuwają nam małe dzieci, które jeszcze uchroniły się przed standardowymi przekleństwami. One też się złoszczą i próbują to wyrazić słownie, ale korzystają ze słów im dostępnych. My również potrafimy ostro dopiec komuś nie używając nawet jednego niekulturalnego słowa. Obelga, która trafia w czułe punkty i obnaża czyjeś podłości, będzie o wiele bardziej dotkliwa niż zwykły wulgaryzm, a przynajmniej będzie lepiej świadczyła jej o autorze.

Rzecz jasna i tutaj pojawia się konieczność rozwijania swojego zasobu słów. Przyda się też kontrola własnych emocji.

Przekleństwa w złości

Trudniej jest zapanować nad swoim językiem kiedy zostaniemy doprowadzeni do szewskiej pasji albo po prostu przeleje się czara goryczy. Czy to ktoś nas mocno zdenerwował, czy w nocy nadepnęliśmy gołą stopą na klocek lego, czy po prostu coś nas niemiło zaskoczyło, zawsze pojawia się wówczas chęć odreagowania wiązanką jakichś soczystych słów.

W takich sytuacjach niezbędna będzie umiejętność panowania nad własną złością, zauważanie jej u zarania i przetworzenie na niegroźną reakcję, której nie będziemy się później wstydzić. Opowiadałem już o tym w materiale Jak zapanować nad własną złością. Samokontrola to jedna z najważniejszych cech gentlemana.

Sztorm

Fot. Zooey, (CC BY-SA 2.0) .

Podsumowując

Przekleństwa mogą psuć nasz wizerunek i zrażać do nas innych, a same w sobie raczej nie dają żadnych korzyści. Dlatego lepiej je rugować z codziennego użycia. Żeby to zrobić musimy nauczyć się wyłapywać momenty, w których przeklinamy i zastępować te słowa neutralnymi, ale równie dobrze tłumaczącymi nasze emocje. W ten sam sposób możemy komuś dopiec w razie potrzeby. Przydaje się tutaj rozbudowywanie własnego słownika. Jeśli natomiast klniemy ze złości, musimy nauczyć się panować nad tymi emocjami.

Czy można od czasu do czasu przekląć?

Mężczyzna z klasą raczej nie klnie, ale wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i każdemu to może się zdarzyć, a wtedy świat się nie zawali. Niemniej przeklinanie w mowie codziennej i obrzucanie innych osób wulgarnymi obelgami to zachowania zdecydowanie nie licujące z byciem gentlemanem. W nagłym przypływie złości przekleństwo będzie jako tako usprawiedliwione i zrozumiałe, ale nadal będzie objawem słabości charakteru. Dodam, że znam argument dotyczący pracy z robotnikami, przy których podobno wręcz trzeba przeklinać, ale jako że nie mam doświadczenia w tej branży, nie będę tego komentował.

Sam, po paru latach pracy nad sobą i swoim językiem, muszę powiedzieć, że nie odczuwam potrzeby używania wulgaryzmów, choć i mi czasem zdarzy się zakląć. Zawsze jednak mam później wrażenie, że to było zbędne. Jest to więc cel na długi dystans, ale jak najbardziej możliwy do osiągnięcia i warto spróbować. Nie łudźmy się bowiem: przekleństwa uroku nam nie dodają.

Ciekaw jestem Waszego zdania: są sytuacje, w których po prostu nie możecie się powstrzymać od przeklinania? A jeśli używacie jakichś alternatywnych zwrotów, żeby ominąć wulgaryzmy, też napiszcie w komentarzach.

Pozdrawiam i trzymajcie klasę!

Zobacz też:

Sztuka prowadzenia rozmowy
Kontakt wzrokowy – 5 kluczowych zasad
Small talk – jak rozmawiać niezobowiązująco

Jak z klasą reagować na krytykę
Trudna sztuka krytykowania
Jak zapanować nad własną złością