Jeszcze parę lat temu czytałem po kilka książek rocznie. Obecnie ta liczba wzrosła do kilkudziesięciu nie przeprowadzając wcale rewolucji w moim rytmie dnia. Dziś przedstawię Wam kilka sposobów na to, jak zwiększyć ilość czytanych książek.
Wszyscy wiemy, że literatura kryje w sobie niezwykłe pokłady arcydzieł, które po prostu należy przeczytać. Książek, które mogą zmienić nasze życie, pokazać świat jakiego nie znamy i nauczyć nas nowych rzeczy. Literatura jest rozrywką, jest nauką, jest doświadczaniem nowego. Wszyscy to wiemy, a jednak wielu z nas czyta bardzo mało lub nawet wcale. Dlaczego?
Z jednej strony musimy wybierać. W końcu mamy w naszej kulturze wiele ciekawych form pozwalających przenieść się w inny świat. Taka jest muzyka, są gry komputerowe i rzecz jasna kinematografia. Ponadto książki wymagają poświęcenia sporej ilości czasu. Jeśli nie czytamy jak sprinterzy, a większość z nas tak nie czyta, jedna książka zajmuje nam wiele wiele godzin. Trzeba być też w miarę wypoczętym, żeby rozumieć co się czyta. I musimy mieć odpowiednie warunki, żeby nic nas nie rozpraszało.
Nic więc dziwnego, że choć chcemy, nie czytamy książek dostatecznie często.
Tak było kiedyś
Sam w szkole czytałem bardzo mało, aż przekonałem się, że to lektury są nudne, a nie książki w ogóle. Zacząłem więc chwytać za to co mnie interesowało, a nie to co mi czytać kazano. Na studiach natomiast pochłaniałem książki garściami, ale tego ode mnie wymagał kierunek historyczny. W efekcie, po studiach prawie zarzuciłem czytanie w ogóle. Kojarzyło mi się z nauką i ciężką pracą, a nie przyjemnością. Utknąłem na poziomie ok. pięciu książek rocznie.
W ostatnich paru latach postanowiłem się zabrać za siebie i zwiększyć liczbę czytanych książek mimo posiadania angażującej pracy, dzieci, gospodarstwa domowego i własnych pasji. W minionych latach doszedłem do dwudziestu paru rocznie, a wygląda na to, że w tym będzie ich więcej niż trzydzieści. I mówię tu wyłącznie o książkach czytanych dla przyjemności i rozwoju, pomijając publikacje zawodowe.
Od razu zaznaczę też, że nie posiadłem umiejętności szybkiego czytania (a szkoda!) i moim sposobem nie jest czytanie krótkich książek. Natomiast poniższe rady kieruję głównie do osób, które chcą czytać więcej, ale nie mogą na to znaleźć ani energii, ani czasu.
Podstawowa sprawa
Zauważyłeś, że jak przeczytasz dobrą książkę, to od razu chcesz sięgać po kolejną? I odwrotnie, jeśli przeczytasz książkę złą, z którą męczyłeś się dniami, a niekiedy nawet tygodniami, byle ją skończyć, a i tak ostatecznie uznałeś, że nie było warto, to czujesz potrzebę odpoczynku od literatury i robisz sobie dłuższą przerwę od czytania? Ja tak zdecydowanie miałem, a wszystko przez irracjonalne przekonanie, że rozpoczęta książka, to inwestycja czasu, której nie można tak ot odrzucić. Skoro tyle godzin poświęciłem na nią, to muszę się zmobilizować, żeby poświęcić kilka kolejnych i dojść do końca. A nuż ostatnie strony zrekompensują mi cały trud. Prawda? Ależ nie! To niestety nie działa.
Jeśli czytasz dla siebie, nie popełniaj tego błędu i nie czytaj książek, które Ci nie pasują. Mi wiele lat zajęło nauczenie się, że książkę mogę odrzucić nawet po przeczytaniu połowy, gdy zorientuję się, że już nic lepszego z niej nie wyciągnę. I nie mam tu litości. Nawet jeśli rzesze fanów zachwalają daną publikację, a mi ona nie odpowiada, choćby zostało tylko sto stron do końca, zostawiam ją, żeby się nie męczyć. I od razu chwytam za kolejną. Bez dnia przerwy. W ten sposób porzucam około 20% książek rocznie.
Trzeba umieć się pogodzić, że nie dowiemy się co się stało dalej z bohaterami. Musimy przyjąć do wiadomości, że nie każda książka jest dla nas. Bo na niektóre jesteśmy za młodzi, na inne za starzy, a jeszcze inne nie trafiają w nasze gusta czy nastrój. Na półkach są jednak tysiące książek, więc po co się męczyć z jakąś nietrafioną i zrażać się potem do literatury w ogóle?
Biblioteka
Większość z nas korzystała kiedyś z bibliotek, ale w dorosłym życiu przestawiamy się często na księgarnie. A to kolejny błąd. Rzecz jasna fajnie mieć książki na regałach w domu. Sam mam ich pewnie z tysiąc. Ale książki kosztują. Niekiedy nie trafimy z wyborem, a będziemy się czuli zobowiązani do przeczytania, bo przecież zainwestowaliśmy w nie pieniądze. Niechęć i opory zrobią swoje. Innym razem będziemy bardzo chcieli coś przeczytać, ale będziemy czekać aż upolujemy to w księgarni. Znów czas leci.
Gorąco polecam korzystać z lokalnych osiedlowych czy wiejskich bibliotek. Często mają dofinansowania i można w nich znaleźć najnowszą literaturę. Sam od kilku lat już niemal nie kupuję książek, tylko szukam ich w bibliotece. Znają mnie tam już dobrze. Coraz częściej też chadzam tam na poszukiwanie czegoś ciekawego do przeczytania, bez konkretnego planu. Nieraz w ten sposób znalazłem na półkach książki, które później uznałem za jedne z najlepszych, jakie znam, a zapewne nie trafiłbym na nie w inny sposób.
Dodatkową zaletą są rzecz jasna oszczędności.

A „Mężczyznę z klasą” znajdziecie też tutaj.
Audiobooki
Powyższe rady bardzo mi pomagają w czytaniu, ale dopiero teraz przejdę do najważniejszej. Proszę byś ją dobrze przemyślał zanim powiesz: „Eee, to nie dla mnie”. Sam wiele lat temu próbowałem słuchać audiobooka (książki zapisanej w formie dźwiękowej) i błyskawicznie doszedłem do wniosku, że to nie dla mnie. Nie mogłem się skupić i niewiele rozumiałem z książki. Zmiana przyszła dopiero później. Otrzymałem w prezencie od Audioteka.com bon na książkę dźwiękową. Moje czytelnictwo było wówczas żałosne, a ja nie miałem czasu na częstsze czytanie, ale postanowiłem spróbować.
Na pierwszy ogień poszedł „Marsjanin” Andy’ego Weira czytany przez rewelacyjnego Jacka Rozenka (jestem jego ogromnym fanem). Akurat musiałem skręcić kilka szaf z Ikei, więc audiobook umilił mi ten czas. Wciągnąłem się. Później zacząłem słuchać słuchowisk, czyli książek dźwiękowych czytanych z podziałem na role przez wielu aktorów, z dźwiękami otoczenia i muzyką. Są świetne na początek. Robią u nas takie na najwyższym poziomie (polecam na przykład „Wiedźmina” Sapkowskiego czy „Lśnienie” Kinga). Dalej poszło już z górki.
Dziś mniej więcej 60-70% „przeczytanych” przeze mnie książek to właśnie audiobooki. Klasyka literatury, kryminały, reportaże, biografie… co uda mi się upolować.
Jak słuchać audiobooków
Wiele osób nie może się przekonać do tej formy, bo nie wie jak z niej korzystać. Książki są nagrane na płyty, ale słuchanie ich w swoim odtwarzaczu rzadko ma sens. Siedzenie na kanapie i słuchanie książki większości z nas wyda się po prostu nudne. Mało tego! Połowa przy tym zwyczajnie zaśnie. Dlatego pierwsze co robię z audiobookiem to przegrywam go na smartfon. Używam świetnej aplikacji Smart AudioBook Player, która zawsze pamięta gdzie skończyłem i ma wiele przydatnych funkcji.
Następnie wybieram takie chwile, gdy mam do wykonania jakąś mechaniczną czynność, która zabierze dużo czasu, ale nie wymaga wysiłku umysłowego. Takie będzie koszenie trawnika, pastowanie butów, prasowanie, malowanie pokoju, bejcowanie mebli, mycie okien itd. Zacznij od tych czynności, które są dla ciebie najbardziej mechaniczne. Z czasem możesz przejść do słuchania podczas jazdy samochodem (ale sprawdza się to tylko u doświadczonych kierowców i na dobrze znanych trasach), jazdy tramwajem czy na spacerach.
Na przykład jeśli Twoja droga do pracy zajmuje codziennie pół godziny pieszo, słuchając w tym czasie audiobooka, przesłuchasz jedną książkę średnio w 10 dni, nie tracąc ani minuty ze swojego czasu wolnego. Nie warto chociaż spróbować? Zobaczysz, że jeśli się do tego zapalisz, zaczniesz szukać obowiązków, które polegają na długiej, nie wymagającej myślenia pracy, żeby móc słuchać. Sam włączam sobie książkę zawsze jak wiem, że mam przynajmniej 15 minut aktywności nie wymagającej skupienia. I nauczony doświadczeniem, nigdy nie słucham w łóżku czy na kanapie. Od razu bym zasnął.
Minusy audiobooków
Audiobooki mają też minusy. Nie można w nich zaznaczać ciekawych fragmentów czy robić notatek na marginesach. Gdy przez przypadek przeklikamy się w inne miejsce książki, nie będzie łatwo znaleźć miejsca gdzie skończyliśmy. Ale najgorsze jest to, że nie każda książka jest w wersji audio, co sprawia, że mamy zawężony wybór do najbardziej popularnych książek. Będą to przeważnie kryminały, klasyka i nowości, ale lista rośnie i mimo wszystko znajdziemy setki ciekawych audiobooków, na całe lata słuchania. A rynek na szczęście się rozwija.
Problem może też pojawić się z dostępnością. Polecam szukać w bibliotekach. Przykładowo moja dysponuje przynajmniej tysiącem audiobooków, co na razie mi wystarcza. Są też sklepy internetowe oraz wymiana ze znajomymi.
Efekty moich starań
Dzięki przekonaniu się do audiobooków, bez większych nakładów energii i czasu szybko podwoiłem, a nawet potroiłem liczbę czytanych rocznie książek. Z czasem zapał rósł i gdy nabierałem ochotę na daną pozycję, a nie było jej w formie audiobooka, sięgałem po wersję papierową. Przyjemność z czytania zaczęła stopniowo wypierać ochotę na gry komputerowe i smartfonowe, do których i tak siadałem tylko z doskoku, z braku czasu. Coraz częściej rezygnowałem też z oglądania filmów czy seriali, na rzecz wieczornego czytania.
Nie wprowadziłem w życiu żadnej rewolucji. Po prostu czas na rozrywki jednoosobowe w dużej mierze stał się czasem dla literatury. Nauczyłem się też rozpoznawać czynności, które pozwalają mi słuchać audiobooków, bez straty dla wykonywanego zadania czy zrozumienia książki. W efekcie zamiast jednej publikacji na dwa miesiące, pochłaniam ich trzy miesięcznie. To kolosalna zmiana, z której jestem niezwykle zadowolony. Tym bardziej, że koszt był bardzo niski i nadal nie odmawiam sobie wyjść do kina, oglądania najważniejszych seriali czy spotkań ze znajomymi.
Informacja na marginesie: dziś (11.08.2018) spotykamy się o 21:00 na live na Instagramie.
Pomówimy sobie o książkach, czytaniu i innych tematach.
Do zobaczenia!
Dwie rady na marginesie
Na marginesie mam dla Was jeszcze dwie rady. Pierwsza: cały czas rozwijajcie sobie listę książek do przeczytania i miejcie kilka pozycji gotowych do chwycenia w każdej chwili. To pozwoli zapobiec przestojom w czytaniu.
Druga: często bywa tak, że nie pamiętamy wiele z przeczytanych książek. Czytamy, zapamiętujemy autora i tytuł, ale niewiele nam zostaje w pamięci z treści i naszych wrażeń. Polecam po każdej książce zostawić sobie notatkę, choćby dwu zdaniową. Gdzieś w notesie, smartfonie czy roboczej wersji maila. Sam prowadzę takie notatki od paru lat i zauważam, że dzięki poświęceniu dodatkowych paru minut na przemyślenie swoich wrażeń, o wiele lepiej pamiętam jaka dana książka była i co z niej wyniosłem. Taka chwila na przeanalizowanie przeczytanej książki sprawia, że wyciągamy z niej jeszcze więcej.
Mam nadzieję, że te rady pomogą Wam zwiększyć ilość czytanych rocznie książek, a dokładniej ilość spędzanych z książkami godzin. Bo rzecz jasna nie chodzi tu o prześciganie się w statystykach. Nie da się przecież porównać stu stron do ośmiuset. Najważniejsze jest po prostu regularne czytanie i czerpanie z tego przyjemności oraz inspiracji.
Jeśli natomiast macie jakieś swoje sposoby by czytać więcej, napiszcie koniecznie w komentarzach. Chętnie się z nimi zapoznam i pewnie pomogą też innym.
W tym miejscu chciałbym też serdecznie podziękować wszystkim Patronom Czasu Gentlemanów. Dzięki Waszemu wsparciu mogę powoli planować kolejny film z zakresu relacji damsko-męskich. Gdybyście jeszcze nie należeli do tego grona, a cenicie sobie moją pracę, możecie mnie wesprzeć w serwisie Patronite. Ta pomoc bardzo pomaga mi się rozwijać.
Kamil D., Arkadiusz Firus, Mock, Jakub Naduk, Marcin P. Szeremetyński, Aleksander Galecki, Kamil Futyma, Klaudia B., Paweł Klewicki, Tomasz Wyraz, Greg Alski, Bartosz Jarzyna, Kacper Ś., Kamil Durkiewicz, Wojciech Sz., Grzegorz Daleszyński, – Dziękuję za wsparcie!!!
Pozdrawiam i trzymajcie klasę!
PS Dołączam też moją subiektywną listę najlepszych audiobooków (pod względem jakości realizacji)
„Znaczy kapitan” – Olgierd Borchardt – czyt. Adam Szyszkowski
„Chłopi” – Władysław Reymont – czyt. Szymon Sędrowski
„Trzech panów w łódce (nie licząc psa)” – Jerome K. Jerome – czyt. Michał Kula
„Zabić drozda” – Harper Lee – czyt. Joanna Koroniewska
„Samsara” – Tomek Michniewicz – czyt. Maciej Orłowski
„Tu byłem. Tony Halik” – Mirosław Wlekły – czyt. Jerzy Stuhr
„Dziewczynka w czerwonym płaszczyku” – Roma Ligocka – czyta Maja Ostaszewska
„Gra o tron” – G. R. R. Martin – słuchowisko
„Karaluchy” – Jo Nesbo – słuchowisko
oraz książki wymienione w tekście.
Zobacz też:
Najlepsze książki, które czytałem w 2017 r.
Książki, które przeczytałem w 2016 r.
Mężczyzna z klasą – premiera mojej książki!
Ex libris – niezbędny element domowej biblioteczki
30 książek z klasą na lato
Ja dzięki audiobooką słucham 2 książki tygodniowo. Ponieważ w pracy mogę słuchać, znam dobrze angielski i słucham na aplikacji scribed na prędkości x2. Super sprawa.
Bardzo dobrym miejscem do czytania jest komunikacja publiczna. Codziennie po 20 minut w każdą stronę to już całkiem solidna porcja czytania, choć trzeba się liczyć z tym, że czasami uwaga odpłynie gdzie indziej, trzeba też pilnować przystanków itp. Oczywiście, niektóre książki mogą być za duże by je ze sobą zawsze zabierać (choć mnie osobiście tak wielka książka się nie trafiła, a czytywałem kilkusetstronicowe tomiszcza w twardych oprawach). A jak była to naprawdę dobra książka, to i dystans który miałem jeszcze do przejścia dało się zrobić czytając, choć też część uwagi trzeba było poświęcać na monitorowanie sytuacji na chodniku. A mówią,… Czytaj więcej »
To mi przypomniało, że książki papierowe mają czasem ten sam mankament co audiobooki. Bo da się przecież czytać książkę i w ogóle nie przyswajać treści. Potem człowiek łapie się, że przeczytał całą stronę, ale myślał o czymś innym i nic już nie pamięta z przeczytanej części. Tak samo jak rozproszymy się przy audiobooku.
I widzę, że mamy podobną strategię: książka zawsze na podorędziu. Niezależnie w jakiej formie, ale jak już się wie, w jakich chwilach mamy parę minut na czytanie/słuchanie, to chwytamy.
Ja mam założone minimum: jedna książka miesięcznie, czyli 12 rocznie. To mnie mobilizuje, żeby stale znajdować czas na czytanie wśród nawału zadań codzienności. Z audiobookami miałem tak jak Ty: przesłuchałem jeden, niewiele z niego wyniosłem więc odpuściłem. Teraz zachęciłeś mnie, żeby spróbować jeszcze raz.
Pozdrawiam i dziękuję za inspirujący materiał!
12 książek to i tak sporo, biorąc pod uwagę średnią krajową.
Powodzenia z audiobookami!
Polecam Library Thing
Czy Polskie książki też są tam skatalogowane?
Wszystkie, a jak nie ma, to można samemu dodać.
Hej, przepraszam za pytanie nie związane z tematem, ale mam nadzieję, że ktoś bardziej obeznany z klasyczną elegancją mógłby mi pomóc, mianowicie – dużo czytałem o tym, jak zaleca się, aby buty jak i pasek od spodni były w takim samym kolorze. Zastanawiam się jak to odnieść w przypadku typów skóry i torby skórzanej, chodzi mi o połączenie np. buty zamszowe + zamszowy pasek + zamszowa torba; albo buty ze skóry licowej + torba ze skóry licowej. Czy warto iść w takim kierunku? Czy już zbytnio wymyślam? Sam już nie wiem.
Najlepiej jak te elementy współgrają. Co do materiału to powinny mieć podobną fakturę (gładkie do gładkich, szorstkie do szorstkich) i podobne kolory (nie muszą być identyczne).
Ale jeśli nie mamy odpowiedniego zestawu, po prostu szukamy w miarę dobrego, idąc czasem nas kompromis.
Dziękuję za odpowiedź. 🙂
Maiłem bardzo podobnie. Zmuszanie do czytania lektur w szkolenie spowodowało, że od samego początku styczności z książkami nie chciałem ich czytać. Dopiero w szkole średniej trafiłem po prostu na „Władcę Pierścieni” co zmieniło wszystko. Okazało się, że dałem radę pochłonąć całą serie w niespełna miesiąc. Potem było różnie. Raz lepiej, a raz gorzej. Fantastykę oraz powieści czytam szybki i sprawnie. Natomiast trudnością przejawiają się książki popularno-naukowe czy na temat rozwoju osobistego. Zdarza się, że niektóre strony czy rozdziały muszę czytać kilkukrotnie bo po ich przeczytaniu nie jestem w stanie dokładnie odnieść się do tego czego słuchałem. Bo jaki jest sens… Czytaj więcej »
Powodzenia! Może warto zacząć od słuchowisk, które wciągają na wielu płaszczyznach. Na przykład Gra o tron, Wiedźmin albo kryminały Jo Nesbo.
Bardzo lubię czytać, ale nie rozumiem mani liczenia, ile to było w ostatnim roku i ile będzie. Skoro czytam dla siebie, nie ma takiej potrzeby. Czasem będzie dziesięć małych, czasem dwie „cegły” – no i co z tego? Ważniejsze, co wartościowego w lektury wyciągnę, a nie to, ile sztuk przerzucę.
Pozdrawiam.
W pełni się zgadzam. Po prostu chodzi o to, żeby czytać nieco więcej.
Na końcu artykułu napisałem, że ważniejszy jest czas spędzany z książkami niż liczba przeczytanych publikacji.
U mnie niestety audiobooki nie sprawdziły sie .Mogę pozwolić sobie na słuchanie w pracy bo wykonywane czynności nie absorbują mi ducha, a bardzo intensywnie wzrok wiec wydawać by się mogło ze ok.Niestety nie pamiętam nic z przesłuchanych treści .Podobnie miałam z czytaniem na czytnikach elektronicznych .Doszłam do wniosku że nic nie zastąpi mi szelestu stronic ,zapachu papieru ?
Zabawne, jeszcze wczoraj wracając z pracy zastanawiałem się na tym czasem, który tracę na samą drogę, ponieważ często wracam pieszo. Doszedłem do wniosku że fajnie było by odsłuchiwać sobie jakiegoś audiobooka po drodze bo w końcu jest to czas niewykorzystany w 100%. Dzisiaj natomiast trafiam na ten artykuł, więc to chyba znak że trzeba zabrać się za audiobooki. 🙂
Powodzenia!
Witam. A ja mam pytanie od strony technicznej. Jakich słuchawek używa Pan do słuchania?
W trakcie pisania komentarza przyszło mi do głowy jeszcze jedno pytanie. A mianowicie jak zacząć taki komentarz. Czy się przywitać? Jak się zwracać? Per Pan czy po imieniu?
Używam słuchawek donakałowych, bo najłatwiej je przenosić wszędzie w kieszeni i zawsze mieć pod ręką.
A co jeśli jestem uzależniona od trzymania książki w dłoniach i zapachu papieru i tuszu? Poza tym wystarczy, że na chwilę moja myśl gdzieś ucieknie i z książką w ręce bez problemu cofam się o stronę, zaś podczas słuchania trzeba wybrać: albo stracę to co przegapiłam, albo odrywać się od swoich zajęć, przewijać, szukać, znajdować. Audiobooki są wygodne i mogą zapełniać czas podczas mechanicznych czynności (ja je zapełniam muzyką – Coldplay, Myslovitz, Lana Del Rey…), ale pomimo bogactwa literackiego nie posiadają duszy. Siedząc w parku mogłabym się zakochać w mężczyźnie z książką w ręce, ale zaledwie spojrzeć na mężczyznę ze… Czytaj więcej »
Polecam czytnik książek elektronicznych jako prosty i skuteczny sposób na zwiększenie liczby przyswajanych książek.
Jestem na etapie wygrzebywania się z dołka czytelniczego. Faktycznie po studiach z dnia na dzień przestałam czytać – studiowałam kulturoznawstwo, więc zakres lektur był różnorodny i szeroki, a zwłaszcza obszerny. Faktycznie audiobooki są dobrym pomysłem. Mam abonament na Storytel i słucham w drodze do pracy, w czasie gotowania itd. Ustaliłam sobie też dzienny limit przeczytanych stron książki papierowej 😂 Efekty są, choć jeszcze nie powalają na kolana. Ale jestem dobrej myśli – idzie ku lepszemu. Po każdej przeczytanej książce śmieję się do męża, że jestem teraz bardziej człowiekiem. Bo w sumie to robi z nami kultura – uczłowiecza.
Powodzenia zatem w dalszych postępach czytelniczych!
Wyjścia z tego impasu są 2, albo wydłużyć dobę, albo wrócić do telefonu z klawiaturą, którego funkcje osadzone są w realiach początku XXI wieku. O ile pierwsza opcja to sarkastyczne, pobożne życzenie, o tyle druga jest już realnym sposobem zwróceniem sobie czasu wolnego. Bo czy ktoś nie zna takiej sytuacje, że sięga po smartfona celem pilnego sprawdzenia czegoś, lub znalezienia pożądanej informacji, ale za nim do niej dotrze, po drodze sprawdzi 5 innych rzeczy, kompletnie w danym momencie nieistotnych? Mało tego, zanim dotrze, zapomni o tym i odłoży telefon, aby sięgnąć po niego na powrót jak sobie przypomni 🙂 Nieograniczony… Czytaj więcej »
Przejście na klasyczny telefon komórkowy to dobry pomysł. Nie dla każdego, z uwagi na wykonywaną pracę (na przykład dla mnie nie jest niestety), ale jak ktoś może spróbować, to ma szczęście!
Odnośnie czytanego już kolejnego artykułu, chyba też liczy się to, żeby czytać wartościowe rzeczy. Więc, jeśli te artykuły wydały się Panu wartościowe, nie jest aż tak źle. Gorzej jak orientujemy się, że robimy w internecie zupełnie bezwartościowe rzeczy.
PS Też właśnie coś sprawdzałem w sieci i trafiłem na ten komentarz. Więc odpowiadam od razu, a już zapomniałem po co tu zajrzałem 🙂