Pamiętacie Downton Abbey, serial opowiadający o arystokracji i służbie w czasach I wojny światowej? Jest gra, która ma na celu odtworzenie tych realiów na żywo. Sprawdziłem jak to działa!

Nieraz marzyłem, żeby przenieść się w przeszłość i zobaczyć dawną rzeczywistość na własne oczy. Rzecz jasna jest to niemożliwe, więc szukałem wielu substytutów. Są oczywiście książki, filmy i seriale. Są też mniej lub bardziej interaktywne muzea. Są skanseny i festiwale historyczne. Są nieco zapomniane praktyki takie, jak golenie brzytwą czy szycie ubrań u krawca. Wszystkie te rzeczy przybliżają nas do poznania przeszłości, ale nic nie dało mi tak silnego uczucia podróży w czasie, jak larp historyczny.

Czym jest larp

Słowo „larp” pochodzi od „live action role-playing” czyli gry na żywo, polegającej na odgrywaniu ról. Gracze są wpuszczani do rzeczywistości przygotowanej przez organizatorów i starają się działać w niej jako swoje postacie. Zazwyczaj, dla podniesienia realizmu, uzbrojeni są w rekwizyty, stroje i makijaże, które pomagają stopić się z własną rolą i współtworzonym światem.

Odmian larpów jest cały ogrom i trudno tu generalizować. Ten, w którym, dzięki uprzejmości organizatorów z Dziobak Studio, miałem okazję wziąć udział, Fairweather Manor, jest larpem nordyckim, inspirowanym historią, a konkretniej serialem historycznym. I słowo „inspiracja” jest tu kluczowe, bo zdecydowanie nie była to rekonstrukcja historyczna. Muszę tu dodać, że jest to larp na światowym poziomie, odbywający się na zamku w Mosznej na Górnym Śląsku, a zjeżdżają na niego gracze z całego świata. Dlatego też odbywał się w języku angielskim.

Skąd ten pomysł

Do wzięcia udziału w larpie namówili mnie stali bywalcy poznańskich Spotkań Czasu Gentlemanów. Słyszałem wcześniej o tej formie rozrywki, ale nie wiedziałem o jej historycznej wersji. Postanowiłem więc sprawdzić jak dużo można się dowiedzieć o przeszłości z takich gier, żeby opowiedzieć Wam o tym później.

Jechałem zatem jako zupełny nowicjusz, nie wiedząc nawet czego się spodziewać po takiego grze. Do tego, jak się później okazało, byłem bardzo słabo przygotowany. Obawiałem się też czy mój angielski jest na wystarczająco wysokim poziomie. Wróciłem natomiast z jednym z najciekawszych i najbardziej intensywnych doświadczeń mojego życia.

Wybór postaci

Zgłaszając się do gry wiemy już w jakich realiach się toczy, mamy zatem mgliste pojęcie o dostępnych rolach. Wypełniamy krótki formularz dotyczący naszego charakteru i wybieramy z listy postaci interesujące nas role. W Fairweather Manor wybieramy spośród arystokracji, artystów i innych gości oraz służby. De facto na miejscu odbywają się równolegle dwa odrębne larpy, bo świat „na górze” jest mocno oddzielony od tego „na dole”. Decyzja między „górą” a „dołem” jest więc kluczowa dla rozgrywki. Na koniec organizatorzy przydzielają nam jedną z wybranych ról, a w rozszerzonym opisie postaci znajdziemy jej krótką historię, opis charakteru, pragnienia, wady i zalety. Możemy te detale nieco dostosować do naszych potrzeb, ale z grubsza właśnie na tym opisie będziemy opierali naszą grę.

Następnie powinien się rozpocząć proces zbierania strojów, planowania wyglądu, gestów i zachowania. Niektórzy szyją sobie ubrania, inni kupują lub wynajmują je, zbiera się najróżniejsze rekwizyty, są osoby, które miesiącami ćwiczą akcent mający nadać postaci realizmu, często sięga się po literaturę, która pozwoli zabłysnąć w rozmowach. Stworzenie wiarygodnej postaci może być wymagające, a zaangażowanie doświadczonych graczy w ten element wręcz zadziwia.

Ja, z braku doświadczenia i wyobraźni, przygotowałem się bardzo słabo i nadrabiałem zaległości już na miejscu. Na szczęście moja rola, kapitan Adam Goldbaum, oficer piechoty, walczący na frocie, była tak dobrze dopasowana do mojego charakteru, że wyszedłem całkiem przekonująco.

Na czym polega gra

Sama rozgrywka nie zwiera konkretnych misji i celów do osiągnięcia. Nie ma też zwycięzców. Chodzi o to, żeby wczuć się w budowane realia i podążać za swoją postacią. Akcja zaczyna się w momencie zjazdu gości na ślub córki księcia, właściciela Fairweather Manor. W tle toczy się wojna, więc dwa dni na zamku i uroczystość jest dla wszystkich momentem wytchnienia. Naturalnym jest, że w tych okolicznościach serca młodych ludzi biją mocniej i zawiązuje się wiele nowych związków, a niektóre rozpadają. I właśnie ta oś miłosna jest, moim zdaniem, tutaj na pierwszym planie.

Poza tym, toczy się normalne życie: dyskusje o wojnie, zmieniającym się społeczeństwie czy nowoczesnej sztuce. Zobaczymy wyraźny podział na męskie i damskie towarzystwa, a jeszcze wyraźniejszy na służbę i możnych. Odbywają się spacery, pokazy ptaków łowczych, ostatnich osiągnięć motoryzacji, lekcje szermierki i tańca, uroczyste obiady i bale.

Pozornie nuda, ale możliwość wcielenia się w postać i podejmowania decyzji jako ona daje możliwość sprawdzenia siebie w bardzo nietypowy sposób. Gracz, któremu uda się wejść w jego rolę, będzie miał niezwykle intensywne przeżycia, a alter ego nie będzie chciało go łatwo opuścić.

W grze

Na wieczorze kawalerskim, pan młody pobił się ze swoim przyszłym szwagrem. Mocno tym przybili atmosferę imprezy. Rosyjski oficer doznał silnego ataku stresu pourazowego po pokazie fajerwerków. Skończyło się opieką ukochanej i pastora. Gdy liczni gracze otrzymali powołanie do wojska w trybie przyspieszonym, na korytarzach można było można było spotkać wiele zalanych łzami osób, opłakujących swój los lub swoich ukochanych. Dzięki zaangażowaniu wielu graczy, często zapominałem, że to tylko gra i mogłem poczuć się jakbym był w tamtym świecie.

 

Moje zaangażowanie w postać pchnęło mnie nawet do tego, że przez całą ceremonię ślubną obserwowałem pewnego oficera, który przyniósł ze sobą broń. Byłem przekonany, że będzie próbował czegoś głupiego, ale nie mogłem psuć ceremonii. Dlatego pozostałem czujny i tuż po uroczystości wziąłem go na bok i dość brutalnie rozbroiłem za pomocą palca przyłożonego do pleców (nic lepszego nie przyszło mi do głowy). Okazało się, że był to tylko historyczny rewolwer, który miał być prezentem dla pana młodego, a darczyńca nie zdążył go przekazać w odpowiednie miejsce przed ślubem. Niemniej ta akcja była dla nas dwóch największą dawką adrenaliny podczas całej gry i długo się później z tego śmialiśmy.

Trudności

Nie obyło się jednak bez trudności. Mój brak doświadczenia sprawił, że nie zawsze wiedziałem co ze sobą zrobić. Obecnie wiem już, że wstępne relacje mogłem nawiązać już przed grą na grupie facebookowej. Niestety moja postać przybyła do zamku bez rodziny, choć w scenariuszu miała tam być. Byłem więc mocno osamotniony. Na szczęście byłem też czasem wciągany w różne działania i tak stałem się ekspertem od wista, gry w kraty, której zasady poznałem dopiero w grze.

Okazało się, że swoboda w grze wymaga bardzo dobrej znajomości języka. Mój angielski sprawdzał się świetnie podczas small talków i luźnych dyskusji, ale gdy akcja nabierała tempa, a tematyka była skomplikowana, gubiłem się. Nie była to przeszkoda uniemożliwiająca grę, ale utrudniała rozwinięcie skrzydeł.

Dla kogo to jest

Na bazie moich doświadczeń mogę powiedzieć, że tego typu larp, mimo że jest na światowym poziomie i przyciąga zaawansowanych graczy, jest łaskawy dla nowicjuszy. Moim zdaniem, najważniejsza jest umiejętność wzięcia zabawy na serio, żeby nie wychodzić z roli przy każdej okazji, co mogłoby popsuć grę pozostałym graczom. Do tego przyda się nieco wyobraźni i dystansu, bo w tej, arystokratycznej posiadłości zobaczymy wiele elementów nie pasujących do układanki. Niemniej, jak już wspomniałem, nie miała to być rekonstrukcja historyczna.

Podsumowując

Choć nie jest to wehikuł czasu, a gracze nie zawsze znają zasady panujące w przeszłości, było dla mnie najlepsza, z dotychczasowych, forma cofnięcia się w czasie. Dodatkowo wyszedłem stamtąd wręcz przeładowany emocjami, które schodziły ze mnie przez kolejny tydzień. Z wielką chęcią wezmę jeszcze udział w larpie, choć wiem, że trudno będzie mi znaleźć podobny rozmach, do tego, który oferuje Dziobak Studio. Przy okazji warto wiedzieć, że w Polsce operuje jeden z najlepszych organizatorów larpów na świecie!

Chcąc utrzymać ten materiał w rozsądnych ramach pominąłem wiele szczegółów. Jeśli zainteresowałem Cię larpami lub konkretnie Fairweather Manor, zapraszam do filmu na moim drugim kanale, gdzie omawiam moje doświadczenia szerzej i podaję kilka ciekawych anegdotek.

Czy są tu larpowcy?

Na koniec mam do Was pytanie, czy są wśród Was osoby, które brały już udział w larpach? Może będziecie w stanie polecić coś chętnym do rozpoczęcia przygody z tą formą rozrywki. Dajcie koniecznie znać w komentarzach!

Pozdrawiam i trzymajcie klasę!

Fot. Dagmara Kunecka i Benjamin Tarp

Zobacz też:

Golenie brzytwą – pierwszy miesiąc
Czy gentlemanem trzeba się urodzić?
Czego nauczyła mnie podróż życia
Pierwszy garnitur u krawca – przymiarki
Za późno na nową pasję?
Kaligrafia – pismo z charakterem dla mężczyzny z klasą
Poker – gra z klasą, czy podejrzany hazard?