Jak się macie?! Dziś na warsztat weźmiemy jeden z bardziej kontrowersyjnych aspektów kojarzonych z gentlemanami i damami – kurtuazję.

Kurtuazja jest czymś ściśle powiązanym z dobrymi manierami, ale jednocześnie budzi wiele negatywnych emocji. Przywodzi bowiem na myśl nieszczerość, kłamstwa i sztuczność. Dla wielu osób jest ona jeszcze gorsza niż small talk, który uznają za pozbawiony sensu, bezproduktywny i wymuszony. Kurtuazja może czasem mydlić oczy i wodzić na manowce.

Jak coś tak okropnego może być cechą gentlemana? Sprawdźmy zatem czym jest ta kurtuazja, czy w ogóle stosujemy ją na co dzień i czy jest nam do czegoś potrzebna.

Definicja

Dla porządku wyjaśnię, jak będę w tym materiale rozumiał „kurtuazję”. Zazwyczaj jest ona uważana za synonim grzeczności, uprzejmości czy dworskości, w których ponad pełną szczerość stawiamy pewne wygładzanie naszych myśli. Ale żeby tematu nie traktować zbyt szeroko, ograniczę się do przestrzeni językowej. Skupimy się zatem na praktykowaniu dobrych manier w mowie, pomijając gesty. Przyjrzymy się relacjom z nieznajomymi lub dalszymi znajomymi, gdyż w kontaktach z bliższymi osobami, częściej wybieramy bezpośredniość, wierząc, że nasze intencje zostaną odebrane właściwie.

Przywitania

Moim zdaniem najbardziej sztandarowym przykładem kurtuazji jest powitanie pytaniem „jak się masz?”, a jeszcze bardziej „how do you do?”, bo wśród Anglików jest bardziej popularne niż wśród Polaków. Często jednak nie wiemy, że takie zwroty funkcjonują w najlepsze też w innych językach. Przykładowo standardowym powitaniem Hiszpanów jest „¿que tal?”, co oznacza mniej więcej „jak leci?”.

Kiedyś, będąc w Hiszpanii, ale nie znając jeszcze dobrze tych zwyczajów, usłyszałem takie pozdrowienie od koleżanki. A ponieważ właśnie czułem się nieco gorzej, uznałem, że to dobry moment, żeby opowiedzieć o moim nastroju. Jakież zdziwienie odmalowało się na twarzy mojej koleżanki, gdy zamiast zwykłego „bien, ¿y tu?” [„dobrze, a ty?”] w odpowiedzi usłyszała moje żale na stan zdrowia. Wówczas jasno do mnie dotarło, że wcale nie była zainteresowana tym, jak u mnie leciało.

Nie powinno nas dziwić takie potknięcie, ponieważ w Polsce zdecydowanie rzadziej pytamy napotkane osoby, jak się czują, a kiedy już to robimy, oczekujemy choćby zdawkowej odpowiedzi. Niemniej nasze powitania, „dzień dobry”, „cześć”, „dobry wieczór”, „witam” itd., też mają swoje źródła i pierwotne znaczenia, które prawdę powiedziawszy niewiele nas interesują. To po prostu słowa używane na powitanie. Nieprawdaż?

I to już jest kurtuazja. Może nieco mylić, ale to tylko sposób na okazanie troski. No, czasem na symulowanie troski, dlatego rozumiem niechęć do takich zwyczajów, ale lepiej mieć ich świadomość, gdy jesteśmy w miejscach, gdzie one obowiązują.

Pozdrowienia

Podobnie sprawa się ma z pozdrowieniami. Nieraz, żegnając się ze znajomym, prosimy przekazać nasze pozdrowienia bliskiej osobie, którą znajomy z pewnością szybko spotka. Zaliczam to do kurtuazji, bo często te pozdrowienia nie docierają do adresata. Pytanie tylko czy taki właśnie był ich cel. Prosząc o przekazanie miłego słowa na przykład żonie lub bratu kolegi, pokazujemy mu, że pamiętamy o jego bliskich i nie są nam obojętni. To z kolei ma zacieśnić relację z naszym znajomym.

W końcu dlaczego wolimy na koniec rozmowy telefonicznej przesłać pozdrowienia dla innych domowników, zamiast poprosić ich do telefonu na minutkę? I czy śmiertelnie się obrażamy, gdy odkrywamy, że nasze pozdrowienie nie zostało przekazane?

Prośby

Wejdźmy na wyższy poziom kurtuazji językowej, którą stosujemy, gdy chcemy coś osiągnąć. Z pewnością nieraz słyszeliście zwroty w stylu „mam nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzało jeśli…” czy „mam nadzieję, że to nie będzie problemem jeśli…”. Zadajemy to pytanie chcąc zrobić coś co mogłoby wywołać negatywne reakcje, ale w głębi serca wcale nie zamierzamy rezygnować w razie odmowy. Ten zwrot zresztą sugeruje, że wcale nie pytamy o zgodę, tylko uprzedzamy nasz zamiar.

Gdy natomiast chcemy, by ktoś inny coś zrobił, zazwyczaj powiemy coś w stylu: „czy mógłbyś…”, na przykład: „… podać mi to?”. Czy zdając takie pytanie faktycznie chcemy rozprawiać o możliwościach motorycznych naszego towarzysza, czy po prostu zakamuflowaliśmy przekaz „podaj mi to”, który z jakichś względów wydał się nam zbyt bezpośredni?

Szczytem tego wątku jest natomiast forma, którą można już posądzać o manipulację. Wyobraźmy sobie osobę siedzącą w pokoju, mówiącą do towarzysza „zimno tu” lub „zgłodniałem”, albo „przydałoby się tu posprzątać”. Żadne z tych zwrotów nie jest wprost wypowiedzianym oczekiwaniem, że towarzysz zabierze się do określonego działania, ale de facto właśnie tym jest.

Jak widać źle wypowiedziana prośba może rzecz jasna zostać poczytana za bezczelność, ale dobrze dobrana zdecydowanie pozostawi pozytywne wrażenie.

Odmowa

Zapewne najgorzej będziemy oceniać kurtuazję wykorzystywaną od uprzejmej odmowy. Oczywiście gdy to nam się odmawia. Gdy my odmawiamy, kurtuazja jest jak znalazł.

Na pytanie „czy jeszcze się zobaczymy?” lub w odpowiedzi na zaproszenie na przyjęcie nieraz usłyszymy: „niestety ten termin mam już zajęty” lub „ostatnio mam sporo na głowie, ale zobaczę co da się zrobić”. Oznacza to zazwyczaj odmowę i jednocześnie niechęć do wchodzenia w szczegóły. Właśnie dlatego taka odpowiedź nie może zawierać zbyt wielu konkretnych informacji, z którymi można by podjąć dyskusję.

Spotykamy się z tym na co dzień, ale ta forma jest też stosowana często przez polityków, którzy nieraz muszą lawirować w rozmowie, żeby nie dać rozmówcy obietnic bez pokrycia, a jednocześnie nie stracić jego zaufania. Takie „zobaczę co da się zrobić w tej sprawie” w ustach polityka nierzadko faktycznie będzie kłamstwem, ale czasem może być wynikiem związanych przez biurokrację rąk. Najważniejsze jednak, żeby odróżnić taką wypowiedź od rzeczywistej obietnicy.

Po co nam kurtuazja?

Czas podsumować to, co już wiemy. Wbrew pozorom dość często stosujemy kurtuazyjne zwroty. Czasem zupełnie bezwiednie, a czasem, gdy chcemy coś osiągnąć lub czegoś uniknąć. Przeważnie staramy po prostu wyjść na osoby uprzejme, a nie na gbura, który jest opryskliwy i roszczeniowy. Kurtuazją próbujemy też złagodzić przykre wiadomości. Nie po to, żeby zwodzić drugą stronę, tylko żeby ułatwić jej przyjęcie tej informacji. To bardziej wyraz sympatii niż lekceważenia.

Inna rzecz, że nie zawsze wykorzystujemy kurtuazję właściwie albo nie potrafimy lub nie chcemy jej poprawnie odczytać. To z kolei prowadzi do nieporozumień. Z drugiej strony miewamy też problemy z ubieraniem w szczery sposób naszych myśli. Jeśli zrezygnujemy z kurtuazji, łatwo nam będzie popaść w grubiańskość chcąc powiedzieć co uważamy, zwłaszcza gdy nie mamy dostatecznego wglądu w nasze emocje. To, że ktoś lub coś nam się nie podoba, nie oznacza zaraz, że jest głupie, złe i zasługuje na skopanie. To, że chcemy, żeby ktoś coś dla nas zrobił, nie oznacza zaraz, że możemy mu rozkazywać.

Czy żyłoby nam się lepiej bez kurtuazji? Prawdę mówiąc mam wątpliwości. Uważam, że jedyną, akceptowalną alternatywą dla kurtuazji mogłaby być delikatna szczerość czy delikatna bezpośredniość, ale o tę cechę znacznie trudniej u ludzi. Wymaga bowiem szczególnego wyczucia, empatii i opanowania języka, tak, żeby przedstawić swoją myśl bez dwuznaczności, ale przy okazji nie skrzywdzić drugiej strony nieprzemyślanym komentarzem. Wbrew pozorom bardzo łatwo skrzywdzić kogoś słowem, jeśli tej osobie na nas zależy. A przecież zazwyczaj nie chcemy być przyczyną takich sytuacji. Prawda?

Ciekaw jestem Waszego zdania na temat kurtuazji. Myślicie, że można by łatwo bez niej żyć? Znacie jeszcze jakieś ciekawe przykłady kurtuazji w języku? Napiszcie w komentarzach!

Patronite

W tym miejscu chciałbym podziękować wszystkim wspierającym Czas Gentlemanów Patronom. Jesteście wielcy i mówię to szczerze! Jeśli natomiast jeszcze nie należycie do tego grona, a chcielibyście wesprzeć moją pracę choćby drobną kwotą, zachęcam do odwiedzenia serwisu Patronite lub zakupu przypinki Czasu Gentlemanów.

Jerzy M., Arkadiusz Firus, Jakub Naduk, Kamil Futyma, Marcin P. Szeremetyński, Aleksander Galecki, Mock, Wojciech Sz., Adam K., Greg Alski, Grzegorz Daleszyński, Kamil Durkiewicz, Bartosz Jarzyna – Dziękuję!

Pozdrawiam i trzymajcie klasę!

Zobacz też:

Czego powinniśmy oczekiwać w zamian za uprzejmość
9 gaf, którymi mężczyzna zrazi do siebie damę
Gentleman w restauracji – 15 zasad
Savoir-vivre wobec osób niepełnosprawnych
Gentleman w hotelu – 8 zasad zachowania z klasą