Picie wódki za każdą wpadkę, rozbieranie się niemal do naga czy symulowanie erotycznych pozycji dla radości zgromadzonych – tak często wyglądają nasze zabawy weselne. Czy muszą takie być i czy trzeba brać w nich udział? Pomówmy o tym.

„Ręka, noga”. Fot. Jurek Rydzewski (CC BY-NC-SA 2.0)
„Ze mną się nie napijesz?!”
Przychodzisz na wesele by świętować z parą młodą jedną z najważniejszych chwil w ich życiu. Jednak kiedy wybija północ wszystko zaczyna stawać na głowie. Zaczyna się niewinnie, oczepinami, w których panna młoda rzuca welonem lub bukietem, a pan młody krawatem lub muszką. Tylko niektórzy, pod silniejszym wpływem alkoholu, zdradzają niezdrowy pociąg do zaciętej rywalizacji. Wodzirej jednak wie jak wykorzystać drzemiącą w tych gościach energię.
Zaczynają się zabawy weselne, które mają zazwyczaj niewiele wspólnego z klasą. Niektóre z nich są tak sprośne, że aż legendy o nich krążą. Wiele osób myśli, że to tylko wymysł jakiegoś fantasty, a jednak nie tylko zdarzają się na żywo. Można nawet znaleźć ich zapisy na filmach w sieci. Jakby było czym się chwalić.
Niestety w ferworze zabawy bywa, że zapominamy się, niszczymy własny wizerunek, a co gorsza często też dobrą opinię swoich towarzyszek. Zazwyczaj tego nie robię, ale dziś dość ostro podejdę do tego tematu i żadne „to tylko zabawa” czy „ze mną się nie napijesz?!” do mnie nie trafi. Szanujmy się! Na koniec postaram się jednak konstruktywnie zaproponować kilka ciekawych i nie uwłaczających nikomu zabaw.
Zacznijmy od przeprawy przez bagno.
Brudzimy się
Jednym z pomysłów na zabawę jest zbrukanie stroju weselnego gościa. To przecież rewelacyjny pomysł, bo wszyscy starają się wyglądać jak najlepiej na takich uroczystościach i zakładają najlepsze ubrania. Proponuje się na przykład zabawę w niemowlaka, w której odzianego w fartuszek (chociaż to!) mężczyznę można wysmarować różnego rodzaju jedzeniem, piciem, a nawet pianką do golenia. Gorzej, gdy ma zostać później ogolony przez swoją towarzyszkę, stojącą za nim i użyczającą „niemowlakowi” swoich rąk. Ona rzecz jasna nie widzi co robi.
W innej zabawie wmawia się dwóm gościom, że będą uczestniczyli w zawodach przedmuchiwania banknotu lub jajka przez stół, stojąc naprzeciwko siebie. Nie byłoby śmiechu, gdyby nie zawiązać im oczu i podmienić wspomnianego przedmiotu na talerz z mąką. Oczywiście zawodnicy orientują się o tym dowcipie kiedy już wyglądają jak młynarze.
W grze „Ręka, noga” pary przyjmują różne pozycje, mogąc dotykać podłogi tylko wymienionymi częściami ciała. Rzecz jasna zadania przemyślane są tak, by nie dało się z tego wyjść bez szwanku. Ha, ha!
To komu wystawić rachunek za pralnię chemiczną?
<<Zobacz też: Eleganckie buty do garnituru – jakie wybrać>>
Pijemy
Gorsze są rzecz jasna gry, w których zmusza się do picia alkoholu. Oczywiście zazwyczaj nikt nikomu zawartości kieliszka nie wlewa do gardła siłą, ale presja społeczna, jaką się wytwarza robi swoje. Popularna „Kareta” to jeden z przykładów. Za każdy błąd płaci się piciem wódki. Jest i „Chochla”, w której osoba przyłapana na trzymaniu tego przedmiotu gdy muzyka ucichnie musi pić. Nawet w „Krzesełkach”, w wersji z przynoszeniem różnych fantów, znajdzie się powód do wychylenia kieliszka, a w skrajnych przypadkach nawet butelki.
Jeśli chciałeś porozmawiać jeszcze tego wieczora z jednym z zawodników, może ci się to już nie udać. Język zaczyna mu się dziwnie plątać. Czy on aby nie mówił, że dziś nie chce pić zbyt dużo?
<<Zobacz też: Gentleman i alkohol – o piciu z klasą>>
Rozbieramy się
Powoli robi się coraz lepiej. Brudni i pijani, ale wciąż chętni do zabaw goście z ochotą przyjmą nowe wyzwanie. Może przeciąganie sznura przez swoje ubranie? Zespołowo?! I tak bywa. W dwóch mieszanych drużynach, zawodnicy i zawodniczki przeciągają linkę pod swoim ubraniem – od dołu go góry. Panie pod sukienką, a panowie pod spodniami, koszulą i marynarką, jeśli jeszcze jej nie zdjęli. Rozpięcie kilku guzików tu i tam czy też rozporka bardzo ułatwia wykonanie zadania, więc wiele osób z tego korzysta.
Później na scenie staje „Pięciu wspaniałych”, którzy wędrują z krzesełka na krzesełko, zostawiając za każdym razem jakiś element swojej garderoby. Przy zdejmowaniu pierwszej skarpetki czy koszuli była wprawdzie chwila zawahania, ale później, uprzedzając fakty, jeden lub drugi rozpina sobie pasek i rozporek by szybciej zdjąć spodnie na hasło wodzireja.
Wujek, kuzyn i stary przyjaciel stoją z gołymi klatami na wymarzonej uroczystości weselnej młodej pary. Tak to sobie wyobrażałeś? Lepiej nie robić zawodów „kto zdejmie z siebie więcej ubrań, otrzyma butelkę wódki”, bo komuś może zabraknąć hamulców.
<<Zobacz też: Poprawki krawieckie garnituru>>
Uprawiamy seks (na niby)
Kulminacją wieczoru mogą być wszelkie zabawy pozwalające parom na wykonywanie takich czynności, które przyniosą jednoznaczne skojarzenia z seksem. Ubaw po pachy! Zacznijmy z dużego kalibru: „Jajko w spodniach”. Myślałeś, że to tylko legenda? O nie! Niczego nieświadome pary dowiadują się, że będą współzawodniczyć w konkurencji polegającej na włożeniu stojącemu mężczyźnie jajka do jednej nogawki od spodu i przesunięciu obiektu do drugiej, by wyjąć je również dołem. Jajko jest rzecz jasna surowe – inaczej nie byłoby zabawy. Choć i tak jest jej sporo, kiedy partnerka stara się w okolicach krocza odpowiednio zadziałać. I nie, kiedy zastąpimy jajko bezpieczniejszym przedmiotem, ta zabawa wcale nie jest lepsza.
Podobnie uwłaczające jest przyjmowanie niewybrednych póz w grze „Ręka, noga”, wcelowywanie długopisem przywiązanym na sznurku do paska mężczyzny do butelki trzymanej przez jego partnerkę między udami, czy rozbijanie balona między biodrami partnerów na leżąco. I tak dalej.
Gwarantowany hit wieczoru. Ależ szkoda, że już nie praktykuje się pokładzin, nie?
<<Zobacz też: Osoba towarzysząca na przyjęciu – jak się zachować>>
Opamiętajmy się!
Wróćmy jednak do cywilizacji. Wymienione „zabawy” nie tylko brudzą i niszczą ubrania. Demolują też wizerunek ich uczestników. Jeśli na co dzień pracujesz nad opinią o sobie, starasz się przestrzegać własnych zasad i szlifujesz swój charakter nie dawaj się wplątać w takie gierki. Szanuj siebie samego, zwłaszcza kiedy inni wykazują się brakiem szacunku dla ciebie. Bo jak inaczej nazwać próby wystawienia cię na pośmiewisko?
Jednak nawet jeśli twoje własne granice są nieco dalej, niż wskazane przeze mnie, pamiętaj jeszcze o swojej towarzyszce. Odpowiadasz za nią i nie powinieneś pozwolić by jej opinia była niszczona przez niewybredne zabawy. Gry, które wymagają przyjmowania seksualnych lub po prostu głupkowatych póz, obmacywania się czy upijania, to dla mnie moment do wycofania się razem z partnerką.
<<Zobacz też: Jak wyjść po angielsku>>
Test asertywności
Wiem doskonale jak wyglądają wesela. Wiem też o presji grupy. Niemniej to jeszcze nie powód by jej ulegać. W większości wypadków stanowcza, acz wstępnie uprzejma, odmowa powinna wystarczyć. Bywa jednak, że z niektórymi ciężko się dyskutuje. Może to być więc impuls do pożegnania się z towarzystwem. Nic bowiem na siłę. Jeśli grupa nie potrafi zaakceptować twoich kulturalnych wyborów, zmień grupę.
To jest prawdziwy test asertywności. Nie wystarczy bowiem, że mężczyzna z klasą będzie potrafił się zachować uprzejmie. Musi on też umieć pewnie wypracować sobie pozycję, w której nikomu nawet nie przyjdzie do głowy wciągać go do niskich lotów zabaw.
<<Zobacz też: Obawa przed wykluczeniem i asertywność>>
Test na bycie gospodarzem
Z drugiej strony tego typu gry i zabawy źle świadczą głównie o organizatorach wesela, czyli zazwyczaj o parze młodej. Nie można dawać wolnej ręki wodzirejowi i nie sprawdzić jego planów. Para młoda odpowiada za dobre samopoczucie gości. Musi więc przewidzieć konsekwencje wszelkich atrakcji i mieć świadomość, że robiąc sobie widowisko kosztem osób zaproszonych, może zrazić ich do siebie. Nie można nikogo przymuszać do picia, są wśród nas przecież abstynenci, prowadzący samochody, osoby przyjmujące leki i zwyczajnie nie lubiący wódki. Nie można zmuszać do rozbierania się czy też tarzania po podłodze. Przy takich propozycjach każdy z gości ma prawo odmówić zabawy, a nawet powinien z niego skorzystać.
Kilka propozycji z klasą
Spróbujmy zatem konstruktywnie zaproponować kilka zabaw z klasą, choć nie jest to proste, bo faktycznie jest ich niewiele. Sam też kiedyś organizowałem wesele i przyłożyłem się do dobrego wyboru paru gier. Kilka przyzwoitych i mniej typowych można mimo wszystko znaleźć. W razie czego, można też sięgnąć po sprawdzone krzesełka, pociąg itp. W ostateczności można zadowolić się jedną lub dwiema zabawami. Celem niech zawsze będzie dobra zabawa, ale w kulturalny sposób.
<<Zobacz też: Zostań wzorowym gospodarzem swojego wesela>>
Dyscypliny sportowe
Kilka par losuje dyscypliny sportowe, które później musi zasymulować w zwolnionym tempie przy muzyce. Najlepiej jak utwory pochodzą z filmów dotyczących tych sportów. Na koniec publiczność aplauzem głosuje na najlepsze wykonanie.
Karaoke
Dobrym pomysłem będzie przeprowadzenie konkursu karaoke, z choćby 4-5 uczestnikami. Dodatkowym smaczkiem może być przemyślane dobranie utworów do wykonania. Również aplauzem wybiera się zwycięzcę.
Playback
Kiedy brakuje sprzętu do karaoke, można zabawić się w śpiewanie i granie z playbacku. Grać można nawet zespołowo, tworząc kapelę lub boysband. Puszczamy utwór w oryginalnym wykonaniu, a uczestnicy zabawy symulują jego wykonanie. Rekwizyty będą mile widziane, choć nie konieczne.
Kopciuszek
Grupa panów wychodzi z sali, a grupa pań, w tej samej liczbie, zdejmuje po jednym bucie. Zebrane buty zostawia się w jednym miejscu. Panowie następnie zabierają po buciku i szukają właścicielki. Po znalezieniu proszą je do tańca. To gra nastawiona na integrację, a nie na wygraną.
Tańce pokoleniowe
Ciekawym pomysłem jest też przeprowadzenie rywalizacji sześciu (lub i więcej) par, trzech młodych i trzech starszych. Młodzi tańczą do muzyki sprzed 30-40 lat, a starsi do współczesnej muzyki rozrywkowej. W każdej kategorii wiekowej wybiera się najlepszych.
<<Zobacz też: Czy mężczyzna powinien płacić za kobietę?>>
Sporą listę zabaw znalazłem tutaj: Zabawy weselne. Są posegregowane od przyzwoitych i polecanych, po zdecydowanie odradzane. Jeśli natomiast znasz jakieś inne zabawy warte polecenia, koniecznie napisz o nich w komentarzu! Z pewnością pomożesz wielu parom, które właśnie szykują ślub.
Jeśli również uważasz, że ten artykuł powinien trafić do szerokiego grona zainteresowanych, by choć trochę poprawić sytuację na polskich weselach, będę wdzięczny za jego udostępnienie dalej czy chociaż polubienie. Zostaw też komentarz. Informacje zwrotne od czytelników są dla mnie najlepszą motywacją do dalszej pracy.
PS Jeśli nie wierzysz, że można robić na weselu jajko w spodniach, rozbieranie się czy też skubanie z nóg mężczyzny włosów na talerz (sic!!!) zajrzyj na YouTube. Zespoły weselne chwalą się takimi nagraniami, jakby to było coś wspaniałego. Ostatecznie uznałem, że nie będę publikował tutaj linków do tych filmów, bo niewiele by to wniosło do merytorycznej strony artykułu, a jedynie nakręcało by głupotę tych zabaw. Zainteresowani łatwo je znajdą sami.
PS2 Podziękowania dla Agnieszki Werechy za podsunięcie kilku gier z jej doświadczenia fotografki weselnej.
Opisane „zabawy” widywałem (na szczęście nie strasznie często) na własne oczy, w jednej nawet udało mi się wziąć udział… Żenuła…
Pewnie socjolog umiałby znaleźć dokładnie źródło takiej uciechy, mnie natomiast wydaje się, że bierze się to z wiejskości społeczeństwa — wiadomo, że takie społeczności były zwykle dość frywolne.
Stąd też zapewne upodobanie do „tradycyjnej” muzyki weselnej — umcyk-umcyk-umcyk-umcyk…
Etnolodzy chyba prędzej zajęliby się tym tematem. Ale też jestem ciekaw.
Dziękujmy K. Darwinowi za teorię doboru naturalnego.
Wpis bardzo interesujący i rzeczywiście wiele zabaw weselnych jest raczej żałosnych niż śmiesznych, ale na Boga….. KARAOKE NA WESELU?!! Żeby goście z nudów się pospali?
Jako 15-20 minutowa rozrywka, jak najbardziej. Oczywiście nie można dać gościom przejąć kontroli nad mikrofonem.
To chyba zależy od gości. Jakbyś zaprosił Japończyków to bawiliby się świetnie 😉
Dobre są zabawy przedstawiające sobie nawzajem gości, aby zintegrować i poznać rodziny.
Słyszałam o jakiejś prostej piosence w której refrenem było coś w stylu „a teraz wstają wszystkie Katarzyny/kuzynki/ciotki/babcie panny młodej”. I tak kilka razy pod rząd, żeby można było poznać relacje rodzinne pary młodej.
Wreszcie ktoś to napisał, bo dotąd myślałem że tylko ja uważam, iż większość tych weselnych zabaw to żenada.
Myślę, że wiele osób tak właśnie myśli. Jednak są ciągle zwolennicy takich zabaw. Widać ich choćby w komentarzach na wykopie:
http://www.wykop.pl/link/3249447/zabawy-weselne-czy-musza-byc-tak-zenujace/
To ich wolna wola, jak chcą to niech się „bawią” 🙂 widać potrzebują tego typu rozrywki.
Zawsze jednostek prymitywnych było więcej niż normalnych. Problem z takimi ludźmi polega na tym, że chcą się bawić cudzym kosztem. I stąd ta próba wciągnięcia w tego typu dyskusyjnej jakości zabawy innych, nawet wbrew ich woli. Jeśli grupa prymitywów zdominuje daną imprezę to staje się ona manifestacją prymitywizmu. Tak po prostu jest. Dlatego wesela zazwyczaj są esencją banału, złego smaku, kiczu, tandety no i bardzo często chamstwa. Ileż to razy ja muszę wręcz stanowczo odmawiać gdy przybiega do mnie co 3 minuty ktoś z kieliszkiem i wciska na siłę. Nie piję alkoholu, jest to w rodzinie znany fakt, a mimo… Czytaj więcej »
„Zawsze jednostek prymitywnych było więcej niż normalnych.”
Nie zgodzę się z tym. Po prostu ci pierwsi są lepiej widoczni; jak każda odchyłka — pozytywna, czy nie — od czegoś co nazwiemy „normalnością”.
Oh a ja lubię imieniny ale może inaczej się je u mnie w domu świętowało. Zapraszaliśmy rodzinę, mama piekła placek z owocami (mój ulubiony), był też ciepły posiłek, wódka się nie lała. Dzisiaj mam ogród i jak kwiecień pozwala to bawimy się w ogrodzie.
Świetny artykuł. Przez właśnie takie podejście ludzi do świętowania „najważniejszego dnia w życiu” unikam takich imprez. Wielokrotnie się zastanawiałem oglądając to wszystko z boku jak ludziom nie wstyd. Tak po prostu jak im nie wstyd. Na co dzień poważni ludzie a w dniu wesela hołota – wypić ile wlezie, zarzygać stół, złapać za cycka dziewczynę kolegi, narobić wstydu rodzinie itd. itd. A następnego dnia wszyscy zachowują się jakby to nie miało miejsca. Coś jak „co się stało w Vegas zostaje w Vegas”.
Sam bym lepiej tego nie napisał, dlatego wesela omijam szerokim łukiem.
Wesela u nas są swoistym karnawałem. Ciekawe, że nie wszędzie są takie zwyczaje. To ma pewnie jakieś głębsze kulturowe korzenie.
Myślę, że nawet dużo bardziej lokalne niż mogłoby się wydawać.
Jak mozna wiazac udawanie seksualnych pozycji i chlanie do zwymiotowania z religia wg ktorej to grzech?
Akurat religijni chętnie podpisaliby się pod powyższym artykułem. 🙂
Akurat nie mowie o artykule, tylko o jednym z komentarzy 🙂
Akurat mój komentarz wyraził mniej więcej to samo, co Pani komentarz. 😀
Myślę, że nie ma to większego związku. Moja rodzina w zasadzie nie jest religijna, a zabawy weselne prawie zawsze wyglądały podobnie – czy to u osób bardziej religijnych, czy zupełnie niewierzących. Tu raczej chodzi o pewną hmm.. „tradycję” wesel. Oczywiście, zdarzały się wesela, na których takich zabaw i zachowań prawie wcale nie było, ale to niewielki procent.
Myślę, że to bardziej wynika z jakichś starych ludowych tradycji na wsiach (oczepiny), gdzie mieli do tego zupełnie inne podejście i inne poczucie obciachu. Teraz ludzie biorą różne zwyczaje bez zastanowienia, bo „zawsze się tak robi”. Ja i moi katoliccy przyjaciele mamy negatywne zdanie o tego typu zabawach. A tych zabaw z długopisami itp to chyba nie widziałam od lat 90-tych
Dlatego ja na te zabawy mówię „odczepiny”. Zazwyczaj odczepiam się od wesołego stada i idę wtedy zaczerpnąć świeżego powietrza.
Też dobry pomysł. Po co ryzykować.
Mam dokładnie tak samo – zawsze uciekam od tych zabaw, a zaczęło się po tym, jak na jednym weselu wzięłam w takiej zabawie udział. Nie wiedziałam, że karą jest picie wódki – ja alkoholu z pewnych powodów nie mogę pić, a DJ oraz goście nie dawali mi spokoju, w końcu się zdenerwowałam i wyszłam. Od tamtej pory jak na weselu słyszę hasło „gry” lub „zabawa dla gości” od razu uciekam z sali.
to jest tak ohydne zmuszać ludzi do picia :/
Znam temat i nie cierpie tego a za tydzien moje wesele… 🙂 Jak byc asertywnym i kulturalnym oto jest pytanie 🙂
Wszystko byłoby jeszcze dobrze, gdyby do tych zabaw nie werbowali na siłę. Ile razy ciągnęli mnie za rękę na podłogę i musiałam się wyrywać, a potem słuchać, że
a) „nie potrafię się bawić”,
b) „nie mam poczucia humoru”,
c) „jestem sztywna”
d) „to tylko zabawa”.
Przez to nie cierpię wesel, a podczas oczepin muszę się chować po kątach, albo wychodzić z chłopakiem gdzieś na zewnątrz. Nie do wszystkich niestety dociera, że są osoby, które nie chcą brać udziału w takiej farsie.
No właśnie! Choć doświadczenie uczy, że konsekwencja w działaniu w końcu ich przekonuje, żeby nie naciskali.
Witaj w klubie „czas na chwilę zniknąć i wrócić na tort”
Czuję dokładnie to samo… Zawsze mam z tym problem, a inni wygadują „o jejku, ale jesteś spięty, przecież to tylko zabawa weselna”. Czas zabaw weselnych to idealny moment na złapanie świeżego oddechu na powietrzu. Ostatnio byłem na takim wiejskim weselu i też się zmyłem na ten czas imprezy, ale z opowieści tych którzy pozostali słyszałem, że wiele osób tak zrobiło, bo zespół który grał nie miał za bardzo kogo wziąć do tych zabaw. Coś się rusza w ludziach i to na dobre chyba.
Nie musi i coraz więcej ludzi z tego rezygnuje. Co rok mam jedno, dwa wesela i już dawno nie widziałam tych żenujących zabaw. Odczepiny są ale raczej śmieszne, bez dziwnych zadań. Moja przyjaciółka o północy wyciągnęła gitarę, rozdała gościom teksty, wszyscy usiedli blisko siebie i śpiewaliśmy stare piosenki, nie przyśpiewki, ko z kim za stodołą. Było naprawdę miło. Tego z brudzeniem się i skubanie włosów z męskich nóg nie znam, za to macanie, rozbieranie, podteksty to pamiętam z czasów lat 90. Bardzo ważna kwestia to alkohol. Ludzie nie rozumieją, że jak ktoś nie chce to się mu na siłę nie… Czytaj więcej »
Z alkoholem to jest ciekawe zjawisko. O tym, że nie piję wiedzą wszyscy w moim otoczeniu. Nie zamierzam się tłumaczyć im dlaczego, nie piję, nie lubię i już, nie mam ochoty się truć. Mimo tego za każdym razem jest próba wciśnięcia alkoholu. Głupawe uzasadnianie jak to bez sensu nie pić. Mnie już nudzi każdorazowo walka z tymi ludźmi. Ja jestem nieugięty ale do nich nie dociera. A obserwowanie ludzi, którzy zachowują się coraz gorzej w zależności od wypitego alkoholu podaje tylko refleksję, jak to ludzi potrafią się upodlić twierdząc, że do zabawy potrzebny jest alkohol. Ja nie wiem jak można… Czytaj więcej »
Ależ jak doskonale to znam. Z doświadczenia (też nie piję, bo to do mnie nie trafia) – trzeba mieć przygotowaną argumentację dostosowaną do kilku typowych grup imprezowiczów. Niektórzy sugerują, żeby wciskać kit, że się jest na antybiotykach (chociaż nigdy tego nie użyłem).
Paradoksalnie, z własnych przeżyć – największy problem z zaakceptowaniem faktu, że się po prostu nie pije, mają… kobiety?
Niestety, ja też abstynentka, wszyscy to wiedza a jest pewien wujek, który za każdym razem pyta się na imprezach, dlaczego nie piję i „tylko kieliszek za zdrowie solenizanta”. Irytujące.
Na własnym weselu zażądałam dla siebie szampan bezalkoholowy „na wejście”.
Ostatnio wile słyszałem/czytałem o weselach w formie ogniska. Gitara, śpiew i kiełbaska z ognia.
Jaki ma Pan stosunek do takiej formy świętowania?
Wydaje mi się, że kiełbaska i ognisko na weselu nie mieści się w savoir-vivre. Proszę też nie odebrać mojego komentarza jako kąśliwego pouczania :-).
Zawsze dobrą wymówką było „idę poszukać X, dawno go nie widziałam” 😉 lub „troszkę źle się czuję, daj mi chwilkę odpocząć”, aczkolwiek to irytujące ciągle szukać wymówek. Nie powinno znaczyć nie i spokój.
No właśnie smutne, że goście muszą się ratować w takich chwilach.
Niestety ale właśnie w tym problem. Że zaproszeni na takie wesele muszą być czujni, muszą się w pewnych sytuacjach ewakuować, wychodzić, robić wybiegi tworząc wymówki.
Byłem na kilku weselach poza granicami naszego kraju. Forma trochę bardziej kameralna.
Muzyka ze smakiem, trochę swingu trochę jazzu, ogólnie muzyka wysmakowana.
Goście kultura pierwsza klasa, nie było to towarzystwo snobów, ale to jak to całościowo wyglądało było doświadczeniem, które powoduje, że wesela w Polsce budzą we mnie obrzydzenie.
Goście tańczyli do jazzu?
A muszą tańczyć?
Moim wielkim rozczarowaniem było (na własnym weselu), gdy do zabawy dali drinka. Zadanie: jak najszybciej wypić. To był bardzo mocny drink i akurat padło na przyjaciółkę. Zaniemogła i przespała kolejne dwie godziny.
I generalnie para młoda może starać się dobrać tak zabawy, żeby nie były uwłaczające, normalne i jednocześnie do śmiechu, ale wodzirej może i tak swoje dodać, bo przecież wie najlepiej, co jest zabawne.
To prawda, często na weselach spotykam takich dj’ów i zespoły, które „wiedzą lepiej”. Nawet gdy para młoda kategorycznie zabroni jakichkolwiek zabaw, oni i tak często próbują coś przemycić… Niestety.
Ja rozumiem, że chcą elementu zaskoczenia dla pary młodej, żeby się dobrze bawili, ale jakim kosztem.
Ja bym nie zapłaciła wodzirejowi pełnej stawki za złamanie umowy.
Oh wręcz nienawidzę weselnych zabaw tego typu, które opisałeś. Są strasznie żenujące. Raz miałam wielką nieprzyjemność brać udział w zawodach „tańca na nietypowy sposób” – określony z góry przez zadanie, po której komiwojażer na głos skomentował, jak doskonały miał widok na moją bieliznę. Innym razem przenoszenie złotówki między kolanami z punktu A do punku B miało wskazać dziewice. Asertywność w takich sytuacjach jest naprawdę bardzo trudna, bo to nie znajomi, których można zmienić, tylko rodzina. Jestem ogólnie uznawana za nietowarzyską przez ludzi, którzy znają mnie powierzchownie. Gdy odmawiałam udziału w podobnych zabawach, ja i mój partner jesteśmy spychani na towarzyski… Czytaj więcej »
Jest mnóstwo alternatyw dla disco polo – chociażby stare włoskie utwory, hity lat 70tych, 80tych, klimaty latynoamerykańskie, pop, rock. Stwórz własną playlistę piosenek przy których lubisz się bawić, pokaż ją zespołowi lub dj-owi i sprawa załatwiona (o ile zespół lub dj będą kompromisowi). Pamiętaj, że to Twoja impreza i nie daj się zwieść słowom, że „wesele robi się dla gości”. Jestem zdania, że Para Młoda nie powinna się w tym dniu dodatkowo stresować i męczyć kiepskim repertuarem muzycznym. Goście będą się dobrze bawić wtedy, kiedy i Wy (para młoda) będziecie również na parkiecie. Trzymam kciuki za organizację 🙂
To właśnie to co mnie całe życie stresowało gdy myślałam o weselu: „wesele robi się dla gości” – czyli powinno być dokładnie to czego spodziewają się goście: ślub w kościele, wielka suknia, disco polo, tandetne zabawy i tłuste jedzenie zakrapiane duża ilością wódki. Zęby mi cierpną. Na szczęście jestem dorosła, sama będę płacić za własną imprezę i tak jak piszesz, mam zamiar się na niej dobrze bawić, a nie męczyć
Dlaczego nie Disco Polo? Bo kicz, głupie teksty, prosta muzyka? Czy jakiś inny powód? Nie przesadzałabym z tymi hitami lat 70-tych i 80-tych. Byłam jako gość na weselu, na którym DJ miał zakaz puszczania Disco Polo i cały czas męczył nas kawałkami, o których wspomniałaś. Nazywam to męczeniem, bo chociaż lubię posłuchać takiej muzyki to ma ona jakieś takie jednolite, po dłuższym czasie robiące się ślamazarne tempo. Tańczyłam dużo, ale nudziłam się okrutnie. DJ puścił tylko raz, przez chwilę, trzy piosenki Disco Polo pod rząd i to był jedyny moment, kiedy parkiet był wypełniony. Rozumiem, że ktoś nie lubi DP.… Czytaj więcej »
Naprawdę muzyka disco z lat 80-90 czy nawet starsza, jak rock/a/roll jest dla ciebie nie do zatańczenia? To co czego tańczy się na dyskotekach poza wiejskimi remizami? Przecież przy takiej Abbie to nogi same pląsają.
U mnie nie było disco-polo, a wszyscy tańczyć potrafili.
W Niemczech na weselu grano Schlager, coś podobnego do naszego Disco Polo i piosenek biesiadnych, pop. Trudno zdefiniować.
Warto pomyśleć o muzyce, przy której my się dobrze bawimy. Disco polo wpada w ucho ale nie moja bajka. Za to bardzo dobrze mogę wyobrazić sobie muzykę lat 20-30, rock, pop. Tego jest naprawdę dużo a co do osób starszych. Moi rodzice są w wieku 58 i 59 i lubią rock, muzyka ich młodości. Hmm wesele w rytmie swinga. Byłoby zabawnie.
Jest na to chyba jedyny sposób, również być kąśliwym tylko jeszcze bardziej. Jeśli to jest ktoś z rodziny to na pewno znamy jakiś jego/jej słaby punkt. I bezlitośnie wsunąć szpilę, tek do bólu, bez litości. Następnym razem nie zaryzykują potyczki słownej.
A w ogóle się dziwię dlaczego młodzi godzą się na taki głupoty, Jestem pewna, że dla większości panien młodych taki zabawy są obrzydliwie żenujące, żeby tylko zadowolić jakąś bandę ćwoków,
Przypuszczam, że gdyby nie presja rodziny wiele ślubów obyłoby się beż żadnego wesela,
I przez te kretyńskie zabawy od dziecka bałem się swojego wesela i tego że będę musiał zorganizować te kretynizmy… to nie to że się użalam czy coś, ale z autopsji mogę powiedzieć, że taki klimat wesel bardzo wypacza ich obraz w umyśle dzieciaków, które na weselach zawsze gdzieś tam są i oglądają ludzi których na codzień mniej lub bardziej szanują, jak robią z siebie zboczone, zapite miernoty. Taki dzieciak nie kojarzy wtedy wesela jako dnia radosnej celebracji miłości dwojga ludzi, czy chociażby dnia gdy rodzina bliższa i dalsza cieszy się swoim towarzystwem, identyfikuje wtedy tą imprezę jako coś odrzucającego i… Czytaj więcej »
Świetny film. Oglądając go ma się wrażenie właśnie, jakby się było na takim typowym polskim weselu. Te same uczucia, ten sam poziom żenady, który ten film doskonale pokazuje.
Całkowicie się zgadzam. Z tą różnicą, że ja do wesel jako tako się nie zraziłam, ale zawsze mówiłam, że na moim nie będzie takich kretyńskich zabaw. I nie będzie. 😉
Jak sam napisałeś „swojego wesela” to jedynie kwestia ustalenia z przyszłą małżonką, czy będą czy nie, a jeśli tak to jakie. A następnie odpowiedni zapis z Dj-em/wodzirejem/zespołem.
Mógłbym napisać dokładnie to samo, co Papinian. My z żoną zrezygnowaliśmy z wesela właśnie z tych powodów. Zamiast tego była po prostu wytworna kolacja ze spokojną muzyką w tle. Kto chciał, ten mógł tańczyć, ale żadnych zabaw i gier nie było.
Niektórzy mówili później, że na takim „weselu” z klasą nigdy nie byli. Polecam to rozwiązanie i przekonanie do tego narzeczonej :).
Ja miałam ślub o 12, a po nim obiad dla najbliższej rodziny (rodzice i rodzeństwo i dzieci). Wieczorem wyskoczyłam z mężem na sushi i drinka 🙂 Jestem bardzo zadowolona z tego jak uczciliśmy ten dzień.
1. Tylko od organizatora zależy czy zabawy będą czy nie. Dlaczego uważasz, że „musisz” zorganizować te „kretynizmy”? 2. Wesele to nie zabawa dla dzieci – między innymi z powodu alkoholu. Gdyby dziecku (odpukać) podczas wesela coś się stało, jego opiekun ma na głowie kuratora i prokuratora z marszu, bo pierwsze co jest sprawdza, to trzeźwość. Innymi powodami, dla którego na weselach nie powinno być dzieci, to: – zbyt łatwa dostępność alkoholu, trudno upilnować dziecko by nie upiło z kieliszka – rodzic często zajęty jest marudzącym z nudów lub zmęczenia dzieckiem zamiast zabawą – zabawa trwa często do świtu, kiedy dziecko… Czytaj więcej »
W ogóle nie znajduję powodów, dla których takie zabawy miałaby się odbywać. Na weselu najważniejsza jest dobra muzyka (z tym niestety różnie bywa). Wtedy ludzie dobrze się bawią i nie potrzebują takich wątpliwej jakości rozrywek. Z moich obserwacji wynika, że na szczeście takich zabaw jest co raz mniej. Natomiast nadal poważnym problemem jest nadal nakłanianie czy wręcz zmuszanie do picia. Na szczęście mój poziom asertywności z wiekiem wzrasta – kiedy nie mam ochoty na kolejnego kieliszka, to po prostu to mówię. Jeśli ktoś z tego powodu się obraża, to jest to najlepszy dowód na to, że nie warto z taką… Czytaj więcej »
Też mam wrażenie, że idzie ku lepszemu.
A nakłanianie do picia to bardzo zły zwyczaj. Niestety jest to zwyczaj.
dlatego nie chodzę na wesela
Ostatnio widziałem na weselu zabawę moim zdaniem w dobrym smaku. Był to swoisty konkurs taneczny. Pary tańczyły że sobą w rytm muzyki, a gdy ta przestawała grać, zadaniem partnera było zdjąć jak najszybciej marynarkę wycinać ja na lewą stronę i nałożyć na partnerkę. W kolejnej rundzie trzeba było powtórzyć całość w odwrotnej kolejności. Para, która wykonała zadanie najwolniej odpadała z konkursu. Było przy tym mnóstwo dobrej zabawy a jednak obyło się bez niszczenia strojów, upijania się alkoholem lub rozbierania się przy wszystkich- oczywiście nie licząc zdejmowanych marynarek 😉
Dla wielu osób takie zabawy są świetną formą relaksu i rozrywki na weselu. Jeśli nie chcesz, nie musisz w nich uczestniczyć. Nie mów wtłaczaj na siłę innym ludziom swojej ideologi. Dla mnie żenujący jest fakt, że człowiek który nazywa się gentelmanem stawia się wyżej i uważa się za lepszą osobę niż ludzie, którzy lubią sobie wypić na weselu.
Powtarzasz się i jak widać nie rozumiesz kompletnie poruszanego zagadnienia. Możesz nie przepadać za autorem, ale masz stertę komentarzy ludzi, którzy wypowiedzieli się jak to w praktyce wygląda na weselach.
Ideologię wtłaczasz ty twierdząc, że jest inaczej niż jest faktycznie.
Niestety na tle wielu komentarzy po prostu wychodzi, że się mylisz.
Cóż, po raz kolejny niechętnie będę bronił Kawalera. Będzie przydługo za co przepraszam. Ma rację stwierdzając, żebyśmy nie wtłaczali im swojej ideologii. Każdy ma prawo być kim chce i zachowywać się jak chce. Dżentelmeństwo polega na wysokich standardach, jak ktoś nie chce, lub nie jest do nich zdolny, to niech sobie żyje w swoich niskich. Tutaj niestety pojawia się problem, że savoir vivre stał się otwarty na wszystkich. Ludzie żyjący z tymi zasadami powinni się jasno oddzielić się od reszty społeczeństwa. Wcale to nie oznacza izolacji. Jeśli ktoś nie chce mieć „zdolności honorowej”, to nie mam wobec takiej osoby żadnych… Czytaj więcej »
„Jeśli nie chcesz, nie musisz w nich uczestniczyć.” Problem jest taki, że bierzesz udział w takim weselu/przyjęciu, bo dotyczy kogoś Tobie bliskiego (i chcesz być na nim właśnie dla tej osoby). A jednocześnie jesteś wręcz zmuszany do brania udziału w niektórych „zabawach” albo do picia alkoholu, na co nie masz ochoty (np. już wypiłeś wystarczająco dużo i nie chcesz ryzykować). I to jest problem: zrozumienie, że nie każdy ma na to ochotę. Sam unikam miejsc i imprez, które mnie nie interesują. Nie namawiam kogoś, aby podzielał moje zainteresowania (co najwyżej można o nich porozmawiać, o ile jest ku temu sposobność).… Czytaj więcej »
Bycie dżentelmenem zobowiązuje. Nie każdy nim jest czy do niego aspiruje. Przecież przymusu nie ma. Można być „wieśniakiem”, „prostakiem”, „kibolem”, skoro komuś pasuje taki styl bycia.
Tekst o zabawach weselnych skierowany jest do pierwszej grupy ludzi. Skoro się do nich nie poczuwasz, to po co ten komentarz?
Po prostu dżentelmen nie jest w stanie relaksować się przy takich zabawach i nie uznaje ich za rozrywkę.
Tak samo upijanie się nie przystoi dżentelmenowi. Picie alkoholu w sposób kulturalny i nie powodujący utraty kontroli nad własnym zachowaniem – tak, pijaństwo – nie.
Nie musi tego robić Bo NAPRAWDĘ jest lepszy. A ktoś kto idzie na wesele w celu upicia się nie jest dobrą osobą
Chcesz chlać to chlej w domu albo w towarzystwie innych chlejących. Osoby, które ” lubią wypić” po przekroczeniu pewnej granicy robią różne rzeczy- w skrócie, rozrabiają, demolują, a jeśli nawet nie to albo rzygają i ktoś musi po nich sprzątać, albo są namolni w najlepszym razie śpią pod stołem.
Jakim prawem psują komuś jego uroczystość
To nie zabawy są żenujące lecz ludzie, czują się zażenowani biorąc w nich udział. Jeśli się komuś nie podoba to nie bierzcie udziału w takich zabawach.
Pokrętna logika. To tak jak stwierdzić w związku z samochodem ze słabym silnikiem, ze to nie wina słabego silnika, że wolno jedzie tylko zbyt wygórowanych oczekiwań kierowcy. Najwidoczniej nie rozumiesz, że wywierana jest gigantyczna presja, często dochodzi do szarpania za ręce i wciągania na parkiet siłą. Zabawy są prymitywne i możesz sobie to tłumaczyć jak chcesz. Fakty są takie, że większość zabaw kreowana jest przez ludzi pozbawionych klasy i poczucia smaku. A już na weselach wiejskich poziom prymitywizmu i żenady bije rekordy. „Zabawa” ma jakąś formę, ludzie w niej realizują zadany przez „zabawę” scenariusz. Więc pisanie o tym, ze to… Czytaj więcej »
Jak można winić słaby silnik za osiągi? Silnik nie ma wpływu na swoje osiągi. To śmieszne, że winą słabego samochodu jest silnik. Jaki koń jest każdy widzi. To, że samochód jest słaby, jest nadanym opisem przez człowieka. Jeśli komuś nie odpowiada słaby samochód, to niech sobie wymieni na nowy, a nie pomstuje na silnik, że ktoś włożył mu za mało mocy. Savoir vivre to wymaganie najwyższej jakości. Prymitywne zabawy opierają się na najniższych standardach. Dżentelmenowi nie przystoi brać w nich udział. Tu nie chodzi o zażenowanie, ale o obniżanie standardów, które sobie narzucamy. Oczywiście, ocenianie stopnia przyzwoitości zabawy należy do… Czytaj więcej »
Przecież to prosta analogia była, a ty się silisz na jej analizę. No wybacz ale po co? Wiadomo o co chodzi. Usiłujesz dokonać filozoficznej analizy prostych przykładów. Nie przesadzasz czasem? Silnik można winić jeśli samochód nie należy do ciebie lecz jesteś chwilowym jego użytkownikiem i decyzja o zakupie pojazdu nie należała do ciebie. Czy to wystarczające dla ciebie wyjaśnienie? To może jeszcze dopowiem. Rozchodzi się o fizykę. O graniczne możliwości danej konstrukcji. Jeśli zabawa uznana zostanie za zbyt niski standard jakości to nie da się jej ominąć bo już na niej/w niej jesteś i trochę za późno na omijanie. Nie… Czytaj więcej »
Teraz dochodzi jeszcze durna moda na bieganie z telefonami i pstrykanie zdjęć. Ja osobiście nie mam ochoty by ktoś publikował mój wizerunek na wszelkiej maści serwisach społecznościowych, a tak się niestety dzieje na weselach, że nawet nie wiemy w którym momencie i w jakiej sytuacji ktoś bez naszej wiedzy i zgody wrzuci zdjęcia do internetu. Prymitywne zwyczaje na Polskich weselach niestety dominują. Może nie tak ekstremalne jak opisała autor ale nadal jest sporo, które są skrajnie żenujące. Nie znoszę chodzić na wesela, ale czasami nie ma się wyjścia. Zazwyczaj jednak odmawiam. Niestety wkrótce muszę iść na jedno, gdzie odmówić mi… Czytaj więcej »
Byłam trzy lata temu na fantastycznym weselu, mimo, że za weselami ogólnie nie przepadam. Jedną ze świetnych zabaw, które tam były, była gra oparta na „Jakiej to melodii”. Dj puszczał 30 kawałków, które drużyny (goście zebrani przy danym 8-osobowym stole) musieli odgadnąć spisując je na kartkach. Była to zabawa niesamowicie emocjonująca, integrująca i wesoła. Co najlepsze, nie były to kawałki disco polo, a klasyki, muzyka z seriali, filmów oraz hity. Zdecydowanie polecam! Innym fajnym motywem na całe wesele jest rozdanie gościom aparatów jednorazowych (po 1 na stolik) i poproszenie, by w trakcie wesela fotografowali sami zabawę przy danym stoliku. Karaoke… Czytaj więcej »
I jeszcze to disco-polo… Ja rozumiem, parę utworów przez całą noc można, ale nie 99% nocy!
Polecam beletrystykę Ayn Rand, w szczególności Źródło, a także jej bardziej filozoficzne prace. Traktują o etyce, moralności, postawach ludzi wobec innych. Ayn Rand wychodzi od tego, że szczęście jest czymś osobistym,tłumaczy i pokazuje, że dobrze pojęty egoizm, a więc dbałość o swój długofalowy interes prowadzi do szczęścia. Nie jest to powszechne rozumienie egoizmu jako działania kosztem innych. Działając przeciwko innym szkodzimy sobie w dłuższej perspektywie, ponieważ relacje z ludźmi trwają całe życie, żyjemy też we gospodarce, systemie naczyń połączonych, gdzie żadna decyzja nie jest oderwana od reszty świata. Zagrożenia dla naszego charakteru, a tym samym dla przekazywanych wartości, a więc… Czytaj więcej »
Bardzo potrzebny wpis, dziękuję. Chciałabym napisać przy okazji o weselu, które widziałam na Słowacji i które mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło i dało dużo do myślenia. Mianowicie alkoholem weselnym nie była wyłącznie wódka, a właściwie głównie wino (z tego, co zrozumiałam, jest tam to dość powszechna praktyka), gdyż nie zależało Państwu Młodym na błyskawicznym spiciu gości – tak mówili. Kolejna rzecz – muzyka. Głównie klasyki muzyki popowej, rockowej – goście bawili się wyśmienicie. Oczepiny – gdy nadeszła godzina 24:00, rozpoczęły się oczepiny… ale takie prawdziwe, zgodne z nazwą. Panna Młoda ubrała się w tradycyjny strój ludowy i wianek. Przyszła grupka śpiewaczek… Czytaj więcej »
Nie dziwię się że Panna Młoda płakała. Sam wzruszyłem się wyobrażając sobie tylko co mogła w tej chwili czuć.
Moje wesele podobnie wyglądało. Owszem, była wódka, dla konserwatystów, ale dla tych, co nie chcieli się spić, było wino. Wódka nam została, a wino poszło prawie całe. Nie było disco-polo. Daliśmy DJowi listę utworów, które są w „naszym klimacie”, ale w wszelki wypadek poprosiliśmy, by miał w zanadrzu jakieś mało „obciachowe” disco-polo, gdyby się okazało, że starsi nie chcą się bawić do utworów Rodowicz, ABBY, BeeGees i klasyków rock’n’rolla (nie wiedzieliśmy jak zareagują goście na nasze „nietradycyjne” podejście). Miałam dwóch świadków/drużbów – mężczyzn. Bez świadkowej/druhny. Nie było oczepin – stwierdziliśmy, że zdejmowanie „dziewiczego wianka” byłoby pretensjonalne, skoro ślub braliśmy po… Czytaj więcej »
Idealnie Autor wstrzelił się z artykułem. Za miesiąc będziemy uczestniczyć w weselu. Mam nadzieję, żę uda się mi i mojej partnerce uniknąć takich „atrakcji”. Pozdrawiam.
Strasznie spięte dziady tu przesiadują. Polecam troche dystansu do siebie, korona wam z głowy nie spadnie jak się czasem powygłupiacie nowobogackie trole.
Nowobogackie? Ty znasz w ogóle znaczenia tego słowa kalafiorze?
Tacy jak ty najchętniej wygłupiają się kosztem innych. To, że tobie coś odpowiada nie oznacza, że innym również ma to pasować. Statystyka kładzie cię na łopatki, większość osób tutaj wypowiadających się jasno wykazuje, że tego typu prymitywizm weselny im nie odpowiada.
Takich zdystansowanych jak ty to ja często widzę jak rzygają po rowach albo leją pod ścianą lokalu weselnego.
Nasze wesele złamało wiele konwencji, a i tak goście i przede wszystkim my uznaliśmy je za udane. Po pierwsze brak disco-polo. No z małym wyjątkiem bo była część rodziny która nie umie się bawić przy innej muzyce, co chwila prosili o jakiś kawałek, a jak się w końcu zgodziliśmy (ok godziny 2 w nocy) to nie mogli się zdecydować. Tort o godzinie 21. Zabawy nie wszystkie na oczepinach a w trakcie całej zabawy. Pierwsza zabawa to był pociąg jadący przez różne kraje i tańce tych krajów, zorba, kankan, czardasz tango, polonez itp. Zabawa angażowała wielu weselników i bardzo się podobała.… Czytaj więcej »
Myśmy tort mieli po obiedzie, jako deser. Uznałam, że o północy goście nie będą już w stanie docenić cukierniczego kunsztu (alkohol, zmęczenie, przejedzenie) 🙂
Tort był tak duży, że w zasadzie jadło się go całą noc.
Dziękuję za artykuł i komentarze – teraz wiem że nie jestem jedyną osobą, która traktuje takie „zabawy” jako coś żenującego!!!
„Fotografki”-to było zdecydowanie niesmaczne z Twojej strony. Pisząc takie „lewackie” teksty upokarzasz samego siebie. Pozdrawiam
Witam, moim zdaniem to najsłabszy wpis z dotychczasowych… Po pierwsze: zwracam uwagę, iż wspomniane zabawy bez względu na ich obecną formę wywodzą się z tradycji wiejskich zabaw weselnych (jak by na to nie patrzeć to część naszego wspólnego dziedzictwa, w końcu noszenie jajek do kościoła też może się niektórym wydawać dziwne…). Po drugie: nie ma się co napinać i udawać arystokracji – skoro jesteśmy zapraszani na „takie” wesela to najwyraźniej się z niej nie wywodzimy. Po trzecie: przeszczepianie na siłę zabaw klubowych to chyba nieporozumienie. Po czwarte: zawsze możemy w kulturalny sposób odmówić udziału (problem maja ci, którzy tego nie… Czytaj więcej »
1. Jeśli tradycją wiejską jest nakłanianie kogoś do picia alkoholu, choć wyraźnie mówi „nie”, to chyba podziękuję za taką tradycję. Większość zabaw „wiejskich” (jak je nazwałeś) sprowadza się finalnie do picia alkoholu, albo prymitywnych wręcz zachowań.
2. Ktoś tutaj udaje arystokrację? Raczej nikt.
3. „Na siłę” i o to właśnie się rozbija problem: patrz punkt pierwszy. Zmuszanie kogokolwiek do czegokolwiek wbrew jego chęcią jest dla mnie synonimem zwykłego chamstwa.
4. To najlepsze wyjście i przeciwnicy tych „wiejskich zabaw” właśnie to robią — czytając komentarze.
5. Tu patrz punkt 2.
Dokładnie, jak na pewnym weselu szykowały się zabawy, to sobie wyszłam na spacer po okolicy. I wcześniej pojechałam do domu, bo po 2 w nocy atmosfera była pijacka a nie rozrywkowa.
Adamo, dziękuję za tę wypowiedź (chociaż nie pisałeś jej do mnie), bo wyjaśniła mi to, czego nie rozumiałam. Taki obiad, który podajesz tu jako przykład naprawdę może być bardzo sympatyczny – moje „wesele” tak właśnie wyglądało i nie mam wrażenia, że moje wspomnienia w jakikolwiek sposób na tym cierpią 🙂 Po prostu jedni bawią się w taki a inni w inny sposób, dużo zależy od tego, w jakim środowisku się wychowali i nie należy oceniać, czy lepiej jest pochodzić, od pokoleń, ze wsi, czy z miasta – dobrze, jeśli pielęgnowanie tradycji i zwyczajów sprawia nam przyjemność.
Mąż filmuje wesela. Za każdym razem przeglądając materiał pytam: „Serio zostawisz tę zabawę?”, bo moim zdaniem w jednym filmie uroczystość z kościoła, piękny pierwszy taniec i t a k i e zabawy nie przystoi sklejać razem :/ Ale dla wielu Młodych to także element pamiątki… Klient płaci, klient wymaga, a oczy (i serce) bolą…
No niestety taka nasza mentalność polaka, sam pod wpływem ulegam zabawom, chociaż te kompromitujące do tej pory mnie omijają. Warto pamiętać, że niektóre zabawy mogą też powodować. Ostatnio będąc na weselu była zabawa polegająca się na obracaniu się wokół krzesła i bieg po butelke wódki. Pijąc mało i kontrolując się udało mi się tę konkurencję wygrać ale niestety jeden z bardziej wstawionych gości po obrotach tracąc równowagę wleciał w stół i krzesło. Skończyło się na szpitalu. Na szczęście skończyło się na niewielkim wstrząśnieniu mózgu. I kto za to w takim wypadku odpowiada pytam się?
Mam chyba ogromne szczęście do znajomych, bo włosy mi stają dęba na głowie, gdy czytam o tych zabawach – szczęśliwie nigdy nie zdarzyło mi się uczestniczyć w weselu, na którym ktoś coś podobnego by proponował. Raz jeden byłam na weselu zażenowana, ale to ze względu na dziwną muzykę, natomiast wszelkich takich zabaw jak dotąd nie miałam okazji oglądać – myślę, że ma duże znaczenie, na czyje wesele się udajemy a znajomych wybieramy sobie sami, więc wydaje mi się, że łatwo jest uniknąć znalezienia się w towarzystwie osób o tak niewybrednych preferencjach. Czy nie?
Panie Łukaszu, Pracuję jako Dj i Wodzirej na weselach i w 100% zgadzam się z Pańskim artykułem. Można zorganizować świetną zabawę z klasą. Na szczęście z moich obserwacji wynika, że przy zapytaniach ofertowych coraz częściej Młoda Para zaznacza, iż zabawy mają być „na poziomie”, bądź „z klasą”. Ja osobiście nie podejmuje współpracy z osobami, które oczekują zabaw takich jak Pan opisał (tych w złym tonie) – w końcu to też wpływa na mój wizerunek jako prowadzącego. W mojej opinii ciekawą zabawą weselna są tzw. Pytania. Szykuje się dla Pary Młodej duże kartki z imionami Pana Młodego i Panny Młodej. Państwo… Czytaj więcej »
Ja też (jak parę osób poniżej) nie lubię wesel właśnie przez to uczucie zażenowania, towarzyszące mi nawet jeśli nie jestem przymuszana do udziału w „zabawach”, a tylko je obserwuję. Nie lubię być wyciągana nawet do łapania welonu, bo jak widzę te kobiety, którym odbija, skaczą jak małpy, zadzierają im się sukienki i wyrywają sobie ten welon z rąk, to mi się odechciewa wszystkiego. Pół biedy, jak zespół/wodzirej po prostu proponuje udział chętnym (np. „zapraszamy wszystkie panny” i idą te, które chcą), gorzej, jak wywołują imiennie, albo i „jeszcze pani w zielonej sukience, prosimy!”. Ja odmawiam i wszyscy widzą, że jestem… Czytaj więcej »
Dziękuję za kilka pomysłów na weselne zabawy. Przydają mi się za rok 🙂 Planuję świętować bez grama alkoholu i disco polo. Z narzeczonym uwielbiamy tańczyć i żywię uzasadnioną nadzieję, że goście dołączą do nas bez wspomagaczy.
Kilka lat temu podczas wesela kuzyna, postanowiłem że w tym cyrku zwanym oczepinami udziału brać nie będę. Wiedziałem że merytoryczne argumenty do większości członków mojej rodziny nie dotrą, więc wykorzystałem fakt że na wesele przybyłem bez partnerki i… zasymulowałem pijanego do nieprzytomności 🙂
Jak już było po wszystkim nagle cudownie wytrzeźwiałem 🙂
Szczerze mówiąc to trochę nie rozumiem intencji co niektórych wypowiedzi. Zgodnie ze sztuką dobrego wychowania weselem jest przyjęciem państwa młodych, które tradycyjnie organizują ich rodzice dla gości weselnych. Oczywiście niektóre zabawy weselne wołają o pomstę do nieba, ale też nie przesadzajmy z krytyką samej idei. Nie ma się co oszukiwać, obecnie najczęściej dość dobrze znamy charakter zabawowy młodej pary i wiemy czego można się spodziewać na weselu (ewentualnie można dopytac). Natomiast notoryczne unikanie zabawy i uciekanie na czas oczepin może zostać odebrane jak afront dla młodej pary, która zaprosiła takiego weselnika. Jeśli spodziewamy się że charakter wesela nam nie odpowiada… Czytaj więcej »
Odmowa w uczestniczeniu w weselu też jest odbierana jako afront wobec młodych (jeśli zależy im na naszej obecności a nie jesteśmy „zapchajdziurą” do okrągłego rachunku). Zgodnie z zasadami savoir-vivre to po stronie organizatora przyjęcia leży zapewnienie dobrego nastroju gościom.
Z żenujących zabaw weselnych widziałem jedną – wyścigi w paleniu papierosów, które wygrywała osoba która najszybciej spali całego papierosa.
Nie dość, że to zachęcanie ludzi do niszczenia sobie zdrowia, to jeszcze w pomieszczeniu, więc od smrodu trzeba było uciekać na dwór.
______
A w kwestii asertywności powiem tyle – nie poddawanie się presji społecznej świadczy bardzo dobrze o człowieku. Nawet jeśli od niektórych osób usłyszy się negatywne komentarze po naszej odmowie, to po prostu te osoby dają nam znać, że ich opinia jest nic nie warta, bo nie myślą wcale o tym co dla nas dobre.
Macie Panstwo racje. Polskie wesela tak wygladaj, jak jest nizej opisywane. Dlaczego? Dlatego, ze ” czerwona rewolucja spoleczna” zniszczyla, wrecz zakazywala wytwornego zachowywania sie. Czego uczyly nas filmy ze slynnym Wodzirejem ( choc mial on ukazywac cwaniaka ) na czele, Co wprowadzaly do kultury zabawy zakladowe itp. Niszczono jezyk, kulture zachowania, etyke, moralnosc. A czego uczy J. Owsiak: robta co chceta. Na co pozwalaja w imie demokracji, samodecydowania i samostanowienia o sobie dzisiejsi rodzice, szkola, spoleczenstwo? Gdzie sa autorytety, starszyzny, rodzicow, nauczycieli, ksiezy, osob sukcesu intelektualnego. Kiedys swoim autorytetem cieszyl sie nawet np. listonosz, kolejarz, gospodarz domu ( tacy byli… Czytaj więcej »
Byłam ostatnio na pięknym weselu. Oczepiny z rzucaniem bukietem i muszką, a jakże. A potem „belgijka” – tak to nazwano (taniec), inny taniec (z konkursem), zabawa w pytania do młodych. I już, dalej ogólna zabawa. Można? Można. To młodzi decydują co będzie. Nie trzeba przyjmować zaproszenia od młodych, którzy zachowują się głupio.
Dawno nie zaglądałam a tu taki ciekawy wpis był:) Ze swojego doświadczenia bycia gościem, w obsłudze wesel, ukończeniu kursu wodzirejów:) oraz organizowaniu swojego wesela mogę z ręką na sercu powiedzieć, że spokojnie da się zorganizować wesele z klasą tylko trzeba chcieć. Bez alkoholu też się da:) Ale wymaga to przede wszystkim klasy od prowadzących wesele (DJ, zespół czy wodzirej). Prawdziwy wodzirej z klasą niestety na polskim rynku weselnym należy do rzadkości, ale jest kilku/kilkunastu wspaniałych w swoim fachu (piszę w rodzaju męskim bo znam tylko dwie panie wodzirejki:)). Taki wodzirej prowadzi wesele na sali, a nie stojąc z konsolą z… Czytaj więcej »
Ten artykuł powinien być obowiązkową lekturą dla wszystkich młodych par i wodzirejów. Ja po kilku weselach po prostu wychodziłam na godzinę na spacer w okolicach północy – te zabawy były straszne. Na swoim własnym weselu po prostu ograniczyłam je go łapania bukietu i muszki i wspólnego tańca osób, które złapały te przedmioty
Ja raz musiałam wziąć udział w łapaniu bukietu, bo po prostu było za mało wolnych stanem dziewcząt, a pannie młodej strasznie zależało na tym rzucaniu. Z góry wiedziałam, że bukiet zostanie rzucony we mnie. Ale muszkę złapał jakiś 9-latek. Tańczenie z dzieckiem sięgającym pępka nie jest specjalnie interesującą rozrywką.
gdzie wy na te wesela chodzicie chyba do jakiś strażnic??
Jak wszystko w życiu, także i zabawy weselne trzeba zaplanować, by móc liczyć na sukces.
Spędziliśmy łącznie z 3 h. na rozmowach z DJ na temat scenariusza wesela, muzyki i zabaw. Specjalnie piszę, zabawy, gdyż od początku byliśmy sceptyczni nastawieni do słowa „otrzepiny”.
Jako, że nagrody były zacne: mi.in. super expres do kawy* – chętni na zabawy sami się znaleźli 🙂
*gazetka + kubek termiczny + kilka saszetek kawy rozpuszczalnej 😉
Dobry artykuł. Choć można jeszcze wspomnieć o wyprawianiu 18 i 50 urodzin, gdzie nie tyle, co są te sprośne zabawy, co po prostu ciągnięcie na siłę do tańca…. To, że nie lubię tańczyć, nie oznacza, że jestem sztywny, choć niestety, tak to wygląda. Według niektórych, w takich sytuacjach powinno się odrzucić na ten moment ogólnie przyjęte reguły i „wtopić” się w tłum. No cóż, ja póki co odmawiam, czasem kilkakrotnie, moja kobieta to samo. Jedną dobrą myśl z tego wyciągnąłem: Nie będę robić wesela do rana. Introwertyzm nakazuje mi raczej zabrać przyszłą żonę do Francji i tam wspólnie spędzić czas.… Czytaj więcej »
Przez długie lata, uważałem zabawy weselne za objaw największej na świecie żenady i prymitywu. I może nawet tak jest, ale od kiedy w swoim życiu zaczniemy osiągać cele, i zaczniemy koncentrować się na swoim życiu, przestaje nam to przeszkadzać. Nabieramy dystansu i traktujemy to jak wizytę w cyrku. Korona z głowy, również nam nie spadnie, jeśli zabawimy się w głupawe zabawy polegające chociażby na rzucaniu podwiązek. Traktujcie to jak disneylandową przygodę. Przekroczenie tej bariery da Wam wielką radość, nie tyle z potańcówek i wątpliwej jakości atrakcji, ale przede wszystkim z tego, że będziecie potrafili sprezentować tym, którzy Was zaprosili świetną… Czytaj więcej »
„Bo pamiętajcie, że zapraszająca Was Para Młoda, właśnie na tą Waszą dobrą zabawę liczy”.
Czyli, jak ktoś tego nie uznaje za „dobrą zabawę”, to nie powinien się obrazić, jak goście odmawiają w niej udziału. A niestety czasami jest tak, że tylko ucieczka z sali, uwalnia gościa od natrętnej namowy i obrazy.
„Para Młoda, właśnie na tą Waszą dobrą zabawę liczy.” Panna młoda bardzo często na nic nie liczy, musi zaprosić niektórych bo się obrażą, albo matka lub ojcieć będie jej wiercić dziurę w brzuchu. I tak naprawdę może mieć W NOSIE czy się dobrze bawić. Może chciałaby aby zabawa skończyła się jak najszybciej i zacząć spłacać pieniadze, które musiała pożyczyć na wesele.
Zorba czy pociąg mają w sobie dostateczny potencjał integracyjny, naprawdę dodatkowe zabawy nie są konieczne. Poza tym zazwyczaj na weselu znajdzie się dobrze tańczący pan w średnim wieku, który poprosi na parkiet młodsze dziewczęta… a później już impreza się rozwija naturalnym rytmem, nie trzeba jej przesadnie pomagać.
Ra w życiu byłam na weselu z zabawami. Zabawy może do mądrych nie należały, ale na pewno nikogo nie ośmieszały, nie niszczyły ubrań i wizerunku. Czułam sie trochę jak na koloni albo nawet w przedszkolu.
Na jednym z wesel, na których byłam, tańczyliśmy belgijkę. Sądzę, że był to trafny pomysł. Razem bawili się goście 20+ i 50+. Żadnych podtekstów, bardzo kulturalnie. Polecam!
haters gonna hate
Mogę się podzielić pomysłem na zabawę integracyjną, którą przygotowałam na własne wesele. Pomysł wzięty z internetów i zmodyfikowany 😉 Nazwijmy ja „weselne bingo”. Przygotowałam w Wordzie dużą, bardzo prostą tabelę – 5×5 pól. W każdym polu znalazło się inne hasło np. „jest leworęczna/y”, ” potrafi jeździć konno”, „zna Pannę Młodą dłużej niż 10 lat”, „jest z rodziny Pana Młodego”, „przybył/a na wesele z dalekiego kraju”, „ma dziś na sobie coś czerwonego” itp. Nad tabelką umieściłam zasady gry: ZNAJDŹ KOGOŚ, KTO … 1. Znajdź 25 gości, którzy odpowiadają opisom w okienkach i wpisz tam ich imiona. W każdym okienku musi znajdować… Czytaj więcej »