Gentleman powinien być cierpliwy i opanowany, ale nie pozwalać wchodzić sobie na głowę. Na drodze często zdarzają sytuacje, w których można wybuchnąć ze złości i wyżyć się na klaksonie (oczywiście o ile uda się opanować przez zrobieniem czegoś poważniejszego). Prawdziwą klasę kierowcy można poznać po tym, jak zareaguje, gdy ktoś zajdzie mu za skórę.

Nerwy na drodze

To jest wpis wieńczący akcję Gentleman na drodze

Ciernie na jezdni

Nie każdy jest gentlemanem na drodze. Nawet nie każdy chce nim być. Są ludzie, którzy wychodzą z założenia, że będąc bezczelnymi ugrają w życiu więcej. Cóż. Ich sprawa. Dobrze by było, gdyby samochody takich kierowców były jakoś specjalnie oznakowane.

Niestety nie każdy, kto popełnia karygodne błędy na drodze, jest tego typu osobą. Zdarza się, że ktoś czegoś nie zauważył, że jest rozproszony, bo mu dziecko w foteliku płacze, że nie zna okolicy czy jest po prostu początkującym kierowcą. Tak naprawdę dla nas niewielkie ma znaczenie, czy ktoś, kto utrudnia nam jazdę robi to z premedytacją, czy przez przypadek. A szkodzić może na różne sposoby.

Widok samochodów blokujących skrzyżowania (bo myślał, że przejedzie), jest nam wszystkim znany. Ile razy ktoś zajechał nam drogę, wyjechał w ostatniej chwili z podporządkowanej, nagle zaczął hamować bo znalazł miejsce parkingowe? O osobach parkujących w niedopuszczalnych miejscach już nie wspomnę. Często też kierowcy nie sygnalizują swoich zamiarów (włączają migacz dopiero przy skręcie kierownicą), jeżdżą na złamanie karku albo zdecydowanie poniżej dozwolonej prędkości. Itd.

Jak z klasą komuś dowalić?

Każdy z nas może się w takiej sytuacji zastanawiać, jak gentleman może z klasą dowalić takiemu kierowcy? No, bo przecież zdenerwowaliśmy się!

Przeklinaj – można obrzucić wyzwiskami innego kierowcę. Jeśli to kobieta, powszechną opcją będzie chwycenie się kwestii płci i znanych wszystkim stereotypów. Dla lepszego efektu można uruchomić żywą gestykulację, a nawet otworzyć okno, żeby delikwent lepiej nas słyszał. Będzie to z pewnością interesujące przedstawienie dla obecnych w aucie pasażerów i pieszych znajdujących nieopodal.

Wyjdź z samochodu – niektórzy, zapewne z szacunku dla drugiego kierowcy, praktykują podejście wprost do jego okna. Można wówczas powyższy punkt zastosować z mniejszej odległości, przez co będzie jeszcze bardziej czytelny. Dla zwiększenia dramaturgii sytuacji można wziąć ze sobą z samochodu coś ciężkiego lub ostrego. Lewarek, łom czy szpadel będą jak znalazł.

Trąb – klakson jest co prawda opcją dla leniwych, ale też może dawać dobre efekty. Słychać go dobrze w innych samochodach, więc kierowca, który nam podpadł, nie powinien mieć wątpliwości o co chodzi. Przy okazji zaangażujemy w akcję przechodniów i mieszkańców z okolicy.

Jedź za nim – gdyby się okazało, że delikwent odjechał, można zawsze go gonić. Pytanie tylko co zrobić, gdy już się go dogoni? Można na przykład w filmowym stylu zajechać mu drogę i już na spokojnie przeprowadzić któryś z powyższych punktów. Zawsze też można użyć swojej kreatywności.

Zdenerwowany kierowca

Żartowałem!

Dobra. Już na poważnie. Rzecz jasna nic z powyższych zachowań nie wchodzi w grę. Jeśli skusilibyśmy się na któreś z tych zagrań, byłaby to nasza osobista porażka. Dalibyśmy się bowiem sprowokować, a co za tym idzie nakręcilibyśmy własną spiralę złości i stresu. Po kierowcy w drugim samochodzie może to zwyczajnie spłynąć, a my bylibyśmy bardziej zdenerwowani niż na początku.

Gdybyśmy natomiast trafili na przyzwoitego kierowcę, mógłby się i on jeszcze bardziej zdenerwować. Pewnie każdy z nas kiedyś wykonał manewr, który zasługiwał na powyższe potraktowanie. Przypomnijcie tylko sobie. Byliśmy zdenerwowani już samym faktem bycia przeszkodą na drodze. Jeśli do tego doszłyby trąbienia, wyzwiska i awantury, wcale nie zbliżylibyśmy się do rozwiązania problemu.

Nie dawaj nauczki

Najważniejsze w sytuacjach stresowych na drodze jest usunąć źródło stresu. Kiedy jesteśmy zdenerwowani popełniamy więcej błędów i łatwiej możemy doprowadzić do kolizji lub nawet poważniejszego wypadku. Nie nakręcajmy się więc próbując ukarać albo dać nauczkę drugiemu kierowcy. Ta lekcja i tak pójdzie na marne, bo człowiek albo jest za oporny, żeby wiadomość do niego dotarła, albo sam zrozumie co zrobił nie tak.

Również dla spokoju naszych pasażerów, przechodzących nieopodal pieszych i mieszkających w okolicy ludzi powinniśmy zachować zimną krew. Agresja rodzi agresję. Dając upust swojej złości tylko pogorszylibyśmy sytuację.

Zazwyczaj chodzi o sprawy drażniące, ale w gruncie rzeczy błahe. Najlepiej zatem zrobimy odpuszczając sobie, wpuszczając wpychającego się, uśmiechając się do osoby, która zupełnie pomyliła drogę. Obrócenie pomyłki w żart, będzie chyba najlepszą opcją. Klakson służy do dawania ważnych sygnałów, ale robić to powinniśmy zdecydowanie rzadziej niż nam się wydaje.

<<Zobacz też: Czasem dobrze być frajerem>>

Jedź spokojnie

Jeśli opanujemy złość, będziemy mieli komfort dalszej jazdy w spokoju i na luzie. Bardzo ważne jest też, żebyśmy po mocno stresujących zdarzeniach zjechali na pobocze na kilka minut. Nie ważne czy ktoś nam podpadł, czy to my niemal spowodowaliśmy wypadek. Skok stresu będzie zawsze niekorzystny dla nas samych. Odpocznijmy. Uspokójmy oddech i bicie serca. Nabierzmy dystansu. Dopiero potem ruszajmy w dalszą drogę.

Pamiętajmy, że ważniejsze od dawania nauczki jest zdrowie i życie nasze oraz naszych pasażerów.

Gentleman na drodze już dojechał do celu

Siedem miesięcy temu wraz z Peugeot Polska inaugurowałem akcję Gentleman na drodze. Od tego czasu zdążyliśmy omówić całkiem sporą liczbę istotnych tematów. Chciałem opisać nie tylko to jak żyć z innymi uczestnikami ruchu drogowego, ale też jak doskonalić swoje umiejętności, by zwyczajnie zmniejszyć ryzyko wypadku.

Mam nadzieję, że udało mi się zainspirować Was do pracy nad własną kulturą jazdy i do krzewienia jej w swoim otoczeniu. Mam też nadzieję, że udało mi się przekonać Was, iż warto jest pracować nad swoją techniką jazdy.

Jeśli ta seria artykułów zmieniła coś w Waszym życiu, podzielcie się tym proszę w komentarzach.

Peugeot 308 SW

Peugeot 308 SW, który służył przestrzenią do zdjęć.

Peugeot 308

Zapewne oczekujecie ode mnie też jakieś opinii o promowanym w tej serii samochodzie Peugeot 308. Nie jestem specjalistą od motoryzacji, więc nie mogę się podjąć recenzji przez duże „R”, ale jako zwykły użytkownik, który ma porównanie do kilku samochodów mogę co nieco napisać. Przede wszystkim uważam ten samochód za bardzo solidny i świetny w prowadzeniu. Gdybym miał mniejsze zapotrzebowania gabarytowe, uznałbym go za samochód dla mnie. Dzieci i wózki potrzebują jednak więcej miejsca.

Wielkość kierownicy i ustawienie zegarów nad nią nie są dla mnie kontrowersyjne. Bardzo szybko można się do tych elementów przyzwyczaić. Więcej czasu wymaga przestawienie się na ekran dotykowy. Na początku z pewnością pewnym kłopotem będzie operowanie ustawieniami podczas jazdy, ale i tego bym nie demonizował. Osobiście nie dziwię się, że ten model otrzymał tytuł Car of the Year 2014.

Gdybyście byli zainteresowani, możecie zawsze przejechać się tym samochodem w każdym salonie. Wystarczy powołać się na mnie.

Fot. 1 i 2 Agnieszka Werecha z TiAmoFoto.

baner